Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Bardzo lubię tańczyć, szczególnie tango argentino. No ale wyobraźcie sobie słonicę tańczącą ten piękny, zmysłowy taniec. Poza tym śpiewam w chórze, często mamy koncerty, a ja stoję w pierwszym rzędzie. Wypadałoby jakoś ładnie wyglądać, no nie? Edit 2020: czas na zmiany. W chórze już od zeszłego roku nie śpiewam. Kiedyś trzeba odpuścić ;) Za to zaczęłam regularnie biegać. Zrobiłam nawet kurs animatora slow joggingu.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 574553
Komentarzy: 5114
Założony: 30 stycznia 2007
Ostatni wpis: 30 sierpnia 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
alam

kobieta, 57 lat, Olsztyn

159 cm, 88.80 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Nie przytyć ;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 października 2010 , Komentarze (6)



Waga 81 kg i wcale się nią nie będę przejmowała. Walczę o 7 i tyle!!!
Wczorajszy dzień dietkowo uważam za udany, chociaż pochłonęłam ok. 2000 kcal, ale był dłuuuugi. Rowerek w normie: 28 km; woda 2,5 l + herbatki. Jestem zadowolona, świnka dostała 5 zł.
Dziś w planach: basen, angielski, tango, próba chóru. Dzień wypełniony po brzegi. Dobrze, nie będzie czasu na podjadanie, bylebym dała radę regularnie jeść. A co nie mam dać rady?!!
Wczoraj upiekłam chlebek, tym razem z orkiszem. Pękł podczas pieczenia, ale jest mniamniuśny. Zakupiłam kawał karkówki i schabu, zamarynowałam, będę piec i dam mojej studentce ze sobą do Gdańska. Ma przyjechać na weekend, bo dłuższy o 2 dni. Stęskniłam się za nią. Miałam do niej częściej jeździć z racji urlopu a tu nie ma kiedy. Taka jestem zabiegana. I dobrze, przynajmniej nie czuję, że marnuję czas. Wykorzystuję go dobrze dla siebie.

26 października 2010 , Komentarze (9)



80 kg to dla mnie od co najmniej 10 lat bariera psychiczna Nawet jeśli uda mi się zejść poniżej, to zaraz jak Wańka Wstańka wracam powyżej. Dziś waga 80.9 kg. No, kurde!!!! Z niczego to się nie wzięło Dałam wczoraj wieczorem plamę, zaczęłam podjadać: a to 2 makaroniki, a to kolejne pięć, jedna mała garść mieszanki studenckiej, druga. No szok, jaka jestem miętka!!!! Nazbierało się przez cały dzień pewnie z 2000 kcal. Rowerek był, dobre chociaż to, w dwóch turach  po 28 km. Nie chcę odpuścić!!! Chcę kiedyś tam zobaczyć dawno niewidzianą "szósteczkę". Trzeba spiąć tyłek i nie jeść tyle!
Dziś znów piekę chleb, w zeszłym tygodniu marnie się to skończyło Dzisiaj musi być lepiej, nie ma już żadnych miseczek. Na czekanie przygotowałam sobie prasowanie. Ręce będą zajęte!!! Jeszcze żeby gdzieś wyrzucić tą Wańkę Wstańkę. Może sprzedam na Allegro?

25 października 2010 , Komentarze (8)



Oj, tyje, tyje moja świnka i tym razem to dobrze, że ktoś/coś tyje Jest grubsza o 15 zł: za wczorajszy grzeczny dzień 5 zł i premia za spadek powyżej 0,5 kg. Bo od zeszłego tygodnia mimo imprezki piątkowej jest mnie mniej o 1,4 kg Rowerek i spacery robią swoje oraz oczywiście pozytywne emocje, które nie słabną a wręcz przeciwnie rosną i się ukorzeniają!!
Wczoraj bilans zamknął się na 1900 kcal Chyba zawyżyłam przy liczeniu znacznie, ale jakby nawet, to było grzecznie i zdrowo. Waga chyba też tak uważa
Rowerek był (46 km), spacer też i nawet tango tym razem wypaliło Mmmmm, bosko było, książę małżonek mnie chwalił, jak to dobrze mu się ze mną na milondze tańczyło. Byliśmy po raz pierwszy od chyba 4 miesięcy. Fajnie było znów spotkać znajomych. Okazało się, że olsztyńskie milongi się rozkręcają i jest coraz większy wybór wieczorów i warsztatów. I dobrze, byle tak dalej! Jest w końcu paru zapaleńców!

24 października 2010 , Komentarze (8)



Nie wiedziałam, że bałwany mają pazury Mój w ogóle nie chce się wynieść. Waga dziś 81,3 kg. Wiem, że to po piątkowej imprezce, ale wczoraj już byłam grzeczna. Był basen, dłuuugi i baaardzo przyjemny spacer, bo pogoda była po prostu cudna. Nie wiem ile pochłonęłam wczoraj, bo nie liczyłam dokładnie, ale było bardzo grzecznie, no może zdecydowanie za mało wody było
Dziś już mam za sobą 0,5 litra, zatem nadrabiam
W planach zaraz śniadanie, potem rowerek, Krzyś Penderecki i na koniec same przyjemności: spacer i tango "U Artystów".

22 października 2010 , Komentarze (13)



Szukam chętnego, który chciałby wziąć ode mnie 8. Sama chętnie zaopiekuję się na jakiś czas piękną 7 Kto chciałby? Nie pchać się!!!
Waga dziś pokazała piękne 80,5 kg, zatem jest szansa na upragnione siekiereczki
Spodnie, które po wakacjach były ciasnawe, teraz bez paska spadają i jakieś takie luźne w dupce i udach się zrobiły. Nie będę za nimi tęsknić, jak już mi całkiem z tyłka spadną.
W przyszłym tygodniu chciałabym się już pożegnać z bałwankami. Myślę, że skoro idzie zima, to sobie same jakoś poradzą  Ktoś się nimi na pewno zaopiekuje. Teraz zdecydowanie potrzebne mi będą siekiereczki, żeby na zawsze Tłuszczowego Dziada pogonić!
Wczoraj i przedwczoraj już byłam bardzo grzeczna.
Środa: basen, tango, 1100 kcal.
Czwartek: 52 km na rowerku, tango, 1500 kcal.
Świnka nakarmiona

Dziś nie będzie już tak pięknie. Niestety znam swoje słabości W planach dzisiejszych znalazły się 2 imprezki. Najpierw w okolicach obiadu urodziny teściowej, a wieczorem urodziny i imieniny koleżanki Jadzi. Postaram się nie przesadzić, ale będzie trudno 
Za chwilę podkręcę sobie metabolizm na rowerku.
Byłam dziś umówiona na masaż w SPA, ale ze względu na urodziny teściowej, o których zapomniałam, musiałam odwołać. Ale co się odwlecze, to ... będzie przyjemniejsze

20 października 2010 , Komentarze (8)



Oczywiście sprowokowałam was wczoraj do komentarzy, chociaż to bardzo wredne z mojej strony było, bo ja też czytam mnóstwo pamiętników a nie komentuję za często. Zatem bardzo wam dziękuję, że najgorsze określenie, które mnie dopadło to "maruda" i należało mi się, bo to prawda. Była ;) Wczoraj. Dziś już jest lepiej, aczkolwiek miałabym powód do marudzenia dalej (kto ich nie ma?).
Wczoraj do 22-giej było bardzo ok. Rowerek 2 razy, w sumie 57 km. Woda ładnie pita cały dzień, jedzonko w normie ok. 1700 kcal. Nie próżnowałam, nawet angielski poćwiczyłam.
A po 22 Jasna cholera!!!! Nie wiem, co mi się stało?!! Włączyłam zasysanie!!! Inaczej tego nie można nazwać. Nie pamiętam kiedy ostatni raz taki mega kompuls mnie dopadł.
Nie wiem, czy wszystko pamiętam co pochłonęłam: miseczkę ciastek, miseczkę solonych orzeszków, miseczkę chipsów (nie mam pojęcia dlaczego to, przecież tego w ogóle nie jadam, bo nie przepadam; te miseczki były całkiem spore ), 2 nektarynki w międzyczasie dla zmiany smaku i pół kg śliwek. Dziś rano miałam za swoje: 3 razy wizyta w kibelku, zgaga, pieczenie, złe samopoczucie. Czy ktoś jest w stanie mi to wytłumaczyć? Sama tego nie rozumiem  
Dobra, było i minęło, mam nadzieję, że nie wróci.
Waga dziś pokazała bez zmian, ale ona zawsze z opóźnieniem wali prawdę w oczy.
Dziś staram się być grzeczna. Zaliczyłam już basem i z jedzonkiem też na razie jest ok.
Nawet po drodze wpadłam do fryzjera i o dziw z marszu zostałam ostrzyżona
Dziś w planach jeszcze angielski, tango z księciem małżonkiem i próba chóru.
Rowerek mogę sobie dziś podarować, prawda?

19 października 2010 , Komentarze (11)



Mam za swoje! Nie komentuję innych, to mnie też już wszyscy przestali komentować
Wiem, że poszalałam i zleniłam się podczas weekendu, ale żeby nawet żadnej reprymendy, albo pocieszenia?
Z powodu @ żalenia się ciąg dalszy:
Waga stoi: 81,8 kg
Nic dziwnego skoro wczoraj pochłonęłam z grubsza licząc ok. 1800 kcal I co z tego, że dietetycznie i bez słodyczy, chociaż mnie ciągnęło.
Rowerek zaliczyłam, ale tylko tyci tyci - 28 km.
Moje Serce jest chore
Słońce skryło się dziś za chmurami i jest ciemno 
Niech już @ się skończy, żeby wrócić do pozytywnie nakręconych!!!

18 października 2010 , Skomentuj



I w zasadzie dobrze, że waga paskowa, bo mogłaby być większa i wcale bym się nie zdziwiła: imprezka i Lady Red. Trudno o gorsze zestawienie, a ja mam bardzo słabą silną wolę i niestety chcica na czekoladę wygrała wczoraj wieczorem ze mną. Ale dziś już jej się nie dam, bo świnka mi się zagłodzi.
Poza wczorajszym wieczorem nie było tak źle. No, starałam się
W sobotę wprawdzie ani basenu ani rowerka, ale za to sprzątaniowa bieganina.
Wczoraj 40 km na rowerku i bardzo przyjemny spacer na mrozie. Czemu to musi być już tak zimno??? Ale nie narzekam, bo mogłoby jeszcze lać bez przerwy i wtedy w ogóle nie byłoby fajnie.
Plan na dziś:
regularne posiłki
rowerek
emisja głosu
j. angielski
Penderecki
Oj, będzie co robić! Ale przynajmniej nie tracę czasu na urlopie :)))

17 października 2010 , Komentarze (5)



Mam nadzieję, że w każdym momencie dostrzegane jest nasze wewnętrzne piękno. Nie wierzyłabym nikomu, kto "zaprzyjaźni" się ze mną pod warunkiem, że dobrze wyglądam. Moi przyjaciele kochają mnie i kochali, gdy miałam 20 kg więcej. To oni mnie przekonywali, że mam piękne wnętrze, którego ja pod warstwą tłuszczu nie mogłam dojrzeć. I dalej mi trudno, ale mam takiego jednego człowieka, który je widzi i postanowił mi je pokazać.
Wczoraj zaprosiłam swoich przyjaciół na imprezkę i dostałam od nich taki cudny wierszyk:
Ala - to Dobra Wróżka,
pracowita mróweczka.
Powab, wdzięk, piękne oczy
i namiętne usteczka.
O biuściku też wspomnę, co namiętnie faluje,
kiedy Ala na próbach
wprawki wyśpiewuje.
Ala kocha ruch wszelki
- na rowerku, czy w wodzie,
na parkiecie też świetnie
swych partnerów uwodzi.
Ala lubi kucharzyć
- piecze chlebek i ciasta.
Słowem nasza " l'Alunia"
to "the best-ciak" i basta!!!!!

No i jak ich nie kochać!!!!

Dziś się nie ważyłam, bo po imprezce nie będę się stresować a jutro jest dzień zmiany paska, więc i tak waga prawdę mi powie. W dodatku dostałam @@@@ i jestem napuchnięta. Teraz nie wiem, czy to od @ czy od alkoholu, bo aż trudno się zgina paluszki. Świnka niestety głodna od 2 dni, bo coś mnie jednak ciągło do czekolady i nie oparłam się w piątek rodzynkom w czekoladzie, teraz wiem już dlaczego.

15 października 2010 , Komentarze (7)



Powinnam to wydrukować i postawić zawsze, gdy widzę ciasto, szczególnie to, które upiecze teściowa
Niestety nie znalazłam wczoraj  czasu na rowerek, za to zdążyłam zjeść dwa kawałki ciasta u teściów. Ale raz się żyje! I tak wyszło nieźle, bo podziękowałam stanowczo za dokładkę i nie jadłam po 17. Dzięki temu udało mi się zamknąć bilans na tylko na ok. 2200 kcal liczonych z grubsza.
Dzisiaj waga ciut wyższa (81,2 kg), mam tylko nadzieję, że jutro, z pewnym opóźnieniem, nie dokopie mi.
Czekam właśnie na magika, który ma wyprać i dywan i kanapy i oczywiście się spóźnia, a ja na 12 jestem umówiona do kosmetyczki Jak ja nie lubię czegoś takiego!!!!