Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Obecna Obecna sylwetka

O mnie

Kobieta. Mądra, Piękna. Inteligentna. A co! Sobie komplementów nie będę żałować. Kocham smoki i ostatnio zaczynam się rozglądać za jakimś, Najlepiej czerwonym, bo ładniejszego koloru nie znam. Pozwalam zmianom, aby się działy.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 82027
Komentarzy: 730
Założony: 22 lipca 2006
Ostatni wpis: 3 stycznia 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ognisko

kobieta, 51 lat, Bochny

162 cm, 85.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 lipca 2018 , Komentarze (1)

(-0,3)

Dziś wiedziałam, że nie będzie łatwo. Byłam na jubileuszu Koła Gospodyń Wiejskich. Jedzenie tylko pachniało. Skończyło się na sałatce, 6 kluskach śląskich i kawałku tortu, małym na dodatek. Pojęcia nie mam, jakim cudem nie zjadłam całej reszty, 

Owoce (czereśnie, borówki, morele, agrest) - 500

tort - 200

kanapka 180

kluski śląskie 156

kawa z mlekiem 80

razem 1216 kcal 

29 czerwca 2018 , Komentarze (1)

(-0,3)

Nawet nie jest głodna, chociaż coś bym zjadła dla samej przyjemności jedzenia. Dziś sporo owoców było, ale nie mogłam się oprzeć, sama je przytachałam z rynku. Czereśnie ogromne i tanie, agrest zawsze kochałam, a później jeszcze borówka z własnego krzaka. Ograniczyłam inne jedzenie.

Wpadłam w trans. Ostatnio taki miałam dawno temu. I było mi z nim dobrze. Mój wewnętrzny Zmór powoli bierze nade mną górę.

woda z cytryną i cynamonem – 1,5 litra

3 kanapki 560

ryż z warzywami 200

kawa z mlekiem 40

czereśnie 315,

agrest 46

borówki 60

Razem: 1221

3572 kroki, 147 kcal 2,21 km  

28 czerwca 2018 , Skomentuj

(-0,33 kg )

Drugi dzień, dziś położyłam na moim dnie wkładki, także częściowo nie stoję na nim bosymi stopami. Wkładki z tych cienkich, prawie niewidocznych. 

1,5 l. wody z cytryną i cynamonem 

3 kanapki 560

3 nektarynki 180

zsiadłe mleko 120

ryż z warzywami 300

jabłko 50

kawa z mlekiem 40

cola zero 2

Razem: 1252

Poza tym miałam pierwszy dzień wolny od niepamiętnych czasów, zamierzałam zagryzać wszystkich na zamianę z poczuciem bezdennego smutku. Czyli norma. 

27 czerwca 2018 , Komentarze (4)

Woda z cytryną i cynamonem

Kawa z mlekiem – 40

chleb z masłem, ogórkiem i parówką sojową – 180 kcal.

Zsiadłe mleko – 100

chleb z masłem, ogórkiem i parówką sojową – 360 kcal.

Jogurt brzoskwiniowy 170 kcal

borówka 240

Kawa z mlekiem 40

marchewka 40

Razem 1170


Rower 11,41 577 kcal (+ 3 km nie zapisane)

chodzenie 5643 233 kcal 3,5 km  

8 stycznia 2014 , Komentarze (3)

7 stycznia 2014 r.

W wigilię postanowiłam zmienić parę rzeczy w moim życiu. Kiedy udało mi się w końcu zapanować nad bałaganem w pokoju, kiedy zobaczyłam więcej niż skrawek niebieskiej wykładziny zachciało mi się widzieć ją taką codziennie. Papiery trzymam w segregatorze w foliowych koszulkach zamiast rozłożone na podłodze. O dziwo, chyba im tam dobrze. W każdym razie mnie zaczęło być lepiej. Coś w tym, że porządek pomaga jednak jest. No dobrze, do ideału mi jeszcze sporo brakuje, ale nie pozwalam zwyciężać chaosowi.


Przy okazji porządków znalazłam a6w. Powspominałam stare dobre czasy i ruszyłam tyłek. Powiedzmy w sukces dociągnięcia do końca niespecjalnie wierzyłam. Ale kiedy kolejnego dnia zaczęłam szukać powodu, wiadomo święta, aby dalej nie ćwiczyć, trafiłam na ładny obrazek z podpisem: zawsze znajdziesz powód, aby czegoś nie zrobić, ale jeśli czegoś bardzo chcesz znajdziesz sposób aby to zrobić. No i znalazłam. Dziś zaliczyłam 15 dzień.


Dziś doszła kolejna zmiana. Te wszystkie motywatory o bieganiu mnie do tego skłoniły. Biegać na razie się boje. Wiem - powód. Ale boję się i już. Mój wyjec jednak nie przepada za takimi obciążeniami. Musze jeszcze trochę poczekać. Biegać się boję, ale nic nie stoi na przeszkodzie abym sobie zafundowała konkurs miss mokrego podkoszulka. Sześć razy w tygodniu zamierzam mieć mokry podkoszulek, czyli „sprawić, że tłuszcz będzie płakał”. Poniedziałek odpuszczam, chyba, że znajdę sposób, aby skończyć z dziwnym system pracy. Mam nadzieję, że znajdę.

Dziś odkryłam ile to naprawdę jest minuta. Wsiadłam na rower stacjonarny. Stał sobie samiuteńki, pokrzywdzony i nieszczęśliwy. No to go odwiedziłam. Po dwóch minutach zdjęłam polar. Po pięciu miałam ochotę zsiąść i powiedzieć: wystarczy na dziś. Nie wystarczyło. Przejechałam 7,3 km z obciążeniem na 3. Spaliłam 493 kcal. I czułam każdą przejechaną minutę. Jutro sobie pewnie powyję, ale to będzie jutro. Dziś byłam miss.


Ważę się dwa razy dziennie. Wiem, niepotrzebnie i wieczorem człowiek jest grubszy, i nie ma co się denerwować. Nie denerwuję się Rano ważyłam 85,9 wieczorem 85,4. Z tym, że rano byłam niewyspana. A do wieczora udało mi się załapać barku jace dwie i pół godziny. Poza tym podoba mi się opcja z mniejszą wagą. To pewnie te kilometry.


Jedzenie:

Kawa 80

jabłko 70

1,5 kromki chleba 243

cola 2

1 kromka chleba 162

1 kanapka 162

3 jabłka 210

ser topiony 90

marchewka 40

żurawina 128

śliwka suszona 100

zupa – 150

Razem 1437 kcal (źle nie jest)  

24 listopada 2013 , Komentarze (2)

23 listopada 2013 r. (sobota)

Dzień nic nie robienia. No może nie dokładnie nic, bo coś musiałam zrobić. Na otwarciu wystawy musiałam być. Tego nie mogło mi się nie chcieć. Chociaż trzy wernisaże w jednym tygodniu to lekka przesada. Jakiś materiał mam.
Do lekarza nie udało mi się dopchnąć. Nie wzięłam skierowania z zakładu pracy, a to grzecznie zostawiłam w domu. A że byłam ostatnim pacjentem do okulisty to szans na to, aby poczekał aż polecę po ten kawałek papieru nie było.  Poczekają do przyszłego tygodnia. W każdym razie jeszcze nie warczą na mnie.

Napisałam nowe opowiadanie. A właściwie wstęp do nowej długiej opowieści dla dorosłych. Mam już poukładane jakieś dwa kolejne rozdziały. Znajomi którym pokazałam bajkę, stwierdzili, że jak zwykle musiałam wszystko poprzestawiać, przeinaczyć  i wywrócić widzenia świata do góry nogami. Ale bez tego opowieść nie byłaby opowieścią.

Poza tym reszta rzeczy leży. A nie, przepraszam łóżko posłałam, paznokcie pomalowałam, bo wczorajsze kurczowe trzymanie się brzegu basenu wyraźnie im nie służyło. I pozbyłam się butelek po coli. Prawda, jak grzeczna ze mnie dziewczynka.

Schudłam do 84,5 kg. Do paska jeszcze trochę brakuje, ale na razie nie narzekam.

Jedzenie

Kawa 40

Kanapki 484

Jabłko 70

Rzodkiewka 15

Cola 2

Śliwki 75

Kisiel 110

Budyń 110

Razem 908

Mało. Miało być więcej, ale się zagadałam na gg i zapomniałam, że miałam iść do kuchni. Po pierwszej stwierdziłam, że już mi się nie opłaca jeść.

Kroki 5286

23 listopada 2013 , Komentarze (2)

22 listopada 2013 r.

Sprzątanie:

Łóżko posłałam. Rano nawet zdążyłam. To, że miałam być w pracy dopiero o 11-tej.Zdecydowanie mi ten fakt ułatwiło. Ale to przecież nie ma nic do rzeczy. Do tego od rana był wymieniany licznik przez elektrownię to światła nie było, więc przy komputerze nie spędziłam zbyt dużo czasu.

Napełniłam miliony butelek wodą. No dobrze nie miliony, ale więcej jak dziesięć tego było. Duża liczba kwiatów powoduje, że potrzebują dużo wody, a ta powinna się odstać zanim zostanie zużyta. Nie wiem dlaczego, ale tak robili przodkowie, to nie będę się przecież z duchami kłócić.

Praca

Dwie godziny spędziłam w redakcji. Udało mi się przepisać sms, zarchiwizować gazetę, załatwić dane do artykułu o światłach, pozbyć się akwarium i napisać horoskop na przyszły tydzień. Zacznę się chyba specjalizować w pisaniu podobnych rzecznych, a zawsze kawałek strony będzie zajęty. No i wykonałam kilka telefonów. Ostatnio jakoś pozbywam się fobii. Życie dzięki temu wydaje się prostsze. No i przygotowałam zestawiania dla pracodawcy, Niech wie, ile pracuje jego niewolnik.

Spotkanie z krwiodawcami mam z głowy. Na moje nieszczęście występy były na początku nie na końcu i musiałam siedzieć cały czas. Dwie godziny. Życie łatwe nie jest.

Wysłałam plan nowego wydania do grafika. Chciałabym zobaczyć jego minę. Zwykle makietę dostaje w poniedziałek wieczorem, późnym wieczorem. Postanowiłam być jednak miła. Niech ma czas. O ile oczywiście pocztę otworzy.  Otworzył i przesłał jedno wielkie WOW.

Nawet do lekarza poszłam. Jutro mam się stawić u okulisty. Badania okresowe.

 

Organizacja

Po wielu trudach i znojach wprowadziłam na stronę bieg niepodległości. Ze wszystkimi szykanami, tzn. każde zdjęcie jest opisane, dodany opis kto z kim i dlaczego. Ba, poszłam dalej wybrałam zdjęcia do wywołania i zrobiłam napis do kroniki. Powinnam to zrobić wcześniej. Powinnam, ale nie zrobiłam. Więc teraz nadrabiam.

 

Waga 84,7 kg. Znaczy się wróciłam na dobre tory

Jedzenie

Bułka 220

Jabłko 70

Banan 114

Mandarynki  54

Kawa 40

Kapusta 100

Rogal z dżemem 120

Cola 2

Bułka ? 300

Twaróg ? 100

Rzodkiewka ? 15

Śliwki  150

Napój energetyczny - 60

Razem 1345 Nie wiem, czy nie przesadziłam z kaloriami śliwek. Było ich ostatecznie tylko sześć.

 

No i poszłam na basen. Nie chciało mi się, ale poszłam. Weszłam do wody i pierwszy atak paniki. Ale sobie postałam, poćwiczyłam trochę z grupą aqua fitness i uspokoiło się.  Popływałam. Ale było trudno. Strach dało się przezwyciężyć. Ale gdzie ta kondycja. Kiedyś po godzinie wyłaziłam i miałam zaliczone dwa kilometry, bez większego problemu. A teraz. Pięćdziesiąt metrów i dyszę, dyszę, dyszę. Jak raz sobie człowiek na kondycję zapracował to powinien ja mieć, a nie żeby sama  w diabły poszła.

 

 

http://www.wielkieslowa.pl/1278/milosc_jest_kotem_przychodzi.html

22 listopada 2013 , Skomentuj

21 listopada 2013 r.

 

Obudziłam się przed ósmą. Budziłam się w nocy. Nie pamiętam co mi się śniło. Nie były to koszmary, ale coś co nie dawało spać. Rzadko tak mam. Należę do tych szczęśliwców, którzy kładą się, zamykają oczy, a później to już tylko budzik dzwoni. Ale skoro już się obudziłam, to zaczęłam żyć. Powoli, bo powoli, ale idę do przodu. Paznokcie pociągnęłam czerwonym lakierem. Odnalazłam depilator, krem na odchudzanie (!) i nawet użyłam. No i w końcu sięgnęłam po centymetr. Pięknie to to niewygląda, ale tak w tej chwili wyglądam.

 

85,10

szyja 34.5

biceps 35

biust 102

pod biustem 84

talia 88

opona 103

biodra 106

udo 65

łydka 44

 

Jedzenie:

Kawa 40

Jabłko 140

Gruszka 130

Cola 2

Chleb 364

Danio 162

Kapusta 150

Bułka 220

Razem: 1214

 

Ruch 5637 kroków. Na spacer wzdłuż rzeki polazłam. Mam kilka całkiem nowych zdjęć. A później normalnie poszłam spać. Na kilka godzin. Dawno w ciągu dnia mi się to nie zdarzało. Miłe było. 

No i odezwał się mój Kot. Sernik mu obiecałam w styczniu. No i jest szansa na to, że w grudniu się spotkamy.

21 listopada 2013 , Skomentuj

20 listopada 2013

Przebudzenie bywa trudne. Człowiek powoli otwiera oczy i zaczyna dostrzegać rzeczy, których widzieć nie chciał. Barwy nabierają ostrości,ale sprawiają też ból i złość. Przede wszystkim na samego siebie. Dlaczego tak się działo? Czemu nie chciałam wiedzieć? Czemu bałam się tej chwili? Diabli wiedzą. Chociaż ich pewnie to nie interesuje. I wcale bym się biedakom nie dziwiła. Tyle tytułem użalania się nad sobą. Zamknęłam właśnie ten tom mojego życia. Więcej nie wróci. 21 listopada to całkiem ładna data na rozpoczęcie nowego zeszytu i wybór nowej drogi na rozstaju. Niech się zatem dzieje. A będzie się działo i to sporo. Czuję to, węch, słuch, wzrok i intuicja mi się wyostrzyły i to mocno.

Jedzenie:

Chleb 486

Kapusta 200

Jabłko 250

Gruszka 130

Kawa 80

Mandarynka 27

Cola ? 2 (znów zaczęłam pić)

Razem 1175

Myślałam, że będzie więcej. Ale rano wypiłam tylko kawę i zjadłam jabłko, a później do szesnastej latałam. Więc nie zdążyłam się najeść. Zważę się rano.Nie spodziewam się jakiegoś cudu, ale źle nie powinno być. Ostatecznie nie przesadzałam specjalnie. Zbieram się spać. Zaczął się piękny dzień. 

6 listopada 2013 , Komentarze (4)

6 listopada 2013 r.

 

Staram się żyć. Po prostu żyć. Mam ochotę  zadzwonić , cofnąć to wszystko. Powiedzieć tak wiele słów. I nie robię tego. Piszę kolejnego sms i kasuję go, nie wysyłając.  Poszłam krok dalej niż zwykle. Wszystko we mnie wyje. Wystarczyłby jeden telefon. Robię wszystko, że nie mieć czasu. Ale i tak dopada. W drodze, pomiędzy jednym drzewem i drugim. Na turnieju pomiędzy podniesieniem pionka, a jego postawieniem. Na spotkaniu pomiędzy jednym słowem, a drugim. Radzę sobie, udaję, że sobie radzę. Ludzie mają gorzej.  Dużo gorzej, więc sobie radzę.

Waga stanęła na 84,3 kg. Ciuchy robią się powoli za luźne. Wchodzę w kilka bluzek, których nie zakładałam, bo były zbyt opięte. Nie mam komu nawet o tym powiedzieć. Dziś włożyłam kieckę i buty na wysokim obcasie i żakiet, którego ostatnio profilaktycznie nie zapinałam. Dopięłam się. Byłam odebrać nagrodę. Uśmiechałam się, rzuciłam kilka żartów. Nawet się uśmiechnęłam. I cały czas zerkałam na komórkę. Miałam ochotę… Radzę sobie. Po prostu muszę.

Planuję miliony rzeczy. Robię miliony rzeczy. Uśmiecham się na widok promieni słonecznych. Widzę kolory, zielonego pasikonika, czerwona pchłę, szarą myszkę miki. Pojawiają się kiedy zamykam oczy. Czasem tylko… Radzę sobie.