Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wesoła, lecz zamknięta. Refleksyjna ale twardo stąpająca po ziemi. Twarda, ale bardzo wrażliwa. To ja pełna sprzeczności i trudna do poznania, nawet dla samej siebie:-) ale jestem żyję i jest super!!!! a będzie jeszcze lepiej:-)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 218823
Komentarzy: 306
Założony: 30 maja 2008
Ostatni wpis: 1 marca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Gosiunia31

kobieta, 47 lat, Gdynia

165 cm, 59.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 października 2011 , Komentarze (2)

dla mnie dzieciaki położone, małż właśnie synowi czyta książeczkę, a ja mam chwile dla siebie... tym bardziej, że od wczoraj mam stresy w związku z pracą, jakaś reorganizacja ma być, likwidują moją komórkę i tyle wiem na razie.... zwolnić mnie nie zwolnią (tyle dobrze), ale gdzie przeniosą i jakie będą zadania, czy może przejdę do nowej ze starymi???? tego nie wie nikt, no pewnie Ci na górze wiedzą tylko nic nie powiedzą
a tak dieta dobrze mi idzie, nie podjadam, choć dzis na wadze 0,5 kg więcej, ale spuchnięta z rana byłam jak diabli, pierścionków i obrączek nie mogłam ubrać - często tak mam po prasowaniu..... nogi jak balony, jak tak stoję przy desce, to woda mi w nich zostaje????

dziś postaram się coś więcej poćwiczyć, choć padnięta jestem niemiłosiernie, ale minimum hula i brzuszki będą, ale chcę rower lub orbiego uskutecznić i coś na łapki i plecki, żeby się mniej garbić

ach i tyle lecę poczytać szybko, co u Was, bo ostatnio nie nadąrzam
a i dziekuję Wam bardzo za miłe komentarze buziaki

10 października 2011 , Komentarze (6)

jestem w szoku rano waga pokazała 61,2 od zeszłego poniedziałku 0,9 kg mniej - nic dodać nic ująć

8 października 2011 , Komentarze (2)

no jestem ostatnio, a co!
jem nawet ładnie, nie podjadam  i efekty widzę na wadze, wagę zmienię w poniedziałek, mam nadzieję tylko, że nie zrobi mi niemiłej niespodzianki
codziennie ćwiczę, może nie jakieś długaśne i wyczerpujące ćwiczenia, ale jednak brzuszki i hula jest codziennie (od 26 sierpnia zrobiłam już 5710 brzuszków) , więc centymetry w pasie opornie bo opornie, ale spadają

udział w grupie wsparcie mi też pomaga, bo zastanowię się 2 razy nim coś wsadzę do gęby, bo jak to będzie wyglądało we wpisie.
ale chyba jedzenie będę sobie tu wpisywać i jakby co, możecie mi wytknąć moje błędy. obecnym błędem jest mała ilość warzyw i owoców i to muszę zmienić, ale żyję ostatnio w pędzie i nie mam czasu i sił się zastanawiać nad menu, błąd duży błąd i już sobie powtarzam, że muszę to zmienić, więc niedługo to nastąpi...

no dobra zmykam kłaść starszego, a potem miły wieczorek z mężorkiem i Wam też takiego życzę

7 października 2011 , Komentarze (2)

no ja nie wiem, dziś znowu ssanie, no ale chyba już znam przyczynę, coś za dużo cukru w mojej diecie. dziś zjadłam większe śniadanko, i było ok do czasu aż zgłodniałam i na II śn. wciągnęłam jogurt kremowy.... i teraz mnie ciągnie do słodkiego.... a dziś na obiad w planie jeszcze naleśniki..... ale dam radę.... grunt, że nie jem po 19 i nie podjadam, piję moje herbatki na wypchanie żołądka i waga powoli idzie w dół (dziś 61,5 jupi!!!). zobaczymy, czym się będę mogła pochwalić w mojej grupie w poniedziałek.
ach i jeszcze do mnie dotarło, że do tych jogurtów wczoraj i dziś kawy nie piłam i jadłam je w biegu to pewnie też dlatego

dobra musze leciec bo z wiercipiętkiem na kolanach pisać to mission impossible

6 października 2011 , Komentarze (2)

ale w miarę go opanowałam, choć ciągle mnie ssie..... a więc troszkę nadprogramowości dzisiaj było, ale niewiele na szczęście
menu:
- I śn. - 2 kromki razowca: z serkiem Caprese tzatzyki i pomidorem oraz z łososiem wędzonym i trochę papryki
- II śn. - jogurt kremowy kokosowo-migdałowy i resztka łososia
- obiad - kasza jęczmienna z odrobina masła, 2 malutkie gołąbki, 4 ogórki kartuskie a na deser 2 małe hernatniczki dla niemowląt (wredna matka objada dziecko fuj!!!) i 2 czekoladowe pieniążki (jak objadłam jedno to trzeba było drugiemu dziecięciu też coś zaiwanić),
- podwieczorek - banan i serek menu B suszona śliwka (a tu mnie córa trochę objadła)
- kolacja - 2 śliwki i kaszka waniliowa mleczny start z biedrony

mam nadzieję, że jutro będzie troche lepiej zacznę od musli czy płatków, to może mniej mnie będzie ssało
no dobra trzeba znikać, małż czeka na mnie z zatrzymanym  Housem, więc nie ma to tamto, lecę do niego
miłego wieczorku


5 października 2011 , Komentarze (1)

no i tyle w temacie....  Młoda śpi, a ja nie mogę nic zrobić, bo do wszystkiego potrzebuję prądu.... przydałoby się już zabrać za obiadek, a tu lipa.... młoda też na obiad dostała deserek ze słoika, bo wyłączyli w momencie, jak zaczęłam podgrzewać... i cały czas jest prąd i zaraz nie ma.... całe szczęście, że laptopy mają swoje akumulatorki i że mam modem mobilny
no dobra, to może pójdę zrobić coś dla siebie i trochę pokręcę i poćwiczę.... i może umyję łazienkę? tu mi prąd nie jest potrzebny (a może poczekam aż mi przejdzie???) - ale najpierw ja a potem jakieś kanapki na obiad chyba..... przy następnym włączeniu prądu szybko muszę sobie zrobić herbatę do kubka termicznego

pa pa

5 października 2011 , Komentarze (1)

ja nie wiem, gdzie on się podziewa..... teraz trochę odsapnę od bieganiny, bo mam 3 dni zwolnienia na Młodą, żeby się wreszcie kataru pozbyć, na szczęście to tylko katar:-)
teraz Młoda sobie śpi, ja Was sobie poczytałam, bo parę dni tu nie zaglądałam, jeszcze muszę w grupie uzupełnić wpisy....
od niedzieli ruchu brak (w sensie ćwiczeń bo na brak ruchu to narzekać nie mogę), ale od soboty codziennie był drinek, och malibu z mlekiem, mniam.... jeden dziennie, trzeba było mleko skondensowane skończyć, żeby się nie zepsuło, prawda ale wczoraj je wykończyłam, więc już nie grzeszę....
i tak czas mi mija...
przypomniałam sie tu trochę to znikam, standardowo, sterta prasowania czeka, może coś mi się uda jeszcze zrobić.
Buziaki i miłego dzionka!!!!!

26 września 2011 , Komentarze (4)

ale super - waga 61,7 i to po weekendzie ponad 0,5 kg mniej:-) wagę taką mam "już" drugi dzień z rzędu, więc chyba mogę ją uznać, że jest:-)jednak ćwiczenia dużo dają, w sobotę byłam u brata na obiedzie i nie powiem, byłam objedzona, ale od tego obiadu nic już nie jadłam, tylko godzinkę poćwiczyłam (20 min orbi, niecałe 40 min hula i brzuszki) a i tak zaliczyłam spadek, czyli nic tylko "trza" ćwiczyć - muszę powrócić do rygoru. Ale w sumie przez cały tydzień, siedząc w domu z dzieciakami, kręciłam namiętnie hula, więc jest ok.
jutro znów do pracy, pani dr powiedziała, że Młoda zdrowa i może iść do żłobka, no to idzie a ja zarabiać te moje grube miliony, że by móc ten żłobek opłacić hehe
jeszcze dziś zaliczymy spacerek, odbiór Młodego z przedszkola a wieczorem robimy z małżem leczo, co cukinie znów nam urosły, więc będzie obiad na 2 dni i pewnie ze 2 słoje na potem
ach i tak nam to życie mija na wiecznej robocie, ja nie wiem, a człowiek i tak ma mało tych przyjemności, a obowiązków tyle, że ho ho!!!
może jakiś wniosek na górę o wydłużenie jednak tej doby do 30 godz???

no dobra, porelaksuję się, póki młoda śpi, bo niedawno wróciłyśmy, poczytam co u Was, miłego dzionka!!!

22 września 2011 , Komentarze (1)

dopadł mnie chyba wczoraj..... byłam bez sił zupełnie, akurat tak się złożyło, ze jestem na zwolnieniu z dzieciakami, ale małż wziął wczoraj urlop i dobrze, bo ja prawie cały dzień przespałam..... czułam się jak po mega imprezie na kacu i jakbym poszła spać o 4 rano...... no masakra jakaś...... dziś na szczęście lepiej... choć młoda się dziś nie wyspała i już zalicza pierwszą drzemkę
dziś u mnie zaczyna się aerobic, ale chyba sobie odpuszczę w związku z wczorajszym niewiadomo czym.... i tak wczoraj przez to zero ruchu.... ale dziś postaram się poprawić moze w końcu na orbiego wskoczę, bo ostatnio za wieszak głównie robi, rower z resztą też.....
pogoda dziś znów zapowiada się piękna, ale my jeszcze posiedzimy w domku, może jutro jakiś drobny spacerek uskutecznimy? zobaczymy, bo młoda w ciągu dnia super, ale w nocy kaszle, choć dziś jakby mniej, po nowych nebulizacjach.... oby było dobrze....

miłego dzionka!!!!

19 września 2011 , Komentarze (1)

od powrotu do pracy czasu brak..... nie ćwiczę, tzn. nie jeżdżę na rowerze czy orbim, ale robię brzuszki i trochę kręcę hula.... i jak nie zobaczę spadku w obwodzie mego baniaka, to uduszę - ale jeszcze nie wiem, kogo ale nie ma co narzekać, bo pomimo zmniejszonej dawki ruchu waga jest stabilna, choć wolałabym, żeby spadała, ale bez ćwiczeń się nie obejdzie. w czwartek więc idę na aerobic, po wakacjach się zaczyna, więc pochodzę, parę razy, ile się da.... no i wrócić do moich maszyn, ale doba za krótka....
muszę się jakoś zorganizować, choć póki co to ciężko mi idzie, bo młoda nam szwankuje..... w ogóle dwójka szwankuje, bo starszy ma zapalenie ucha, młoda przeziębiona ale harczy, więc też z nią jutro do lekarza na osłuchania, czy znów nie ma zapalenia oskrzeli..... no i po ponad roku nieobecności w pracy z bólem wychodziłam 2 tygodnie (dzięki małżowi, który przez pierwszy tydzień siedział z młodą.... he he) - to się napracowałam.... ale tak naprawdę to mi nie do śmiechu przynajmniej w tej materii.... jestem trochę podłamana, bo jak mam od początku przechodzić z córą to co z synem, to dziękuję ale postoję..... nie chcę kolejnych 3 lat wyciętych z życiorysu.... (no przesadzam trochę, ale choróbska to u nas temat naczelny..... i dużo nam z życia zabrał) ale twardy trzeba być

a poza tym to wszystko ok, nie ma co narzekać, byle moje robale były zdrowe, to byłoby super, więc trzymajcie za nie kciuki i za mnie bym nie zwariowała
słodkich snów