Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Nie ma zbyt wiele cza­su, by być szczęśli­wym. Dni prze­mijają szyb­ko. Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpi­suje­my marze­nia, a ja­kaś niewidzial­na ręka nam je przek­reśla. Nie ma­my wte­dy żad­ne­go wy­boru. Jeżeli nie jes­teśmy szczęśli­wi dziś, jak pot­ra­fimy być ni­mi jutro? Wy­korzys­taj ten dzień dzi­siej­szy. Obiema ręko­ma obej­mij go. Przyj­mij ochoczo, co niesie ze sobą: światło, po­wiet­rze i życie, je­go uśmiech, płacz, i cały cud te­go dnia. Wyjdź mu nap­rze­ciw. /Phil Bosmans/

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 298215
Komentarzy: 3562
Założony: 22 lutego 2006
Ostatni wpis: 18 marca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
krakusia

kobieta, 58 lat, Kraków

164 cm, 78.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 lutego 2014 , Komentarze (5)

miałam piękny sen ...
piękna, zgrabna i powabna  bujałam się na hamaku w cieniu palmy ...
ech ....
a potem się obudziłam ...
może kiedyś to nie będzie tylko snem i marzeniem :D


9 lutego 2014 , Komentarze (9)

ale jestem wykończona ....
Mamie umyślał się dzisiaj  rajd po sklepach  meblowych , tudzież innych podobnych .... masakra.
Nie wypadało mi odmówić a teraz jestem padnięta, wykończona , wycięta i na dodatek z migrenowym bólem głowy ... takie maratony to nie na moje zdrowie ...
najważniejsze że coś sobie wybrała , bo drugi raz czegoś takiego bym nie przeżyła ...
mam tylko nadzieję że ta moja bieganina przełożyła się na spalone kalorie i w przyszłym tygodniu zaowocuje spadkiem wagowym :P
a teraz zmykam , zaraz kolacyjka ...dobrze bo jakaś ssawa mi się włączyła...

6 lutego 2014 , Komentarze (5)

nawet zdecydowanie lepiej ...
opuchlizna wodna odpłynęła w niebyt ...
trening wykonany...marsz do pracy również..
dieta zachowana, płyny uzupełnione ...
a ukoronowaniem dzisiejszego dnia    jest -1 kg. na wadze ...
żyć nie umierać  ...
i nie musiałam posuwać się do taniego chwytu
 

5 lutego 2014 , Komentarze (6)

Dzień zaczął się bardzo fajnie , były wielkie plany , ale na planach tylko się skończyło..
Zero gimnastyki , zero spaceru dobrze że chociaż dietę starałam się utrzymać ...
nie żeby mnie coś specjalnego kusiło lub miała na coś ochotę ...
po prostu byłam dzisiaj głodna i nie mogłam sobie miejsca znaleźć
na dodatek chyba mi się woda zatrzymała w organizmie bo czuje się spuchnięta jak wielki ,wielgaśny balon ...
mam nadzieję,ze do jutro trochę popuści bo jutro ważenie...
a więc do jutra ...
jutro na pewno  będzie lepszy dzień  ...i tego się trzymajmy :D



 

4 lutego 2014 , Komentarze (4)

i tak mija kolejny dzień dzietkowania...
mam wrażenie, że z każdym jest coraz lepiej  ...
mój żołądek powoli przyzwyczaja się do  systematyczności posiłków i  mniejszych porcji, a zwłaszcza do niepodjadania  po19..... a to  najtrudniejsze
już nie ma takich dzikich napadów ssania i burczenia .... daje się ułaskawić czerwona herbatką  ...hehehe
dziś znowu zaliczyłam spacerek do pracy a że świeciło słoneczko było bardzo przyjemnie ....
a jak sobie pomyślę , że jak dobrze pójdzie to latem na plaży nikt nie będzie pytał co to za wieloryba wyrzuciło na piasek , to robi mi się błogo na sercu ....
i nie jest  mnie nawet w stanie poruszyć ten murzynek co sobie siedzi w kuchni ... a niech sobie siedzi aż spleśnieje ...choć na to nie ma co liczyć ...domownicy sie z nim rozprawią ....

3 lutego 2014 , Komentarze (3)

w sobotę byłam wodzona na pokuszenie, w niedziele również ...
ale wytrwam:D z czego jestem bardzo dumna ...tym bardziej że wczoraj byłam na imieninach ...choć muszę sie przyznać ,że tyci tyci  kawałeczek babki cytrynowej wsunęłam ...
ale tak sobie ustawiłam posiłki , żebym mogła sobie  na to tyci tyci pozwolić ....
a dumna jestem z tego ,że jeszcze tydzień  temu na tym kawalątku nie skończyłabym...
na dodatek nadprogramowo zaliczyłam trening ...o ile w moim przypadku można mówić o jakimś  nadprogramowym ćwiczeniu ...wszystkie na wagę złota...
a dzisiaj z racji tej że cudnie świeci słoneczko i choć troszkę chłodno pomaszerowałam z pracy do domu ...
35 min . spokojnego marszu , ale mimo wszytko lekko się zgrzałam i zasapałam ..zwłaszcza przy ostatnim odcinku ,takim lekko pod górkę ...
teraz po uzupełnieniu płynów odpoczywam ale pasuje wziąć się za obiadek dla siebie , bo dla chłopaków mam ...
dzisiaj będę mieć indyka  z wiśniami :D...mam nadzieję że będzie  smakowało ...

1 lutego 2014 , Komentarze (4)

z każdym dniem miało być łatwiej ...tak sobie wmawiałam ...ale jest trudniej
wystawiana jestem na coraz cięższe pokusy  ....a to dzieki swojej Mamie ..
od jakiegoś czasu miesza u nas bo u niej jest remont i od chwili kiedy dowiedziała się ze rozpoczęłam dietę robi wszytko żeby mnie skusić ...
a to kupi faworki albo inne ciasto , a to podsuwa mi czekoladę albo inne  słodkości   a dzisiaj zrobiła pierogi z kapusta i grzybami ..
pachnie na cały dom i ja dostaje skrętu kiszek...no i oczywiście  dwa zeżarłam
teoretycznie cieszy się ze postanowiłam schudnąć, w praktyce robi wszytko żebym się złamała ...
muszę wytrzymać jeszcze 2 tygodnie aż się wyprowadzi...
po tych dwóch tygodniach wierze ,że naprawie będzie łatwiej

31 stycznia 2014 , Komentarze (3)

wczoraj , było ważenie ....tydzień diety w tym 2 dni z dieta Vitalii zaowocował spadkiem 1,5 kg.
wiem , wiem nie ma się co zbytnio  podniecać bo to głównie wypłynęła ze mnie woda ale jakieś korzyści już  są ...
trening również zaliczyłam , było przyzwoicie :P , trochę jednak  przedobrzyłam bo zbyt rozciągnęłam mięsień uda i trochę mi wczoraj dokuczał..
ale to rzecz nabyta ...dzisiaj już było lepiej ..
a dietka ...no cóż ...zgrzeszyć nie zgrzeszyłam , ale kusić kusiło ...

30 stycznia 2014 , Skomentuj

Czynniki sukcesu

  • wsparcie męża :D

29 stycznia 2014 , Komentarze (4)

pierwszy dzień nowego lepszego...czytaj lżejszego życia ...
można powiedzieć że było całkiem całkiem ...
jedynym grzechem , który popełniłam to zamiana  kolacji z obiadem , bo utknęłam w wydziale komunikacji.....siedziałam tam prawie 4 godziny...
już myślałam, że zniosę tam jajko , albo zapuszczę korzenie ..
na 16 stanowisk czynne było 5 a panie miały takie tempo obsługi ,że szkoda gadać ...
najśmieszniejsze było to ,że miałam dwie sprawy do załatwienia wyrejestrowanie i zarejestrowanie auta ...
oczywiście dwa bloczki , bo jakżeby inaczej , i załatwianie na dwóch stanowiskach równocześnie i żeby było weselej to w dwóch różnych pokojach  ...tak jakby jedna to nie mogła załatwić,( a mogła) ...ech ...szkoda gadać
najważniejsze że załatwiłam ...
jutro też będzie zamiana bo kończę prace o 17...
pasowałoby nie pracować  , siedzieć w domu i pilnować kolejności i godzin poszczególnych posiłków...
ale wierze w to , że mimo tych niedogodności dam radę .....
i tego się będę trzymać....