Na depresje najlepsza robota....
....tak mi sie wydaje wiec wlasnie zabieram sie za okna a zaslony juz sie piora.w niedziele z tych calych nerwow przemeblowalam cale mieszkanie.maz juz ma dosyc...na szczescie nie mnie a przestawiania mebli!!!!obiecalam ze to juz ostatni raz...przynajmniej do wiosny!!!chyba mi nie wierzy bo tylko sie zasmial....ale teraz tez mu sie lepiej podoba wiec nie bylo dlugich dyskusjii..jak tak dzisiaj popatrzylam w domu to mam w cholere roboty a ja siedze i marudze.....przynajmniej jak juz nie pracuje duzo to moze jakies generalne porzadki zrobie i kalorii troche spale.nazrec jeszcze sie nie zdazylam wiec trzymajcie kciuki.....ja tez trzymam za was wszystkie!!!!
Do przodu juz sie skonczylo.....
...teraz jest juz tylko do tylu!!!mam depresje,babodni i brak ochoty do wszystkiego....oprocz pozerania ogromnych ilosci jedzenia i tym jestem dobra!!!
az mi sie wyc chce z tej bezradnosci ale nie moge sobie sama z soba poradzic i zahamowac....same widzicie dlaczego nic nie pisze bo i czym tu sie chwalic????durnota i brakiem silnej woli?????oj ciezko mi.......pozdrawiam goraco
Powoli ale do przodu
zaczynam sie przestawiac!wprawdzie nie moge powiedziec,ze przeprowadzam jakies drakonskie diety ale udalo mi sie w koncu odczepic od slodyczy i ograniczyc troche te nieziemskie ilosci z tamtych tygodni...dzis wprawdzie skusilam sie na sledzia w smietanie(przez siupe-winny musi byc)ale obiecalam nie jesc kolacji no i zaliczylam 2 godziny spaceru.nie powiem co mi odmarzlo bo wieje lodowaty wiatr ale i tak sie ciesze,bo na inne ruchowe aktywnosci narazie mnie nie stac....ide troche ogarnac mieszkanie bo zaraz zasne.....pozdrowienia
Poczatek tygodnia....
....nie byl taki zly.Utrzymalam wczoraj 1000 kcal.Pierwszy raz od paru tygodni.Nie bede klamala,ze przyszlo mi to lekko...ale najwazniejsze,ze sie udalo.Dzisiaj tez sie przymierzam bo moja waga mnie przeraza....a najbardziej przeraza mnie moj brak silnej woli.Nie mam pojecia skad ja wzielam przez ten caly czas kiedy chudlam....chcialabym znowu byc taka jak wtedy.A marudze wiec uciekam i nie psuje wam humoru!!!Milego dnia!!!
Nie wierzcie mi.....
....jak mowie,ze zmadrzalam i biore sie za odchudzanie.Do dzisiaj jeszcze nie zdazylam co wczoraj bardzo dobitnie pokazala mi moja waga.Tragedia!!!Mam juz dosc tego cofania bo jak juz nawet sie opamietuje to mam znowu 2-3 kilo ze ´´starej´´wagi.Nie wiem sama czemu nie moge sie zebrac.Caly czas chce mi sie cos cieplego i gore slodyczy.....Nawet nie mowie ze zaczynam od jutra bo juz sama sobie nie wierze....podziwiam was,ze tak dzielnie walczycie!!!!Pozdrowienia
Poczatek juz jest!!!!
Dzisiaj oficjalnie przeszlam na 1000 kcal bo jakos musze zaczac.nie bylo zle zoladek sie nie buntowal i nawet glodna nie bylam...najgorsze jest to ze ciagnie mnie totalnie do slodyczy ale musze i to miec pod kontrola.wiem, ze nagle olsnienia nie przynosza dobrych skutkow wiec musze teraz wolniej a na dluga mete,a nie takimi skokami jak do teraz...jutro musi byc znow dobry dzien!!!!
Porazki ciag dalszy.....
....wrocilam dzisiaj z Polski i oczywiscie zadna motywacja nie powstrzymala mnie przed pierogami,krokietami i ciastem....okropienstwo.Na wage stane dopiero w sobote bo moze przez te trzy dni uda mi sie cos zrzucic,zebym sie nie zalamala tak totalnie.Od jutra bedzie walka i chociaz wiem ze wiele razy juz tak mowilam a potem nic z tego nie bylo to nie bede sie poddawac i probuje od poczatku.rozczulac sie nie bede,bo to nic nie daje i przewaznie konczy sie u mnie kolejnym czekoladowym batonikiem......a wiec od jutra przylanczam sie znowu do was i obiecuje,ze bede codziennie zdawac relacje jak m i idzie....pozdrowienia
WROCILAM!!!!!!
Dzisiaj mnie olsnilo....znalazlam motywacje!!!!Motywacje jak motywacje ale wrocilam do normalnego myslenia o dietkowaniu i zeszlam z motta``wszystko mi jedno``.Wprawdzie jade w czwartek do Polski ale mysle,ze przesadzac nie bede,bo jak narazie mam wielka ochote na kontynuacje tego, co rozpoczelam w kwietniu.Gdybym byla madra to wlasnie zblizalabym sie do mety a tak tkwie w moim martwym punkcie 83 kilo,czyli dwutygodniowe szalenstwo przeplacilam 1,5 kilo jak nie wiecej.Zmieniam grzecznie zapisy i pasek i biore sie do roboty.
Dzieki za komentarze i wsparcie i obiecuje nadrobic korespondencje jak tylko wroce....goraco wszystkich sciskam!!!!
Znowu mam dol....
...i najgorsze ze nie moge sie pozbierac!!!Codziennie do 15 ladnie sie trzymam a pozniej napada mnie totalny glod i ciagle za cos lapie!!!Az mi sie wyc chce!!babodni juz zawitaly wiec moj glod powinnien zniknac a tu nic wciaz cos przezuwam.nie wiem kiedy uda mi sie to pokonac!!!pojawie sie tu znowu jak dam rade sie opanowac bo co tu codziennie opowiadac o porazkach...pozdrowienia!!!
Stracony tydzien!!!!
Ten tydzien stracilam calkowicie.Przytylam znow 0,5 kg no i motywacji tez jakos nie odnalazlam wiec klapa totalna.Z dnia na dzien ludze sie,ze w koncu zmadrzehje,a na drugi dzien tak kolo 14 zapominam o wszystkich wczesniejszych postanowieniach.Ale tak to jest jak ktos jest tumanem....i nie dosc ze tumanem to jeszcze nie ma silnej woli.Najlepiej to o 20 wciagnac caly talerz spaghetti bolonese....bo po co trzymac sie dietki.Aaaaaa...wiecie co nawet nie chce mi sie tego pisac,bo dopiero teraz dociera do mnie moja glupota.....zycze wam milego weekendu.