Wylewy mają się dobrze, ja też, żałowałam tylko, że nie miałam butów wodnych i łaziłam niewiadomopoczym i to w nowej hybrydzie (kolor hollywood)
No i rada ciotki klotki: wiadomo, że jak rower prowadzi się zamiast przenosić, to działa jak laska a do podpierania, ale ciotka klotka odradza stanowczo bo: wtedy cały wodny szuwaks będzie wkręcony we wszystko w co może się wkręcić.
Sobota: 33 km rower + 1h TBC ( cruntch na bosu z odchylaniem się do tyłu, zaskakująco mocno dał im popalić) + 1h powerpump
Niedziela: 24 rower + 3h nauki angielskiego, co podobno jest jak fitnes dla mózgu: