Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Odchudzałam się na Vitalii od 13 maja 2006 i osiągnęłam cel. Niestety kolejne lata to stały przyrost wagi, aż do stanu wyjściowego. Od 31.08.2015 odchudzam się znów - do skutku!!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 47841
Komentarzy: 259
Założony: 13 maja 2006
Ostatni wpis: 31 stycznia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
rozkojarzona

kobieta, 41 lat, Warszawa

170 cm, 78.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 sierpnia 2006 , Komentarze (1)

Wczoraj:1000 kcal:)

znalazłam już sobie "TIR-a", ale nadal szukam lokum. Po przespaniu się z tematem dochodzę do wniosku, że przyda mi się zmiana otoczenia:))

W nauce lekki impas, ale pracuję nad tym. Aura sprzyjająca zakopaniu sie pod kocem z tabliczką czekolady - wybrałam się więc do biblioteki. 

8 sierpnia 2006 , Komentarze (2)

wynalazłam nową diete pod tytułem "dieta bezdomna". Wygląda to tak, że właściciel mieszkania w którym pomieszkuesz mówi, że musisz się wyprowadzić - i to jak najszybciej. Ta dieta to rewelacja - od razu straciłam apetyt jak sobie pomyslałam o tych stosach ksiąg wszelakich, które będą ze mna migrować. Do tego przy tej dietce wysiłek fizyczny mam zapewniony - najpierw latanie po Wawie w te i nazad a potem to nie wiem...chyba jednak zamówię TIRa na moje graty.

Przynajmniej częściowo rozwiazał się problem września - nie grozi mi bezczynność bo będę szukała schronienia- mam nadzieję, że przed przymrozkami zdążę.

W związku z powyższym w niedzielę wyprowadzam się tymczasowo z Wawy na moją wieś. W sumie teraz najlepiej by było szukać chatki ale jadę przecież nad morze i mam exam - a od wczoraj-kiedy się o tym dowiedziałam to nie mogę się skupić. I pozostanie mi żyć w niepewności gdzie ja sie podzieję gdy liscie spadna z drzew...

P.S. Gdyby jakaś Vitalijka lub Vitalianin akurat dysponował pokojem do wynajęcia w Wawie, to się polecam - Nieskromnie przyznam, że jestem idealną wspólokatorką bo  zazwyczaj mnie nie ma, a jak juz jestem to śpię albo się uczę. A do tego od 87 dni zajmuję mało miejsca w lodówce:)

7 sierpnia 2006 , Komentarze (3)

Przez wyjazdy Dzień Ważenia stał się świętem ruchomym. Staram się oficjalnie ważyć co 7 dni, a poza tym to ważę się prawie codziennie rano z czystej ciekawości. Dreszczyk emocji związany z wdepnięciem na wagę pomaga mi też zachować dietę.
Codziennie ważę inaczej - normalka, ale ostatnio to wahanie wynosi prawie+/-1,5 kg, tak więc w ciągu ostatniego tygodnia najniższa zanotowana waga to 70,30, a najwyższa 71,70.
Ja chcę w końcu zobaczyć magiczne 69!!

6 sierpnia 2006 , Skomentuj

wczoraj zjadłam/wypiłam dużo kalorii 

dzisiaj będę dla siebie łaskawa bo i tak wszelkie próby wysiłku intelektualnego z góry skazane są na niepowodzenie - dopiero wróciłam, imprezka super, wytańczyłam się za wszyskie czasy*, spotkałam ludzi dawno niespotkanych i poznałam ludzi wcześniej niepoznanych.

Dobra wiadomość na dziś: dawno niespotkani twierdzą, że "strasznie schudłam":))

*termin "wszystkie czasy" obejmuje okres od Sylwestra 2006

5 sierpnia 2006 , Skomentuj

dziś imprezuje. jak nic nie zmieszczę się w 1000, może w 1500... i jak ja to spalę?!

4 sierpnia 2006 , Komentarze (3)

1050 kcal

Właśnie zajdłam kolację - 1/2 paczki draży kokosowych - prawdę piszę w opisie. Robię znaczące postępy, pamiętam czasy, kiedy od razu kupowałam 2 paczki, bynajmniej nie na później. 1/2 paczki smakuje lepiej niz 2 paczki. 2 paczki smakują za to dłużej.

3 sierpnia 2006 , Komentarze (2)

wczoraj 1000 kcal:)), dziś 1050 kcal

wspaniała pogoda. Pospacerowałam sobie, a zaraz idę spać:)) ale wstane jeszcze dzis - nie ma to jak drzemka po jedzonku.

2 sierpnia 2006 , Skomentuj

wczoraj - 1000 kcal

zaczęlam się przestawiać na tryb naukowy co by do 5 września zdążyć biorąc pod uwagę, że po drodze planujemy z rodzinką wyjazd nad morze:)) mam nadzieję, że teraz sie wypada a po 20 to już tylko parawanik i grajdołek.

Zaczęłam się zastanawiać, czy ja przypadkiem nie popadam w pracoholizm i wyścig szczurów. Te posępne myśli nachodza mnie, jak sobie o wrześniu pomyślę. Jakiś czas temu, jak juz byłam bardzo zmęczona, zaplanowałam sobie, że na wrzesień pojadę na moją wieś i murem tam cały miesiąc przesiedzę na tzw tyłku. Obecnie czuję pewien dyskomfort jak sobie o tym pomyslę i pojawiły się tez pewne zakusy co by wrzesień jakoś konkretnie zapełnić. Niech mna ktoś potrząśnie i powie, że wszystko ma swoje miejsce i czas a moje miejsce we wrzesniu jest na wsi i ze miesiąc nieobecności nie przekreśli moich szans życiowych, a jak sie nawet wynudze to tym bardziej entuzjastycznie rzuce sie w wir zajec. Może jakieś ciepłe słowo o akumulatorach...

1 sierpnia 2006 , Komentarze (1)

jadłam po 18
pozwalałam sobie na lody
a nawet i na chipsy
i na parówki w cieście
za mało piłam
nie jadłam owoców i warzyw
niedokładnie liczyłam kalorie
byłam 2 razy w domu - grill!!! też...
zarzuciłam a6w i schody

No i stało się +1 kg.

Do 14 sierpnia, kiedy to znów pojadę so domu, przechodzę na ścisłe 1000 kcal i nie ma że boli. Wprowadzam też reżim codziennych wpisów na Vitalii czyli jednym słowem kontrola, dyscyplina i koniec przeżerania.

27 lipca 2006 , Komentarze (1)

1200 kcal, a6w zarzucone kompletnie:/ zwalam na upał

Co za tydzień!!Kupa roboty, wszystko na raz. Od przyszłego tygodnia powinno się przejaśnić - kończę praktyki z tym, że zostaje francuski i zaczynam się uczyć do examu we wrześniu...Potrzebuję spokoju. Potrzebuję też przesunąć motyla w prawo ale w tym tygodniu mi się to nie udało. W ten weekend też pojadę do domku:) Wracam we wtorek na oficjalne ważenie.