Weekend upłynął mi pod znakiem nieregularności Przedświąteczna krzątanina spowodowała, że poza 3 głównymi posiłkami wszystko oparło się na podjadaniu. Tu coś skubnęłam, tam coś skubnęłam. Ilościowo może nie było tragedii, jakościowo gorzej, ale i tak największa porażka to regularność. Zawsze w weekendy jest mi trudniej pilnować tych posiłków, ale takiego “rozjazdu” to chyba jeszcze nie miałam. Pozytyw jest taki, że zarówno w sobotę, jak i w niedzielę nie skąpiłam aktywności. W sobotę ćwiczyłam w sumie przez godzinę (siłowe+cardio), a wczoraj same siłowe podczas oglądania serialu. Dzisiaj już wracam na wytyczone tory W tej chwili jestem już po 2 grzecznych posiłkach, na wieczór zaplanowałam step. Menu z weekendu to nawet nie dało się opisać
Skupmy się może na piątku Choć też nie było ideału:
6.00 owsianka z rodzynkami, suszoną żurawiną, kiwi, plastrem ananasa, 3 łyżeczkami jogurtu naturalnego, połową łyżeczki miodu, kawa inka z mlekiem 1,5%
9.30 jogurt naturalny activia, 3 łyżeczki pestek dyni, jabłko
13.00 zupa krem z pomidorów z pesto z kaszą pęczak, czerwona pomarańcza
13.30 kawa z niewielką ilością mleka 3,2%
16.50 kasza pęczak z warzywami
17.20 kawa z mlekiem 1.5%
19.30 2 jajka na miękko, oliwki
A samym wieczorkiem mój cheat-evening Od jakiegoś czasu piątkowy wieczór należy do mnie i Męża - spędzamy go razem, relaksujemy się po całym tygodniu pracy z winkiem lub drinkiem w dłoni. Przyznaję się też, że zjedliśmy dziecku chrupki kukurydziane, ale ciiiiii - ona się nie zorientowała
Na koniec chciałam Wam jeszcze polecić moje ostatnie kosmetyczne odkrycie. Lirene antycellulitowe serum złuszczające z 5% kwasem migdałowym.
Powiem Wam, że już po jednym zastosowaniu skóra następnego dnia była bardzo gładka. Nie wypowiadam się nt. właściwości antycellulitowych, bo za krótki okres czasu, ale jeśli chodzi o złuszczanie to dla mnie naprawdę rewelacja. Nie wiem ile kosztuje ten preparat, bo dostałam go w ramach zamówienia prenumeraty, ale myślę ze będę do niego wracać, bo efekt lepszy niż przy peelingu z kawy i co najważniejsze mniej czasochłonne. a propos złuszczania to muszę jeszcze kupić skarpetki silcatil - trzeba powoli przygotowywać stopy na wiosnę i lato :-)