K oglądał wczoraj mecz.Całkowicie rozemocjonowany. Ja zerkałam i prosiłam go nieustannie o zachowanie spokoju, chociaż sama czułam lekki niepokój.No i się nie pomyliłam. Coś strasznego. To powinien być mecz szkoleniowy pt. ' Jak nie należy grać" Tyle, dalszy komentarz jest zbędny.
Ja własciwie nie jestem lepsza. Tzn. zawiodłam samą siebie. Miałam biegać wczoraj a skończyło się na.... przygotowaniach do jutrzejszego wesela koleżanki. Nawet to że waga wczoraj wieczorem pokazała 60,01 mnie nie cieszy. Bo bieganie traktuje jak... inwestycję. W zdrowie. Jak nie biegam, osłabiam własny organizm itd.....
Aha! Humor wrócił. Sam. Zapukała do drzwi i z przepraszającą miną wszedł do środka. On wrócił a teraz dietka mi chyba zaginie(albo sama ją zgubię, przecież nie będę dietkować na weselu). Z dwojga złego już wolę zgubić dietę niż humor.
Weselny stres jak narazie zdaje egzamin. Podjadam, ale mniej. Dziś od rana mam stresa. Jedziemy do domu, tam mama pewnie zasypie mnie wątpliwościami zwiazanymi z weselem. Musze być silna i nie wpaść w panikę. Muszę. Czy wszyscy rodzice tak przeżywają ślub dorosłej córki? Ja się czuję jakbym miała 10 lat... nie to moja mama traktuje mnie jak dziesięciolatkę...Ehhhhhh. Szkoda gadać. Trzeba to jakoś przeżyć. Może ja też taka będę?
Słonecznego weekendu!!!!!