Pamiętnik odchudzania użytkownika:
lena67

kobieta, 57 lat, Dąbrówka

163 cm, 65.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 maja 2016 , Komentarze (3)

Moi chłopcy poszli do kościoła, ja zostałam w domu robię obiad, pogoda piękna,a mnie napiepsza kręgosłup, boli mnie bardzo ale zawsze przed @ ,tak mam ,kiepsko się czuję, chciałabym aby już się skończyła, dzieci mieć nie będę a mam szanse,że migreny zanikną i do tego przestanie mnie wszystko boleć na tydzień przed. Ale moja pani doktor mi powiedziała,że jajniki całkiem dobre i ,że koniec tak szybko nie nastąpi, szkoda. Dzisiaj na obiadek kasza kuskus, buraki z cebulką i to jest część dietetyczna ,dalej gulasz z indyka z sosem i to mniej dietetycznie,ale jest niedziela i ........gotuję co lubią moi mężczyźni. Waga na dziś 96,3 kg, muszę trochę pod śrubować ale nic z tego nie będzie jak będę musiała gotować na 2 garnki, muszę też przestawić się na myślenie, że obojętnie ile, byle mniej. Po obiedzie pójdziemy na spacer do Ogrodu Botanicznego, ale nie wiem jak dojedziemy bo znowu jakieś biegi i ulice pozamykane, nie mam nic przeciwko biegaczom, ale wkurza mnie,że w niedzielę muszę siedzieć w mieście bo ulice pozamykane, i przejazd przez miasto zabiera nieraz 3 godziny, biegi tak ale nie w mieście tylko po za. To by było na tyle , może wrócę do pamiętnika wieczorem

6 maja 2016 , Komentarze (4)

Waga paskowa, muszę teraz nastawić się na chudnięcie ,cholerka ciężko , na siłownię chodzę ,strasznie boli mnie noga , o dziwo nie ta co była złamana, jak na razie pomału bez szaleństwa, a to i tak dużo jak na mnie w ogóle nie ćwiczącą, muszę jeszcze zacząć chodzić na basen na aqua aerobic ,może od przyszłego tygodnia ? zobaczę.

Tak ogólnie to nie ma co pisać ,zrobiło się ciepło ja idę dzisiaj do pracy na 18, może jeszcze dodatkowo pójdę na siłownię, obiad mam ,zrobiłam wczoraj zupę krem z czerwonych warzyw (kupiłam w biedronce taką mrożonkę ) na chudziutkim mięsku drobiowym,pierś i noga bez skóry, rodzinka nawet z chęcią zjadła,ale im dodałam trochę śmietanki i grzanki kupione też w biedronce. Więc jeśli obiad już mam to tylko trochę posprzątam i pobiegnę poćwiczyć na godzinkę , a potem na nockę ....

Tak sobie myślę,z czego ja się cieszę z tego ,że dogoniłam moje 96,8 kg, a może z tego ,że coraz więcej do mojego rodzinnego menu wprowadzam zdrowych potraw i ani mąż ,ani syn specjalnie nie protestują, brakuje im tylko słodyczy,które kupowałam w dużych ilościach a teraz sporadycznie, ale to tylko na zdrowie wyjdzie, bo cukier jest wszędzie i we wszystkim ,pomału też wprowadzam coraz więcej warzyw na śniadanie ogóreczki i pomidorki, na obiad gotowane warzywa ( brokuły, kalafior,kapusta na parze dla chłopaków polana masełkiem z odrobiną bułki tartej ) lub duże ilości surówek,lub tak jak wczoraj zupkę warzywną z chudym mięskiem,a na kolację sałatki - paczka sałaty z biedronki i do tego trochę kukurydzy lub czerwonej fasoli,papryka,ogórek lub jakieś inne warzywo, które aktualnie jest w promocji w biedronce ( biedronkę mam koło domu więc prawie wszystkie warzywa tam kupuję ). Ja także przestawiam się na inne myślenie,mniej chleba,który uwielbiam świeży,biały i z masłem i szynką, teraz chlebek razowy z ziarnami, bez masełka lub leciutko z masełkiem, kefir z płatkami owsianymi górskimi ( kefir ma mniej kalorii od jogurtu ) jajka już bez majonezu, tylko z pieprzem i solą, i kiełkami rzodkiewki, brakuje mi trochę kiełbas i smażonego mięsa, chociaż ostatnio kaczkę przyrządziłam tylko na tłuszczu który ściekał w trakcie smażenia ,była bardzo dobra,zjadłam pierś bez skóry, w ogóle ostatnio mięso drobiowe jem bez skóry a gotowane to zawsze jadłam bez skóry,słodyczy też nie jam, czasami jakiegoś tik taka do odświeżenia paszczy, może taka dieta przyniesie efekty.Najgorzej jak dopada mnie głód to szukam czegoś na szybko, ostatnio zapchałam się zimnym gotowanym mięsem ,zielonym ogórkiem i kromką białego suchego chleba, ale taki napad zdarzył mi się raz w ciągu czterech dni czyli od poniedziałku, ale myślę ,że może przez to, że na śniadanie zjadłam za mało i po 3 godzinach byłam strasznie głodna, śniadanie musi być u mnie obfite, to przez cały dzień jakoś ciągnę bez napadów głodu.... No to by było na tyle.....

4 maja 2016 , Komentarze (2)

Nie mogę spać po nocce ,więc wstałam chwila na ogarnięcie siebie,potem zakupy, przyszykuję do obiadu, na 13 siłownia, jeśli znowu będzie mnie na bieżni bolała noga ( miałam złamane śródstopie) to chyba nie wyrobię, poproszę o inne ćwiczenie. Dzisiaj znowu idę na nockę ,więc za specjalnie nie będę wypoczęta. Za oknem zimno i deszczowo, wczoraj tak pięknie i ciepło a dzisiaj ble............Do wagi paskowej braknie mi troszeczkę, myślę,że uda mi się dogonić do końca tygodnia, a potem to tylko spadek, jeśli zacznie spadać to ustalę termin na WO z moim trenerem aby nie przedobrzyć , chcę wreszcie racjonalnie i zdrowo schudnąć, a nie na szybko i na krótko, pomału do celu, nigdzie mi się nie śpieszy, od tylu lat jestem gruba,że te kilka miesięcy nie zrobi mi różnicy. Wczoraj mój mąż powiedział teściowej, że chodzimy na siłownie, bardzo się zdziwiła,że ja też ta jej mina bezcenna, warto było zacząć chodzić choćby dla tej miny ( teściowa 125 kg, żywej wagi )bo ona cały czas czeka na to,że ją dogonię i zawsze było widać radość, taki ironiczny uśmieszek w jej oczach jak mówiła, no widać ,że przytyłaś ,gdyby nie te złośliwości to byłaby całkiem dobra, ale czasami tak mnie wkurza, te jej życiowe mądrości i przekonanie,że tylko ona dobrze robi i reszta powinna się od niej uczyć, i jeszcze knucie z moim mężem za moimi plecami ,no białej gorączki dostaję jak się dowiaduję od niej a nie od męża ,że coś ustalili, no to by było na tyle obgadywania, miłego i słonecznego dnia życzę

2 maja 2016 , Komentarze (8)

Jestem po uroczystości komunijnej, pomyliłam się co do mojej bratowej ,nie musiałam siedzieć na głodnego ,zaskoczyła mnie totalnie, jak z nią rozmawiałam,to powiedziała,że zamówiła więcej niż na chrzciny bo już wie,że nasza rodzina dużo potrafi zjeść,tak się objadłam,że wczoraj ledwo żyłam a w nocy spać nie mogłam bo cały czas czułam jedzenie w gardle. Jedzenia było tyle,że nie można było przejeść, potrawka, pyzy drożdżowe, frytki, 5 rodzajów mięs, surówki, rosół, po godzince,deser lodowy, za pół godzinki tort,ciasto, za godzinkę kolacja, niby za dużo nie zjadłam ale w tak krótkim czasie tak wiele potraw spróbować, zjadłam prawdziwy,obfity obiad, a potem tylko trochę dojadałam, ale i tak było tego za dużo, dzisiaj na siłowni to ledwo tą grubą dupę wlekłam , a pot ciurkiem po mnie leciał, ostatnio tak nie było, ale dowiedziałam się,że to efekt jeszcze nie przerobionego jedzenia, że organizm sobie jeszcze z tym jedzeniem nie poradził,i dlatego talk mi ciężko szło i bolało mnie podbrzusze, nie mogę tak ciężko i tak dużo jeść, dlatego na obiad zrobiłam warzywa z piersią kurczaka, zero słodyczy dzisiaj i na kolację coś lekkiego, nie wiem co mam zrobić na jutro niby zaplanowałam kaczkę dla moich chłopaków ,ale jeszcze przemyślę, bo jeśli znowu zrobię warzywka to mnie mąż wymelduje, a może będzie chciał ,zapytam później, atak to nic nowego,brat zaprosił nas dzisiaj na grilla ,ale jakoś nie mam ochoty na kolejne obżarstwo,chyba posiedzimy w domu, a wieczorem na spacer , aha jeszcze jedno , wczoraj takie obżarstwo ale waga jakoś nie skoczyła w górę ,no chyba,że jutro się to okaże 

29 kwietnia 2016 , Komentarze (4)

Właśnie wstałam po nocce, kładłam się po 8 , jestem jeszcze nie dospana trochę mało tego snu ale zamieniłam dzisiejszą nockę na jutro rano, więc pójdę wcześniej spać , dzisiaj bolą mnie mięśnie łydek ,bolą mnie uda i biodra, podbrzusze  i krzyże, ale nie tak ,żebym nie mogła się ruszyć, po prostu czuję lekko naciągnięte długo nieużywane mięśnie, wiem,że jak kilka razy pójdę to mięśnie się przyzwyczają i nie będą tak boleśnie spięte. Na pewno uzależnię się od siłowni ,bo lubię ten rodzaj zmęczenia i lekkości jaki ogarnia po treningu,gorzej z uzależnieniem od jedzenia co 3 godz, niekoniecznie rzeczy za którymi przepadam .Za chwilę muszę iść zrobić zakupy według rozpisanego planu, biorę się ostro za siebie, boję się tylko,że nie wystarczy mi silnego postanowienia poprawy ,jutro na komunii ,jak zobaczę coś dobrego to pewnie popłynę, ale osoby ,które jutro wykupiły to przyjęcie ,są no jakby to określić ................???  trochę ograniczone i nigdy od nich nie wyszłam objedzona,chyba,że rybami z ich własnego stawu, ale przyjęcie jest w restauracji więc na pewno jest zamówione minimum , i jak wrócę do domu to będę musiała się najeść moim zapasem, dlatego,że tam o herbatę musisz się prosić, niee,nie żeby nie chcieli zrobić ,ale zanim zajarzą,że jak ktoś przyjdzie to się proponuje coś do picia, i to samo z jedzeniem ,jak byłam z nią zamawiać na chrzciny to chętnie zapłaciła, ale powiedziała mi ,że tak dużo to by nie zamówiła ,bo kto to zje i ,że będzie musiała tygodniami jeść resztki, jak się potem okazało ,nie było właściwie czego zabierać po uroczystości, więc teraz jak była sama to zamówiła absolutne minimum ,a moja rodzina jest obżarta i wiecznie głodna , więc wszyscy szybko się zwiną aby najeść się u siebie, no chyba,że się mylę , ale wątpię ,napiszę w niedzielę wieczorem.........

28 kwietnia 2016 , Komentarze (9)

Jestem po treningu na siłowni,jaka ja głupia byłam,że nie poszłam prędzej na siłownię !!!!! Poszłam jak wiecie na 10 ( mam 7 minut  ) czekał na mnie osobisty trener Tomek, zważył mnie,o zgrozo 98 kg !!!! zmierzył - wymiary tragedia biust 130 cm, pas 119 cm, biodra 121 cm , udo 67 cm, łydka 42 cm  wpisałam to co pamiętam !!!!!!!!!, przepytał mnie,pogadał wyznaczył na razie 2 treningi tygodniowo ( przez 2 tygodnie ) i zalecił pływanie dodatkowo, ale ja nie umiem pływać ,więc dzisiaj szukam aqua aerobik, wypisał dietę, zalecił trochę poczekać z dietą warzywno- owocową , po prostu zobaczyć jak organizm zareaguje na ćwiczenia ,na dietę i na podkręcenie metabolizmu,powiedział mi,żę jak będę gotowa na WO to mi powie, bo uważa,że to jest bardzo dobra dieta na oczyszczenie i wyleczenie z wielu dolegliwości , ale jeśli się tak długo jak ja nie ćwiczyło i stosowało prawdziwej diety tylko kombinowaną to należy trochę się do niej przygotować, potem kazał mi pedałować przez 15 w dość szybkim tempie, potem 15 minut bieżni z tempem 6 km na godz. i do domu - na dzisiaj starczy,idę znowu w poniedziałek. Pot po tych ćwiczeniach niby prostych po dup... mi leciał ,spociłam się jak dzika świnia na wybiegu, zrobiłam się czerwona jak burak ćwikłowy, ale o dziwo się nie zasapałam, tylko zrobiło mi się lekko słabo po zejściu z bieżni,dziwne uczucie, nie zabrałam ręcznika więc prawie,że kanałami wracałam do domu, teraz jestem po szybkim prysznicu i piszę, mogę tylko powiedzieć,że kocham trenera Tomka.

28 kwietnia 2016 , Komentarze (2)

Kolejny dzień ale nieudany ,po dwóch 12 godzinnych dniach w pracy jestem wypompowana,a dzisiaj na 10 jestem umówiona na siłownię z trenerem personalnym ( jak się zapisałam na siłownię - korzystam z karty multisport - dostałam darmową godzinę z trenerem personalnym ) napiszę jak było na siłowni po powrocie, ciekawe czy nie wyzionę ducha po kilku ćwiczeniach, bo ostatnio byłam na siłowni jakieś 22 lata temu i 35 kg mniej  temu, kondycję wtedy miałam rewelacyjną ,mimo ,że paliłam papierosy, a teraz nie palę i po kilku metrach lekkiego biegu zadychę mam taką ,że przez 3 przystanki tramwajowe nie mogę powietrza złapać ,stoję w tramwaju i wyglądam jak karp przed śmiercią z pyszczkiem otwartym z trudnością walczącym o każdy łyk powietrza. Dietkowo małe odskoki, ale nie wiem ile ważę bo popsuła mi się waga ,muszę kupić nową ,ale najpierw sprawdzę jak kupię nowe baterie, bo może baterie wyczerpały się jak codziennie moją prawie 100 kg,pupę stawiam na grubych nóżkach ,to pewnie nie wytrzymały i może też dostały zadyszkę.......... Boże jak ja marzę,żeby pozbyć się choć kilku kilogramów, dlaczego jestem taka słaba i dlaczego jedzenie mną rządzi , potrafiłam rzucić palenie po 22 latach i 30 papierosach dziennie, a nie potrafię rzucić jedzenia ???? czyżby jedzenie bardziej uzależniało niż nikotyna ??? a może powinnam iść do psychologa???? nie,nie...........tylko nie do psychologa ,już byłam i ............ jakoś nie mam dobrych wrażeń i dobrych wspomnień , muszę radzić sobie sama ,tylko jak ???

25 kwietnia 2016 , Komentarze (6)

Czytam książkę dr.Ewy Dąbrowskiej, przygotowuję się psychicznie,ale coraz bardziej się boję,że nie dam rady,że będę głodna i ,że będzie mnie głowa bolała bo mam migreny,a do pracy trzeba chodzić, cholerka jestem cykor, boję się,że jak będę gotować dla rodzinki to mi język do d...  ucieknie,bo straszny ze mnie łakomczuch, jem nosem i oczami a dopiero potem gębą ruszam, Boże daj mi siłę........

25 kwietnia 2016 , Komentarze (4)

Od 4 rano nie śpię, denerwuję się zmianami w pracy i tym,że tyle 12 godzinnych nocek,boję się ,że nie dam rady, w końcu mam prawie 50 lat i 31 lat pracy,teraz chciałabym mieć trochę lżej ale się okazuje,że mam coraz ciężej, wiecznie jakieś nowe problemy. Z mężem w miarę , jakoś się ułożyło,więc niedziela znośna,dzisiaj mam wolne jutro i pojutrze rano 6-18,czwartek i piątek noc 18-6 ,ciężki tydzień bo w niedzielę znowu noc,potem wtorek, środa, znowu noc i piątek znowu noc. Dzisiaj przesunęłam paseczek , przez tydzień tylko 1 kg ale dietka też nie do końca była,więc cieszy i to ,zawsze to mniej ,czytam teraz książki dr.Dąbrowskiej i psychicznie nastawiam się na oczyszczanie organizmu,zdrowe odżywianie,chcę wytrzymać chociaż 2 tygodnie,ale jeśli się uda dłużej to też dobrze,najbardziej zależy mi aby przestały boleć mnie dłonie i łokcie,a według p.doktor tak powinno się stać ale po diecie 6 tygodniowej, naprawdę jestem ciekawa co to będzie, boję się,że praca w nocy i ta dieta mogą czasami nie dać pożądanych efektów,ale dietę zaczynam 2 maja więc zobaczymy,ze wszystkiego to najbardziej boję się uczucia głodu bo z nim niestety sobie nie radzę, pozdrawiam serdecznie.......

23 kwietnia 2016 , Komentarze (5)

Czułam ,normalnie czułam ,już od wczoraj, że wybuchnę i tak się stało,mąż wrócił z pracy, i się zaczęło najpierw delikatnie od wymówek, ale potem z każdą minutą moja złość do niego ,świata, wszystkie porażki,niepowodzenia ,wszystko zostało najpierw wykrzyczane,potem wypłakane i wyszlochane  przeze mnie , a mój mąż najpierw spokojnie słuchał,potem zaczął jaki on jest biedny a ja wredna, potem do mnie z pretensjami,potem wyśmiał i zbagatelizował problemy, a na końcu się obraził i poszedł do swojego pokoju, a więc mam ciche popołudnie,żal mi tylko syna, który tego wszystkiego słuchał i wyszedł ze łzami w oczach i zamknął się u siebie, a teraz ja mam pretensję sama do siebie i kolejny żal , że rzeczywiście chyba to ja jestem ta zła. Mam wyrzuty sumienia, ale czy słusznie ???????