Dziś bezsłodyczowo. Pewnie poziom słodyczy we krwi utrzymuje się u mnie jeszcze z weekendu :)
Jedzenie (oprocz obiadu) dietetycznie i nawet w niezastraszających ilościach. To się chwali.
Kolejny dzień bez ruchu ale postaram się porobic trochę brzuszków, muszę popracowac nad moja oponką.
Taką miałam dziś ochotę iśc na rower, ale jak na złośc lało straszliwie. Pewnie jutro bedzie lepsza pogoda, ale z kolei nie będę się mogła zmotywowac do wyjścia z domu. Taki już mój urok :(
Dzisiejszy jadłospis:
śniadnie: musli z mlekiem
II śniadanie: serek wiejski
lunch: serek wiejski
obiad: ziemniaki, sos z mięsem i pieczarkami, pomidor
kolacja: grapefruit
plus: 1 l czerwonej herbaty :D
Co można jeśc w pracy? Potrzebuje pomyslu na jakies posilki, ktore bede mogla kupic po drodze w sklepie i nie bede musiala przygotowywac wczesniej w domu. Praktycznie codziennie zjadam w pracy po 2 serki wiejskie, troche mi juz sie to nudzi. Macie jakies wyprobowane jedzonko, ktore na dlugo zapycha tzw. kichę?