Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5937
Komentarzy: 82
Założony: 27 marca 2013
Ostatni wpis: 17 lutego 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
anna.anna24

kobieta, 40 lat, Wrocław

170 cm, 84.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

17 lutego 2018 , Komentarze (1)

Luty- waga: 89 kg

Zdrowe odżywianie tak, zeby waga w marcu pokazała stabilne 88 kg lub 87 kg. 
Niestety nie mam co liczyć na więcej, ale każdy 1 kg stracony na zawsze jest lepszy niż 5 kg stracone a chwilę. 
Tym się kieruję i nie będę zniechęcać powolnym ruchem wagi- byle w dobrym kierunku ..

W tym miesiącu będę się starała o regularność- żeby posiłki były o stałych porach i muszę je planować, żeby mieć zdrowe obiady a nie byle co, kiedy nie ma w domu nic do jedzenia  :(

śniadanie 8:00-8:20 w samochodzie niestety :( 2 kromki z jajkiem lub szynką i pomidorem, sałatą. (trzeba spakować przed wyjściem)

2 śniadanie w pracy 11:00-11:20 też chyba kanapka, no bo co? Kanapka z szynką, sałatą i banan.

3. obiad- w domu 14:00-14:20 teoretycznie powinien już czekać gdy przyjadę. Nie wiem co jeść na obiad, mam z tym cholerny problem.
Co lubię? Pizzę, frytki burgery, kurczaki z fast foodów (to są zwykle moje obiady, ale dlatego że nie mam pojęcia co jesć. Nie smakuje mi kasza z warzywami bleee :/) 
Ziemniaków nie jem, glutenu nie jem, nabiału nie.
Lubię z robionych samemu rzeczy:

naleśniki z kurczakiem/parówką i warzywami i sosem

cukinia (a'la leczo) +pierś z kurczaka + /2 worka ryżu

pstrąg/ łosoś pieczony - ale z czym?? powiedzmy pół woreczka brąz ryżu i surówka z kapusty kiszonej lub jakiś pomidor, sałata i inne gó....na ;)

ryż z pieczarkami

zupa (jakaś jarzynowa krem)  z makaronem bg + jakieś mięso ugotowane w niej

Najważniejsze to jeść i GOTOWAĆ (!) sobie to co się lubi, bo ja na myśl o suchej kaszy z suchą piersią to płakać mi się chce...

No i mam zestaw na caly tydzień <3 teraz tylko zakupy i ten tydzień będzie przyjemnością.. Nie dziwne, że tyję jak nigdy nie mam obiadu i zawsze ląduję w fast foodzie lub ze słodyczami i chipsami... 

4. 17:00-17:20 podwieczorek przy komputerze, relaks :) A więc może być 2 garści słonecznika, mandarynki, marchewki, kalarepki, jabłka- ile chcę!
i ogólnie surowe warzywa i owoce (tak mi kiedyś rozpisała dietetyczka i mozna na tym chwilowo poczuć sytość, akkurat do kolacji :))

5. 20:00-20:20 trochę późna kolacja, no ale trudno. Na kolację 2 kromki z szynką (bez sensu), zupa z biedronki z makaronem, może makaron z pesto?, do chleba muszą być warzywa- oliwki, pomidor, ogórek kiszony, sałata/rucola lepsza,
może włączę jakieś mleko roślinne... migdalowe lub owsiane? I 2 orzechy brazylijskie dziennie.
Myślę, ze taki luźny, ale jednak Plan pozwoli mi nie tyle stresować się że dieta OMG, tylko będę miała zaplanowae jedzenie i nie będę jeść byle co wpadnie mi w ręce, bo głodna. Mam nadzieję, że powymyślam jeszcze jakieś obiady i kolacje jakie lubię... I 1 kg jak spadnie to będzie b. miło :)
Zważę się po miesiącu, nie ma  sensu się stresować co tydzień i robić sobie presji... dla mnie to idzie miesiacami a nie tygodniami. Czyli 17 marca- dobra data, łatwo zapamiętać :D 
Kolejne ważenie- na luzie będzie 17 kwietnia.

2 lutego 2016 , Komentarze (5)

80,7 kg, czyli 1 kilogram straciłam w ciągu 2 tygodni. Dobrze. Zastosowałam kilka zasad diety ajwen,odnośnie insulinooporności; tj:
nie jem glutenu, cukru, nabiału (nie do końca) i śniadania bez węgli, za to kolacje węglowodanowe.
Zaczyna się kolejny miesiąc, luty. 29 dni, zobaczymy co i jak będzie :)

16 stycznia 2016 , Komentarze (8)

Już 4 dzień kichania i kaszlania :) 
Chodakowska musi czekać cierpliwie, może jutro dam radę :)
A waga ani drgnie, minęło już pół stycznia (a zaczęłam jakoś 29 grudnia), powinno być chociaż - 300 gramów no....
81,7 kg to moje drugie imię :(
Zobaczyłam wczoraj zdjęcia ze świąt i powiem że się nie spodziewałam..... dramat

Już nie wiem co robić, zaczynam się wkurzać powoli i zniechęcać.
Poza tym mam taki dylemat: czy dieta paleo, czy wegetariańska a może South beach? Zaczynam za dużo myśleć a za mało robić (źle mi to wróży, niestety)
No ale waga stoi jak zaklęta. Niech to cholera
Czy już zawsze mam być grubasem? Szlag szlag szlag!

10 stycznia 2016 , Komentarze (11)

Dziś trening z Ewą Ch. również zaliczony. Wczoraj również, a jakże :)
Fajnie się czuję bo jakby lżej, bardziej "gibko"...ale.... ani grama w dół :(
Moja waga chyba ma taką nalepkę 81,7 kg i nic innego nie ma prawa się na niej pokazać :(
Szkoda, nie wiem czemu, jedzeniowo jest w miarę ok, nawet chleba dziś b. mało zjadłam (zupy dwie były: ogórkowa i fasolowa :) )
No nic, pożyjemy, zobaczymy :)

7 stycznia 2016 , Komentarze (5)

Dziś poćwiczyłam skalpel i muszę przyznać, że robię go coraz lepiej; dziś prawie do końca trzymałam się równo z Ewą, różnica między pierwszym razem a dziś jest b. duża, o wiele większa niż mogłabym się spodziewać po tak krótkim czasie (ok. 2 tygodnie?)
Kupiłam sobie książkę Pawlikowskiej "moja dieta cud"; wiedziałam na co się piszę, ale w tym tomie to już przesada; bez przerwy pyta "rozumiesz?!" Jakby czytelnikami były jakieś opóźnione w rozwoju ameby..

6 stycznia 2016 , Komentarze (1)

Dziś po przemyśleniach nad moim nieefektywnym odchudzaniem, stwierdzam, że będę się bardziej starać i bardziej pilnować kalorii. Poza tym zmniejszę ilość chleba (szloch)

Cóż, jestem zdecydowana pożegnać się z moim brzuchem, tłustymi nogami rękami plecami i tyłkiem ;)
Już nieśmiało planuję, że na wakacje pojedziemy sobie nad morze; bardzo lubię morze:) Byliśmy 2 lata temu i byłam gruba.
W poprzednim (2015) pojechałam nad jezioro i byłam baardzo gruba, nigdy jeszcze nie byłam tak gruba jak na tych wakacjach, paskudnie się czułam, jak stara klempa. Już nie chcę wakacji w wersji XXL ;)
Jak zobaczyłam swoje zdjęcia z tych wakacji...o matko i córko; co za wstyd :(

Dziś było 1700 kcal: 

50 g suchej kaszy jaglanej 180
180 g 1 jogurt 120
2 łyżeczki ksylitolu 17
5 g musli (jako posypka) 15
10
342
3 jajka 210
łyżeczka masla 40
kromka z maslem 100
350
żurek z jajkiem i szynką 110
kotlet z polędwicy 250
ziemniaki 80
łyżka buraczków 25
465
orzechy wł 20 g 128
łyzeczka miodu 40
1 male jabłko 30
198
2 kromki 
biały ser
dżem

350

5 stycznia 2016 , Komentarze (12)

A to klops; nic a nic waga nie spadła; mam dokładnie 81,7 kg :(
No nie wiem, może rzeczywiście będzie trudniej niż myślałam. Jednak kiedyś to chyba szło łatwiej (boże, nie wierzyłam, że to będę mówić (smiech))
Biorę się poważniej za jadłospis wobec tego, Ćwiczę z Chodakowską, w niedzielę zapodałam sobie killera dla odmiany, ale to całkiem inny poziom niż skalpel, o wiele ciężej i praktycznie cały trening przestępowałam z nogi na nogę próbując złapać oddech :PP

Dziś znów skalpel będzie, no i będę gotować zupę, żeby nie tak całkiem na tym chlebie lecieć bo faktycznie chyba trochę ma znaczenie jakość a nie ilość...szkoda :/

Wiem też że dobrze by mi zrobiło pilnowanie indeksu glikemicznego, bo niestety otyłość brzuszna bardzo wiele ma wspólnego z insulinoopornością :( Tylko że ja uwielbiam biały chleb, a on ma indeks jakoś strasznie wysoko, na poziomie cukru zwykłego :(

Zacząć trzeba małymi kroczkami, więc dziś zupa na jeden posiłek będzie, zawsze to do przodu.
(Nie mam zamiaru powtarzać błędów przeszłości- czyli jeść idealnie; warzywka, mięso, itp. bo wiem że nie wytrzymam tego, lepiej pozostać w strefie komfortu, i dopiero z niej delikatnie "wyskakiwać" od czasu do czasu :)

Edit: turbo spalanie za mną; starałam się jak mogłam, było nieźle (co nie zmienia faktu że robiłam ten trening na 30 % mocy ;) )
Dociągnęłam do końca, jestem dumna :)
Ale mój brzuch jednak żyje własnym życiem, serio (strach)
Ja w jedną, brzuch w drugą, ja do góry a on na dół i wywija (smiech)

2 stycznia 2016 , Komentarze (2)

Dziś skalpel oczywiście zaliczony, coraz lepiej mi idzie :)
Jedzenie ok, szykuję sobie na bieżąco co tam podleci, byle trzymać się kaloryczności (oczywiście bez żadnych słodyczy fast foodów czy innych zapychaczy) Największą moją słabością jest niestety chleb, mogłabym jeść chleb na każdy posiłek.... i właściwie to jem :PP

Swój nastrój dietowy określam jako b. dobry; tzn jestem cierpliwa, nie robię sobie presji, nie poganiam się, bo wiem z doświadczenia, że nie można za bardzo się przyciskać-lepiej na luzie ;) 

1 stycznia 2016 , Komentarze (4)

A więc oficjalnie moja waga taka jest: 82 kg i będzie to dobry punkt odniesienia dla przyszłych miesięcy.
Z jedzeniem nie mam zamiaru szaleć, będę jeść normalnie tylko trzymać się tych 350 kcal co 3 godziny. Zobaczymy
Wczorajsze ćwiczenia Skalpel: done :)

30 grudnia 2015 , Komentarze (3)

A więc kolejne pomysły na posiłki; póki co zostanę przy opcji 5 x 350 kcal; bardzo mi się podoba, że nie muszę pamiętać który to posiłek wypada akurat (mam nieregularny tryb życia, przez co nie ogarniam czasem jaka to pora i jaka kaloryczność wypada i czy mi wystarczy np 200 kcal z drugiego śniadania do następnego posiłku, gdy np. wiem że będę b. zajęta. ).
Więc śniadania już mam, teraz obiadki :)

1. Np. dziś: schab pieczony w sosie z torebki (inaczej nie przełknę tego wióra) + kasza+ surówka z kiszonej kapusty. Pięknie 8)
plaster: 55 g (160 kcal) 
kasza  :180 g ugotowanej (1 szklanka) ok. 170-180 kcal (każda kasza podobnie)
sos: ? dajmy na to 30 kcal
kiszona kapusta: 5 kcal ? a może 6? (smiech)
razem: OK. 365 KCAL

2. (Jutro) Nie wiem :) Myślę tylko jeden dzień do przodu, a na jutro będzie to samo co dziś :)
PS. Dziś bez ćwiczeń (robię co 2 dzień), a najlepsze że po wczorajszym bolą mnie tylko mięśnie bioder :?