Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Nieznajoma52

kobieta, 67 lat, Cieszyńskie

158 cm, 86.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Zmieścić się w letnie ubrania z 2011

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 marca 2017 , Komentarze (17)

Po wczorajszym głodzie poszłam na duże zakupy warzywne i zaczęłam produkować pokarmy. Zrobiłam faszerowane papryki, bazę pod jakąś zupę i materiał do produkcji kotletów z kalafiora.

Wczorajszy jadłospis: grejpfrut, biała rzodkiew, mus z jabłek i marchewek, sok (z ogórka, jabłka, imbiru, selera naciowego, pietruszki i cytryny), dwie faszerowane warzywami papryki. Płynów za mało. Przeszłam 9,07 kilometra.

Wczoraj byłam na masażu nóg. Wolę, żeby przy odchudzaniu nie porobiły mi się jakieś skórne wory. Obejrzałam z siostrą film "Gdzie jesteś Dori". Wiem, że to dziecinne, ale jakie przyjemne:)

Właśnie dostałam podsumowanie lutego z Endomondo. Przeszłam 104 kilometry i zużyłam 8710 kalorii. Niby żadne cudo, ale już nieźle.

Miłego dnia dla Wszystkich:)

6 marca 2017 , Komentarze (20)

    Wczoraj przyznaję byłam głodna. Zjadłam w dwóch podejściach słoik domowej ratatui, pół pomelo, surówkę z trzech cykorii z sokiem z cytryny i odrobiną soli, mus z marchewki i jabłka i to było wszystko. W sumie nic dziwnego,że byłam głodna. Wypiłam za mało wody i herbaty. Na spacerze też byłam krótko. Było duszno i po 30 minutach pies zaczął mnie ciągnąć do domu, bo miał dość Przeszłam tylko 3,34 kilometra. W całym tygodniu przeszłam na spacerach 36,21 kilometra i spaliłam na nich 2721 kcal. Nie jest to dużo, ale bywało gorzej. Niestety wieczory teatralne się skończyły. Dokończyłam wczoraj "Uczennicę Maga" Trudi Canavan i zaczęłam pierwszą część jej trylogii "Gildia Magów". Może to i niepoważne, ale nic nie poradzę na to, że lubię fantastykę. Zaraz idę do miast więc dobrego dnia życzę i znikam:)

    5 marca 2017 , Komentarze (15)

    Zaczynam od sprawozdania.

    Jadłospis: - kalarepka

                    - biała rzodkiew

                   - trzy marchewki i trzy jabłka przepuszczone przez wyciskarkę, a potem sok i                       wytłoki potraktowane blenderem. Wyszedł pyszny mus, którym podzieliłam                       się z siostrą:)

                   - miska kapusty

                   - kubek zupy jarzynowej

    Wypiłam sporo wody i herbat ziołowych, ale jeszcze za mało.

    Na spacerze przeszłam 4,5 kilometra. Szalejący halny przeszkadza mi w lepszym rozchodzeniu się.

    Z innej beczki. Wczoraj zakończyła się moja trzydniówka teatralna. Spektakl "Kurczak w rosole" jest oparty na filmie "Goło i wesoło". Szczerze wątpię, żeby film był lepszy. Przez 150 minut albo się śmiałam, albo płakałam ze śmiechu. Właściwie to bohaterowie mają za sobą wiele smutnych i trudnych chwil, ale jest to tak przedstawione,że nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Polecam jako wspaniałą śmiechoterapię. No i nigdy w życiu nie widziałam tylu gołych facetów na raz :D]:> Link do przedstawienia poniżej.

    http://www.scenastu.com.pl/spektakl.html?spektakl=...

    Pozdrawiam i życzę wspaniałej niedzieli:*

    4 marca 2017 , Komentarze (19)

    .

    Grzeczna jestem. Jadłospis wczorajszy: dwie miski kapustki z przyprawami, nadziewana farszem warzywnym papryka i kubek zupy jarzynowej oraz jabłko. Picia jeszcze za mało, ale trochę lepiej. przeszłam tylko cztery kilometry. Na drugim spacerze nie byłam, bo wiało i czasu miałam mało. Wpadła w odwiedziny do siostry koleżanka Magdy jeszcze ze szpitala. Byłam na zakupach, ale samochodowych z drugą koleżanką. No i wspólny wieczór w teatrze. Spektakl był niezły- "Kolacja z Gustavem Klimtem" Upewniłam się, że nie jestem fanką Małgorzaty Foremniak. Więcej o przedstawieniu pod linkiem poniżej.

    http://www.scenastu.com.pl/spektakl.html?spektakl=...

    Miłej soboty:)

    3 marca 2017 , Komentarze (14)

    Wczoraj jadłam zgodnie z zasadami. Piłam znowu za mało wody.

    Jadłospis: jabłko, kwaśny ogórek, surówka z trzech cykorii z sokiem z cytryny i odrobiną soli. Na ciepło kapusta z przecierem z pomidorów i papryki (własnej roboty) trochę kminku, majeranku, soli i pieprzu. Na koniec papryka nadziewana farszem warzywnym.

    Z chodzeniem było gorzej. przeszłam na spacerze tylko 3,95 kilometra. Wiało tak strasznie, że nawet mnie głowa rozbolała. Trzeba też było dom ogarnąć, bo koleżanki wpadały do nas i dopiero stąd ruszałyśmy do teatru. Spektakl Rewizora bardzo mi się spodobał choć był trochę unowocześniony. O spektaklu tutaj

    http://www.scenastu.com.pl/spektakl.html?spektakl=...

    W domu byłam po 23 więc spać poszłam już dzisiaj. Nie wiem dlaczego obudziłam się już po siódmej. Miłego dnia Wszystkim:)

    2 marca 2017 , Komentarze (21)

    Obiecałam sobie, że w Popielca zaczynam 6 tygodni WO. Słowo się rzekło kobyłka u płotu.

     Zjadłam pół pomelo, paprykę,3 ogórki kiszone i na gorąco w dwóch podejściach słoik zawekowanych na jesieni warzyw na leczo(cukinia, pomidory i papryka). Piłam tylko wodę  i niestety za mało tej wody wypiłam.

    Przeszłam poza domem dokładnie 9,56 kilometra.

    Wieczorem poszłam na spotkanie autorskie promujące nową książkę koleżanki. Całkiem ciekawie było.

    Myślę, że takie krótkie, codzienne wpisy będą działać na mnie mobilizująco i postaram się ich trzymać. 

    Miłego czwartku:)

    31 grudnia 2016 , Komentarze (18)

    Noworoczny przepis na szczęście. 


    Mnóstwo zdrowia
    Fura szczęścia
    Kielich miłości
    Trzy garnce przyjaźni
    Dwie szczypty poczucia humoru
    Garść wiary w siebie
    Optymizm i śmiech do smaku

    Szczęście starannie przesiać przez gęste sito,
    pozostałe na sicie drobinki pecha wybrać
    i zamknąć w szczelnej puszcze.
    Miłość mocno podgrzać.
    Wszystkie składniki połączyć
    i dokładnie wymieszać.
    Jeśli pojawią się grudki problemów,
    dorzucić nieco przyjaźni i optymizmu.
    Na koniec doprawić
    poczuciem humoru i śmiechem.
    Podzielić na 365 porcji.
    Podawać codziennie,
    tuż po śniadaniu,
    wraz z dużą porcją radości i słońca.

    Znalezione obrazy dla zapytania Sylwester

    18 grudnia 2016 , Komentarze (22)

    Po obfitym śniadaniu spakowałam wszystkie rzeczy i w drogę. Widoki wokół były tak piękne, że nie wytrzymałam i zrobiłam zdjęcie przez szybę autokaru.

    Na koniec wycieczki zostało jeszcze kolejne, cudne miejsce w Chorwacji. Oczywiście mowa o Parku Narodowym Jezior Plitwickich. Ten niesamowity ciąg 16 jezior i około 90 wodospadów,otoczony pięknym lasem został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego UNESCO.Znalezione obrazy dla zapytania Park Narodowy Jeziora Plitwickie

    W cenie biletu są też przejażdżki stateczkami i kolejką. My skorzystaliśmy tylko  dwukrotnie ze stateczku. Trasy są dokładnie opisane o różnym stopniu trudności. Za nas, pilot wybrał  średnią, czterogodzinną trasę. Było cudnie. Od parkingu przy wejściu drugim, schodziliśmy dość stromym zejściem do odnogi Jeziora Kozjak. Stateczkiem o napędzie elektrycznym przeprawiliśmy się na drugą stronę.

     Zaczęłam ponad godzinny spacer wokół górnych jezior. Wzdłuż Jezior Burgeti, Gradinsko,  Millino, i Galovac. Zaczęło się spokojnie:

    Potem było już groźniej;):

    Pogoda była piękna. Typowa "Złota Jesień":

    Coraz większe wodospady:

    Większe jezioro:

    Wśród zieleni płynie sobie strumyk:

    Kolejne wodospady:

    Małe jeziorko o cudownej szmaragdowej wodzie:

    Potok prowadzący do Jeziora Kozjak:

    Przedstawicielka fauny:

    Teraz stateczkiem płynę wzdłuż Jeziora Kozjak do Dolnych Jezior Plitwickich:

    Po krótkiej przerwie zaczynamy obchodzić Jezioro Milanovac:

    Jezioro Gavanovac:

    Woda jest wyjątkowo przezroczysta. Widać w niej nasze odbicia i rybki:D:

    Kolej na Jezioro Kaluderovac:

    Podstawy wapienne ulegają ciągłej korozji, co łatwo w parku zauważyć:

    Powstają liczne jaskinie do których można zajrzeć podczas spaceru:

    Zbliżamy się do Novakovica Brod:

    Kolejna jaskinia:

    Tutaj kolory mnie urzekły:

    No i wreszcie on. Vielikij Slap - najwyższy wodospad chorwacki (78 metrów wysokości):

    Niestety trzeba udać się na parking przy wejściu numer 1. Żeby tam się dostać muszę się powspinać:

    Ostatni rzut oka na Vielikij Slap:

    Wrażenia z Jezior Plitwickich są niesamowite. Mam nadzieję, że jeszcze tam wrócę:)

    Ciągu dalszego już nie będzie. Przynajmniej na razie;)

    13 grudnia 2016 , Komentarze (26)

    Ostatnim chorwackim miastem, które miałam okazję zobaczyć był Dubrownik. Na tym terenie w VII wieku założone zostało miasto Raguza, które w XI wieku połączyło się z pobliskim słowiańskim miastem Stradun. Zasypano kanał oddzielający wyspę od stałego lądu. Okres największej świetności przypadał na czasy Republiki Dubrownickiej w XV i XVI wieku. Tak wtedy wyglądał Dubrownik:

    Z  Karoliną, naszą przewodniczką po Dubrowniku spotkaliśmy się pod statuą Pan i nimfa:


    Do Bramy Pile podeszłam kamiennym mostem z XV wieku:

    Most przecina dawną fosę. Teraz zamienioną w ogród:

    Ponad wejściem zobaczyłam posąg patrona Dubrownika, świętego Błażeja:

    A to brama od środka:

    Zaraz po przekroczeniu bramy zobaczyłam wspaniałą Wielką Studnię Onufrego. Studnia ta z XV wieku była ostatnim ogniwem systemu wodociągowego doprowadzającego wodę do Dubrownika. Kiedyś podróżni obmywali się przy niej przed wejściem do miasta, a teraz jest jedną z największych atrakcji. Legenda głosi, że gdy napijemy się wody ze wszystkich 16 kamiennych twarzy (idąc zgodnie z ruchem wskazówek zegara), to spełni się nasze życzenie:

    Naprzeciw studni zobaczyłam renesansowy kościół Zbawiciela. Czyż jego fasada nie jest piękna?


    Od Bramy Pile do Wieży Zegarowej prowadzi szeroki marmurowy bulwar Stradum. Jest wypolerowany butami tysięcy turystów. Popatrzcie jak się błyszczy:

    Następnym punktem zwiedzania był klasztor Franciszkanów:

    W samym klasztorze najbardziej zachwyciły mnie krużganki, które przetrwały trzęsienie ziemi z 1667 r.:

    Zbliżenie elementu ozdobnego:

    Odwiedziłam też znajdującą się na terenie klasztoru najstarszą aptekę w Europie (zdjęcie znalezione w internecie):

    Udałam się na Plac Luza. Tak to wyglądało podczas sezonu (zdjęcie znalezione w internecie):

    Wpierw rzuciłam okiem na jeden z najpiękniejszych budynków Dubrownika – Pałac Sponza z XVI wieku, który przetrwał wszystkie zawieruchy. Widać na nim styl gotyku weneckiego (okna I piętra) i renesansu (okna na II piętrze) Tak zdjęcie wyszło mi przy październikowym świetle::

    Na środku placu średniowieczna Kolumna Rolanda (tego, którego rozsławiła słynna „Pieśń o Rolandzie”). Symbolem wolności Dubrownika:

    A to znaleziona w internecie kolumna w całości:

    Kolumna Rolanda

    Za plecami Rolanda barokowy kościół patrona Dubrownika świętego Błażeja:

    Koło kościoła znalazłam Małą Studnię Onufrego:

    Oto wspaniały Pałac Rektorów. Architektoniczna mieszanka stylu gotyckiego z elementami renesansu i baroku. W pałacu mieszkali kolejni rektorzy wybierani przez mieszkańców na włodarzy. Ale tylko na miesiąc. W tym czasie mieli się zajmować wyłącznie zarządzaniem. Po miesiącu wybierano następnego. Czyż ta wizja nie jest inspirująca?;)

    Najważniejsza świątynia miasta,  barokowa katedra. Legenda mówi, że pierwotna świątynia z XII wieku została ufundowana przez Ryszarda Lwie Serce w podzięce za uratowanie go po katastrofie statku:

    Dodatkowym smaczkiem oficjalnego zwiedzania był rejs stateczkiem wokół Dubrownika. Wypłynęliśmy z tego portu:

    Popatrzcie na te mury:

    i na tę zabudowę wybrzeża:

    Tę twierdzę na skale mieszkańcy zbudowali w trzy miesiące. Mieli wtedy tempo, nieprawdaż? ;)

    W trakcie rejsu kapitan poczęstował nas rakiją. Trunek mocny jak cholera. Lekko podchmieleni wracaliśmy do portu:

    W czasie wolnym można było przejść się po murach ( w tym miejscu jest wejście na mury):

    lub wjechać kolejką na wzgórze i porobić stamtąd takie oto zdjęcia (to akurat znalezione w internecie):Znalezione obrazy dla zapytania Dubrownik z lotu ptaka

    Trochę się zmęczyłam i stwierdziłam, ze coś trzeba zostawić na następny przyjazd. Poszłam na pyszną kawę w urokliwej kafejce ulicznej. Zamieszczam zdjęcie z internetu, bo moje było za ciemne:

    Znalezione obrazy dla zapytania dubrownik kawiarenka

    Potem powłóczyłam się na spokojnie po uliczkach Dubrownika.

    Urokliwy, symboliczno-pacyfistyczny obrazek. W otworze strzelniczym muru wypatrzyłam zakochaną parę gołębi.:

    Przed kolacją poszłam jeszcze na spacer nad brzegiem morza:

    i sfotografowałam nasz hotel:

    Do spotkania w Jeziorach Plitwickich:)

    7 grudnia 2016 , Komentarze (13)

    Na początek trochę historii. Tereny wokół Splitu zamieszkane były już w VI wieku p.n.e. przez Greków, którzy wybudowali osadę Aspalathos. Rzymianie po podbiciu tych terenów w I wieku n.e. przemianowali nazwę osady na Spalatium. Rozkwit miasta nastąpił na przełomie III i IV wieku, kiedy wzniesiona została monumentalna rezydencja dla cesarza rzymskiego Dioklecjana. W połowie leżącej bliżej morza był pałac Dioklecjana, a w drugiej połowie olbrzymie garnizony wojskowe. A tak wyglądała:

    Dioklecjan pochodził z pobliskiej Salony. W VII wieku po zburzeniu Salony przez Słowian,  jej mieszkańcy schronili się w bezpiecznych murach pałacu Dioklecjana (miały 2 metry grubości i 28 metrów wysokości). Potem miasto przechodziło z rąk do rąk. Przez kilka wieków należało do Wenecji, czego ślady są do dzisiaj widoczne w architekturze. Z czasem powstało tu nowe miasto, w którym zabudowania pałacowe przebudowano na domy, a korytarze w ulice. Starówka w Splicie to praktycznie nowożytne w starożytnym. To jedyny antyczny pałac zamieszkały nieprzerwanie przez 1700 lat. Rezydencja wpisana jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Aktualnie Split jest drugim co do wielkości miastem Chorwacji i stolicą Dalmacji. Zwiedzanie zaczęliśmy oczywiście od pozostałości pałacu Dioklecjana, znajdujących się w podziemiach. Ku mojej radości po Splicie oprowadzał nas ten sam przewodnik, co po Trogirze. Próbowali nam razem z pilotem wmówić, że to brat bliźniak. Nie dałam się nabrać i mocno się obśmiałam, że parę osób się dało. Po kilku zdaniach byłam pewna, że to ten sam człowiek. Do podziemi wchodzi się przez stragany z pamiątkami. Takie małe, podziemne Sukiennice. Ale cenyy:

    http://telezbyszek44.pl/images/BALKANY/SPLIT/1-DSC01000-001.jpg

     W dawnych częściach mieszkalnych pałacu znajduje się muzeum w którym obejrzałam eksponaty z czasów rzymskich:

    No i jeszcze popiersie przedstawiające prawdopodobny wizerunek Dioklecjana. Prawdopodobny dlatego, że Chrześcijanie w odwecie za ich prześladowania przez Dioklecjana starannie niszczyli wszystkie wizerunki cesarza.

    Wyszłam na powierzchnię. Wewnątrz murów biegną dwie główne ulice od Bramy Brązowej do Bramy Złotej ulica Dioklecjana i od Bramy Srebrnej do Bramy Żelaznej ulica Kreszimirowa. Jak łatwo się domyślić nazwy bram pochodzą od rodzajów zdobień. Na przecięciu tych ulic znajduje się najlepiej zachowany fragment pałacu - perystyl czyli cudny, prostokątny wewnętrzny dziedziniec. Dziedziniec otoczony jest przez granitowe kolumny korynckie sprowadzone z Egiptu.To na nim odbywały się kiedyś publiczne wystąpienia, a dzisiaj przewijają się tłumy turystów. Zdjęcie znalezione w internecie, bo moje wyszło za ciemno.

    http://piechowska.pl/wp-content/uploads/2015/03/Split_104-1024x678.jpg

    Po wschodniej stronie perystylu znajduje się katedra świętego Dujama (niegdyś mauzoleum Dioklecjana). Ciekawostką jest, że jest to najstarszy na świecie budynek, w którym mieści się chrześcijański kościół. W dodatku miejsce ostatniego spoczynku Dioklecjana stało się katedrą pod wezwaniem biskupa Dujama, który zginął męczeńską śmiercią z rozkazu Dioklecjana (życie lubi płatać kawały}. Przy wejściu do katedry można zobaczyć liczącego sobie 3500 lat egipskiego, granitowego Sfinksa sprowadzonego do Splitu na rozkaz cesarza. Miał chronić jego mauzoleum. Cóż nie bardzo mu się to udało;). Zdjęcie z internetu:

    Znalezione obrazy dla zapytania granitowy sfinks split

    Wnętrze katedry jest mieszaniną stylu romańskiego, gotyckiego, renesansu i baroku. Główny ołtarz jest wczesnochrześcijańskim sarkofagiem z XIII wieku. Zachwyciły  mnie piękne malowidła i złocone anioły podtrzymujące tabernakulum:


    Spodobała mi się bardzo XIII-wieczna kazalnica:

    i dwuskrzydłowe drzwi z drewna orzechowego, a na nich 28 misternych płaskorzeźb z XIII wieku przedstawiających sceny z życia Chrystusa:

    W pobliskim baptysterium powstałym ze świątyni Jupitera spodobała mi się ta rzeźba świętego Jana:


    A oto wejście do Baptysterium:

    Kolejna ciekawostka. Najwęższa chyba ulica na świecie "Pusti me da prodem". Podobno czasami różni lowelasi stoją tutaj, aby przechodząca niewiasta musiała się o nich otrzeć(swinia):

    W czasie wolnym powłóczyłam się po uliczkach (takich jak ta):

    i po bazarku, na którym kupiłam różne pyszne owoce:

    No i oczywiście pogłaskałam po palcu posąg biskupa Grzegorza z Ninu, który walczył o zachowanie liturgii języka chorwackiego zamiast łaciny. Według legendy dotknięcie biskupiej stopy przynosi szczęście. Palec aż błyszczy się złoto, od tego głaskania:D:

    Na koniec spacer splicką Rivą. Zdjęcie z internetu:

    Podobny obraz

    Następny przystanek, w Dubrowniku:)