Od kilku dni Kubuś walczy z ząbkowaniem a mamusia skutecznie mu pomaga poprzez masaż palcem i żelem na dziąsełka. Podaję mu też gryzaczek ale to jak sobie umyśli to gryzie albo i nie. A w ciągu dnia jak sobie przypomni o bolących dziąsełkach to rzecz jasna mamusia bierze go na ręce, robimy hopa hopa i już micha ucieszona na całego albo pokazuję mu zabawki żeby tylko nie myślał o tym, że boli. Teraz w końcu zasnął bo znów marudził na te ząbki. Tak to już jest z maluszkami naszymi kochanymi.
A z jedzeniem? heeeeh szkoda gadać, raz lepiej, raz gorzej. Z ćwiczeniami...no nie ćwiczyłam wczoraj bo i tak miałamm sporo ruchu. Przez 2 godziny latałam po sklepach. A byłam jakaś taka jeszcze zmęczona po czwartkowych porządkach przy budowie. Z moim tatą zbieraliśmy deski, kloce drzewa, cegły, pustaki i inne zbędne odpadki na kupę po budowie. Tak, że trochę opału na zimę będziemy mieć jak się już wprowadzimy do naszego domku. Marzy mi się na następną zimę już tam wprowadzić ale raczej to niemożliwe. Jeszcze dachu nie mamy. Przed zimą się zrobi, a na wiosnę pasuje walnąć ocieplenie domu a w środku wylewki zrobić itp. Tak, że jestem dobrej myśli i może na wiosnę następnego roku się wprowadzimy. :-) ja to bym chciała i wcześniej. Miałabym 300m do rodziców haha ;-) a nie 16km jak teraz.
Jeszcze nie jeteśmy pewni co do koloru domu, bo dach będzie czerwony a żółta elewacja by do tego pasowała ale takich domów za przeproszniem już jest nasrane... ;-)pomarańcz też jest ładny tylko nie wiem jak to wyjdzie z tym czerwonym dachem-pokrycie już mamy kupione to nie jest ostry czerwony tylko zgaszony jak cegła klinkierówka ;-)
Dobra a z dietą to jest tak, że żadnej diety nie ma.
Czasem przez kilka dni mniej jem a przez kilka więcej i co ja mam zrobić...hm...ja to muszę zacząć kąpać się przed synkiem iwtedy już taka zrelaksowana nie myślę o jedzeniu :-)
bo jak jego kąpę ok.19.30 to ok 20.30 czasem nawet godzinę później jestem wolna ale wtedy już padam na twarz ze zmęczenia i jak tak karmię leżąc odechciewa mi się tych całych kąpieli i się wkurzam i szukam fajnego jedzonka po szafkach oj ja to mam z tym jedzeniem heh raczej przytyję przez tą jesień i zimę niż schudnę...no chyba, żebym tak się zawzięła? ale problem leży w mojej głowie. Jem dotąd aż się nie zapełnię. Jak zostaje trochę miejsca to jestem rozdrażniona i jem więce i więcej a dupa...no i jak jestem diecie to za bardzo myślę o jedzeniu i dlatego się nie udaje wytrwać.
Dobra, mówię stop dużym porcjom!!!
Dziś np.zjadłam bułkę grahamkę z masłem od mojej mamy krówki mmm pycha z 4 plasterkami gotowanej szynki z kurczaka i pół pomidora a i kawałeczek pora. no i tak myślę po paru minutach no nie i znowu mnie ssie to dołożyłam kawę inkę na pełnotłustym mleku. Jakoś się zrobiło lepiej ;-) na drugie śniadanie jakieś owoce będą a później wątróbka z ryżem i marchewką na maśle, później jogurt i zupa krupnik na kolację, gotowane buraczki. mmm plan jest dobry tylko że nie wiadomo czy dzidzia mi pozwoli wyrobić się w czasie ;-) i czy mnie nie będzie kusiło podjadanie bo ja to bym jadła najchętniej co 2 godziny i częściej czasem ;-P placek muszę upiec jakiś na jutro bo koleżanka z chłopakiem przyjadą ale nie mam pomysłu. Może piernik na dżemie???