Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Piegotka

kobieta, 42 lat, Otwock

177 cm, 69.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 marca 2016 , Komentarze (2)

Święta spędziłam w cudownej rodzinnej atmosferze. Z bliskimi, w zdrowiu i dobrym humorze☺ Czego więcej potrzeba? Święta te może nie mają takiego uroku jak BN ale są przecież równie ważne albo i ważniejsze. W tym roku spotkała mnie cudowna niespodzianka bo mogłam jechać na Rezurekcję w Niedzielę Wielkanocą.  Ze względu na dzieci zazwyczaj chodziliśmy z mężem na mszę po śniadaniu wielkanocnym. Ale jednak Rezurekcja  tak jak i Pasterka mają specyficzny piękny klimat ☺☺☺

Obżarstwa nie  było☺☺☺ Pogoda była ładna więc chodziliśmy na spacery i dotlenialiśmy nasze płuca. Tak więc święta nie skończyły się dodatkowymi kg. Walczę dalej o jędrne I piękne ciało... od dziś chce dołożyć 2 razy w tygodniu masaż bankami  chińskimi. Na pewno nie zaszkodzi a może wspomoże moją walkę z cellulitem ? 

Wiem że dam radę i się nie poddam choć nie raz pewnie będę mieć gorsze dni...

Pozdrawiam ☺☺☺☺☺☺

23 marca 2016 , Komentarze (2)

Jak w tytule, dziś urządziłam sobie relaksik:D

Pogoda za oknem cudowna, słoneczko, wiosennie i po prostu chce się żyć i działać. Tak więc dzięki pomocy mojej mamy, która przygarneła  dwóch rozbrykanych wnuków ja mogłam udać się na wyżej wspomniany relaks☺

Ale nie był to relaks w postaci spa, książki, plotek czy czekolady.... poszłam działać w ogrodzie.... I to dało mi ogromnego energetycznego kopa.... pograbiłam zeschłe kołki, pogrzebałam trochę w ziemi przy okazji korzystając z foototerapii słońcem... Wróciłam szczęśliwa, odstresowana i  z pozytywnym nastawieniem...

No wiem nienormalna jestem, ale co zrobić jak tak spożytkowany dzień daje mi więcej ej radości niż siedzenie w domu... Po prostu ten typ tak ma.... lubię żyć w poukładanej i czystej przestrzeni. Tyczy się to domu, podwórka.... w zasadzie wszystkiego. Ot taka samosia poukładane jestem, wszystko zaplanowane itd. Ale to raczej wada w dzisiejszych czasach... Ale nie  o  tym chciałam....

Tak więc trwam w swojej walce o zgrabną sylwetkę i po mału zmierzam do celu.

Miłej środy☺☺☺☺☺

21 marca 2016 , Komentarze (4)

Dzisiejszy dzień jak zwykle wypełniony obowiązkami od samego rana... Ogarnięcie i odkurzenie domu zaliczone, pranie zrobione, poćwiczone, nawet udało mi się wyrwać na chwilkę na ogródek i powycinałam stare trawy w oczku wodnym.... przy okazji pozbyłam się trochę żabiego skrzeku bo jak wiadomo teraz plaga żab jak to na wiosnę...

W tym tygodniu jeszcze w planach poprać narzuty z siedzisk i poszewki z poduszek w salonie. Odświeżenie koszyczka i serwetki... Przygotowanie ozdób i upieczenie jednego placka na święta... Nie zamierzam robić więcej bo w zasadzie po co ma kusić... zresztą i tak to tylko dwa dni świąt... większość czasu spędzimy u moich i męża rodziców, tak więc wielkich przygotowań nie robię bo to w moim wypadku nie ma sensu... Od rodziców męża przywieziemy pyszną swojską wędlinkę, u moich rodziców zjemy śniadanko...

Plan jest taki że święta mają być aktywne i bez objadania. Ponoć też pogoda ma dopisać, więc byłoby po prostu cudownie.... Spacer i świeże powietrze nie sprzyjają podjadaniu:D A mi się marzy spacer po lesie z chłopakami, tak żeby umordowani po przechadzce nie mieli sił na rozrabianie tylko na spokojną zabawę.... Oby tylko pogoda dopisała..(slonce)

 :)

I żeby już można było się wiosennie ubierać....

15 marca 2016 , Komentarze (6)

Dziś wstałam z nerwem na nie wiadomo kogo lub co... Potem jakoś zajęłam się robieniem śniadania dla siebie i potomków i jakoś mi przeszło a w zasadzie przerodziło się w brak ochoty na cokolwiek... 

Pogoda też byle jaka, a w zasadzie zimowa - bo u mnie pełno śniegu na podwórku. No ale taka pora więc jeszcze wszystko możliwe i nie ma czemu się dziwić, tym bardziej narzekać. Choć chce mi się słońca i temperatur na plusie............. W sobotę miałam takiego powera że zabrałam się za sprzątanie swojego przydomowego ogródka. Powygrabiałam kolki i inne naleciałości i w niedzielę jak wyszło słońce poszłam podziwiać swoją pracę i już czułam wiosnę - ot taka dygresja:?

,A dziś czuję brak sił i chęci...No ale jakoś się nie zamierzam poddawać.

Właśnie ogarnełam swój dobytek i wypiłam kawę i zamierzam stworzyć listę tego co powinnam zrobić w tym tygodniu...

A muszę:

* złożyć dokumenty do przedszkola bo do końca marca jest czas. Mam już wypełnione muszę tylko zawieźć i zamierzam to zrobić w czwartek.

Przydałoby się:

* zrobić porządek w mojej szafce z ubraniami, bo dużo w niej ubrań ale niestety więcej jest takich w których albo nie lubię już chodzić albo źle wyglądam albo nie założyłam ich co najmniej przez dwa lata... itd. Biorę się za to już jakiś czas ale ciągle mi nie po drodze i jakoś tak odwlekam sprawę... ale chyba wezmę się za to w tym tygodniu...

* poszukać sobie jakiegoś kursu np. na kadry i płace...

* zabrać się wreszcie za angielski ale jakoś nie chce mi się bardziej niż zabranie za porządki w ubraniach. Ale muszę się ogarnąć bo bez angielskiego w dzisiejszych czasach ciężko.......

To takie priorytety... Pisze je bym o nich nie zapomniała w kieracie dnia codziennego

A dziś  w planach: ogarnąć piec, ogarnąć siebie, jechać na rekolekcje wieczorem, poćwiczyć cokolwiek.

Jeśli chodzi o dietę i ćwiczenia: to ostatni tydzień bardzo ładny, trochę ciężej było w weekend ale bez tragedii. W Tym tygodniu też zamierzam ogarniać michę i ruszać się;)

Miłego tygodnia(pa)

11 marca 2016 , Komentarze (2)

Oj jakoś długo mnie nie było tutaj.... Czasem jak miałam chwilę to czytałam pamiętniki ale z telefonu, więc o dodawaniu wpisów nie było mowy... krew by  mnie zalała... a poza tym mój samsung jest jakiś ferelny bo np. Jak rozmawiam to mi się rozłącza albo się do mnie dodzwonić nie  można bo poczta się włącza.... szkoda gadać.... planuję oddać go do reklamacji.

Tak poza tym to ten tydzień u mnie pracowity bo od poniedziałku sprzątanie.... takie przedświąteczne... Z myciem okien, praniem firan, wycieranie kurzy nawet tych miejscach gdzie  o tydzień raczej nie zaglądam, szorowaniem karniszy i kinkietów i wszystkich innych dupereli . 

Tak więc pomału ogarnełam hacjendę i jestem na prostej... Wiadomo że zawsze u mnie jest co sprzątać bo przy dwóch urwisach niestety nie można inaczej...ale ja to  chyba  lubię:) 

Na pewno kocham coś przestawić, zmienić wystrój pokoju, zawiesić inne firany lub zmienić obrus.. niby takie małe zmiany a mnie one bardzo cieszą.... no to się  prawdziwą kurą domową zrobiłam...

Ale dziś zamierzam sobie zafundować też trochę przyjemności... zamierzam sobie wieczorem zrobić ładne pazurki... maseczkę i poczytam trochę książki ☺☺☺☺ 

Przyjemnego i słonecznego weekendu ☺

1 marca 2016 , Komentarze (14)

Dziś nie o odchudzaniu... choć z tym nie jest najgorzej...

Po prostu przykro mi bo dziś mąż mnie zapytał czy bym mu nie obrała cukinii, bo po tym się ręce brudzą czy zachodzą a on jutro ma spotkanie... cukinia na jego obiad oczywiście...

Nic nie powiedziałam tylko wzięłam i ją obrałam ale łzy mi same poleciały... No bo kim ja dla niego jestem?  Chyba tylko służącą... wybieram w piecu, sprzątam, prasuje i piorę. Ja mogę mieć brudne ręce bo w końcu tylko w domu siedzę...  Taka ze mnie służącą. ..

Ogólnie dziś mi przykro bo to ja zawsze pierwsza rękę wyciągam, przytulę... ale chyba już tak nie dam rady... 

A że nie mam komu się wygadać to sobie tu napisałam.... w końcu to mój pamiętnik...

22 lutego 2016 , Komentarze (1)

Poniedziałek tradycyjnie zaczynam z przytupem;)

Po weekendowym lenistwie dziś mam wenę do działania mimo że na dworze szaro, ponuro, deszczowo i wietrznie.... Pogoda nie napawa wiosennym optymizmem, ale ja i tak mam ochotę do działania....

Ogarnęłam już swoją hacjendę, zrobiłam pranie, poodkurzałam i tak zastanawiam się co by tu robić dalej... Może porządki w szafie, powywalam te ubrania których nie zakładam???  A może zrobię porządki w tych szafkach gdzie mi się mały bałaganik wkradł??? A może coś jeszcze innego mi do głowy przyjdzie...

Wieści z pola walki zadowalające;

Dieta - trzymana w 100%, nawet weekend nie był pod tym względem wyjątkiem (a wiadomo u mnie weekendy to taka pięta achillesowa zawsze była, ale staram się to zmienić)... Wczoraj zrobiłam sobie pyszną domową fit granolę według przepisu Ewy Chodakowskiej... Wyszło przepyszne po prostu....

Poniżej podaję przepis;

16 lutego 2016 , Komentarze (4)

Dziś w dużo lepszej formie psychicznej:)

Wczoraj zrobiłam kolejny trening z Ewą i jestem z siebie mega zadowolona... ale chyba wczoraj jakoś źle stanęłam i dziś coś mi dokucza lewe kolano przy chodzeniu, wstawaniu itd. No ale nic, nie jest to powód aby przestać ćwiczyć...;) Trening z Ewą robię co drugi dzień a w międzyczasie robię trening na nogi i poślady i na brzuch:)

Niestety bez potu i wyrzeczeń nic się samo nie stanie, kilogramy nie będą spadać, skóra nie będzie się ujędrniać a ja nie będę się lepiej czuć...

Ciągle sobie to powtarzam, gdy ćwicząc 6 rundę z Ewką mam ochotę wyłączyć laptopa i rzucić to w ch.... Wiem też że za każdym treningiem będzie łatwiej, po prostu muszę przetrwać i się nie poddać a potem to będzie dla mnie prawdziwa przyjemność - taką mam przynajmniej nadzieję... że ćwiczenia będą dla mnie czymś tak oczywistym jak to że muszę się ubrać, umyć itd.

Dziś miałam mały kryzys jedzeniowy, tzn. tak bardzo chciało mi się zjeść coś słodkiego że trudno było o czym innym myśleć... No ale że słodkości do świąt nie tykam bo takie mam postanowienie to dałam radę. Zjadłam 3 wafle ryżowe i popiłam herbatą z łyżką miodu i przeszło na szczęście8)

Idę zaraz trochę poćwiczyć - może moje bąble pozwolą mi trochę się pogimnastykować:)

Tymczasem miłego dzionka

15 lutego 2016 , Komentarze (6)

Weekend był całkiem miły... przynajmniej doi wieczoru...

Mąż mnie zabrał do kina na Planetę Singli - Film bardzo mi się podobał, choć były też momenty że łezki mi poleciały.... ale ja chyba taka beksa po ciążach się stałam.

Dieta była w miarę zachowana, jedyna odskocznia to nachosy z sosem serowym zjedzone w kinie... pychota i mam do nich słabość... no ale nie jadłam ich już z 5 lat albo i więcej, tak więc wliczam to w bilans kosztów i brnę do przodu...

Potem miało być jeszcze piękniej ale niestety.... wyszło jak zawsze... mąż mi ciśnienie podniósł... Przyszła moja mama a ten zamiast pogadać to uwalił w się salonie na drzemkę... Wyglądało to tak, przynajmniej z mojego punktu widzenia jakby mu jej obecność przeszkadzała... No to potem mu to powiedziała, a on na to że to my poszłyśmy do kuchni... Jak zwykle odwrócił kota ogonem, bo owszem poszłam z mamą do kuchni, bo skoro się uwalił i spał (albo udawał że spi) to co będziemy mu przeszkadzać potem usłyszę.... a zresztą wołałam go kilka razy (chyba 3) żeby do nas dołączył.... No ale nie! Pan mąż był tak zmęczony wypadem do kina że bidulek nie miał sił albo i ochoty do nas dołączyć....

Szkoda że nie jest empatyczny, bo za to że mama siedziała z chłopcami w czasie jak my byliśmy w kinie i za to że zawsze można liczyć na jej pomoc to można chyba choć trochę się zachować??? Albo ja nie rozumiem facetów... Oni nie widzą  w tym problemu, a mnie jest po prostu przykro, bo to moja mama - i kocham ją najbardziej w świecie.

A potem jeszcze oczekiwałam męskiej decyzji w jednym temacie. Chciałam pogadać jak robimy itd. No ale mój mąż milczał jak zaklęty... A ja lubię podejmować decyzje i wiedzieć na czym stoję... Tak więc gula mi w gardle urosła taka że miałam ochotę.... Nie lepiej nie powiem co miałam ochotę zrobić mężowi, więc dla bezpieczeństwa zamilkłam i poszłam kąpać chłopców... noo bo przecież to mój obowiązek.... A potem usypianie synków a że usnąć nie chcieli to się zeszło do 22... i potem nie wiem czy ja usnęłam pierwsza czy oni...

No to wylałam sobie całą gorycz i już mi trochę lepiej...

Udanego poniedziałku

10 lutego 2016 , Komentarze (4)

Dzisiejszy dzień tradycyjnie rozpoczęty...

Pobudka, śniadanie dla chłopaków i siebie... Dwie kanapki z serkiem chrzanowym Almette i jajkiem do tego herbata zielona

Potem tradycyjnie ogarnełam dom, poodkurzałam, zaraz idę zrobić ćwiczenia na kręgosłup, które dostałam od jednej z Was - za co serdecznie dziękuję. Mam nadzieję że mi się uda bo dziś młodszy marudny strasznie - może ta pogoda??

Poza tym wczoraj kupiłam sobie miesięcznik BE ACTIVE, miałam już nie kupować ale jakoś tak się nie mogłam oprzeć.... Przeglądając na szybko zauważyłam że został tam poruszony problem z którym się borykam czyli Cellulit :PP Jestem bardzo ciekawa co za mądre rady wyczytam ;-))

No ale najpierw idę ćwiczyć bo samo się nie zrobi;)

Dieta jak najbardziej jest...

Wysiłek fizyczny też

Balsamowanie i masaż newralgicznych partii ciałka czyli giczy i zadka też:)

Tak więc przemieniam się z poczwarki w motyla...

Wolno bo wolno, ważne że idę do przodu.......

Aha ponieważ dziś środa popielcowa i zaczyna się wielki post to oficjalnie ogłaszam że w tym czasie rezygnuję z tego z czego jest mi najciężej zrezygnować - tj. ze słodyczy.

Na pewno będzie ciężko ale tylko w tym czasie jestem zdolna na takie poświęcenia i chyba tylko dlatego że nie robię tego dla siebie, a jest w tym inny piękny cel:)

Miłego dzionka(pa)