Liczyłam, że uda mi się skakać, ale po przeprowadzce okazało się, że miejsca mamy jak kot napłakał, poza tym młody stał się bardziej zaborczy i wszystko stanęło na głowie (nie mówiąc o wnerw-teściu ) dlatego niestety, z wielkim bólem odkładam skakanie, aż zamieszkam już u siebie... Ból jest bo to będą całe wakacje. Jednak teraz i tak walczę nadal z wyszykowaniem mieszkania do zdania i ogarnięciem się tutaj, choć w tym drugim przegrywam. Mamy za dużo rzeczy, za mało powierzchni. Motywacja dokończyć dom. Jednak z jednym nie przegrywam - DIETA. Ubyło mnie już 6 kg i chcę aby ten stan się utrzymał za nim będę znów skakać i gubić resztę zbędnego balastu. 6 kg to już 6 kg. Wiem, że to niemiłe, że teściowa gotuje swoje obiady, a ja swoje i jej nie jem, choć ona moich próbuje. Jednak to są dwa różne rodzaje kuchni i moja pozwoli mi utrzymać stracone kg, a jej niestety im powrócić. Zatem trudno, czy komuś jest przykro, czy nie, to moje życie i moje zdrowie.