Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5639
Komentarzy: 31
Założony: 25 stycznia 2011
Ostatni wpis: 12 listopada 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
mateussz

mężczyzna, 32 lat, Gdynia

183 cm, 82.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Do nowego roku

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 listopada 2014 , Komentarze (3)

Mija już ponad miesiąc moich zmagań, zdjęcie z października troszkę opóźnione ale wydaje mi się że różnice widać 6,5kg różnicy i 10cm w brzuchu( było 105 jest 95). Zadowolony strasznie jestem z tempa i rezultatu. Niby pierwszy miesiąc to przyzwyczajenie organizmu do zmian, miejmy nadzieję że teraz tylko z górki. Powodzenia i wytrwałości. 

7 listopada 2014 , Komentarze (3)

Tak jakoś bez entuzjazmu dziś, pełno myśli kłębi się w głowie. Nie że jakoś źle, depresyjnie, nie że forma i zapał się wypalił. Tak jakoś za dużo na głowie o moim chudnięciu. Nie powiem 5kg w miesiąc to dość dobry wynik, znajomi mówią "o wyglądasz jakoś inaczej", "ubyło na twarzy"... nie odchudzałbym się gdyby nie brzuch, jak w 7 miesiącu ciąży, jestem świadom swoich wad jak i zalet, wszystko naprawdę jest ok, ramiona, nogi, twarz tylko ten nieszczęsny brzuch który nie wiem czemu nie chce za cholerę się zmniejszyć. Do tego dochodzi dotychczasowa dieta, jem często i dużo lecz wciąż wydaje mi się że za mało! gytttttttttttioi9o  4wy879mpyhtdjIZAnsm, mam ochotę położyć się, wyspać i móc spojrzeć na mój brzuch i zdjąć tą koszulkę, nigdy nie zdejmuję koszulki... yuhyji7uuibgfsnbfg. Gdy byłem dzieciakiem nie miałem takiego problemu, zawszę miałem niedowagę, historia mojego tycia długa, a szkoda czasu na opowiadanie, brzuch zaczął mi się pojawił w technikum i od paru lat zmagam się z nim... jak widać nieskutecznie. A tak bardzo chciałbym zdjąć tą koszulkę... 

Tak jakoś ostatnio ciągle tego tylko słucham... 

5 listopada 2014 , Komentarze (4)

Taki trochę optymistyczny wpis:

- kilogramy lecą, powoli ale lecą, przez parę dni był całkowity zastój ale jak zaczeło lecieć to nie dowierzałem.

- zwiększyłem sobie dzienne km. podczas biegania (rano koło 10, wieczorkiem 7)

-To jest cudowne bo jem, jem i jem i chudnę nie wiem jakim cudem ;D

-Dziś biegnąc 12km rano myślałem że się zesram... za przeproszeniem, jak narazie to chyba mój limit km. a może to wina trudnego terenu).

-Jutro chyba robię ważenie i mierzenie strasznie jestem ciekaw rezultatów.

-Przygotowany, wyszykowany i zaraz lecę na spotkanie.

Powodzenia wszystkim :) 

31 października 2014 , Komentarze (1)

A więc wybiła data 31.10 :) Pora pochwalić(bądź nie) się wynikami:

-Łącznie przebiegłem/przeszedłem: 131km

-Łącznie spaliłem kcal: 10971

Waga: Było 87,6kg a jest 84kg= 3,60kg w miesiąc i 3,60 łącznie. (Zacząłem ważenie i pomiary dokładnie 9.10)

Pierś: było 100 jest 95 Pas:102 jest 99 Brzuch: 105 jest 100 Uda: 59 jest 61 (mięśnie ;D)

Poprawiłem wynik biegu na 7km o: 12,02min

Miesiąc zaczął się według mnie bardzo dobrze i jeszcze lepiej się zakończył, oby następny był równie dobry. Mam nadzieję, że wam równie dobrze idzie! Pozdrawiam. 

30 października 2014 , Komentarze (2)

Podobno należy cieszyć się z małych rzeczy, które tak naprawdę dają najwięcej szczęścia. Ja mogę ten dzień zaliczyć do udanych przez duże U :)Jutro oficjalne ważenie ale jakoś się nie przejmuję, ten dzień tak naładował mnie pozytywną energią że jutro chyba będę zarażać ją innych :) Dziś moje menu było totalnie z kosmosu, postawiłem na morze i to co w nim znajdziemy. Były owoce morza(ośmiornica, kałamarnica, małże, krewetki) i powiem tylko tyle gumiaste ale nawet dobre, oprócz krewetek tego już nigdy nie tknę myślałem że tym razem będą smakować lepiej od ostatniego razu... ale niestety myliłem się. Później rybka a dokładnie dorsz, tak ja ja nie lubię ryb tak tą mogę jeść kilogramami :) Spokojny powolny spacerek na cmentarz, pogoda na spacer idealna! Udało mi się dostać w biedronce najlepsze żele pod prysznic

serdecznie polecam, pamiętam jak kradłem współlokatorowi ale naprawdę warto było :3 zapach mega i jak wychodzisz z łazienki czuć tylko ten zapach! Do tego wszystkiego zachciało mi się gotować, no i powstał jabłecznik mojego przepisu z dodatkiem gruszki, bo nic tak nie smakuje jak połączenie gruszki i jabłka :) Zdjęcia postaram się wrzucić jutro ale powiem tyle wygląda obłędnie, aż mam problem by go nie zjeść teraz ;p a tego wieczoru zostaje mi się relaksowanie w zapachu kadzidełek... relaks totalny, oddam wszystko za kadzidełka ahhh. Ten dzień jest jednym wielkim szczęściem które mnie spotkało :) Oby więcej takich dni! 

29 października 2014 , Komentarze (1)

Na wstępie informuję tytuł tego pamiętnika jest ironiczny.

Do rzeczy. Dzień zapowiadał się pięknie(może i taki był), wczoraj nic a nic nie paliłem, lecz gdy dziś wstałem i zobaczyłem moją wagę zastanowiłem się co jest nie tak, przytyć 0,5kg, rozumiem że po pewnym czasie ma się problem z chudnięciem, że buduje się masa mięśniowa... ale przytyć w jedną noc 0,5kg? I właśnie z tego powodu chwyciłem za fajki, pełen relaks, nikotyna, odprężenie i wyluzowanie. Dziś szykując się do biegania myślę "nie no nie ma co szaleć wiem że moje płuca nie wytrzymają zwłaszcza, że wczoraj było słabo" wybiegam, pierwszy, drugi kilometr i cholera nowa czasówka będzie no i jest 41:18 min. aż strach myśleć co by było gdybym nie zapalił ;) I muszę też napisać o braku bólu w stopie zastanawiam się czym to było spowodowane? Przed wybiegnięciem zmieniłem położenie wkładki, inny rodzaj skarpetek i nowy rodzaj sznurowania, jestem strasznie ciekaw przez co biegało mi się tak przyjemnie. No to lecim dalej z ćwiczeniami. Powodzenia :) 

28 października 2014 , Skomentuj

Pytając z czego jestem dumny mogłem odpowiedzieć "rzuciłem palenie" nie paliłem około pół roku, do przedwczoraj... Tak mnie coś wzięło i zapaliłem sobie, fajne uczucie, relaks, a po wypaleniu wyrzuty sumienia czemu się to zrobiło... Myślałem że tylko ten jeden i to wszystko, nazajutrz były to już 3 papierosy zabrzmi to absurdalnie ale wkurzyłem się na siebie że zapaliłem i z tego powodu zaciągnąłem się :o Dziś całe szczęście już tak mnie ciągnie. Za to ciągnie mnie na bieganie. Czekam z niecierpliwością aż zapadnie zmrok i ruszę :) Wolałbym biegać z rana , ale czuję jakiś dyskomfort, nie lubię gdy ktoś patrzy jak biegam... Oby tym razem podczas biegu nie bolała mnie stopa o ile zniosę ból łydki to stopa nie jest tak łaskawa, pewnie przez to że złamana była 3 razy w śródstopiu, a zwichnięta czy zbita koło pięciu, modlę się by jakaś kontuzja to nie była i pozwoliło mi to dalej biegać. 

25 października 2014 , Komentarze (1)

Ciężko trzymać się diety kiedy w przeciągu tygodnia wypada aż 5 wizyt urodzinowych :) w tym urodziny mamy. Masa ciast, mięs, sałatek i innych cuda wianków na stole. Stwierdziłem to są urodziny zjeść zjem byle się nie objeść. Za cel wyznaczyłem sobie utrzymanie obecnej wagi, a powiem że było to bardzo trudne bo w zeszły piątek nie skończyłem biegu. Jakiś nieprzyjemny skurcz mnie chwycił i aż do środy nie biegałem. Jest już lepiej łydka chyba się zregenerowała(miejmy nadzieje). Jutro oficjalne co 2tygodniowe(tak jakoś sobie stwierdziłem że zapisuję wagę i wymiary co 2 tyg. by nie popadać w paranoję) dziś z tego co udało mi się podejrzeć było 84.8kg mam nadzieję że jutro uda się spaść do 84.5kg. :) Aaaa i muszę przyznać że ból łydki dobrze mi zrobił odpocząłem i coraz lepszy czas na 7,2km dziś 41:30 a 10 października było to aż 49:09, ciekawie kiedy uda pobić mi się własny rekord 37:03min? 

9 października 2014 , Komentarze (1)

I znów zaczynam od zera. Bardzo optymistycznie to brzmi :). Przez te pare lat sporo się zmieniło, nie tylko w odżywianiu czy wadze ale całokształcie, życiu. Skupie się na wadzę. Koszmar wrócił zaniedbałem się to haniebnych 88kg. Szczerze myślałem że będzie źle ale aż takiej tragedii się nie spodziewałem. Nie wyglądam źle, w miarę ubity jestem(może przez to że biegam)lecz dobrze tym bardziej. Plan prosty do nowego roku mniej 70kg, a co po Nowym zobaczę :) 

7 kwietnia 2012 , Komentarze (2)

Dziś oglądałem ciekawy reportaż w TV dotyczący otyłości/diet. Tak mnie natchnęło by wziąć się za siebie bo przez te miesiące trochę kg. się nazbierało ;) Moim celem zawsze było 65 kg. wiem że do matury nie dam rady wbić się w 65, ale będzie dobrze jak pojawi się 6 zamiast 7. Jeżeli chodzi o dietę to 1000kcal. jak ostatnio. Ćwiczenia, wieczorne bieganie 8km, skakanka 30min. i 8min-abs i czasem wypad  na rower. No to 3majcie kciuki ;)

Edit: Wesołych Świąt ;-) Aby poszło w cycki ;p