Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Osoba zapracowana, pracuje na pól etatu w biurze i dorabiam na ćwierć etatu w barze, w soboty pomagam w rodzinnym zakładzie fryzjerski, a wieczory spędzam na silowni. Czasu wolnego mam wiec niewiele, to co zostaje wykorzystuje na gotowanie, porządki (choć straszna ze mnie balaganiara) i sen (straszny ze mnie spioch). Chce udowodnić sobie i innym ze nawet mając tak niewiele czasu zawsze jest czas na sport, zdrowe odżywianie i da się jeszcze wcisnąć życie towarzyskie i obowiązki domowe. Niestety będę to mówić z perspektywy samotnej dziewczyny (niestety bez chłopaka czy męża i bez dzieci), mieszkającej na przedmieściach z rodzicami. Wiec na razie w moim napięty grafiku nie będę upychac życia rodzinnego.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 20320
Komentarzy: 105
Założony: 29 lutego 2016
Ostatni wpis: 15 czerwca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
FlorentynaKonstancja

kobieta, 31 lat, Poznań

168 cm, 60.70 kg więcej o mnie

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 maja 2016 , Skomentuj

Miałam wrócić do diety, nawet zrobić sobie oczyszczającą, ale dziś komunia. Odpuściłam sobie śniadanie bo nie czułam się głodna bo wczorajszym słodkim obżarstwie. Koło 14 zjadłam obiad (łosoś,pyza z sosem,kilka frytek i surówki), potem miałam się ogniaczyć do kawy, ale wjechały lody i ciasto czekoladowe - mniam, na koniec bułeczki bankietowe z masełkiem. Przyznaje, kolejny dzień nawaliłam. A obecny wcale nie jest lepszy, ale o tym napisze później. Może jutro uda się mi w końcu w sobie pozbierać. Trzymajcie kciuki. Gril sąsiedzki przede mną.

1 maja 2016 , Komentarze (1)

Objadłam się słodyczami jak nigdy, najpierw próbowanie kremów przy pieczeniu ciast, potem jak się dowiedziałam że moja babcia grzebała w moich rzeczach to wjechało pół słoiczka masła orzechowego, następnie duży batonik, wieczorem wpadły koleżanki więc 2 kawałki ciasta jeszcze wleciały i sporo wina. Nawet się dziś nie waże, nie mam ochoty, zrobię to za jakieś 2 dni - a teraz lekka dieta, tyle że właśnie wyjeżdzam na komunie, mimo to postaram się opanować

29 kwietnia 2016 , Komentarze (2)

Tak jak powiedziałąm tak zrobiłam - wypowiedzenie złożone. Przy czym okazało się że manager na którego tak narzekałam też odchodzi i to z dniem dzisiejszym. A to ci niespodzianka ;) A tak serio to zw. mały ruch dziś miałam okazję chwilę z nim dziś prywatnie porozmawiać i można powiedzieć że okazał się nawet całkiem w porządku. Bo zaczyna niedługo pracę w dość renomowanej restauracji w mojej okolicy i organizuje ekipę do pracy tam i spytał mnie czy była bym chętna, bo widzi że jestem pracowita i uśmiechnięta, mam doświadczenie w pracy i znam się na obsłudze profesionalnego ekspresu kolbowego :) Całkiem miło z jego strony. Wogóle po raz pierwszy w życiu ktoś mi powiedział, że jestem pracowita, szkoda że moja mama tego nie słyszała. Przy okazji pomyślałam sobie o miejscach w których ostatnio pracowałam - zaczynałam w średniej klasy barze na uczelni, teraz spadłam do czegoś typu bar mleczny, a jak się uda to wzniosę się do naprawdę dobrej restauracji. Czasem trzeba spaść, aby mieć szansę dotknąć gwiazd :)


A teraz koniec myślenia o pracy  - zaczynamy długi weekend :) 

P.S.a gdyby ktoś się pytał gdzie będę pracować po długim weekendzie to już wam odpowiadam - w barze na uczelni. To miejsce jest jak dom, zawsze możesz do niego wrócić. Sama kierowniczka mi powiedziała "tu zawsze jest dla cb miejsce". Naprawdę dobrze mieć takie miejsce do którego możesz wrócić gdy kariera ci się zawali. Chociaż jakieś poczucie bezpieczeństa.


Dzisiejsze menu - starałam się nie objadać, ale nie do końca mi wyszło (15 h na nogach)

śniadanie (7:00)- kanapka z maśłem orzechowym

II śniadanie - jogurt pitny (400 ml)

obiad - ryba smażona w panierce, surówka, ziemniaczki duszone

przekąska - gałka duszonych ziemniaków i nieco surówek

podwieczorek - 3 śliwki i gruszka

kolacja (23:00) - 1/2 małej pitny z żółtym serem i mała sałatka



Aktywność fizyczna - 45 min basen

28 kwietnia 2016 , Skomentuj

Dużo ostatnio piszę o pracy. Ale chyba dla wszystkich to spory aspekt ich życia, spędzamy tam większość naszego dnia. Często jest drugim domem, ale może mieć różny wpływ na nasze życie, a w szczególności na odchudzanie. Ciężka, wielogodzinna praca bardzo utrudnia dietę: zmęczenie sprawia że nie mamy ochoty na siłownie, brak czasu przyczynia się do jedzenia w biegu, na ogół też trudno się zorganizować z przygotowaniem domowego obiadu, więc wpadają fast-foody i słodycze. Zaczynam poznawać tę stronę pracy. Obecnie pracuje w systemie 2/2 (2 dni wolne.2 dni pracy) po 12h w jednym barze, w dni wolne idę do drugiego baru (tam 12-18). Więc nie dość  że nie mam czasu zbytnio na gotowanie to jeszcze mi wena uciekła i nawet nie mam pomysłu co by tu zrobić do jedzonka. Coraz częściej sięgam po to co jest w barach czyli makarony i zupy na śmietanie, okłamując się że jak dodam do tego surówkę to jest lepiej (przynajmniej są jakieś warzywa). Cześciej też wpadają mi w ręce batoniki, oraz co gorsza, uczę się piec biszkopt więc kawałek też zawsze wpadnie. Mogę się tłumaczyć dużą ilością ruchu (bo to prawda, cały dzień jestem na nogach), ale nie wiem czy to wystarczy. Waga powoli idzie w górę, tak stopniowo (60,1kg - 60,7kg - 61kg), choć mam wrażenie że centymetry nadal idą w dół. A może to tylko wachanie wagi i zaraz znów pójdzie w dół - nie wiem, zobaczym. Dziś zumba :D


Na koniec sekret idealnego miejsca pracy

1.uczciwy pracodawca

2.spoko kierownik, integrujący się z pracownikami

3.dobra ekipa

4.brak monitoringu

Obecnie w nowej pracy chyba nie ma żadnej z tych rzeczy i jest dość nieciekawie, toteż niedługo zwijam stamtąd żagle (wypowiedzenie już napisane). W poprzedniej pracy było wszytsko, no może prawie, pracodawca nie był do końca uczciwy (ale to tylko kwestia ostatniej akcji ze sprzątaniem), ale dużo szedł pracownikom na rękę, więc nie narzekam, tym bardziej że prawie nie pojawiał się w barze :)


A wam jak się pracuje? znaleźliście już prace marzeń, czy wciąż szukacie? Ja szukam czegoś na wakacje, a potem wracam do mojego starego baru. Może uda się załatwić umowę o pracę tam :)


Dzisejsze menu - nieco nagrzeszyłam

śniadanie - kanapka z nutellą

II śniadanie - 50 g makaronu i 200 g surówki

przekąska - kawałek biszkoptu z jabłkami i czekoladą

obiad - 2 duże kuchenne hochle  makaronu i 250 g surówki

podwieczorek - kolejny kawałek ciasta

teraz - co najwyżej sałatka i herbatka i spać :)


27 kwietnia 2016 , Komentarze (2)

Praca po 12 h, basen, obowiązki domowe, mało snu, napięta atmosfera w domu, irytujący menager i szef, dużo myśli i dużo na głowie - zmęczona, nogi mi odpadają, głowa pęka. Na drodze życiowej same zakręty, czasem gromy i pioruny, dużo czarnych chmur. Ciężko. Czekam na wakacje, tylko dokońca sierpnia, a wydaje się to takie odległe. Wolna majówka - wyciągam kopyta, raczej nie, sama nie wiem.


Dzisiejszy jadłosps

śniadanie (9:30)- kanpka z nutellą

II śniadanie - 250 ml jogurtu pitnego, banan

przekąska - szkalnka zupy ogórkowej

obiad - surówki, ryż, nieco makaronu

podweczorek - snicker

kolacja - mała pita i sałatka z fetą i tuńczykiem


aktywność fizyczna - dziś opoczywam, nogi mi odpadają


Nadal uczę się robić biszkopt, jestem coraz bliżej. Dziś była kolejna próba, ale do ideału jeszcze trochę. Muszę jeszcze coś wyprobować.

26 kwietnia 2016 , Skomentuj

Przywykłam że w pracy w barze menagerka robi wszytsko, nie tylko papierki i zarządzanie, ale też to co jest na bieżąco potrzebne od obsługi klienta, przez gotowanie do zmywania naczyń, a jeśli widzi że ktoś potrzebuje pomocy bo jest nawał pracy to sama podchodziła lub mówiła komuś żeby poszedł gdzieś pomóc. A tu szanowny pan manager się obija i ma wyrąbane. On sobie rączek nie pobrudzi. Dziś naprawdę miałam nawał pracy, nie miałam nawet kiedy pozbieracz naczyć w sali nie mówiąc już o pomyciu ich czy wytarciu stolików, z ledwością wyrabiałam z wydawaniem zamówień. A manager, jak w końcu skończyła się kole i zaczęłam ogarniać naczynia z sali i zmywak, przyszedł i powiedział że mam poprosić pomoc kuchenną żeby ogarnęła naczynia, a sama poszła posprzątać salę. Dobił mnie też, że jak posprzątałam już i zaczęłam uzupełniać produkty w barze, podszedł do mnie i poprosił żeby nałożyła mu obiad - przepraszam, ale nie mógł tego sam zrobić?! Chyba wydział że jestem naprawdę zajęta. Naprawdę mnie zirytował, zamiast sam zakasać rękawy lub od razu poprosić pooc kuchenną żeby mi pomogła, gabił się w monitorung jak się męczę. Bardzo mi się to nie podoba. Szanowny pan manager jest do D**** . Więc czuje że przynajmniej ja długo tam nie zagoszczę.


Co do wagi po wczorajszym głodzie to poszywbowała o pół kilo w górę, ale nie jest źle, trzymam się.


Dzisiejsze menu - mniej niż wczoraj bo nie było za dużo czasu na jedzenie

śniadanie - kanapka z nutellą

II śniadanie - szklanka jogurtu pitnego i banan

obiad - 3 naleśniki kupnione w markecie (nie miałam czasu ani siły zrobić wczoraj obiadu)

podwieczorek - koktajl truskawkowy i gruszka

kolacja - sałatka z uszkami i kilka łyżeczke bitej śmietany


Aktywność fizyczna - 30 min basen - zaczynam organizować się na basen i naprawdę zaczynam to lubić, po 12 h w pracy jest  to idealna chwila wytchnienia

25 kwietnia 2016 , Komentarze (1)

Dawno tyle nie zjadłam, dosłownie co 2 godziny umierałam z głodu, wogóle od 2 dni jak tylko jestem głodna mam takie uczucie jakby robiło mi się  nieco słabo. Nie wiem czy to nie są jakieś konsekwencje z przebytą chorobą pasożytniczą jelita (lekarz nie do końca określił co to było, ale że po lekach ustało to olał dalej sprawę). Ale oto co dziśzjadłam

śniadanie (7:15) kanapka z nutellą

II śniadanie (11:00)- wafelek

przekąska (13:00)- koktaj jogurtowo-truskawkowy (1 szklanka)

obiad (14:30)- zupa pomidorowa z makaronem

przekąska (16:30) - kilka pieczonych ziemniaków i surówka (dopiero po tym poczułam się najedzona)

przekąska (20:30)- kinder delice

kolacja (22:30)- bułka z pastą pomidorową i sałatka


Czy to dużo czy po prostu tak mi się wydaje?! Dodam tylko, że od 8:30 do 20:15 pracowałam w barze, cały dzień na nogach, a koło 21:15 poszłam na 45 min na basen.


Aktywność fizyczna - 45 min basen


Waga - nadal 60 kg :) trzymam się i gubie centymetry 

24 kwietnia 2016 , Skomentuj

Dużo biegania dziś, bo generalne porządki w barze przed kontrolą sanepidu. Więc jak zaczęłam biegać ze szmatą o 9 to skończyłam po 20. Ale z taką ekipą mogła bym robić to codziennie. O 19 zdadłyśmy po kawałeczku sernika mrożonego i wypiłyśmy kawkę i heja hop dalej do pracy.


Dzisiejszy jadłosip

śniadanie - kanapka

II śniadanie - jogurt z owocami

obiad - lane kluski z sosem pomidorowym i surówką

podwieczorek - sernik na zimno

przekąska - 3 ciasteczka

kolacja - kanapka i piwo po ciężkim dniu


Aktywność fizyczna - latanie ze szmatą cały dzień :)


Brak większego spadku wagi, jedynie 700 g, obecna waga więc 60 kg. walczymy dalej. Ale za to ubyło mi kilka centymetrów od ubiegłego miesiąca

Biceps - ??? - jeszcze sprawdzę

Biust - 86 cm (-2 cm)

Pod biustem - 76 cm (-1 cm)

Brzuch - 77 cm (-2 cm) - tu najbardziej odczuwam

biodra - 98 cm (-1 cm)

Udo - 55 cm (-1 cm)

łydka - 34 cm (-1 cm)

23 kwietnia 2016 , Komentarze (2)

Co wieczór byłam taka śpiąca, więc myślałam, że dziś jak idę na popołudniu do pracy to nie wiadomo o której wstanę, tak przynajmniej w połódnie, a tu niespodzinka, obudziłam się przed 9. Wykorzystałam więc dodatkowy wolny czas i w poszprzątałam w domu, upiekłam biszkopt (a przed chwilą skończyłam robić sernik na zimno, właśnie stygnie w lodowce). No i w końcu zebrałam się żeby poskaładać sterę moich ubrań, które walały się po moim stoliczku kawowym i pod nim od ponad tygodnia. Wystarczyło jakieś 15 minut na to. Ale najgorzej zawsze zacząć. I możecie mnie dziś nazwać szcześciaRĄ, dsłownie 10 sekund przed awarią prądu skończyłam piec mojego omleta na obiad. Naporawdę łód szczęścia :) A w pracy dość spokojnie, niestety bez napiwków. Za to powiem wam, że dużo lepiej pracuje mi się z kucharzem niż z kucharką. Z kucharką miałam już wczoraj kilka małych span, a z kucharzem sobie żartujemy, zrobił dla mnie nawet dziś taki mały deserek pana cotta - pyszny :D


Dzisiejsze menu

śniadanie - kanapka z tuńczykiem

II śniadanie - 150 ml lodów z sosem czekoladowym

obiad - omlet z warzywami i sałatka

przekąska - mini panacotta

podwieczorek - zestaw surówek

kolacja - 350 ml jogurtu pitnego + wylizywanie misek po serniku na zimno :D


Aktywność fizyczna - brak, bo ... (tak, jestem mistrzem wymówek) musiałam jechać do domu dokończyć ciasto. A ciasto jest na jutro dla koleżanek z baru bo mamy genaralne sprzątanie przed kontrolą sanepidu. Tylko niestety biszkopt trochę nie wyrósł, ale mam nadzieje że i tak będzie pyszny.


Obecna waga - 60 kg, zmienię na pasku jeżeli utrzyma się do jutra. Jutro też będą pomiary :D


Udanego weekendu :)

22 kwietnia 2016 , Skomentuj

Po południu, w godzinach szczytu zostałam po raz pierwszy sama za barem (na sytuacje bardzo kryzysowe mogłam wołać koleżankę, która pomagała na kauchni). Jednak to ja musiałam obsługiwać gości, wydawać zamówienia, zgłaszać na kuchni czego brakuje, dbać o porządek na sali, w między czasie zwozić i myć brudne naczynia praz dbać o porządek za barem. No było niezle bailando w jednym momencie, bo miałam klienta za klientem, więc naczynia po prstu wrzucałam na zmywak. Na prostą wyszłam dopiero na godzinę przed zamknięciem lokalu, a dokładne porządki i przygotowanie wszytskiego na rano i podliczenie kasy zajęło mi jeszcze jakieś półtorej godziny. Z pracy wychodziłam więc po 20:30, ale zadowolona że podołałam zadaniu. No i jednak jutro do pracy idę na 14, więc się nareszcie wyśpię, choć planuje "późnym rankiem" pójść na basen lub siłownie :)


Dzisiejsze menu

śniadanie (7:30) - 150 g jogurtu z płatkami i banan

II śniadanie (10:15)- 2 szklanki maślanki

przekąska (13:20) - kubuś mały 

obiad (15:05) - makaron z warzywami w sosie pomidorowym

podwieczorek - surówki

kolacja - kawałek sernika


To tyle - aktywności fizycznej brak, za to jest ból pleców. Słodkich snów misiaczki :)


A i rano waga wcale nie pokazała mniej po wczorajszym bieganiu w pracy, a szkoda.