Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Bardzo lubię tańczyć, szczególnie tango argentino. No ale wyobraźcie sobie słonicę tańczącą ten piękny, zmysłowy taniec. Poza tym śpiewam w chórze, często mamy koncerty, a ja stoję w pierwszym rzędzie. Wypadałoby jakoś ładnie wyglądać, no nie? Edit 2020: czas na zmiany. W chórze już od zeszłego roku nie śpiewam. Kiedyś trzeba odpuścić ;) Za to zaczęłam regularnie biegać. Zrobiłam nawet kurs animatora slow joggingu.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 574845
Komentarzy: 5114
Założony: 30 stycznia 2007
Ostatni wpis: 30 sierpnia 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
alam

kobieta, 57 lat, Olsztyn

159 cm, 88.80 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Nie przytyć ;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 czerwca 2012 , Komentarze (6)



Jest szansa, że w przyszłym tygodniu dogonię paseczek
Dzisiaj waga pokazała 93,2 kg, wczoraj 93,6, ale nie miałam kiedy wpisać Nie wiem kiedy zleciał mi poniedziałek i wtorek, po prostu śmignęło.
Jadam regularnie, warzywnie, ale nie rezygnuję z owoców ani makaronu czy chlebka (oczywiście wieloziarnistego żytnio-pszennego własnej produkcji na zakwasie). Jedynie chyba ograniczyłam ilość. "Chyba", bo się najadam i nie chodzę głodna. Nawet kolację wpierdzielam i to wcale nie 3 godz. przed snem. No ale dzielnie omijam z daleka słodycze. Wczoraj myślałam, że polegnę w tej bitwie, bo z próby wróciłam późno, zmęczona i w marnym nastroju, bo dostaliśmy zjebkę od dyrektora i na koniec oczywiście od profesora. Nic nam nie szło Wszystkie wejścia do dupy a dziś generałka Jak nie zepniemy 4 liter, to czeka nas kolejny "miły" wieczór. Chór to niestety odpowiedzialność grupowa. Profesor, mimo że daje z siebie wszystko i gnębi nas niemiłosiernie, to i tak musi się teraz za nas tłumaczyć. Głupio.

25 czerwca 2012 , Komentarze (5)



W sobotę miałam chóralną imprezę ogniskową, więc nie byłam całkiem grzeczna jedzeniowo, chociaż starałam się bardzo. Ale wiecie jak to jest: to kiełbaska z ogniska, to sałateczka, to kawałek torcika (naprawdę malutki). Jednak, jakbym się nie pilnowała, to nażarłabym się do obucha, a tak czułam niedosyt. Sprytnie wymyśliłam, żeby się nie alkoholizować: byłam kierowcą.
Wczoraj byłam już bardzo konsekwentna w trzymaniu dietki i zaliczyłam już 4 dzień bez słodyczy w tym kolejnym podejściu do odchudzania.
Waga była dziś łaskawa: 93,7 kg , czyli równo kilogram od zeszłego poniedziałku. Nie podniecam się zbytnio, bo w międzyczasie pojawiła się Lady Red i na pewno jest to spory ubytek wody nagromadzonej przed. Od czegoś jednak trzeba zacząć!
Staram się za bardzo nie ograniczać jedzenia, bo łatwo obniżam sobie metabolizm. Ale zdecydowanie zmieniłam zawartość posiłków. Kurcze! Można, nawet jak mało czasu!
Jak już się zaczną wakacje zacznę liczyć kalorie. Sama jestem ciekawa, ile teraz spożywam.
Nudno się zrobiło w moim pamiętniku, ale wreszcie piszę na temat odchudzania.
Reszta to w końcu tutaj dodatek. Ja jednak lubię poczytać, co nowego u Was. Nie zachowuje się jednak, bo śladu po sobie nie zostawiam. Biję się w piersi (jeszcze obfite i oby tak zostało po odchudzaniu) i obiecuję, że się poprawię, jak już będę miała za sobą końcówkę roku szkolnego i ostatnie w tym sezonie artystycznym koncerty. Wszystko, jak zwykle, zbiegło się w czasie.
Zapraszam na Toscę do Olsztyna. Podobno są jeszcze bilety


22 czerwca 2012 , Komentarze (6)



Oj, daleko mi do zwenusienia, daleko jeszcze
Ale wypróbowałam dziś ten depilator, trochę piecze, to chyba działa. Okaże się po paru miesiącach. Będę ćwiczyć się w cierpliwości. W końcu i na efekty odchudzeniowe trzeba też poczekać. Może zbiegnie się jedno z drugim, to w ogóle się wylaszczę. Wczoraj koleżanka życzyła mi pięknych marzeń. Jakem Marzewska nie powinnam mieć z tym kłopotów, a mam Zatem teraz jedno już jest!
Dziś waga bez zmian!
Jedzenie mocno chaotyczne ale bez słodyczy i podjadania.
Zdecydowanie za mało warzyw.

21 czerwca 2012 , Komentarze (8)



Chyba mnie za mocno nie okrzyczycie, jak się przyznam, że pochłonęłam dziś 3 kawałki ciasta zamiast normalnego obiadu
Zacznę od początku, czyli od wczoraj.
Na obiad ugotowałam lekką zupkę kalafiorowo-pomidorową, na deser był arbuz. Podwieczorek zaliczyłam koktajlem truskawkowym na maślance i kalarepką surową, a na kolację znów zupę, bo dobra była. Nagotowałam tyle, że jeszcze zostało chyba na jutro nawet.
Rano się zważyłam: 93,9 kg. Spada!
Ale to chyba zasługa @, bo już się pojawiła wredota, czyli chyba woda zeszła. Ale jestem dobrej myśli.
W każdym razie zaliczyłam kolejny dzień bez słodyczy. A wieczorem to nawet na basenie byłam. Prułam jak motorówa, bo prawie pusto było: cały kilometr w 30 minut!

Dziś rano usmażyłam sobie jajeczniczki z szyneczką i pomidorem, do tego wsunęłam kromkę chleba wieloziarnistego. W szkole zjadłam kanapkę. Bardzo dzielnie się trzymałam, bo dla koleżanek i kolegów nakupiłam ciasteczek, a ja nic   Tylko truskaweczki smakowałam. Żeby nie było, że wredna jestem i wszystkich chcę utuczyć tymi słodyczami, do wyboru zakupiłam również truskawki i nawet je umyłam i ładnie podałam w miseczkach.
Normalnie chybabym nie wytrzymała, ale w planach miałam ciasto u teścia, który świętuje imieniny razem ze mną, bo on Alojzy jest. Teściowa pyszności robi
Dobrze, że wpadłam tam na krótko, bo niestety w szkole rada klasyfikacyjna dziś była.
A potem próba, bo szykujemy się do Toski za tydzień.
Na kolację zjadłam twarożek domowy z kawałkiem kiełbasy i kromką chleba.
Uważam, że dzielna jestem i tej wersji będę się trzymać nawet wtedy, gdy waga jutro wytknie mi te dzisiejsze ciacha

Ponieważ książę małżonek nigdy nie kupuje mi prezentów, to z okazji imienin zakupiłam sobie takie cudo:


Venus  -   domowy osobisty depilator laserowy do trwałego usuwania owłosienia.

Tyle kasy wydaję u kosmetyczki na usuwanie owłosienia, że zdecydowałam się zainwestować. Mam nadzieję, że nie na darmo.
Ktoś używa tego?

Wykorzystałam do tego kasę, którą nazbierałam wcześniej za dni besłodyczowe. Bo mam taką zasadę, że za każdy taki dzień wrzucam piątaka do świnki.
 Zaczynam zbierać od nowa: mam już 10 zł

20 czerwca 2012 , Komentarze (6)



Wczoraj na obiad zakupiłam sobie zamrożone hortexowskie danie ze szpinakiem oraz naszło mnie na wątróbkę drobiową. Na deser rozgniecione truskawki. Kolację jednak zjadłam: twarożek domowy z pomidorem i bazylią i znów deser - arbuz.
Zaliczyłam dzień bez słodyczy
Jeszcze wczoraj miałam plana, żeby rano zacząć znów rowerkować, ale jakaś taka nieprzytomna wstałam i nie wiem, czy mogę znów zacząć, ze względu na kolano. Mam wrażenie, że jest lepiej. A na rowerku i tak jeżdżę bez obciążenia. Może jutro będę bardziej tomna
Teraz kończę kawkę. Rano zważyłam się: 94,3 kg Idzie w dobrym kierunku!
Na śniadanko wsunęłam twarożek wiejski z szynką i pomidorem + kromka chleba wieloziarnistego.
Dość użalania! Trzeba wziąć Wielką D w garść (w zasadzie ze dwie i to duże, bo się nie zmieści) i do roboty!!!

19 czerwca 2012 , Komentarze (7)



Weź i zacznij, jak teściowa ma imieniny
Ale to wczorajsze ciasto z truskawkami nie okrasiłam sobie ubitą śmietanką "trzydziestką" i też było dobre, a zjadłam to w ramach obiadu, bo i tak nie miałam na niego czasu.
Dziś się odważyłam zważyć: 94,7 kg. W zasadzie z taką wagą bujam się w obie strony już od lutego, ale miałam wrażenie, że wyglądam nieco lepiej. Złudne wrażenie
Dzisiaj od rana jestem za to bardzo grzeczna.
Na śniadanko spożyłam 2 jajka sadzone i kawałek pieczeni. Powinnam była jeszcze jakieś warzywo dołożyć i kawałek chlebka razowego, ale nie dałam rady.
Na drugie śniadanie mam "szkolną" kanapkę i musi mi to wystarczyć do obiadu, na który kompletnie nie mam pomysłu.
Kolację powinnam sobie odpuścić

18 czerwca 2012 , Komentarze (15)





Książę małżonek pokazał mi właśnie zdjęcia z wczorajszego wypadu rowerkowego.
No po prostu w głowę zachodzę, jak mogłam się tak spaść?
Szyja po prostu zniknęła a brzuch znów jest większy niż cycki.
Ratunku!!!!

18 czerwca 2012 , Komentarze (8)



W sumie najlepiej sprawdzało się znienawidzone liczenie kalorii
Trzeba będzie do tego wrócić, tylko kiedy? Nie czuję się jeszcze gotowa.
Może jak znów będę dobijać do 100?

16 czerwca 2012 , Komentarze (2)



Przeczytałam właśnie wpis naszej Vitalijki rob35 i poczułam się jak u siebie.
Powinno podziałać pocieszająco, że nie tylko mnie dopada jojo, że inni też mają te same problemy, ale nie działa Zaraz nachodzą mnie myśli, że skoro nawet takie twardzielki mają te same problemy, to jak ja mały żuczek mam sobie poradzić?
W odruchu poczucia wspólnej sprawy, tak napisałam w komentarzach:
Zajrzałaś mi do głowy, czy co? :) Nasz zawód, nasza pasja nas tak urządza, że nie mamy wolnej głowy do trzymania silnej słabej woli. Ale gdyby nie ta pasja, to dostałybyśmy pasji, prawda? Ja sobie powtarzam: byle do wakacji i znów podejmuję walkę z wiatrakami, tym razem tymi "kilogramowymi", bo na razie walczę z tymi szkolnymi. W każdym razie wiem już co będę robiła na emeryturze za jakieś 22 lata, jak znów nie przedłużą wieku emerytalnego: BĘDĘ SIĘ ODCHUDZAŁA!!! Buziaczki!
I tym optymistycznym akcentem zacznijmy pracowity weekend

14 czerwca 2012 , Komentarze (10)



Taka jest moja oficjalna wersja, ale cała prawda jest taka, że jestem po prostu zmęczona i nie mam siły na silną wolę