Jestem. Żyję. Wszystko poszlo źle.Straciłam Maluszka, choć mój organizm nie chciał na to pozwolić. Po dwukrotnym potwierdzeniu i czekaniu na naturalne poronienie, były próby farmakologiczne, dwa zabiegi i w międzyczasie wylądowałam w szpitalu z infekcją. Ból fizyczny znikomy w porównaniu do pustki w sercu. Wróciłam do pracy i jakos żyję. Nawet się uśmiecham czasem, a potem przypominam sobie i tak bardzo mi żal. Że już się nie poznamy. Że się nie przytulimy. Że nie będę mogla patrzeć jak rośnie i doswiadcza życia. Dzień po zabiegu miałam sen - widzialam piękną kobietę, która uśmiechała się do mnie łagodnie. Bylo mi dobrze i spokojnie, gdy tak na mnie patrzyła. W pewnym momencie wypowiedziała tylko jedno zdanie,a potem zniknęła. Powiedziała: "To była córeczka". Tak bardzo mi żal...