Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Bardzo lubię tańczyć, szczególnie tango argentino. No ale wyobraźcie sobie słonicę tańczącą ten piękny, zmysłowy taniec. Poza tym śpiewam w chórze, często mamy koncerty, a ja stoję w pierwszym rzędzie. Wypadałoby jakoś ładnie wyglądać, no nie? Edit 2020: czas na zmiany. W chórze już od zeszłego roku nie śpiewam. Kiedyś trzeba odpuścić ;) Za to zaczęłam regularnie biegać. Zrobiłam nawet kurs animatora slow joggingu.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 574044
Komentarzy: 5114
Założony: 30 stycznia 2007
Ostatni wpis: 30 sierpnia 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
alam

kobieta, 57 lat, Olsztyn

159 cm, 88.80 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Nie przytyć ;)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 października 2009 , Komentarze (8)

Mam jeszcze chwilkę przed wyjazdem do Gdańska.
Jedziemy odwiedzić córkę. "Skontrolować" jak się urządziła na stancji, dokupić, co potrzeba, dowieźć, co zostało w domu a potrzebne.
Zatem dziś zero rowerka, za to biegałam po domu, żeby zdążyć wszystko spakować i o niczym nie zapomnieć.
Dietka pewnie pójdzie się bujać i znów cały tydzień trzeba będzie odpracowywać nadprogramowe kilogramy. Ale taki lajf, nie zamierzam płakać...
Wczoraj było pięknie! Nawet trzymałam się planu, tylko wieczorem zamiast maślanki zjadłam kaszkę smakiję z sokiem truskawkowym i się nawet oblizałam, taka dobra była!
Było też tango i nawet wcisnęłam rowerkowanie w ten coraz bardziej kurczący się czas. Nie miałam litości dla sąsiadów, zsiadłam ze swojego rzęcha przed 23 po przejechaniu 30 km. Skoro weekend będzie bez rowerka, to ten tydzień zakończę  z bilansem 60 km :(((
Ale dziś rano waga była łaskawa pokazała nawet przez chwilę poniżej 83 kg :)))
Będzie dobrze!


Aktualnie pedałuję na granicy ze Słowacją. Teraz już wiem, dlaczego ostatnio zwolniłam, przecież to góry i to jakie wysokie. Jeszcze przez prawie 1000 km będzie tak "ciężko" ;)

30 września 2009 , Komentarze (8)

Czary mary zaliczone, chlebek się piecze w piekarniku, a ja taka głodna!!!!
To na pewno od tego zapachu...
Będę twarda!!! Ale nie wiem, czy zmieszczę w siebie jeszcze jedną szklankę wody :(((

Najpierw rachunek sumienia!
Miało być:
śniadanie: owsianka - było
II śniadanie: kefir
- było
lunch: grahamka z szynką i żółtym serkiem + papryka - było + sok pomidorowy i kubuś marchwiowo-bananowy
obiad: był dorsz w galarecie, resztka wczorajszych warzyw z patelni i batonik fitnes 90 kcal. Brrr! Wolę już konkretnie zgrzeszyć z Grześkiem w czekoladzie!!! Dlatego na poprawę smaku zjadłam 2 kostki czekolady...
kolacja: maślanka być miała, ale zjadłam 2 jajka sadzone i potem jabłko, bo już 2 dni kibelka nie było :(((
Poza plasterkiem golonki, żadnych więcej grzechów nie pamiętam, ale że mam sklerozę i to zaawansowaną, to różnie mogło być ;)
Aktywność fizyczna:
basen - zgodnie z przewidywaniami popływałam raptem 10 min, ale nie byłam tam dla przyjemności ;)
rowerek - nie było, bo nie ujęłam w planie mojego aerobiku i najzwyczajniej w świecie nie wyrobiłam się czasowo, a teraz po nocy na swoim rzęchu nie będę jeździć. Mam jeszcze odrobinę współczucia dla sąsiadów.
nieszczęsne brzuszki - były na aerobiku :)))
prasowanie? (czyżbym znów za dużo planowała?) - Oczywiście, że za dużo!!!
chleb - piecze się i pachnie jak cholera!

No to zaplanujmy sobie następny dzień!
śniadanie: na pewno świeży chlebek z golonką i pomidorem
II śniadanie:
danacol
Lunch: duży jogurt malinowy (A co! Zaszaleję!)
Obiad: cycki kurze z warzywami
Kolacja: maślanka (Uparcie ją planuję, ale zawsze coś!!)

Aktywność:
rowerek
tango
brzuszki? Ale na pewno nie a6w, bo się znudziłam ;(((
próba chóru, bo wtedy też się traci kalorie :P

Kaloryfery są już ciepłe i dobrze, bo wczoraj w mieszkaniu było już tak zimno, że sprawdziłam wszystkie okna, czy aby które nie jest otwarte.
Niepodobne to do mnie żebym marzła! Może chudnę? Bo podobno niektórzy tak mają, że wieczorna telepka zwiastuje mniejszą wagę rano. Sprawdzę! Dziś też koniec nosa mam zimny...

30 września 2009 , Komentarze (2)

Przeczytałam sobie notatki, jakie zrobiłam w pamiętniku 26 czerwca 2009 i później, gdy przygotowywałam się do stosowania kolejnych kroków.
Powinnam częściej do tego wracać!!!!
Albo wpisać niektóre fragmenty na tzw Karty Reakcji (KR) i czytać je przy okazji różnych myśli i czynności sabotujących moje odchudzanie!!!

2 dzień "czary mary"
Wybierz dwie rozsądne diety!!!
Jedną, od której chcesz zacząć i drugą na wypadek, gdyby ta pierwsza nie przyniosła oczekiwanych efektów.

Wszystkie diety pomagają schudnąć w taki sam sposób: zmuszają do spożywania mniejszej liczby kalorii.
Większość osób, które nie uprawiają intensywnie sportu, a chcą schudnąć, powinna zmniejszyć dzienne spożycie kalorii o 1400-1500. Dzienna dawka kalorii w kilku popularnych dietach to około 1500.

Próbowałam różnych diet, łącznie z tą z Vitalii. Po wielu doświadczeniach doszłam do wniosku, że nie chcę stosować żadnej! Chcę zmienić swój sposób jedzenia, a przede wszystkim myślenia o jedzeniu. Chyba mi się to ostatnio udaje!? Pomimo różnych kontrowersji w ocenie, czy to, co jem, jest dietetyczne :P
Chcę jeść to, co lubię i to, na co mam akurat ochotę!!!! Tyle, że w rozsądnych ilościach! I oczywiście chcę się odżywiać zdrowo, ale bez przesady!!! Życie też nie jest zdrowe, wszak kończy się śmiercią!!!
Jednakowoż trzeba o pewnych sprawach pamiętać!
Gwałtowne ograniczenie kalorii może przynieść skutek odwrotny od zamierzonego! Może spowolnić metabolizm.
Chcę jeść potrawy, które lubię i które łatwo przygotować.
Dobrze by było, żebym pozwalała sobie na drobne przyjemności!
Dobrze sprawdza się jedzenie 5 małych posiłków, a szczególnie koniecznie śniadania!!

Nie ma diety idealnej. Żadna dieta nie czyni cudów. Jedynym sposobem na schudnięcie jest spożywanie mniejszej liczby kalorii, niż organizm zużywa.
Jeśli przyjmę do wiadomości, że całe życie muszę się rozsądnie odżywiać, to i odchudzanie będzie łatwiejsze!!!
Najlepiej uczyć się na własnych błędach!

30 września 2009 , Komentarze (10)

Wreszcie jakiś spadek, to i podsumowanie miesiąca będzie fajniejsze :)))

Za cztery miesiące:

       Ostatnio              Początkowo                             Zmiana
Masa ciała   83.5 kg 97.3 kg -13.8 kg ( -16 % )
Szyja   37 cm 39.5 cm -2.5 cm ( -6 % )
Biceps   32 cm 35.5 cm -3.5 cm ( -10 % )
Piersi
111 cm 119 cm -8 cm ( -7 % )
Talia   92.5 cm 106 cm -13.5 cm ( -14 % )
Biodra   109 cm 118 cm -9 cm ( -8 % )
Udo   64 cm 71 cm -7 cm ( -10 % )
Łydka   40 cm 43 cm -3 cm ( -7 % )
Zawartość
tłuszczu
 

42 % 50 % -19 %

A tylko w tym miesiącu:
masa: - 3,3 kg
szyja: - 0,5 cm
biceps: - 1,5 cm
piersi: -3 cm :(((( Tego niestety mi bardzo szkoda :((((
talia: - 3,5 cm Chyba wreszcie się coś takiego jak "talia" u mnie pojawi :))
biodra: - 2 cm
udo: - 2 cm
łydka: - 0,5 cm

No to jestem zadowolona :)))) bo jednak do przodu! Byle tak dalej!

29 września 2009 , Komentarze (9)

A dopiero potem poczytam, co u was :)))
Troszku się dziś umordowałam i nastresowałam. Może jutro waga wreszcie spadnie?
Większość planów wzięła dziś w łeb!!! Chyba jednak nie umiem planować :((((
Ale w mojej mądrej książce od czary mary każą, to planuję...
Do lunchu wszystko było ok! Ale potem: o lala...
Najpierw pochłonęłam grześka w czekoladzie.
Potem nie zjadłam obiadu, bo oczywiście nie byłam głodna po grześku i z resztą nie miałam czasu.
Potem strzeliłam sobie lampkę koniaku na rozluźnienie.
Potem strzeliłam sobie piwko po wszystkim...
Teraz jestem tak zmęczona, że nie chce mi się jeść, tylko spać.

A teraz wyjaśnienie tego wszystkiego:
Po pracy dzielnie odtańczyliśmy z księciem małżonkiem godzinę tanga. co zapomniałam wcześniej ująć w planach aktywności, zatem teraz wręcz bez wyrzutów sumienia rezygnuję z nocnych brzuszków ;) O prasowaniu, już nawet nie myślę :((( Chyba znów przyjdzie mi przyczepić tabliczkę: "Ekspozycja stała".
Wpadłam do domu i miałam godzinę na rozśpiewanie się, bo zdecydowałam się na przystąpienie do przesłuchań na członka chóru filharmonii warmińsko-mazurskiej. Tym się właśnie tak zestresowałam, że musiałam strzelić koniaczku. Ale w końcu, co mam do stracenia, najwyżej zostanę w swoim obecnym chórze. Nie żebym była tak zdolna i w ogóle, ale kiedyś już pisałam, że nie za dobrze się czuję w obecnym chórze i dobrze byłoby zmienić środowisko. Na efekt dzisiejszych przesłuchań trzeba poczekać do 8 października :((((
Po piwku z kolegą, który też pragnie zmienić środowisko, pognałam na próbę chóru, pierwszą po wakacjach, bo nie chcę palić za sobą mostów. Nie powiem, miło było, zauważyli, że schudłam :))))
Zatem naśpiewałam się dziś, że aż w gardle czuję!

No to plany na jutro:
Pasza:
śniadanie: owsianka
II śniadanie: kefir
lunch: grahamka z szynką i żółtym serkiem + papryka
obiad: brak pomysła - może rybka?
kolacja: maślanka

Aktywność fizyczna:
basen :))) Jadę z dzieciakami ze szkoły do Ostródy przetestować tamtejsze baseny! Ale jakoś nie liczę, że z tą hałastrą uda mi się dłużej niż 10 min. popływać :(((
rowerek
może nieszczęsne brzuszki?
prasowanie? (czyżbym znów za dużo planowała?)
chleb - wyrabiam sobie prawe ramię przy ugniataniu :))

Ciąg dalszy 1 dnia czary mary
Moje czary mary ma spowodować, że niezależnie od wszystkiego będę potrafiła przestrzegać diety, traciła na wadze i utrzymywała szczuplejszą sylwetkę! (Hmmm)

Z wczorajszej listy korzyści odchudzania trzeba zrobić sobie Kartę Korzyści (KK) nosić przy sobie i czytać:
a) codziennie w ustalonych porach, zatem ja np. rano i po powrocie ze szkoły
b) zawsze, gdy dopadną cię zachcianki, pokusy lub myśli sabotujące typu:
"Czy warto aż tak się poświęcać?"
"Właściwie to nie chcę się odchudzać!"
Trzeba też wdrożyć system przypominania :((( Chyba ustawię alarm w komórce.
Cytaty z książki:
"Jeżeli chcę stawić czoło pokusom, muszę czytać KK co najmniej dwa razy dziennie. To potrwa tylko kilka sekund. To żaden kłopot. Może dzisiaj nie jest mi to potrzebne, ale niedługo będzie. Muszę utrwalić w myślach swoje pobudki, by jak najlepiej przygotować się na trudne chwile."
"Nie mam kryształowej kuli, więc nie wiem, czy to zadziała czy nie. Wiem tylko, że w przeszłości tego nie robiłam i nie udało się trwale schudnąć. Mogę więc spróbować. Co mi szkodzi?"

29 września 2009 , Komentarze (3)

Waga bez zmian :(((
Nie lubię jej!
Jutro Justyna zbiera wyniki, bo koniec miesiąca.... Zobaczymy.
Wczoraj w miarę trzymałam się planu, zatem co dziś?
Pasza:
śniadanie:
owsianka ze śliwkami
II śniadanie: danacol (coś do picia Danona)
przegryzka: gruszka
lunch: twarożek wiejski lekki Piątnicy + papryka (wczoraj były rzodkiewki zamiast papryki)
obiad: warzywa na patelnię + kiełbasa (?!)
kolacja: maślanka (wczoraj też była)

Aktywność:
rowerek 33 km - już zaliczony!!
może prasowanie - wczoraj nie zaliczone :((( bo integrowałam się z rodziną przy Guitar Hero
Powinny by też jakieś brzuszki, ale ciemną nocą, bo dziś już zaczynają się próby chóru!

28 września 2009 , Komentarze (5)

Coś trzeba zrobić, żeby się chciało. Jak nie idzie z jednej strony, to trzeba to odchudzanie zażyć z innej Mańki.
Dzisiejsza waga 84,4 kg. Paska nie zmieniłam, bo to było przed kibelkiem, więc co będę statystykę pogarszać ;))
Najpierw spróbujmy zaplanować (brrr, nie lubię tego):

Pasza:
śniadanie: kromka razowca z szynką, serkiem i pomidorem
II śniadanie: owsianka ze śliwkami
przegryzka: danacol (coś do picia Danona)
lunch: twarożek domowy Piątnicy + papryka
obiad: śledź w sosie koperkowym + kromka razowca
kolacja: jakiś owoc

Zobaczymy, czy wytrzymam!

Aktywność:
pewnie tylko aerobik
może prasowanie

1 dzień "czary-mary"
KORZYŚCI Z ODCHUDZANIA

1.Będę dużo lepiej wyglądać
2.Będę się bardziej podobać sobie i innym
3.Będę nosić modniejsze ubrania
4.Kupowanie ubrań tanie się dla mnie przyjemnością
5.Zmieszczę się w stare ulubione ciuchy
6.Będę dobrze wyglądać w krótkich spodenkach i stroju kąpielowym
7.Nie będę obcierać sobie ud do krwi
8.Będę się lepiej czuła patrząc w lustro
9.Będę się sobie podobać na zdjęciach
10.Nie będę się czuć skrępowana w nowym towarzystwie
11.Wzrośnie moja samoocena
12.Będę mniej krytyczna wobec siebie
13.Nabiorę więcej pewności siebie
14.Będę słyszeć więcej komplementów
15.Będę miała więcej przyjemności z tańca i większe powodzenie na potańcowkach
16.Intymne zbliżenia będą mi sprawiać więcej radości
17.Przestanę wysłuchiwać uwag rodziców jak to „znów się poprawiłam”
18.Wzrośnie moja sprawność fizyczna
19.Łatwiej będę się poruszać
20.Nie będę miała problemów z zawiązywaniem butów i malowaniem paznokci u stóp
21.Będę miała niższe ciśnienie
22.Nie będzie mnie bolał kręgosłup
23.Nie będą mi puchły stopy
24.Nie będą bolały mnie kolana

Po raz kolejny to wpisałam, ale podobno tak trzeba :))

27 września 2009 , Komentarze (1)

Zbliża się koniec września, wyparowuje entuzjazm powakacyjny, dzień za dniem leci jak szalony i z niczym nie można się wyrobić :(((
Znów koniec weekendu a ja znów po raz kolejny nie nadrobiłam zaległości w domu. W zasadzie tej domowej roboty nie przerobi się :((( Jak w jednym kącie doprowadzę coś do końca, to w drugim się robota spiętrza i tak w kółko Macieju...
Waga pokazuje dziwne liczby. Dziś się nie ważyłam nawet, bo wczoraj był grill. Wprawdzie nie obżarłam się, ale całkiem grzeczna też nie byłam...
Dzisiaj chyba już lepiej... Tylko @@@ miesza...
Paula wyjechała już dziś na dobre do Gdańska na studia. Smutno będzie w domu, już jest pusto... W piątek jedziemy do niej, żeby zawieźć resztę rzeczy, kupić na miejscu co będzie potrzeba, no i trochę pobyć razem.
Wynajęły w trójkę dwupokojowe mieszkanie. Trzy dziewczyny z tej samej klasy na tym samym kierunku studiów. Mam nadzieję, że będzie im tam dobrze.

Wracając do odchudzania, to chyba powinnam jednak ograniczyć jedzenie...
Może zacznę od ważenia zjadanych porcji, albo od planowania tego co powinnam zjeść i co gorsza trzymania się tej rozpiski. Pomyślę...
Z aktywnością fizyczną może być coraz gorzej :(((
We wtorek zaczynają się już próby chóru, ale może uda mi się jednak chodzić na aerobik i kręcić na rowerku? W minionym tygodniu przejechałam 160 km.
Trzeba by też znów w weekendy pomyśleć o basenie.

24 września 2009 , Komentarze (9)

W ciągu roku szkolnego wiem przynajmniej, jaki mam dzień tygodnia :)))
Nie wiem, co pisać, bo czas ucieka jak oszalały, a ja jakaś taka rozlazła...
Wczorajszy dzień spędziłam całkiem miło.
Najpierw lekcje, potem zdążyłam zaliczyć rowerek i w miasto...
Przed wywiadówką zdążyłam posiedzieć godzinkę u ojca w szpitalu.
O dziwo kontakt z moimi rodzicami nie powoduje już takiego stresu. Odpuściłam sobie wszystkie żale (taką mam przynajmniej nadzieję) i nie oczekuję od nich niczego. Dlatego nie przeżywam też żadnego zawodu i dobrze! Moja wczorajsza wizyta naprawdę dobrze im zrobiła. Jutro też mam zamiar wybrać się do szpitala.
Wieczorem niestety nagrzeszyłam: 2 piwka, serek pleśniowy, orzeszki, pierniczki. W sumie jak na mnie, to wszystko było w ilościach bardzo przyzwoitych i rano waga była łaskawa. Pewnie dopiero jutro wyjdzie szydło z worka...
Dzisiaj miało być tak pięknie...
I prawie było :)))
Niestety nie potańczyliśmy z księciem małżonkiem, bo pani sprzątaczka akurat wymyła podłogę w sali gimnastycznej i na mokrym nie dało się tańczyć :((((
Za to pograliśmy sobie godzinkę w Guitar Hero piosenki Beatlesów.
Bardzo się odstresowałam i nabrałam motywacji na rowerek, bo jakoś nie mogłam się zebrać dziś do kupy.
Pasza dziś w normie (chyba), ale od 2 dni odpuściłam sobie a6w :(((
Gdzie moja motywacja, no gdzie??!!
Na poprawę nastroju funduję sobie jutro kosmetyczkę: manikiur i pedikiur umówioną miesiąc temu.

22 września 2009 , Komentarze (10)

Brak mi inwencji twórczej na tytuły ;)
W ogóle brak mi inwencji...
Ale wyspowiadać się trzeba...

Ruch:
45 min tanga z księciem małżonkiem
1godz. rowerka = 32 km
0,5 godz. a6w (jeszcze w planie, ale na pewno będzie)

Pasza:
śniadanie: ostatni kawałek sernika + kawa
II śniadanie: miała być owsianka, ale zapomniałam zjeść :((
Lunch: szkolna kanapka z chlebem razowym, metką i pleśniakiem + rzodkiewki + 0,25 kefirku
Obiad: kawałeczek pieczeni, 2 ziemniaczki i surówka z kiszonej kapusty
kolacja: kawałek cienkiej kiełbasy i nażarłam się jak świnia śliwek, aż mnie brzuch boli :((

W sumie dobrze, że skończyło się na śliwkach, bo miałam ochotę wszystko powymiatać z lodówki. Cycki mnie bolą, czyli chyba to czas miesiączki :((
Dlatego takam zmęczona i w ogóle do d...

Jutro w planie bieganie po mieście:
szpital - wizyta u ojca
księgarnia
mąka żytnia do chleba, bo nie w każdym sklepie jest
wywiadówka u Olka
I żeby miło zakończyć dzień: odwiedzę przyjaciółkę. Dawnośmy się nie widziały!

Mam mało lekcji jutro, więc mam nadzieję, że przed tą bieganiną zaliczę rowerek i brzuszki. Aerobik niestety mi jutro przepadnie :(((( Nie wyrobię!