Pamiętnik odchudzania użytkownika:
szarotka3

kobieta, 51 lat, Opole

167 cm, 71.70 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: 62 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 grudnia 2009 , Komentarze (3)

poranne, czyli hula -hop zaliczone , 20 minut :) Jest to uzależnione od pory mojego wstawania i zajęć porannych, czasami nie zdążę, ale nie mogę się tym stresować.
Poza tym dzisiaj trening karate, wiec wycisk jeszcze będzie.
Waga - wreszcie spadek, byle systematyczny....
Miłego dnia Odwiedzającym życzę :)

3 grudnia 2009 , Komentarze (1)

 - i tyle ćwiczeń na dziś.
dieta, nawet ok, ale coś głodna jestem....

2 grudnia 2009 , Skomentuj

a ja zlana potem, staw w dłoni spuchnięty od uderzeń w tarczę - ale żyję i jestem zadowolona.
Ps. Jutro się ważę, choć wiem, że pewniem odwodniona po dzisiejszym....

2 grudnia 2009 , Komentarze (1)

jak miało być....
Nie będę rozpamiętywać tego, co było, szkoda czasu.
Wczoraj: dieta ok, ćwiczenia - 30 min. hula- hop, 60 min. aerobicu.
Dzisiaj: 20 min. hula- hop, planowany trening karate - 90 min.
WAGA ZŁA....
Dlaczego pierwszym razem było łatwej????

20 listopada 2009 , Skomentuj

Właśnie wróciłam z treningu - jak niektórzy wiedzą, trenuję karate :)
Trening niezły, doszła nowa koleżanka, mam nadzieję, że będzie fajnie  - im więcej babeczek, tym lepiej :)
Rano było kręcenie kołeczkiem, ale krótko, bo spieszyłam się do pracy.
Generalnie @ się kończy i mam więcej energii i pozytywnego nastawienia - te hormony przed tak mnie jednak zawsze wykańczają...
Weekend w domu, planuję małe zakupki - one zawsze poprawiaja mi humor.
Aha, mąż dostał nową pracę - ciekawe, jak to będzie...
Miłego wieczoru :))

19 listopada 2009 , Komentarze (1)

Dziś dzień nieco zwariowany, szybki, ale może to i dobrze....
Dieta - przestrzegana, ćwiczenia - 10 min. hula - hop, to rano, a wieczorem godzinka aerobicu :) Jestem zadowolona z tej aktywności :)))
Wczoraj jednak zaliczyłam porażkę - przyszłam późno z pracy, był pewien stres i pochłonęłam wieczorem zbyt dużo jedzenia, a już tak blisko było do spadku, bo @ w zaniku i czekałam na sukces.... No nic, są wzloty i upadki, oby tych drugich było jak najmniej....
ps. Ale od słodyczy nadal trzymam się z daleka :)
dzięki za miłe wpisiki

18 listopada 2009 , Komentarze (3)

Wczoraj nie było wpisiku, ale jestem na dobrej drodze - ćwiczę, nie podjadam, nie jem słodkiego (choć parę razy było blisko!), posiłki do 18-ej... Tylko ta głupia waga nie rozumie mnie...Na razie zrzucam to na @, ale potem nie chcę słyszeć żadnych wymówek, chcę spadku!!!!
Od wczoraj strasznie mnie boli głowa, dziś wstałam przed 5, nie mogłam spać i nadal boli... Nie jestem zwolenniczką tabletek, ale jak trzeba będzie, coś sobie zaaplikuję, bo przede mną cały dzień w pracy, aż do 18 - 19-ej...
Póki co: pranie włączone, kawka, potem planuję hula - hop i może będzie lepiej. Postaram się też trochę ogarnąć pokój, bo bałagan od wczoraj ;)
Miłego dzionka

15 listopada 2009 , Komentarze (1)

zaczął się wcześnie, po czwartej, nie mogłam spać...A więc czytanie...Nie pomogło....Potem szperanie w internecie, na allegro, na Vitalii....Wreszcie chciałam odpalić płytkę z ćwiczeniami - nie działała żadna....W końcu wzięłam zapomniany hula-hop i zaczęłam kręcić- i tak pół godzinki- szło mi bardzo dobrze, jakbym nigdy nie przestawał ćwiczyc z nim ,ale  zgłodniałam itp.Będę kecić przy filmach różnych w ramach łaczenia przyejemnego z pożytecznym ;)
A teraz wyybioe się wcześniej niż zwykle do kościoła, sam, rodzina jeszcze śpi, i dobrze :)
Pa, potem zajrze do Was, bo mocno mnie motywujecie :))
Miłej niedzieli życzę.

14 listopada 2009 , Komentarze (1)

I kolejny raz okazało się, że grunt, to odpowiednia motywacja - dołożyłam sobie te 8 minutek i to raz dwa - na brzuch i pośladki :)
Pani Sowo, tyłeczek instruktora faktycznie niesamowity, zwłaszcza w tych zbliżeniach ;)
NA dzisiaj koniec szaleństwa ćwiczeń, ale tak powolutku plan sobie układam - zacząć dzień od tych minutek, nieważne jakich, czy pilates, czy abs....Co Wy na to? Tak do pół godzinki przed pracą???

14 listopada 2009 , Komentarze (1)

Tak więc dzielnie trzymam się planu - rowerek stacjonarny u mamy zaliczony, czyli: 35 minut pedałowania=10,5 km=400 cal :))Może choć trochę udało spalić się obiadek w postaci pysznego bigosiku....
Pani Sowa przypomniała mi swoim wpisem,że są 8-minutówki w necie, chyba poćwiczę sobie jeszcze....a co!!!