Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Bardzo lubię tańczyć, szczególnie tango argentino. No ale wyobraźcie sobie słonicę tańczącą ten piękny, zmysłowy taniec. Poza tym śpiewam w chórze, często mamy koncerty, a ja stoję w pierwszym rzędzie. Wypadałoby jakoś ładnie wyglądać, no nie? Edit 2020: czas na zmiany. W chórze już od zeszłego roku nie śpiewam. Kiedyś trzeba odpuścić ;) Za to zaczęłam regularnie biegać. Zrobiłam nawet kurs animatora slow joggingu.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 574198
Komentarzy: 5114
Założony: 30 stycznia 2007
Ostatni wpis: 30 sierpnia 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
alam

kobieta, 57 lat, Olsztyn

159 cm, 88.80 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Nie przytyć ;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 stycznia 2010 , Komentarze (4)



Mnie minął pod znakiem odstępstw od dietki i dziś tylko na ukochanym kafelku było 79,6 kg a na innych 80,1. I tak nieźle, jak na to co wczoraj i przedwczoraj wyczyniałam.
W piątek mieliśmy świętować 40-stkę przyjaciela w "uroczej" knajpie o nazwie Dżin. Ponieważ kumpel nie jada nic słodkiego (bo nie lubi, ale nadrabia innymi bardzo kalorycznymi potrawami) wpadłam na pomysł zrobienia mu, pierwszego od dłuższego czasu, torta, który mógłby spożyć. Nasmażyłam naleśników, przygotowałam różne "przekładki" mięsne i warzywne, obficie posypałam żółtym serem i zapiekłam. Udało mi się dowieźć nawet ciepłe :))) Niestety nie uczyniłam żadnego foto :(((
Oprócz tortu dostał jeszcze koszulkę z napisem: "Nie mam 40 lat, mam 18 i 22 letnie doświadczenie", cycek antystresowy, medal 40 latka z napisem: "Jesteś wart w złocie tyle, ile ważysz" lub podobnym. Tego wieczoru wypiłam 4 piwa, oprócz tortu pochłonęłam jeszcze jakieś czipsy i paluszki. Zupełnie nie wiem po co :((( Tzn. te czipsy i paluszki ;))
Wczoraj się nie ważyłam, bo nocowaliśmy u przyjaciół.
Po śniadanku pojechaliśmy na basen. Wreszcie!!! Chyba z miesiąc nie pływałam!
Ale potem byłam umówiona z koleżanką. No i się zaczęło: deserek "niebiański sekret" w Koktajlu, a dalej nie było lepiej, bo 2 drinki, szarlotka i kawa latte. Do domu wróciłam o 20:30 a rodzinka zażyczyła sobie pizzy. Zrobiłam ją o 22 i oczywiście się nie powstrzymałam, zapiłam piwem i poprawiłam winkiem.
Dzisiaj grzecznie popijam wodę i staram się za dużo nie jeść... No, staram się!!!!
Upiekłam chlebek, pachnie jak cholera a ja dalej się staram!!!!!

8 stycznia 2010 , Komentarze (7)



Dzisiaj pokazała 79,5 kg.
Jest jedno "ale": dziś imprezka, jutro imprezka.
I ja mam się w niedzielę oficjalnie zważyć??!!

W kajecie zapisuję dokładnie wszystko co zjadam. W związku z tym ograniczam porcje :)))
Piję dużo wody.
Nie jeżdżę na rowerku, bo dalej zepsuty.
Jak zwykle we wtorki i czwartki tańczymy sobie z księciuniem tango.
Łykam specyfiki Pharma Nord.

To tak szybko w skrócie, bo czasu mam jak na lekarstwo i znów deficyt w spaniu...

5 stycznia 2010 , Komentarze (7)



Wiem, że muszę napisać, bo to mnie motywuje do roboty nad sobą!
Ile razy zaniedbuję pamiętnik, tyle razy tyję, a mam przecież schudnąć, do ch....!!!

OK! Najpierw sprawozdanie:
Poranna waga na ulubionym kafelku ;)) 79,9 kg

Wczoraj oczywiście nie poprzestałam na jogurciku wieczorem. O 23 pochłonęłam całego wielkiego grejpfruta i byłam dumna, że tylko jego :))))
Siedziałam i sprawdzałam klasówki do 24. Dobrze, że mam akryl na paznokciach, bo chybabym wszystkie zgryzła do krwi z frustracji. Wrrrr!
Człowiek staje na rzęsach, robi z siebie pajaca na lekcjach, a potem efekty takie marne. Czasem ręce opadają Dzisiaj kolejna porcja. Już mnie mdli na sam widok
Przed samym snem, w nagrodę za wytrwałość w sprawdzaniu chwyciłam jeszcze jednego, jedynego michałka. Zero wyrzutów sumienia, bo wielu pokusom musiałam się oprzeć i się oparłam!!!
Wodę też piję na potęgę, dawno takich ilości nie wypijałam :)))

Dzisiaj jadłospis wygląda identycznie ;)
Pasta rybna króluje. Wyszła mi smakowita i w ilościach wręcz hurtowych ;) ale już powoli widać dno.
Na obiad też to samo, bo dziś była godzinka tanga z księciem małżonkiem (hurra, wreszcie jakaś aktywność fizyczna) i do domu wróciłam dopiero o 17. Po obiadku wtrząchnęłam na deser 115 g serniczka, ale właśnie księciunio zjada ostatni jego kawałek, więc jutro nie będzie kusił :))))

No tak, ale jutro urodziny ojca: 78 lat. Na pewno będzie tort i się nie wymigam, ale może uda mi się wyprosić tylko pół porcji zamiast obiadu:))

W sprawie rowerka brak odpowiedzi na moją reklamację, dodzwonić do firmy się nie mogę :(((( A mnie się chce jeździć!!!!!!

4 stycznia 2010 , Skomentuj



... i oczekuję jakiś efektów...
Ok! Może chcę za szybko, ale czy dzisiejsza waga znów musiała pokazać ponad 80?
Wprawdzie pokazała też 79,6, ale musiałam ją bardzo namawiać.
Zatem nie zmieniam paseczka skoro nie jest ta siekiereczka umocniona :(( (wypośrodkowałam sobie)

Wczoraj:
8 - kromka chleba razowego z pastą rybną
11 - 3 placuszki z jabłkami
14 - ziemniak, schab z pieczarkami w sosie śmietanowym, marynowana papryka i buraczki
17.30 - 135 g sernika z biszkoptem
18.30 - jogurt
w tzw. międzyczasie orzechy włoskie, które łuskałam, więc chyba nie zjadłam za dużo, tym bardziej, że chłopaki mi co chwila swoje ręce podstawiali.

Płyny:
kawa z mlekiem - rano
5 kubków różnych herbat
2 litry wody
 Prawda, że byłam grzeczna, bo przecież ten serniczek...

Od dzisiaj łykam produkty Pharma Nord: rano Chrom, przed posiłkami błonnik (nie wiem, czy jedna tabletka, to nie za mało) i w trakcie 2 tabletki C.L.A. z zieloną herbatą.
Zobaczymy jakie efekty będą po miesiącu.

Dzisiaj:
7.30 - kromka chleba razowego z pastą rybną
11 - 500 ml maślanki truskawkowej
14 - szkolna kanapka z pastą rybną i sałatą
17 - duszona pierś z kurczaka, ryż, surówka z selera i jabłka
ok. 20 trzeba będzie jeszcze coś przekąsić, może jogurt?

Płyny:
kawa z mlekiem
3 kubki herbaty różnej maści
1 litr wody, ale to jeszcze nie koniec na dziś

Jedynie brak jakiegokolwiek ruchu poza bieganiem w pracy po schodach do pokoju nauczycielskiego po dziennik :)))

Uciekam, bo się leniłam wcześniej, to teraz muszę nadrabiać sprawdzanie.
Czeka na mnie jeszcze podsumowanie próbnego sprawdzianu...

3 stycznia 2010 , Komentarze (8)



Dzisiejsza waga: 79,8 kg
Ale jakiś bałwanek jednak się przyplątał
Mam nadzieję, że jak się tak dalej będę starała, to waga znów ruszy z kopyta!
Wczoraj byłam bardzo grzeczna :))
9 actimel
11 kromka chleba razowego z twarogiem
17 twister w KFC
19.30 pomarańcza
Płyny: kawa z mlekiem, 5 kubków różnych herbat, 1 litr wody
Niestety aktywność fizyczna zerowa

Dzisiaj też się staram, bo taka waga znów mnie motywuje do ograniczeń jedzeniowych.
Byłam już u teściowej i nie dałam się skusić na ciasto, wypiłam tylko bardzo smaczną zieloną herbatkę :)))

Wczoraj byłam z całą rodzinką w kinie na Avatarze. Rewelacja, mimo, że siedzieliśmy w pierwszym rzędzie. Jak już będzie łatwiej dostać bilety, to wybierzemy się jeszcze raz, żeby ocenić, czy w lepszych rzędach lepiej widać :))

Córcia już pojechała do Gdańska. Trochę smutno. Ale taki lajf, dzieci powoli wyfruwają z gniazda, ważne, żeby czasem chciały do niego wracać!

Idę trochę popracować, bo jutro już do roboty trzeba zasuwać, a do tej pory się leniłam i nie "odrobiłam pracy domowej"

2 stycznia 2010 , Komentarze (6)



No to teraz jak na spowiedzi:
Śniadanie ok 10-tej u przyjaciół było dość obfite, ale bez przesady: jakaś sałatka śledziowa, mięsko, serek itp. Na deser sałatka owocowa i mały bezik. No ale jeszcze były dwa drinki z coca colą na klina.
Ok. 16-tej strzeliłam sobie 450 g kefirku 0%
O 18-tej poszliśmy do teściów i tam niestety kawałek tiramisu i makowca oraz jeden duży cukierek czekoladowy.
Ok. 21-ej zjadłam jeszcze kromkę chleba razowego z serkiem ananasowym, ale spać poszłam z burczącym żołądkiem o 2-ej.

Chyba powinnam zwiększyć ilość wypijanych płynów, szczególnie wody!
Wczoraj w sumie wypiłam 3 kubki różnych herbat, kawę z mlekiem i 0,5 l wody. Mało!
Waga na dziś: 80,7kg, ale przy drugim wejściu ;), bo przy pierwszym była 81,8.
Trochę dało mi to do myślenia!

Rowerek niestety dalej zepsuty, ale mogłam przecież poćwiczyć co innego, prawda?
Różnorodnych ćwiczeń jest w bród!

Zadanie na dziś: przemyśleć swoją motywację!

1 stycznia 2010 , Komentarze (4)



Dziś się nie ważyłam, a co będę się stresować w Nowym Roku!
Wczoraj było 80,8 kg. Paska nie zmienię, do niedzieli może go dogonię ;)
Mam nadzieję, że wreszcie mi się odmieni mój pesymizm ostatnimi czasy na mój zwykły optymizm. Jakaś iskierka nadziei zaświtała mi dziś około 4 nad ranem ;) Pozwólcie, że nie będę wdawała się w szczegóły...

Sylwestra spędziliśmy z przyjaciółmi, ale niewiele brakowało, że siedziałabym, oczywiście użalając się nad sobą, w domu. Otóż Okejki (małe busiki) zrobiły sobie już wolne o 20, o czym nie wiedziałam. Autobus MPK miał być za godzinę, a na przystanku marzliśmy już pół. Wróciliśmy do domu :( Zadzwoniłam do przyjaciół, że bardzo mi przykro, ale nie ma sensu już jechać, bo dotrzemy na miejsce po 23. No i przyjaciółka zorganizowała nam transport i tylko z godzinnym poślizgiem mogliśmy zacząć świętowanie. Bardzo cenię sobie ich przyjaźń!!! Mają oni bardzo dobry wpływ na mnie a przede wszystkim na mojego księcia małżonka (nieocenione!!!).
O północy poszliśmy do miasta, żeby z prezydentem miasta obejrzeć fajerwerki.
Tym razem sylwester był beztaneczny, ale niedawno zmarł ojciec przyjaciela i tak po prostu wypadało. Nie znaczy, że się źle bawiliśmy! Było super, aczkolwiek dziś są tego niezbyt przyjemne efekty kacowe...

A może teraz jakieś postanowienia noworoczne?

1. Zmieniłam cel z 65 na 63 kg, bo dopiero wtedy nie będzie już nadwagi.
O czym ja mówię? Jeszcze mam otyłość a już marzę o braku nadwagi!
Ale 17 kg to cel całkiem realny do końca 2010 roku?
Tyle zrzuciłam od początku czerwca, tylko, że teraz jakoś mam pod górkę...

2. Regularnie chyba będę dalej się ruszać, bo to lubię i dobrze mi robi na nastrój.
Zatem rowerek! Aerobik sobie odpuszczę na razie, za to chciałabym się wreszcie nauczyć kręcić hulahopem. Trochę brak mi wytrwałości :(

3. Ograniczyć jedzenie!!! Z tą ilością i jakością co przez ostatnie 2 miesiące, na pewno nie schudnę! Wczoraj dostałam paczkę z produktami firmy Pharma Nord w ramach programu "Zgrabna Od Nowa" : Bio-C.L.A. z zieloną herbatą, Bio-Chrom, Bio-Błonnik. Najpierw poczytam i do poniedziałku zacznę stosować. Ale te produkty same cudów nie zdziałają, nie mam zamiaru się łudzić. Najpierw zacznę zapisywać, co jem. Jak się uda, to nawet będę ważyć porcje. Potem może spróbuję planować sobie jadłospisy na kolejne dni. Nie przepadam za tym, ale coś trzeba zrobić, żeby osiągnąć cel!

4. Myśleć przede wszystkim o sobie! Nie stawiać potrzeb innych ponad własne!
Może to egoizm, ale chyba nie w moim wykonaniu, bo jedną z moich potrzeb jest zadowolenie tych, których lubię!

30 grudnia 2009 , Komentarze (12)




... przede wszystkim:
szampańskiej zabawy sylwestrowej
i spokojnego dnia potem

Stary rok odchodzi wielkimi krokami,
niech więc wszystkie złe chwile zostaną za nami.
Nowy niech Wam przyniesie dużo zdrowia,
wiele radości a przede wszystkim szczęście w miłości.
Schudniemy czy nie, nie ważne!
Szczęśliwego Nowego Roku!
 

30 grudnia 2009 , Komentarze (8)

Czyżbym zajeździła nowy rowerek?
Coś mi się w nim nie podoba od przedwczoraj wieczorem, a książę małżonek nie ma ochoty do niego zajrzeć :(((( A ja boję się jeździć, żeby bardziej nie zepsuć. W związku z tym, nie dojadę z czarownicami do końca
Ech, i jakoś taka spiczniała jestem, i jem za dużo, i za dużo śpię, i nic nie robię....
Nastrój do dooopy...
Chyba czekam na jakiegoś kopa, żeby podnieść się do życia...
Należy mi się...
Głupie, dołujące myśli przychodzą mi do głowy...
Waga oczywiście cały czas kręci się między 80 a 81.
Kiedy znów wezmę się za siebie tak, żeby coś znacząco się ruszyło? Mam przecież jeszcze drugie tyle do zrzucenia, a ja co? No, spoczęłam na laurach!
Boję się przyszłego roku...
Po pierwsze: choroba ojca
Po drugie: książę małżonek
Po trzecie i po dziesiąte: na pewno coś się znajdzie...

28 grudnia 2009 , Komentarze (7)

Stanęłam na wadze i .... równe 80 kg.
Wczoraj było 80,8 (oj, lubią mnie te bałwanki, a ja czekam na siekiereczkę!)
Od ostatniego oficjalnego ważenia w poniedziałek jest 0,1 kg mniej (hi, hi), ale od poranka wigilijnego cały kilogram. Normalnie cuda! A nie powiem, że nic nie jadłam. Wręcz przeciwnie, tylko że chyba rozsądnie :)))
W sobotę i w niedzielę pojeździłam też wreszcie na rowerku. W sobotę była rozgrzewka: 34 km, a w niedzielę już poszalałam: 84 km tylko, że w dwóch turach, rano i wieczorem.
Dziś chyba wybierzemy się z całą ferajną na zakupy, bo już początek wyprzedaży! Ja bym chciała zaliczyć też basen, bo dawno nie byłam. W końcu jeszcze tydzień wolnego, chociaż od jutra muszę zacząć już sprawdzanie klasówek, bo niedługo wystawianie ocen, a ja mam zaległości. Akurat przed świętami pokończyły się działy w wszystkich klasach :((( Córa też musi jakiś projekt na geometrię wykreślną przygotować, więc obie zajmiemy duży stół w jadalni ;)
Może jednak z czarownicami ujadę sylwestrowy limicik? Jak nie, to tragedii przecież nie będzie!