Pamiętnik odchudzania użytkownika:
tarantula1973

kobieta, 51 lat, Gorzów Wielkopolski

164 cm, 66.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 listopada 2010 , Komentarze (1)

Tak więc od dziś ścisła dieta SB!!. Na śniadanie zjadłam : dwa liście sałaty z jajkiem, plasterkiem fety light i ogórkiem oraz szynką z fileta z indyka do tego kawa ze słodzikiem i mlekikem 0%. Do zjedzenia mam jeszcze serek wiejski piątnica 3 %, sałatkę South Beach, klopsiki na obiad - takie ala gołąbki ale bez ryżu, na kolację pewnie kanapeczka z sałaty sera light i szynki z kurczaka.

Przez 2 tygodnie zero cukru, owoców, makaronów, ziemniaków, ryżu, marchewki.

Trzymajcie kciuki za mnie! Tym razem musi się udać!

19 listopada 2010 , Skomentuj

Zaniedbałam się, pasek jakby trochę nieaktualny... Cóż smutne to, że tak się zaniedbałam, że nie jestem konsekwentna. Mam ostatnoo problemy z trawieniem - ciągłe bole żołądka, ciągłe zaparcia, kolki jelitowe... Nie wiem co mi jest, powinnam zrobić badania, gastroskopię ale nie ma takiej siły, która by mnie zmusiła do gastroskopii. to już wolę męczyć się tak jak się męczę i brać koktajl złóżony z  pół opakowania no-spy, kilku tabletek ziołowych na niestrawność i butelki kropli żołądkowyc na raz. Mam dwie teorie na temat mioch dolegliwości : helicobacter ( to się wykrywa poprzez gastro... moja mama to ma) i lamblie - to można potwierdzić prościej.

Tak więc zapadła decyzja , że wracam na drogę cnoty czyli SB. Byłam na niej latem i powiem, że chudłam, czułam się dobrze i najbardziej mi ta dieta odpowiadała.

Wiem, że powtarzam się, że nie jestem wytrwała... ale kurcze teraz musi się udać, no musi!!!

Trzymajcie za mnie kciuki!!

12 listopada 2010 , Skomentuj

zaniedbałam pamiętnik, zaniedbałam dietę. no i najstraszniejsza rzecz w moim życiu :PODJADAM WIECZORAMI!!!!!

aaaa straszne, ja nigdy nie podjadałam wieczorem a teraz ?!!! będę z tym walczyć no cóż, to jest grzech.

Zaniedbałam ćwiczenia, cóż staram się dużo chodzić pieszo, ale basen, basen czeka, a na karnecie kasa rośnie niewykorzystana.

Jutro jadę sobie do Szczecina odwiedzić kuzynki, mam nadzieję, że nie będę żarła ciasta!! trzymajcie kciuki za mnie.

Dajcie mi kopa żebym jakoś pozbierała swoją dietę do kupy.

metabolizm mam podkręcony. bo endo znów zmieniła dawke (słabo mi spada to TSH), PEWNIE DLATEGO CIĄGLE MI SIĘ CHCE JEŚĆ

7 października 2010 , Skomentuj

jak w tytule: dno

Waga stoi. Pozytyw, że nie idzie w górę!! Minus: nie spada.

Ruch : poniedziałek : 25 min. steppera + 90 powtórzeń ćwiczenia na łydki (wspięcia i opadanie na palcach), środa takoż. Jak się chce to można wygospodaraować 40 minut na gimnastykę, prawda? Oto moja prawda objawiona.

Poza tym od wczoraj mam @. Brzuch już tak dawno nie bolał.

Przymierzam się do dukana albo chociaż pseudo dukana tzn białko + warzywa.

Kurczę trudno mi te diety utrzymać bo jak szybko nie widzę efektu to się zrażam. No cóż zobaczymy.

Tak wogóle to jestem rozdrażniona, mam wysyp przyszczy bolących na gębie co mnie doprowadza do płaczu (a jeszcze tydzień temu nic nie było), mój diacneal mi już nie pomaga, załamka normalnie.

praca drugie dno: nie ma widoków na awanse, pewna pani z ekonomicznego wyprowadza mnie z równowagi, szefowa już jest i też popędza.

Koniec użalania. Ja chcę nad ciepłe Morze cz.!!!!

30 września 2010 , Skomentuj

Dzień dobry wszystkim!

Czwartek, czwartek, czwartek a ja nie ruszyła z ćwiczeniami nawet o 1 cm.

Wczoraj byłam na zebraniu Trójek klasowych więc 1.5 godziny mam wycięte z życiorysu. Cieszę się tylko, że nie muszę zasiadac w Radzie rodziców, cóż nie jestem typem społecznika, ani mówcy. Ale za to jestem Leniwcem. No naprawdę nie wiem jak się mobilizowac do aktywności fizycznej. Wysiadanie przystanek wcześniej i marsz do domu na wysokich obcasach to nie jest wysiłek fizyczny o jakim marzę.

Dzisiaj zostałam sama w pracy, a tak mi sie nie chciało wstawać, cóż 5:30 i na równe nogi. Całe szczęście, że tylko do 12:30 jestem dziś w pracy.

A tak na marginesie to czuję, że łapię doła... cóż brak słońca, zimno, ponuro, zaczynam roztrząsać zaprzeszłe sprawy, a to co mi ktoś powiedział niemiłego, a to że ktoś źle na mnie spojrzał... sama nie wiem po co to robię. czuję się gruba, brzydka, głupia, nic nie warta.

Jedzeniowy Plan na dziś:

-musli, kawa z mlekiem, barszczyk (bo zimno w pracy), herbata, twarozek ze szczypiorkiem, placek dukana z serem i łososiem i warzywkami, miseczka krupniku, kolacja? nie mam pojęcia co na kolację- może jakaś rybka wędzona, tuńczyk

Wczoraj złamałam postanowienie "nic smażonego" i na kolację zrobiłam sobie szwedzką jajecznicę: pieczarki, pomidor, papryka i jajka. Była strasznie głodna po zebraniu a była już 19:00 i szybko musiałam coś zjeść ( nie jem kolacji po 19nastej) a w lodówce tylko światło...

No cóż to tyle co mam do powiedzenia . same nuuudy

Moje postanowienia na październik: 3 razy w tygodniu 40 minut steppera.

I będę się z tego przed wami rozliczać !!!!

28 września 2010 , Skomentuj

WITAJCIE!

Wtorek w GW deszczowy, pochmurny i wietrzny. Nie lubię jak wieje, nie mogłam spać przez pół nocy... wiatr gwizdał, zawodził brr nie lubię tak, działa na mnie przygnębiająco.

No dobra spowiadam się z wczorajszego popołudnia i dzisiejszego przedpołudnia!

Ruchu wczoraj nie było, no chyba, że pod ruch mozna zaliczyć spacerek z pętli tramwajowej do mojego domu - 1 przystanek, ale właściwie codziennie tak chodzę więc to się nie liczy.

wieczorem było: kasza jaglana, udko i fasolka szparagowa na obiad, na kolację 1.5 jajka na twardo z odrobiną majonezu, łyżka twarozku ze szczypiorkiem, plasterek szynki szwardzwaldskiej, no i na sam koniec kieliszek likieru z aroni made by mój tato ( małżonek mnie podkusił, a już miałam umyte ząbki...ale nie ... dałam się skusić).

Dzisiaj wciągnęłam już :musli, kawę z mlekiem, twarozek piątnica, 250 ml soku wiśniowego tarczyn, 250 ml jogurtu 0 % pomarańcza - mango, kanapkę z 2 placuszków dukana, sałatą, zółtym serem i szynką z kurczaka.

co do śniadania to po przeczytaniu forum o chorobach tarczycy i hashi zastanawiam się czy dobrze robię jedząc mleczne produkty po przyjęciu Euthyroxu ( co prawda mija pół godziny). Są szkoły mówiące, że mleko dopiero kilka godzin po tabletce, bo wapń z produktów mlecznych osłabia wchłanianie się hormonu. Sama nie wiem, zwątpiłam, bo od listopada zawsze tak przyjmuję i co to teraz oznacza, że sama sobie szkodzę?

siedziałam sobie też dzisiaj na forum o dukanie i tak sobie myślę...może warto spróbować? co otym myślicie vitalijki? Tyle osób chwali ten sposob odżywiania, czytałam też krytyczny artykuł w Twoim stylu, który mówi, że osoby odchudzające się z dukanem i tak będą miały efekt jojo i wrócą z nadmiarek kg, że dieta szkodzi na nerki, że jest źkle zbilansowana. lubię białko i nabiał, kiedyś miałam problemy z nerkami, mam problemy z jelitami, odstawiłam smażone i tłuste (nigdy w nadmiarze nie jadłam, ale teraz wszystko gotowane). wiem jedno: po surówkach mam okropne skty jelit i wzdęcia, po dukanowskich plackach nic mi nie jest. Jestem osobą, której surowizna szkodzi, dziwne to. Jeszcze się pozastanawiam nad tym dukanem, moze spróbuję powprowadzać jeszcze jakieś produkty z dukana.

Nie mam koncepcji co do kolacji...muszę ugotować zupę na obiad jutrzejszy, moze znajdę chwilę czasu na stepper ale nie obiecuję sobie. Jutro na zebranie trójek klasowych - nie lubię tego ale jakoś inni rodzice nie garną sie do takich instytucji.

Postanowiliśmy z małżonkiem i córką, że w weekendy będziemy chodzić na basen więc z niecierpliwością oczekuję zbliżającego się weekendu  luuubię pływać, wolę ciepła wodę w Morzu Czerwonym, nawet nasz Bałtyk ale co tam nasz olimpijski basen też jest dobry. oby tylko nie było jakichś turniejów piłki wodnej albo szkółek pływackich.

Cóż żegnam na dzisiaj, idę pakowac paiery do szafy, myć szklaneczkę po herbatce, później małe zakupy w bomi i do domu!!

27 września 2010 , Skomentuj

Jestem po weekendzie, szkoda lubię weekendy.

Weekend pod względem jedzenia lajtowo: otóż jadam posiłki gotowane : udko z kurczaka gotowane, ryba pieczona w folii, gotowane warzywka, nie podjadam !!

Z shitów było: garść popkornu, 5 paluchów serowych z francuskiego ciasta, paczka gumiśków 2 kostki czekolady mlecznej. To wszystko przez 3 dni - pilnuję się.

 w sobotę dodatkowo byłam z mężem na rowerach a później ja mąż, córka i jej koleżanką poszliśmy grać w koszykówkę - spaliłam chyba 1000 kalorii.

Dzisiaj było i będzie : musli, kawa z mlekiem, twarozek piątnica, jabłko, jogurt waniliowy 0% 250 g, 2 placuszki Dukana z sałatą papryką szynką i serem, udko pieczone lub gotowana pierś z kurczaka, warzywa gotowane, kasza jaglana z marchewką, twaróg ze śmietaną i szczypiorem lub jajko. (podkreślone zjadłam juź od g. 6:00, około 13 :00 zjem Dukana placki. te placki to dla mnie alteranatywa dla chleba jeśli ktoś zna inne wariacje na ten temat to proszę o przepisy! :))

Pogoda za oknem fatalna, właśnie leje jak wściekłe, cóż moze stepper? obiecałam sobie, że się wezmę za siebie, chociaż  30 minut się poruszam. Trzymajcie kciuki, zeby się udało!!

23 września 2010 , Komentarze (1)

Jesień, nie lubię jesieni, chciałabym sie zaszyć w ciepłym łóżeczku i jak niedźwiedź przespać do wiosny !! Tęsknię za słońcem i ciepłem..

Plan na dziś:

musli, kawa, herbata, twarożek ze śmietaną i gruszką, sałatka z warzyw + kawałek piersi z kurczaka i zółty ser na to łyżeczka majonezu, mały jogurt jagodowy, jabłko, pomarańcza, sok pomidorowy (to z wczoraj), obiad -wczorajsza zupa fasolowa, kolacja-jajeczko

Wczoraj po pracy dzielnie się trzymałam: zjadłam tylko gruszkę, kaszę mannę z ananasem i jagodami i plasterek szynki. Zamiast steppera umyłam okno w pokoju.

Niby nie byłam tak bardzo głodna ale czułam wewnętrzne poddenerwowanie, dostało się i córce i mężowi ale tak lajcikowo.

Za to mocno wkurzyłam się w aptece - otóż nie sprzedano mi leku bo miałam receptę z sierpnia i ona się przeterminowała. Mam przewlekłą chorobę, dostaję skierowanie na wyniki z 3 miesięcznym wyprzedzeniem i nikt nie robi afery, a tu tydzień po terminie i zonk, pani mi może sprzedać ale na 100 %. Mam to gdzieś, pójdę do rodzinnego to mi przedatuje. obłęd.

Od kiedy zaczęłam się leczyć to mam dość lekarzy nfztu i całej tej otoczki.

22 września 2010 , Komentarze (1)

Wczoraj grzecznie : obiad kasza i resztka gulaszu (mało tego było), kolacja -2 łyżki bigosu, poza tym kawa, 2 plasterki krakowskiej suchej, 1 plaster sera, 2 śliwki

co dzisiaj? musli, kawa , sok pomidorowy, 2 placki dukana (małe) z sałatą serem i szynką, twarożek wiejski, pomarańcza mały jogurt, zupa fasolowa - uff dużo tego

No to do 14:30 z listy wyżej wciągnełam : musli, kawa, herbata, barszczyk (spoza listy), placki dukana, twarozek, mały jogurt.

Na obiad zjem fasolówkę, zastanawiam się nad kolacją: moze jajeczko, moze jajeczniczka? niee, mam ochte na kaszę mannę z owocami.

Hmm dowiedziałam się właśnie, że nasz główny kontrahent zawiesza naprawy węglarek- siłą rzeczy nie za bardzo będzie co robić w pracy, nasze "Słońce Bułgarii" pewnie wprowadzi cięcia w administracji ( i tak nas tu mało), no cóż może to i pora po 8 latach za tym samym biurkiem trochę się przewietrzyć? Chociaż lubię swój pokój ze ścianami w kolorze czerwonego grapefruita, lubię kolezankę zza biurka i lubię swoją prackę. Może nie będzie tak źle?

W GW dzis piękne słoneczko i błękitne niebo, aż chce się żyć. Niestety w biurze zimno jak diabli, okna niestety od takiej strony, że słonce nie dochodzi, zmarzłam w stopy i ręce (i tak od kiedy się leczę jest lepiej, kiedyś marzłam nawet w 26 stopniach). jak wrócę do domku, to może przebiegnę się na działkę po brzoskwinki? zawsze to jakiś ruch.

No właśnie ruch. ciągle mam z tym problem, niby w piwnicy stoi atlas do ćwiczeń (mój małż ćwiczy), mam w pokoju stepper, full płyt dvd z ćwiczeniami i jakos nie moge się zmobilizowac. Myślałam o fitness klubie ale nie bardzo mam ochotę tam się lansować. Na basen mam daleko niestety, poza tym mimo że jest w wymiarze olimpijskim to ciągle nie ma na nim miejsca : a to piłka wodna, a to kadra rezerwacje robi, a to szkółka, a ja nie lubię jak na torze jest więcej niż 2 osoby (nie czuję się aż tak pewnie w wodzie). Moje marzenie to basen z ciepłą wodą!!!

Dobra zrywam się

21 września 2010 , Skomentuj

Nie mam silnej woli!! nie potrafię pisać systematycznie pamiętnika, nie umiem trzymać diety, nic nie umiem.

jak mogę się odchudzić skoro brak mi wytrwałości i konsekwencji??!!

W niedzielę tak przegiełam ze słodyczami, że w nocy wymiotowałam. W poniedziałek zamiast sobie odpuścić to jadłam, jadłam, jadłam i jeszcze jakby mi było mało to sliwki, żeby chyba znow się męczyć w łazience.

Dzisiaj zjadłam:

musli, kawa, 2 kromki grahama z sałatą, szynką i serem, jogurt do picia, twarozek wiejski, jabłko, pomarańcza. jak przyjdę do domu to pewnie znów lodówka się nie będzie zamykać. Jesssu jak ja mam zapanować nad sobą.

Co prawda waga mi pokazuje 65 ale to zdecydowanie za dużo.

Moje usprawiedliwienia?:

-bo jest zimno i ponuro więc jem,

-bo jest mi źle,

-bo lato się kończy

Muszę sobie znaleźć jakieś zajęcie, tv już nie oglądam a nie da się czytać i równocześnie ćwiczyć na stepperze. ta wymówka, to tyle.

mam nadzieję, że dalsze wpisy będą bardziej mądre.