Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jaka jestem. Mocno zakompleksiona z niską samooceną choć nie zwasze to widać na pierwszy rzut oka. Nigdy nie byłam super szczupła należę do tych bardziej przy kości. Raz w życiu ważyłam mniej niż 60 kilo i nigdy już się to nie powtórzyło. A bardzo o tym marzę. Mam dwójkę cudnych dzieci i wspaniałego męża. Do odchudzania zmobilizował mnie widok kumpla który schudł prawie 30 kilo. Pomyślałam wówczas skoro jemu się udało to dlaczego nie mnie. Aktualnie tj stan na 8.02.2010 - jemu się udało a mnie nie hmmm... Jest rok 2020 - dwa razy się udało dosięgnąć celu, ale nie ustabilizowałam go. Po ponad 10 latach jestem w tym samym miejscu. Kiepsko, ale się nie poddaję. Co tym razem mnie zmotywowało. Moja niemoc fizyczna, zadyszka przy wejściu na drugie piętro i niechęć do wszystkiego.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 38296
Komentarzy: 178
Założony: 12 maja 2009
Ostatni wpis: 20 sierpnia 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MoniqueB

kobieta, 49 lat, Mała Wieś

168 cm, 77.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 kwietnia 2010 , Komentarze (4)

Dziś miałam Vitalijkowe ważenie. Owszem wczoraj nagrzeszyłam  i jestem o to na siebie wściekła ale wczoraj widzialam na wadze 71,8 kg a dziś koszmarne 72,9 kg. Wypiłam wczoraj ponad dwa litry wody , pól litra czerwonej i tyle samo zielonej herbaty. Zjadłam 4 kromki chałki drożdżowej z masełkiem i dwie kromki białego pieczywa z serem nadprogramowo i aż tak dzis dostałam po głowie?!?! Sama nie wiem co mam o tym myśleć. A było już tak pięknie. Jestem głupia, że tak się dałam wczoraj ponieść moim zachciankom teraz mam co chciałam. 

Pasek zmieniłam choć nie było lekko i strasznie mi wstyd przed Wami i samą sobą. Obym tylko z tej załamki nie zaczęła znowu w siebie wrzucać. Jest mi teraz bardzo źle. 

7 kwietnia 2010 , Komentarze (3)

po wczorajszym oczyszczanku mały efekt jest. Co prawda nie było 71.5 kg ale za to 71,8. W środę przed Świętami miałam 72,2 tak więc jakiś progress jest i jest ok. Jutro mam ważenie Vitalijkowe i niestety kolejnego poziomu nie osiągnę. Nie wiem co musialabym zrobić żeby do jutra zgubić 0,8 kg. Chyba cały dzien chodzic po schodach.  A może to nie jest wcale taki zły pomysł. Zauważyłam ,że dość mocno mobilizuje mnie ta Vitalijkowa prognoza. Do tego dorzuciłam jeszcze kilka rywalizacji na forach i mam niezłego powera w tej chwili. I od dziś biorę się za regularne kręcenie hula, hop. Tak co najmniej 20 minutek dziennie.

6 kwietnia 2010 , Komentarze (1)

odpokutować te swoje małe grzeszki ze Świąt. Zatem dziś było dość ostro. Wlałam w siebie 2 litry wody i czuję, że za chwilę będzie mi sie przelewać uszami. Do tego dorzuciłam herbatki zieloną i czerwoną w razie jakby mnie dość mocno suszyło po tych 2 litrach. No i same owocki dziś. 2 jabłuszka, kiwi 4 szt. oraz 2 grejpfruty tak więc calkiem całkiem. Dziś było małe oczyszczanko a od jutra normalne dietkowanie. Tylko czy bedzie jakis efekt po tej dzisiejszej ascezie?

6 kwietnia 2010 , Komentarze (1)

Chyba nie tak szybko ujrzę znowu to magiczne 71,5kg, mimo, że mocno oszczędzałam się w te Święta. Nadal było bezcukrowo, ani ciasta, ani czekoladki do ust nie wzięłam, nawet na małego żelka misia się nie skusiłam, po prostu nul. Dałam sobie tylko dyspensę na zjedzenie galaretki. Jakieś dwa kawałki galaretkowego keksa ok 150g i to wsjo. Tak więc ogólnie jestem z siebie dumna. Do tego dorzuciałm jeszcze spacerki Świąteczne a mimo to jest mnie jakoś więcej. Fakt od piątku nie byłam na tronie no i jednak odrobinkę swiątecznych potraw skosztowałam ale jak na mnie to było naprawdę symbolicznie.Ale najbardziej cieszę się z tego, że ze słodyczami nie poległam. Zatem odfajkowuję 54 dni bez słodyczy. 

1 kwietnia 2010 , Komentarze (4)

Tak ,tak dziś było Vitalijkowe ważenie i mym oczom ukazała się piękna liczba 71.5 kg  Trzy razy wchodziłam na wagę bo nie wierzyłam . Jest bosko to mi się bardzo podoba. Opłacałao się wczoraj wypucować samochód i przy okazji trochę oblecieć garaż mopem. Jeżeli tylko takie mają być efekty to chyba zacznę to robić co najmniej 3 razy w tygodniu zamiast aerobiku.Dzis wyjeżdżam do Rodzinki na Święta, ale jakoś jestem spokojna. O ile jeszcze tydzień temu panikowałam, że nie wiem jak je przeżyję o tyle teraz jestem jakoś dziwnie o siebie spokojna. Może to przez to, że na forum zapisałam się na listę na której mamy podać swoją wagę obecną a potem wyspowiadać się z tej po świętach. I coś mi się zdaje, że całkiem nieźle coś takiego mnie zmobilizowało. Poza tym dietkowo trzymam się nieźle w ryzach nawet moich ulubionych sucharków mini nie podjadam, a efekty to już same mówią za siebie. Jest super.

27 marca 2010 , Skomentuj

już deczko zmęczona tym świątecznym sprzątaniem. Ale są też pozytywne aspekty tej roboty bo waga leci w dół. Jednak takie poządki to całkiem niezły wysiłek fizyczny. Zanosi się na 45 dzień bez cukierasa w paszczy i jest super. Im bliżej 6 z przodu tym bardziej się zastanawiam co dalej z tym cukrem. Od kilku dni chodzi mi po głowie liczba 100. I tak właśnie zrobię dociągnę do 100 bez słodyczy a potem zobaczy się co dalej. Walczę ze sobą dosyć często bo dietka zjechała do 1300 1200 kcalorii co dla mnie jest już dość trudne do przejścia. Na szczęście jakos udaje mi się samą siebie przekonać, że jeżeli coś wezmę to zrobię krzywdę samej sobie. I po co mi to. O ciastach  i różnego tego typu przyjemnościach w święta staram się nie myśleć. Mam nadzieję, że nie polegnę.  

25 marca 2010 , Komentarze (2)

@ minęła, 42 dzień bez słodyczy też, dietka książkowo a i ruchu przy sprzątaniu domku było sporo no i to wszystko razem zaowocowało niezłym spadkiem wagi. Ponieważ wczoraj waga wskazywała to co dziś rano zdecydowałam się zmienić paseczek. Ja cie smolę, już za kilka tygodni spotkam się z 6 z przodu. Suuuuuuuuuper.

22 marca 2010 , Komentarze (1)

minął w miarę dietkowo. Do tego dorzuciłam wysiłek fizyczny tzn sprzątanko i myslę, że jestem znowu malutki kroczek bliżej celu. Tylko jakoś natchnienia do pisania brak. Lecę poczytać co u dziewczyn i spadam do łóżeczka. 

21 marca 2010 , Komentarze (2)

niech no pomyślę, który to już dzień na detoksie jestem. Mija właśnie 39. Jestem mocarz. Wczoraj byliśmy na zarąbistej imprezie. Z mnóstwem fantastycznego jedzenia i alkoholu. I wyszłam z tarczą a nie na tarczy. Mimo, że kichy grały marsza ja czułam się szczęsliwa. Boniu ależ to mega paradoks. A po imprezie gdy jechaliśmy do domu to mężulo zapytał:


-Powiedz mi jak to jest, że potrafisz czasami tak zacisnąć zęby i nie ruszyć niczego przez całą imprezę a innym razem wrzucasz w siebie jak ..."

-W śmietnik? To chciałeś powiedzieć?

-Tak, tylko bałem się jak zareagujesz-mówi ściszonym głosem. 

- Nie wiem. Nie potarfię odpowiedzieć na  to pytanie. (Nawet teraz jak siedzę i   piszę nie umiem znaleźć na to odpowiedzi  dla siebie samej ). 

-Więcej Ci na to nie pozwolę, żebyś zaprzepaściła to co osiągnęłaś

-Super tylko jak to zrobimy? Zamkniesz mnie na klucz i zabierzesz kasę,      żebym nie poszła po ciacha do sklepu? Tylko JA mogę sobie nie pozwolić na  zaprzepaszczenie tego co osiągnęłam.

-Dla chcącego nie ma nic trudnego- mówię.

 Żarcie i słodycze zawsze się jakoś skołuje, myślę w duchu.

Boże to okropne o  czym ja wogóle myślę. 


Pytanie tylko czy dam radę? Czy będę w stanie pokonać własne słabości znaleźć przyczynę, bodziec, który mnie tak rozpierdziela, że nie widzę umiaru, tracę kontrolę nad sobą i jem, jem jem jak  świnia nie ubliżając świni.

Odpowiedź - ???????


18 marca 2010 , Komentarze (3)

Brakło mi dosłownie 10 dkg do odfajkowania kolejnego kroku i nagrody. A niech to licho. Trzeba będzie jeszcze na przyjemności tydzień zaczekać. Teraz widzę, że organizm rozsadnie dysponuje zapasami jakie dostaje, dlatego też waga spada o wiele wolniej niż na początku. No nic to nie ma powodu do załamki bo jednak jakiś spadek jest. Mały bo mały ale zawsze i tej wersji się będę trzymać. Życzę miłego dnia wszystkim odwiedzającym.