Pamiętnik odchudzania użytkownika:
agulina30

kobieta, 47 lat, Kraków

172 cm, 71.60 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: wreszcie wytrwać na diecie!!!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 lipca 2013 , Komentarze (3)

Witajcie!
Ostatni mój wpis był dawno, dawno temu, przy wadze 66 kg. I co? I d**a! Co ja bym dała, aby znów tyle ważyć! Oczywiście znów pofolgowałam sobie i waga dobiła niedawno 79 kg. Dobrze, że nie dopadł mnie pełen efekt jo-jo, bo nie przekroczyłam wagi sprzed dwóch lat, tj. 86 kg, ale kurde mało brakowało. F**ck!!! Powrócił "dobry" Dukan i teraz moja waga wynosi 75,8 kg, ale ile jeszcze przede mną zrzucania... Nie wiem co się ze mną dzieje, ale potrafię wytrzymać dietkowo dzień, dwa i nagle /najczęściej wieczorem/ tak jakby mi odcinało myślenie. Automatycznie wrzucam w siebie buły z ketchupem i tłustym, żółtym serem oraz słodycze. A rano - ogromne wyrzuty sumienia. Gdzie moja silna wola sprzed 2 lat, kiedy to trzymałam się Dukana ściśle przez pół roku! Przez pół roku nie tknęłam tego, co niedozwolone. SILNA WOLO WRÓĆ!!!

21 października 2012 , Komentarze (3)

Hello!
Dziś na wadze powitałam 66,4 kg! I wreszcie dotrwałam do protein z warzywami. Na I fazie byłam równo 7 dni i zrzuciłam 4,5 kg! Tak, tak, jeszcze w zeszłą niedzielę waga wskazywała mi 71,1 kg. Ale cieszę się, że jestem na warzywkach, bo już od wczoraj byłam słaba i czułam niewielkie zawroty głowy. Pewnie też przez to, że codziennie ćwiczę z Ewką, a te treningi naprawdę są wyczerpujące! Wczoraj to nawet zmuszałam się do jedzenia, bo w ogóle nie czułam apetytu.
No, do powrotu mojego męża zostało ok. 1,5 tygodnia. Nie widzieliśmy się od 25 marca tego roku. No przepraszam - widzieliśmy się od czasu do czasu przez skype'a. Ciekawe jak to będzie po jego powrocie. Mam nadzieję na jakieś 2 tygodnie miodowe, pełne namiętności  i całkowitej zgody. Bo potem, to pewnie znów dopadnie nas szara rzeczywistość i pierwsze niesnaski - jak to w każdym małżeństwie. Ale przez pierwsze tygodnie mam nadzieję na pełną sielankę i może znów poczuję motyle w brzuchu?

18 października 2012 , Komentarze (1)

Witam Was po dłuższej przerwie!
U mnie i dobrze i źle. Dobrze, bo waga poszła troszkę w dół /teraz mam 67,5 kg/, ćwiczę codziennie /5xw tygodniu z Ewką, a w pozostałe dni - sama na macie, ćwiczenia na brzuch/. Ubyło mi 4 cm w talii.  Chyba dzięki tym ćwiczeniom, bo na ścisłej diecie jestem dopiero od niedzieli :( Od ostatniego mojego wpisu, jak zwykle dietę trzymałam codziennie do wieczora, a wieczorami jadłam normalnie - i to jest to "źle". Nie opychałam się zanadto, ale na pewno nie było to jedzenie dietetyczne. Zaparłam się wreszcie od niedzieli - rano w niedzielę waga pokazała mi 71,1 kg. Przeraziłam się, bo do przyjazdu męża zostało już tak niewiele czasu! Dukan + ćwiczenia pozwoliły mi zobaczyć dziś tak jak pisałam powyżej 67,5 kg.  Do powrotu męża na pewno nie osiągnę wymarzonych 60 kg /tak jak sobie założyłam/, bo wiele czasu zaprzepaściłam, ale i tak nie jest źle. Sukcesywne ćwiczenia robią swoje, bo mimo grzeszków dietkowych i tak ciało się wysmukla i ja to po sobie już widzę. Dlatego mam nadzieję, że dietę będę trzymać już bez potknięć i że powitam męża z piękną sylwetką /choć już i teraz nie jest z nią tak źle :)/.
Trzymajcie się!

28 września 2012 , Komentarze (5)

Witam!

Dziś opiszę swoje dwa sukcesiki! Po pierwsze waga drgnęła – dziś łaskawie pokazała mi 68,6 kg. A drugi sukcesik? Wczoraj po raz pierwszy wykonałam trening „killera” od A do Z. MARCELAAAA! Miałaś rację. Tylko nie wiedziałam, że nastąpi to tak szybko. Jestem z siebie dumna! Tylko dlaczego tak się męczę wieczorami? Codziennie wieczorem toczę z sobą ogromną walkę, aby nie „zajeść”. Tak strasznie się męczę! /zresztą pewnie też niejedna z Was/. Na razie mi się udaje, ale to dopiero 4 dni za mną. Dlatego jestem ostrożna i mało pewna siebie. Przecież na początku sierpnia moja waga wskazywała 66,8 kg. A ja zamiast ciągnąć dietę dalej, jak zwykle ją przerwałam. Czy teraz wytrwam? BARDZO BYM CHCIAŁA… Już pomijam, że kiedy odchudziłam się z Dukankiem po raz pierwszy do ok. 56 kg, to obiecywałam sobie solennie, że będę miała już kontrolę nad podjadaniem i kilogramami. I co? Jak zwykle nie wyszło /dobrze chociaż, że nie wróciłam do wagi sprzed diety/. A czy teraz wyjdzie? Zobaczymy…

26 września 2012 , Komentarze (3)

Witam Was!
Na koncie mam już mały sukcesik - dziś rano waga  pokazała 69,1 kg. Z jednej strony bardzo się cieszę, ale z drugiej - mam wielkie obawy, czy znów się nie złamię. Poza tym to na razie mały spadek, dużo jeszcze do zrzucenia, a tak mało czasu mi zostało. Codziennie ćwiczę z killerem Ewy Chodakowskiej - z początku było bardzo trudno, ogromne zakwasy, ale mimo bólu ćwiczę codziennie i z każdym dniem jest mi coraz łatwiej /choć dopiero 4 treningi za mną/. Potrzeba więcej czasu i treningów abym wykonała wszystko z treningu - chodzi mi zwłaszcza o kardio - trzecie kardio z treningu na razie nie jestem w stanie wykonać w pełni, ale tak jak radzi Ewa, nie odpoczywam, tylko truchtam w miejscu jak ona np. robi pajace, czy sprint. Ale to tylko jeśli chodzi o trzecie kardio w treningu, pierwsze i drugie wykonuję zgodnie z płytką. W końcu nadejdzie ten dzień, że cały trening wykonam od A do Z.  Podsumowując - walczę, trzymam dietkę /jak zwykle Dukan na tapecie/, ćwiczę w pocie czoła i mam nadzieję, że pod koniec października będę jak najbliżej 60 kg i powitam męża z dumą.

23 września 2012 , Komentarze (2)

Witajcie!!!
Dałam dupy, ale może jeszcze nie wszystko stracone... Tak miałam trzymać dietę, gubić kilogramy, żeby na powrót męża być znów szczupłą. I co? I wielkie gówno! Scenariusz jak zawsze ten sam - do wieczora trzymam dietę, a wieczorem lodówka otwiera się przede mną z rozmachem! Jaki skutek? Waga 70,9, a na powrót męża chciałam ważyć równo 60 kg. Mąż wraca za 5 tygodni. Czy przez ten czas uda mi się zrzucić 10 kg? Wątpię... Choć, może jest nadzieja - trzymając się dukanowskiej diety i codziennie ćwicząc z Ewką Chodakowską. Dziś odbyłam pierwszy trening - trzecia płyna z Shape'a. Ciężko było, ale o dziwo wytrwałam do końca i byłam mocno zmęczona. Więc zobaczymy, czy mi się uda. Czy którejś z Was udało się w ciągu 5 tygodni zrzucić 10 kg?

3 sierpnia 2012 , Komentarze (1)

WITAJCIE!
Przez jakiś czas nie będę mogła pisać na Vitalii, ale mam nadzieję, że będę zmotywowana i że nie będzie u mnie tak:


 


Bo jeśli się złamię, to potem czeka mnie niespodzianka:


A przecież wszystkim jest wiadome, że:





Dlatego nadal spróbuję trzymać dietę i odezwę się po jakimś czasie, żeby zdać relację, czy jest ok i jakie mam wyniki odchudzania. Trzymam też za Was kciuki. Nie poddawajmy się i walczmy o siebie! Do zobaczenia wkrótce!!!

2 sierpnia 2012 , Komentarze (7)

Witajcie!
Ja już chyba nie będę podawała swojej wagi na Vitalii, bo co napiszę spadek, to ona "cholera" następnego ranka pokazuje mi ciut więcej. Dziś pokazała mi 67,4 kg. No złośliwa jedna, no!!!  Pewnie ten wzrost przez dni protein z warzywami, ale i tak to denerwujące!!! Jak każda osoba odchudzająca się chciałabym widzieć codzienny spadek, choć malutki, ale spadek. Przecież codziennie mam jadłospis zgodny z dietą, ćwiczę, nie podjadam, opieram się pokusom i co?
Niedługo przez 2 tygodnie nie będę miała w ogóle dostępu do wagi i mam nadzieję, że po tym czasie czeka mnie niespodzianka i radość, jak wejdę na nią po tak długiej przerwie w ważeniu się.
PA!!!

1 sierpnia 2012 , Komentarze (3)

Witam Was!
Dotrwałam do dni protein z warzywami. Odnotowałam mały spadek wagi - dziś waga pokazała 66,8 kg. Odnotowałam też mały spadek motywacji, ale nie na tyle, by się "złamać" i zacząć podjadać. Najbardziej wkurza mnie niesprawiedliwość tego świata. Dlaczego my musimy "zaciskać pasa", myśleć co można zjeść, a co nie, musimy ćwiczyć i w pocie czoła, z zaciśniętymi zębami, ślinotokiem na widok łakoci, liczyć dni diety i spadające kilogramy. A są takie osoby, które jedzą na potęgę, a są szczupłe, a nawet chude jak szczypior. Jak ja bym tak chciała... Ale niestety tak nie mam i codziennie muszę wybierać:    
Uff... Wszystko to jest niesprawiedliwe. Ale kto powiedział, że świat jest sprawiedliwy? Więc walczę dalej...

29 lipca 2012 , Komentarze (4)

Wreszcie!!!
Wreszcie mogłam zmienić wagę na pasku, bo przez moją głupotę mam 2 tygodnie w plery.  Oczywiście po 9 dniach diety zaczęłam znowu wieczorami zajadać. Trwało to jakieś 4 dni i waga wzrosła do 70,5 kg. Zaczęłam znowu dietkę od 25 lipca i dziś rano waga łaskawie pokazała mi 67,3 kg. Nic w domu nie mam co mogłoby mnie skusić do podjadania, codziennie ćwiczę na brzuch /ok. 35 minut/, a wczoraj nawet nie skusiły mnie eklerki, które serwowali moi rodzice. Więc eklerki zjadły moje dzieciaczki, a ja nawet tak bardzo się nie męczyłam i nie ciągnęło mnie do nich /mam oczywiście na myśli eklerki/. Od kilku dni smaruję też brzuch balsamem z Dax Cosmetics. Skóra pali mnie wtedy jak diabli. Nie oczekuję wielkich zmian, ale na pewno mi to nie zaszkodzi. Może kiedyś doczekam się takiego brzuszka:
Powiem Wam w sekrecie, że moją motywacją jest teraz to, że pod koniec października wraca mój mąż /który jest zagranicą/ i nie widział mnie od kwietnia. Chcę go zaskoczyć i stąd ten mój zapał. Jesteśmy już 14 lat po ślubie /Boże! Nawet nie wiem kiedy to zleciało/ i mam nadzieję, że po jego powrocie choć na chwilę wróci żar uczuć między nami /który nigdy nie wygasł, ale wiecie jak to jest po tylu latach/. Rozłąka i moja nowa figura na pewno nam w tym pomogą!
Trzymajcie się i miłej niedzieli!!!!