Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Kora1986

kobieta, 38 lat, Katowice

163 cm, 63.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 lutego 2017 , Komentarze (11)

A dokładniej porządki w spiżarce. Znalazłam paczkę kukułek i w ciągu całego sprzątania z 5 wpadło do mojego żołądka, ze 2 garście płatków kukurydzianych i kilka daktyli…. ehhhhh (pot) Oczywiście wywołało to u mnie chęć na więcej, więc poprawiłam kiwi, mandarynką i jabłkiem. Przynajmniej jednego się nauczyłam - nieplanowane “przegryzki” są u mnie zapalnikiem, który uwalnia u mnie jakieś skrywane pokłady apetytu.:?

Nawet jeśli zjem coś słodkiego, ale jest to wkomponowane w normalny posiłek to wszystko ok, a jak jest to jedna kostka czekolady zjedzona przy okazji wyciągania kawy z szafki to na bank będzie to miało ciąg dalszy. W sumie długo się trzymałam z tym nie podjadaniem, więc mam nadzieję, że wystarczy wrócić na stare tory :)

Jutro tłusty czwartek - jakie plany? Ja przyznaję się bez bicia, że w ramach lunchu w pracy zjem jednego pączka (jak tradycja to tradycja, a że szefostwo co roku kupuje pączki to żal nie skorzystać, bo zawsze kupuję przepyszne!) :) I zakładam, że wzorem zeszłych lat na jednym zakończę :) Taki zaplanowany pączek nie kusi tak bardzo jak gdybym nie miała planu na jutrzejszy dzień :)

Na koniec przepis, bo już chyba dawno nic nie dodawałam :) Tym razem na moim stole najzdrowsza kasza, czyli jaglana :)


Kasza jaglana po meksykańsku


  • ok 0,5kg piersi z kurczaka

  • 1,5 szklanki kaszy jaglanej

  • puszka pomidorów krojonych

  • sok pomidorowy (ok 0,5l)

  • papryka

  • cebula

  • puszka kukurydzy

  • puszka fasoli

  • przyprawy (sól, pieprz, przyprawa do kuchni meksykańskiej)


Na patelni przesmażamy kurczaka pokrojonego w kostkę - doprawiamy go solą, pieprzem i ew. przyprawą do kurczaka. Mięso ściągamy z patelni. Na tej samej patelni na łyżce oliwy rumienimy cebulę pokrojoną w kostkę lub piórka (jak kto lubi), a następnie dodajemy paprykę pokrojoną w kostkę. Całość dusimy, aż papryka będzie pół-miękka :) Następnie dodajemy puszkę pomidorów i kaszę jaglaną. Jak kasza wchłonie płyn dodajemy szklankę soku pomidorowego i dalej gotujemy. Sok dodajemy do momentu jak kasza będzie miałą pożądaną przez nas “miękkość”. Pod koniec dodajemy fasolę i kukurydzę. Całość doprawiamy do smaku i gotowe. Spokojnie starczy na 2 obiady dla 3 osób (zawsze można zmniejszyć ilość kaszy).

Powiem Wam, że jestem sama zaskoczona jakie to wyszło pyszne :D Zajadam się tym ja, Mąż i nawet Miśka :)

20 lutego 2017 , Komentarze (5)

Mam na myśli okresowe zawirowania wagi :) Waga jest nawet niższa niż przy ostatnim przed-okresowym ważeniu. Cieszę się i jestem dumna z tego, bo mijającego weekendu nie mogę zakwalifikować do "pojechałam po całości - znowu na plusie". Parę rzeczy wpadło, ale chyba nie miało to zbytniego wpływu na wagę :)

Do zainteresowanych - piwo szampańskie faktycznie czuć szampanem :)Miła odmiana dla tradycyjnego piwa, ale mimo wszystko moim nr 1 pozostaje Warka Strong :)

17 lutego 2017 , Komentarze (10)

tylko dla ludzi o mocnych nerwach :) Wczoraj 61,5, dzisiaj 61,9 :) Można się przewrócić z wrażenia!! (pomysl) Zrobiłam to tak kontrolnie - chciałam zobaczyć jak ta waga się waha. Wodę zatrzymuję na bank, bo od wczoraj mam problem z zapięciem oficerek w łydce. 

Ze względu na ten mój pęcherz tyle wczoraj wypiłam (do 12 już miałam ok 2l), że na bank jest to wynikiem działa hormonów. Plus jest taki, że z moim pęcherzem już jest trochę lepiej. Myślę, że jutro wrócę do ćwiczeń, a przynajmniej bardzo bym chciała :) Dzisiaj mój cheat-evening z Mężem. Zakupiłam sobie wczoraj butelkę piwa szampańskiego z Żywca - od kiedy zobaczyłam pierwszy raz reklamę to "zapragnęłam" go spróbować jako osoba, która uwielbia szampana. W sumie piwo powinno dodatkowo przepłukać mój pęcherz :)

Udanego weekendu - wypocznijcie i nie popłyńcie z jedzeniem!!

16 lutego 2017 , Komentarze (11)

No i zgubione 300 g znowu się pojawiło ehhhh… mam tylko nadzieję, że jest to związane ze zbliżającym się okresem. Wrrrrr! No nic - nadal staram się robić swoje.

Wczorajsze wyniki okazały się niezbyt dobre. Mam liczne bakterie w moczu. Furaginę mam odstawić skoro po takim czasie nie ma efektów. Dzisiaj rano ponownie oddałam mocz - tym razem na posiew. A wieczorem mam wziąć jedną dawkę antybiotyku. Jak będzie wynik to mam się znowu pojawić u lekarza i zobaczymy czy antybiotyk “miał prawo” zadziałać czy nie, choć ma dość szerokie spektrum działania, więc liczę że się uda. Generalnie trochę patowa sytuacja, bo zrobienie posiewu trwa kilka dni, a tu przed nami weekend… wczoraj czułam się niezbyt dobrze, więc perspektywa rozpoczęcia leczenia “za kilka dni” nie przerażała… Mam nadzieję, że dzisiejszy dzień jakoś przetrwam, a jutro zacznie się coś poprawiać. Oczywiście treningi odroczone, bo moja fizjologia mi na nie nie pozwala…. jakby mało było mi “pęcherzowego dyskomfortu” to jeszcze już na progu stoi okres i dzisiaj zaczynam odczuwać pierwsze dolegliwości…. Ehhh - normalnie usiąść i płakać!

Edit po 5 minutach: okres już jest... Klęska urodzaju!

15 lutego 2017 , Komentarze (1)

Po dwóch dniach rozsądku mam spadek 300g, więc z weekendowego nadbagażu zostało tylko 200. Mam nadzieję, że i z tym się uporam i w końcu zobaczę mniej jak 61 na wadze, bo już nie pamiętam jak wygląda 0 za 6(mysli)


Dzisiaj po południu idę do lekarza. Od zeszłego tygodnia odczuwam dyskomfort na mój gust związany z pęcherzem. Od soboty włączyłam furaginę, ale wczoraj wieczorem czułam się średnio. Dzisiaj rano Mąż zawiózł mój mocz do badania (prywatnie, bo w każdej chwili mogę dostać okres i nie mam czasu na czekanie na skierowanie, a od 5zł nie zbiednieję) i po 15 mam mieć wyniki. Ciekawe czy coś wyjdzie - kiedyś zawsze jak miałam objawy to okazywało się, że czysto, a jak robiłam kontorlnie to czasem pomimo braku objawów ostre zakażenie. Taka moja “uroda” - moje ulubione określenie lekarzy względem występujących u mnie anomali, z którymi nie mogą sobie poradzić :)

14 lutego 2017 , Komentarze (11)

Dzisiaj na wadze nadal te 0,5kg na plusie, więc nie ma się co oszukiwać - przez 3 dni przytyłam 0,5kg. Wynik niezły choć nie do pozazdroszczenia, ale jak to mówią - co było, a nie jest….  Wczorajszy dzień grzeczne i poćwiczyć się udało - na kanale codzienniefit.pl pojawił się nowy trening:


Jakie plany na Walentynki? My świętowaliśmy w sobotę - stwierdziliśmy, że będzie na spokojniej niż we wtorek. Dzisiaj po prostu posiedzimy i się poprzytulamy :) A nasz sobotni wieczór wyglądał tak:


W sobotę miałam “wychodne” :-) Mąż został z dzieckiem, a ja udałam się na polowanie do ciuchlandu. Nie powiem jestem zadowolona z “łupów”. Kolory nie do końca są dobrze odwzorowane, ale wzbogacę zdjęcia opisem.

1. Z myślą o lecie - bardzo fajny "lejący" materiał:

2. A to i na wiosnę i na lato :-)

3. Coś pomiędzy żakietem, a kurtką (przepraszam za wchodzącą w kadr stopę:)):

4. Koszula - kolor w rzeczywistości to ciemny pomarańcz / rudy. Materiał lekko prześwitujący.

4. Kurtka - kolor czerwony choć nie tak intensywny jak na zdjęciu. Mój Mąż mnie w niej zobaczył i stwierdził: "O Boże - jaką Ty masz wąską talię!"


13 lutego 2017 , Komentarze (8)

Przez weekend dałam plamę po całości…. Wczoraj kładłam się z poczuciem beznadziei i zaprzepaszczenia moich całotygodniowych wysiłków. I nie chodzi nawet o to ile przytyłam - chodzi o to, że rządzą mną takie zachcianki! Że są dni, gdzie co chwilę coś wkładam do ust! Wczoraj stwierdziłam, że rano się zważę i może to mnie otrzeźwi - jest 0,5kg na plusie od piątku. I to piątek wcale nie był najgorszy - czadu dałam w sobotę. Zaczęłam jeść rano i skończyłam wieczorem...

10 lutego 2017 , Komentarze (4)

jest spadek o 200g. Biorąc pod uwagę, że miałam wpadki żywieniowe i udało mi się poćwiczyć tak naprawdę 2 razy to chyba mogę powiedzieć, że nie zasłużyłam nawet na taki progres :)

Świętowałyście dzień pizzy? My postanowiliśmy poświętować dzisiaj. U mnie dzisiaj w menu pełnoziarnista pizza z passatą, oliwkami, może z szynką. Zobaczymy. Obiecuję, że bez szaleństw z ilością.

Generalnie mam dzisiaj ciężki dzień w pracy. Od rana czułam to w kościach - najpierw meil od Klientki, która zarzuca mi coś czego nie powiedziałam, potem szefowa, która jest stratna na kursie euro… i generalnie zamknięcie miesiąca…. chciałabym, żeby mój dzień w pracy już się skończył…. Ale na pocieszenie mówię sobie, że pewnie będę tak zmęczona, że nawet mi się obżarstwo nie włączy. Pewnie padnę najpóźniej o 22.


Udanego weekendu Kochane!!

9 lutego 2017 , Komentarze (7)

Coraz bardziej lubię filmiki z kanału Popsugar. Wczoraj niby tylko pół godziny, ale puls szalał :) Żeby się nie okazało, że na tych krótszych treningach będę lepiej chudnąć :) Stres oksydacyjny itp…. A propos chudnąć to jutro kolejne ważenie. Z jednej strony czekam na nie z niecierpliwością, a z drugiej…. no cóż. Postaram się nie rozczarować jakby co. Wczorajszy zestaw:


Kolejny tydzień nie będzie łatwy jeśli chodzi o dietę. We wtorek Walentynki (zaplanowaliśmy sobie foundee czekoladowe z owocami, bo już miesiące nie robiliśmy), a w weekend najprawdopodobniej urodziny mojego taty i chrześniaka. Na razie nie znajduję słów, które mogłyby mnie pocieszyć/usprawiedliwić na ten kolejny tydzień… ale może jeszcze coś wymyślę :) Jakby tego było mało to pod koniec kolejnego tygodnia spodziewam się okresu. Noż po prostu zero litości! No jak nic nie jest mi dane bycie gazelą :D


Jutro tradycyjne nasz cheat evening na zakończenie tygodnia. U nas piątek to taki wieczór, gdzie robimy sobie jakąś fajną kolację (staramy się, żeby była fit - teraz chyba będzie pełnoziarnisty makaron alio olio, pod warunkiem że kupię papryczkę chilli) i rozluźniamy się przy drinku, winie czy nalewce. Siadamy spokojnie na kanapie - mamy czas pogadać, podsumować tydzień, zaplanować kolejne dni, a co najważniejsze pobyć ze sobą! Polecam wszystkim parom. Powiem szczerze, że bardzo czekamy na te wieczory i naprawdę je celebrujemy.

8 lutego 2017 , Komentarze (11)

Na dzisiaj zaplanowałam kolejny trening. Ponieważ trochę bolą mnie mięśnie pośladków poszukam jakiegoś cardio, które nie obciąży zbytnio moich pośladków. Jedzeniowo nie jest źle - cierpliwie czekam do piątkowego ważenia.

Właśnie zajadam się sałatką:


Sałatka z kaszy gryczanej, fety, buraków i szczypiorku. Mój Mąż był wczoraj sceptycznie nastawiony do tego dania, ale przyznał potem, że naprawdę smaczne. Nie przewidziałam, że dzisiaj obiad też jest “kaszowy”, więc generalnie mam dzisiaj “Dzień kaszy gryczanej”.


Kurcze zostało 44 dni do moich urodzin - czy uda mi się “cokolwiek” osiągnąć? Bardzo bym chciała… ale generalnie ostatnio sama przed sobą przyznaje, że jak patrzę na siebie w lustrze to i tak jest dobrze. Mam naprawdę niezły brzuch - nawet po zjedzeniu śniadania… nogi - tu mogłoby być lepiej, ale i tak jest najlepiej w moim życiu. Uda się coś poprawić - super, nie uda - trudno. Chyba powinnam zlikwidować konto, bo takim podejściem kompletnie Was nie zmotywuję :)