Wreszcie się zdecydowałam!!!
Już od paru dni intensywnie szukałam nowego rowerka. Akceptacja została zabezpieczona u księcia małżonka, który już ledwo mógł wytrzymać mojego grata. Bał się, że się rozwali, a ja ze łzami w oczach będę go prosiła o naprawienie, a on przecież nietechniczny!
Dzisiaj wreszcie podjęłam decyzję i zamówiłam. Za dwa dni mają przysłać!!Takie oto cudo: Profesjonalny Rower magnetyczny RM 266F legendarnej marki Fitplay. Najlepiej sprzedający się rower w tej kategorii cenowej. Doskonała relacja ceny do jakości. Model 266F to świetne rozwiązanie dla najbardziej wymagających. Producent, firma Fitplay dołożyła wszelkich starań, aby rowerek prezentował się znakomicie.
- W modelu tym zastosowano technologie oporu magnetycznego, która jest dużo stabilniejsza od oporu mechanicznego,
- Regulacja oporu w zakresie 8 stopni,
- Koło zamachowe 7,5 kg,
- Urządzenie jest bardzo solidne, ma mocną stabilną konstrukcję,
- Rower jest niezwykle cichy - już nie musisz budzić całej rodziny podczas ćwiczeń w nocy,
- Sprzęt posiada czujniki pulsu, umieszczone na kierownicy,
- Nowoczesny i wielofunkcyjny komputer z wyświetlaczem, na którym wyświetlana jest :
- prędkość,
- czas ćwiczeń,
- dystans,
- spalone kalorie,
- puls,
- licznik posiada certyfikat СЄ,
- komfortowe siedzenie wyposażone w regulację wysokości,
- regulacja nachylenia kierownicy,
- instrukcja w języku polskim,
- zgodny z europejską normą bezpieczeństwa EN 957,
- gwarancja 5 lat na ramę oraz 24 miesiące na pozostałe elementy.
Mam nadzieję, że się nie zawiodę!!!
Książę małżonek stwierdził, że skoro jeżdżę regularnie, to nie szkoda wydać tyle. Jakby miał stać nieużywany w kącie, to i 200 zł za dużo. A tak może i książę małżonek zacznie jeździć. Tym bardziej, że brzuszek ostatnio mu trochę urósł...
Dziś przejechałam 46 km
Jeszcze trochę i minę półmetek!!!
Po wczorajszej imprezce nie ważyłam się, po co się niepotrzebnie stresować i tak większość, to złogi w jelitach ;)) Ale byłam już całkiem grzeczna!
śniadanie: owsianka
podwieczorek: kawałeczek sernika
obiad: danie prowansalskie z mrożonki (poszłam dziś na łatwiznę) + sok pomidorowy
kolacja: jabłko
Późno dziś wstałam, dlatego tylko 4 posiłki.
Plan na jutro:
śniadanie: kromka chleba z szynką i pomidorem
II śniadanie: serek wiejski z brzoskwinią
lunch: kanapka z szynką, serkiem topionym i papryką
obiad: szynka pieczona z surówką
kolacja: kefir i jabłko
Aktywność fizyczna:
rowerek (muszę zajeździć starego konia!!)
aerobik
Sobotnio
Ostatnio oficjalne ważenie z pomiarami i zapisem w pamiętniczku robię wtedy, kiedy mi wygodnie. Ale przecież nie będę się stresować ważeniem jutro ani w poniedziałek, kiedy weekend imprezowy!
No to dziś oficjalnie zmieniam pasek o 1,1 kg w prawo :))))
Talia, biodra i udo też zmniejszyły swoje wymiary!
Żebym tylko na dzisiejszej imprezce nie przesadziła z jedzeniem!!!!
A przyszły tydzień też będzie dietkowo niepoprawny: urodziny teścia, Dzień Nauczyciela.
Ech!!! Tylko kłody pod nogi ;)))
A przez ten nowy chór na aerobik będę mogła tylko raz w tygodniu chodzić :(((
Coś za coś. Trzeba będzie bardziej mobilizować się do ćwiczeń wykonywanych w samotności. Może zakupię hula hop i nauczę się wreszcie nim kręcić, bo do zwykłych brzuszków jakoś nie mogę się zmobilizować :(((
Tylko gdzie na to wszystko znaleźć czas??? No gdzie??
Dziękuję za gratulacje :))))) Nutki wyschły - będę czyściutko śpiewać!!!
Hurrra :))))
Muszę się wam pochwalić!!!!
Zostałam przyjęta do nowo tworzonego Chóru Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej.
A co najfajniejsze, to razem ze mną trójka moich przyjaciół :))) ze starego chóru!!!
Pisałam wam, że w zeszłym tygodniu byłam na przesłuchaniach, a dziś dostałam maila, że mam przyjść na pierwszą próbę.
Bardzo się cieszę!!!
Tym bardziej, że w moim starym chórze zaczęło źle się dziać :((( Właśnie dlatego nasza czwórka szukała innej możliwości ambitnego pośpiewania. Szkoda, bo z niektórymi ludźmi bardzo się zaprzyjaźniłam i będzie mi ich brakowało.
Jutro będziemy opijać nominację!!!
Trzeba odświeżyć nuty!
Ale nudy...
Ostatnio nie mam siły na nic, poza zapisaniem planów na następny dzień :(((
Jest to część mojego "czary mary" i chyba przynosi efekty, bo łatwiej jest mi powstrzymać się od podjadania.
Zatem najpierw rachunek sumienia, a potem plan na jutro.
śniadanie: kromka chleba z masłem orzechowym (dawno nie szalałam ;) już zjadłam) i owsianka - odhaczone
II śniadanie: kanapka z sałatą lodową - odhaczone
Lunch: serek wiejski lekki z papryką - odhaczone
obiad: kotleciki mielone z surówką - odhaczone, ale w biegu, bo spieszyłam się na ploty
kolacja: kefir - Może przestanę sobie planować jakiekolwiek kolacje, bo zdecydowanie ta część dnia jest dla mnie nieprzewidywalna :( Zamiast kefiru było piwo, 3 pryncypałki, 2 ciasteczka z kokosem, 2 garści solonych orzeszków. No poszalałam, ale z premedytacją! Następne grzeszenie planuję na sobotę: koleżanka świętuje jubileusz 50 lecia pobytu na tym padole łez.
Aktywność:
rowerek: 32 km z samego rana :))
brzuszki: mam nadzieję, że zaraz zrobię, ale strasznie mi się nie chce :((((
tango: było 45 minut :)))
W zasadzie do aktywności fizycznej mogę jeszcze doliczyć 1,5 godz. próby chóru. Też jakiś rodzaj zwiększonego wysiłku. A jak fajnie śpiewało mi się po tym piwku :))))
Jutro
śniadanie: owsianka
II śniadanie: twarożek z rzodkiewką i szczypiorkiem
Lunch: wędzona makrela z surówką
obiad: chyba pójdę do teściowej i zaszaleję z jakimś ciastem. Pożyjemy zobaczymy...
Kolacja: kefir ;) Jestem uparta :)))
Aktywność fiz.
rowerek
sprzątanie
brzuszki
Zakupiłam sobie dziś jakieś mocniejsze smarowidła na twarz. Jakoś tak ostatnio nie podobam się sobie patrząc w lusterko. Jakieś zmarszczki, szczególnie wokół oczu. Przecież nie przestanę się uśmiechać!!!! Zaszkodzić, nie zaszkodzi, ale czy pomoże?! Ostatecznie nie młodnieję, chociaż niektórzy to podejrzewają, a ja ich nie będę wyprowadzać z błędu ;))
W skrócie
Wczoraj miałam mniej lekcji, ale jak wpadłam w szał prac domowych, to nawet nie było kiedy zrobić wpisu w pamiętniku :((
Sprawozdanie z realizacji planu jedzeniowego i aktywnościowego (taki żargon zawodowy):
śniadanie: owsianka - była
II śniadanie: kefir ? był
lunch: ryba w galarecie + kromka mojego chleba - nie chciało mi się iść do sklepu, w którym taka galareta jest, to zjadłam tuńczyka w sosie własnym i popiłam sokiem pomidorowym
obiad: rosół i mielone z surówką z kapusty - rosół był, kotlecika jednego maluńkiego spróbowałam, bo wcześniej najadłam się śliwek. Dumna jednak jestem, że nie pryncypałków, bo też były do wyboru :)) Jak nie ja!
kolacja: maślanka lub kefir - niestety dalej były śliwki. Taką miałam na nie fazę!
Aktywność:
- aerobik - był. Dostałam taki wycisk, że koszulkę przyniosłam zupełnie mokrą i dziś, o dziwo, czuję mięśnie!
- może rowerek - nic z tego :((( Zabrakło czasu.
- jakieś sprzątanko i prasowanko może? To zależy od natchnienia. - Wyprasowałam prawie wszystko, całą stertę z napisem "ekspozycja stała" :)))) Dumna jestem! Ale to tylko "dzięki" synkowi. Musiałam mu towarzyszyć w uczeniu się do klasówki z niemieckiego jako podręczny, bardzo wygodny słownik ;)
Plan na dziś:
śniadanie: kromka chleba z masłem orzechowym (dawno nie szalałam ;) już zjadłam) i owsianka
II śniadanie: kanapka z sałatą lodową
Lunch: serek wiejski lekki z papryką
obiad: kotleciki mielone z surówką
kolacja: kefir
I pewnie będzie jeszcze piwko, bo idę na ploty do przyjaciółki.
Aktywność:
rowerek (zaraz wsiadam) i brzuszki (pani Tereska z aerobiku zadała pracę domową)
tango
Za oknem ciemno, pada :((( Ale za to dużo cieplej!
Padam na twarz
Już nie ma u mnie śladu po wakacyjnym wypoczynku :(((
Jestem niedospana, a w rezultacie ciągle zmęczona. Nawet aktywność fizyczna nie jest mnie w stanie dobudzić!
Zatem w skrócie i do łóżka marsz!!
Dietka dziś była idealnie wg planu. Szok, szok, szok! Nawet maślanka się załapała wreszcie! A jaka dumna jestem z siebie, że nie kupiłam sobie żadnego batona, chociaż ze dwa razy miałam taką okazję, że nic tylko korzystać!
Rowerek był rano, tylko 24 km, ale zawsze lepsze to niż nic, a i tak zdążyłam się spocić.
Tango też zaliczone: 45 min.
Normalnie jestem coraz lepsza w planowaniu!! Sama siebie nie poznaję!
Nio to planuję dalej!
śniadanie: owsianka
II śniadanie: kefir
lunch: ryba w galarecie + kromka mojego chleba
obiad: rosół i mielone z surówką z kapusty
kolacja: maślanka lub kefir
Aktywność:
- aerobik
- może rowerek
- jakieś sprzątanko i prasowanko może? To zależy od natchnienia.
Acha! Dziś na wadze było poniżej 83 kg! A spodnie, które jeszcze 3 miesiące temu były dopasowane, teraz wiszą i bez paska spadłyby do kostek!
Wszyscy normalni ludzie, którzy pracują już śpią
Nawet mój pies już chrapie :))) Serio!!!
A ja znów pilnuję chlebka, żeby się nie przypalił :))
A tak w ogóle, to zdecydowanie za późno chodzę spać :((( Tylko jak tu się zorganizować, żeby być w łóżku ok 22? Dla mnie niewykonalne :(((
Dziś przeprosiłam gary w kuchni i ugotowałam nawet rosół. Wiem, że to nic takiego, ale ostatnio robię jeszcze mniej pracochłonne dania. Poza chlebkiem, ale to tylko raz na tydzień!
Jakoś trudno mi się rozwinąć dziś z elokwencją ;))
Zatem daruję sobie kolejne próby. Przejdźmy do konkretów!
Dzisiejsze palny dietkowe oczywiście, jak zwykle, legły w gruzach :((
Miało być:
śniadanie: serek wiejski ze szczypiorkiem i pół grahamki - było pół drożdżówki z budyniem, bo nie zdążyłam iść rano do sklepu po grahamkę
II śniadanie: kaszka smakija z sokiem truskawkowym - było
lunch: grahamka z szynką i pomidorem - zamiast pomidora były rzodkiewki
obiad: warzywa na patelnię z mięskiem - było bez mięska, bo wpadłam na chwilę do teściowej i poczęstowała mnie piernikiem i skusiłam się na 2 kawałki. Pycha!!
kolacja: maślanka (może tym razem się uda?) - nie udało się, ponieważ zabrakło w domu maślanki, a w międzyczasie podjadłam gotowanego mięska z rosołu.
Aktywność: aerobik - był :)))
E tam! Nie było tak tragicznie!
No to uwaga!!! Planuję na jutro. Możecie robić zakłady, co, tym razem, na co zamienię ;)))
śniadanie: chlebek z szynką i jakimś warzywem
II śniadanie: kefir
lunch: kanapka z serkiem żółtym i warzywem
obiad: 2 krokiety z kapustą i grzybami (leżą w lodówce i trzeba zjeść, bo się zmarnują)
Kolacja: Maślanka?
Aktywność: tango? Książę małżonek przeziębiony i nie wiem w jakim jutro będzie stanie kondycyjnym. Wprawszie poiłam go dziś mlekiem z miodem i czosnkiem, ale za efekty nie ręczę :((
rowerek: ale koniecznie przed lekcjami, bo potem czasowo nie wyrobię
Musiałam się pochwalić
Waga o 0,2 kg mniejsza!!!!
Niby nic, ale to przecież po gościnie!!!
Nie spodziewałam się żadnego spadku, wręcz przeciwnie!
Wycieczka do Trójmiasta udana :)))
Byliśmy nie tylko u córci w Gdańsku na stancji, ale i u rodzinki w Gdyni i w Sopocie.
Nocowaliśmy u kuzynki męża i tam bardzo miło spędziliśmy 2 wieczory.
W sobotę wujek zawiózł nas do Pauli. Mąż zakupił i zamontował dziewczynom router, żeby wszystkie mogły jednocześnie korzystać z internetu. Ja w córą wybrałyśmy się do Reala po inne potrzebne zakupy.
Inspekcja wypadła bardzo dobrze. Mieszkanko, które wynajmują jest bardzo fajne! Duże, wygodne i nieźle wyposażone! Trzeba jeszcze tylko zawieźć jakieś biurko i krzesło do niego. No i Paula złożyła jeszcze zapotrzebowanie na jakąś drukarkę.
Starzy muszą jeszcze wyskoczyć z kasy! Ale czegóż to nie robi się dla dzieci!
Diatkowanie poszło się buuuujać...
Spuśćmy na jedzenie zasłonę milczenia...
Chociaż jak na mnie, nie było tak tragicznie!
Zobaczymy jutro na wadze. Waga, jak cyganka, prawdę mi powie!
Żeby poprawić statystykę rowerkową w tym tygodniu, po przyjeździe wsiadłam na rowerek i przy Hausie upedałowałam 46 km! Razem za ten tydzień 109 km. Limitu nie wykręciłam, ale i tak nieźle!
Książę małżonek pokazywał mi w drodze nowe lekcje tanga ściągnięte z netu. Oj, będzie co robić! Już się cieszę!
Plan na jutro
śniadanie: serek wiejski ze szczypiorkiem i pół grahamki
II śniadanie: kaszka smakija z sokiem truskawkowym
lunch: grahamka z szynką i pomidorem
obiad: warzywa na patelnię z mięskiem
kolacja: maślanka (może tym razem się uda?)
Aktywność: aerobik
I chyba na tym poprzestanę, bo cóś jakby czasu mało na wszystko :(((
Dzień trzeci "czary mary"
Jedz na siedząco
Dlaczego? Trzeba mieć większą świadmość tego, co się wkłada do ust.
Kiedy siada się do jedzenia, wiadomo, że te kalorie się liczą, łatwiej kontrolować to, co się je, unika się podjadania między posiłkami.
Nawet jeśli dzisiaj je się na stojąco tylko surowe marchewki, jutro można sięgnąć po czekoladę.
Ponieważ podczas odchudzania je się mniej, istotne jest, żeby widzieć całe jedzenie w porze posiłku, by można nim nasycić także wzrok.
Tylko jak wyrobić w sobie nawyk siadania?!!!
U mnie problemem jest nie tyle samo siadanie podczas jedzenia, ile świadome jedzenie. Przede wszystkim powinnam zrezygnować z jedzenia przed komputerem, przy czytaniu i oglądaniu filmu. Czy też tak macie, że czujecie nieodpartą potrzebę robienia czegoś jeszcze podczas jedzenia? Inaczej czuję, jakbym marnowała czas. Wcześniej, była to prawda. Tyle czasu spędzałam na jedzeniu, że faktycznie był mało czasu na wszystko inne ;))
Niestety robiąc coś jeszcze nie zauważm, ile się zjadło :((( Często jestem zdziwiona, że już mam pusty talerz!
Kiedy poczuję chęć jedzenia na stojąco lub przed komputerem itp, przeczytam po raz kolejny kartę korzyści z odchudzania (KK), przyjrzę się swoim osiągnięciom w odchudzaniu, żeby nie zaprzepaścić tego, co już udało mi się osiągnąć!
Żeby o tym pamiętać przyczepię do lodówki kartkę z napisem: "USIĄDŹ"