Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aluuzja

kobieta, 33 lat, Warszawa

166 cm, 83.50 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Nowy Rok przywitać z wagą 75 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 sierpnia 2012 , Skomentuj

Siedem kanapek! SIEDEM.. tyle dzisiaj zeżarłam

siedem kanapek (chleb cieniutko) z szynka drobiową     700
naleśniki z serem, 2 szt                                                   400
3 pomidory, 2 ogórki                                                     100
3 nektarynki                                                                   150    //      1350

kcal na oko. Dużo? Nie. Zdrowo? Nie. Schudnę? Nie. No żesz kurwa mać! Lubię kanapki, mogę jeść na okrągło, ale do czego to prowadzi? Nie nawpieprzałam się słodyczy a z odchudzania i tak wielka dupa. 

Zła jestem na siebie, na wszystko, w życiu nie będę szczupła. Ja wiem, że te żarcie to nie koniec świata, ale nie jestem o ani jeden kroczek bliżej celu. Wydaję mi się, ze mam dość niskie zapotrzebowanie energetyczne. Wydaję mi się, że dużo nie jem, ale potem słyszę od szczupłej koleżanki, ze zjadła szklankę zupy i objadła się na cały dzień. Waży 52 kg. A człowiek czyta te bzdury, że trzeba jeść. Tak na zdrowy rozum, jeżeli nie będzie sie jadło, to spadnie metabolizm, ale w końcu organizm będzie musiał pobrać energię z tłuszczu. A to znów anoreksja, efekt jojo i pozamiatane. A może lepiej nie robić nic? Pozwolić,  żeby wszystko regulowało się samo. Kiedy używasz zbyt wielu kosmetyków do twarzy czy włosów to efekt jest odwrotny do zamierzonego. Może z wagą jest to samo? Od dawna sie nie ważyłam. NIE MAM ODWAGI. 

30 lipca 2012 , Skomentuj

Mam podły nastrój. Waga zeszła na boczny tor, ona nie jest głównym powodem smutków. W zasadzie nie mogę znaleźć konkretnych przyczyn. Czuję się taka bezradna, gorsza od innych. Tym bardziej czuję wyrzuty sumienia, że mam prawie wszystko a nie potrafię tego docenić. Trudno mi podjąć jakąkolwiek decyzję, zacząć coś robić. A przecież to mogłoby dać mi jakąś satysfakcję. Chciałabym czuć się potrzebna. Mam wrażenie, że ze wszystkim jestem sama. Niby jest tyle osób w okół, których nazywam przyjaciółmi, są wspaniali rodzice, więc dlaczego czuję się taka samotna, pusta? Chce mi się stąd uciec, zacząć wszystko od nowa. Może cofnąć się parę lat. Wiem, że wystarczyłoby wziąć się do pracy nad swoim życiem, ale co zrobić, kiedy nie wiem od czego zacząć. Kiedy nie da się odwrócić losu. 
Moje problemy wydają się takie błahe, że czasem zastanawiam się czy okres dojrzewania nie zaczął się u mnie dopiero teraz. Staruszka w ciele dwudziestolatki. Boję się przyszłości. 
Brak mi energii. Często myślę o tym, że chciałabym założyć rodzinę, że wtedy miałabym po co żyć i po co się starać, ale jest to na razie tak nierealne.

3 lipca 2012 , Skomentuj

Cały czas gonię wagę paskową. Już mnie to wkurza! Nie tak miało być! Ruchu mam więcej niż zwykle a tu dupa.

8.00 bułka z dodatkami, dwa kawałki ciasta
12.00 grejpfrut
17.00 spaghetti, mizeria, dokładka
18.00 lód, nektarynki

Tak, wiem to wszystko wina tego cholernego żarcia, znów sobie popuściłam :/ 
Kiedy jem to wydaje mi się, że to wcale nie jest dużo, ale potem po podliczeniu wychodzi...
DUPA DUPA DUPA

godzina roweru
8 min abs, buns, arms
20-30 min biegania

WTF????

2 lipca 2012 , Skomentuj

Kiedy idzie gorzej to aż nie chce mi się tutaj pisać. Byłam na imieninach u babci, potem poprawiny i ładnie popłynęłam. Było i jedzenie i alko. Ale ćwiczenia też były. Chciałabym wyrobić sobie odruch ćwiczeń codziennie! Nie ma wątpliwości, że nawet przy prawidłowej wadze warto to robić 

Nie mam specjalnych wyrzutów sumienia. Lubię spędzać czas z rodzinką, szczególnie, kiedy na jutro nic nie mam do roboty ;) A w zasadzie nigdzie mi się nie spieszy. Może zrobię sobie jutro dzień głodówki oczyszczającej, bo czuję się taka ciężka i jedzenie będzie na siłę. Wiem, jak dużo przeciwników ma głodówka, jednak taka jednodniowa jest całkowicie bezpieczna, szczególnie gdy nie stosuje się jej za często.
A przede wszystkim celem jej nie jest spadek wagi a lepsze samopoczucie po obżarstwie :)

Uwielbiam morze. To przykre, ale sama przed sobą wstydzę się rozebrać. Jest to bardzo nie komfortowe i jakoś nawet wyjazdów mi się odechciało. Bardzo prawdopodobne, że nigdzie nie pojadę własnie z tego powodu. Gór nie lubię. Nigdy nie byłam szczupła ale to co teraz sie dzieje to jakaś masakra. Dlaczego ''budzimy się '' tak późno !?

27 czerwca 2012 , Skomentuj

11.00  kajzerka, 170 g białego sera, dżem jagodowy własnej roboty
14.00 pomidor, grejpfrut
16.30 2 gołąbki, kromka chleba
może coś jeszcze będzie     
___________________________________ok 1000 kcal

Już parę lat czytam o tych Waszych 8 min Abs i dopiero dzisiaj zerknęłam o co chodzi. Baaardzo fajne ćwiczenia, nie nudzą tak jak a6w. Polecam dla leniwych Ja robilam na brzuch ale jeszcze cos postaram się porobic.

Waga leci jakby chciała a nie mogla. Jestem trochę rozczarowana.

EDIT  
Niestety pierwsza wpadka za mną. Cały dzień chodziłam głodna i czegoś szukałam. Wpadły 3 kanapki, gołąbek, wiśnie, kawałeczek ciasta. Ale bieganie zaliczone! I ćwiczenia na pupę też.


27 czerwca 2012 , Skomentuj

Niektórzy nie spieszą się ze zmianą paska na mniejszą wagę, natomiast ja robię to od razu i chyba pomaga mi to ciągłe 'doganianie'. Chodzi głównie o to, że przy ważeniu się codziennie wahania są normalne. Niestety od tygodnia, czyli mniej więcej od rozpoczęcia walki, codziennie na kolację mam PIWO ;/ nie potrafię się opanować. Ogromnym plusem jest to, że udaje mi się mimo to zachować spadek! Dzisiaj odstawiłam butelkę w połowie, dziewczyny mi nie marudziły, że nie napiłam się z nimi, a i kalorii o połowę mniej :) Na pewno dużo daja nasze wieczorne marszobiegi. Dziś wyjątkowo dołączyła do nas moja przyjaciółka i dała mi niesamowity wycisk! Waży 20 kg mniej, więc myślę, że jest jej łatwiej. W każdym razie nie poddaje się i robię swoje

Bardzo ważne dla mnie są takie drobnostki jak: dzisiaj wzięłam wiejski (styropian :P) jadłam, jadłam i w połowie PRZERWAŁAM! Odłożyłam do lodówki na później. Ja wiem, że spokojnie mogłam go zjeść, ale chodziło o same powstrzymanie się.

2 parówki, garść nachosów
2 gołąbki, kromka chleba
pół piwa z syropem grejpfrutowym, pół twarożka, 2 niektarynki, łyżka chinola

Nie jestem jeszcze mistrzem somokontroli, ale jest o niebo lepiej. Postaram się jeść więcej warzyw.  Baaaaaaaardzo polecam syrop grejpfrutowy do piwa. W Pizza Hat zamówiłam koktail właśnie z takim syropem  na bazie Okocim oraz zapieczone truskawki z kruszonką i lodami. Mistrzostwo! Było pyszne. Zawsze do tej pory brałam rzeczy, którymi mogłam się nawpierdalać za przeproszeniem i tanio zapłacić. Teraz myślę, że warto próbować nowe rzeczy. Za obie zapłaciłam 15 zł, czyli tyle ile za pizze (Takie trochę ze mnie skąpiradło) Noooo i napewno bardziej elegancko wyglądałam z ciasteczkiem i koktailem niż z tłustą pizzą 


PS Czy Wy też się oszukujecie, że nie wyglądacie na swoją wagę? Ja to nawet czasem  czuję się seksownie!!!


25 czerwca 2012 , Skomentuj

100 g mniej od wczoraj. Nie umiem sie powstrzymać przed codziennym ważeniem, i mam to w dupie. Nie mniej jednak warto robić tygodniowe podsumowania, raz, żeby mieć kontrolę, dwa , żeby nie zwariować. Bo wiadomo - jednego dnia na plusie, drugiego kilogram na minusie, a grunt to spadek ogólny :p 

Vitalię czytam już chyba z 5 lat. Do pamiętnika to 3 podejście, za zadnym nie odważyłam się wstawić zdjęć. A sama wiem, jak fajnie czyta się pamiętnik, kiedy wiesz z kim masz do czynienia  Niestety albo zdjęcia albo intymne szczególy (w moim wypadku)

Z jedzeniem bez zmian, weekendowo wpadł alkohol : bimber ok 200 - 300 g , 2 piwa. 

11.00 2 kanapki z paprykarzem (100g) ogórkiem, pomidorem, cebulą
13.00 wiśnie 200g
15.30 dwa gołąbki
18- 19 będzie jeszcze gołąbek
________________________________________________________________

Bardzo pomaga mi to, że moja mama tez się odchudza. Nie mogę nazwać to rywalizacją, ale wspólną mobilizacją. Biegamy razem. Raz mi sie nie chce - ona mnie wyciąga i na odwrót. Rodzice niestety nie zbudowali we mnie poczucia własnej wartości. Nie było systemu nagród. Ze średnia 5,3 w 2 gim usłyszalam, że opuściłam się w nauce :) Nie mam do nich żalu, suma sumarum chcieli dobrze, chociaz jestem jedynaczką to nie byłam nigdy rozpieszczana. Zawsze miałam tyle, by nie być ani gorszą ani lepszą od innych (moi rodzice są dość zamożni, a mieszkamy na małej wsi, gdzie chodziałam do podst i gim). To przyniosło dobre rezultaty, ale i te gorsze - właśnie w postaci kompleksów. Teraz głównym zadaniem dla mnie, jest cieszyć się życiem, bez względu na to co się dzieje i szczególnie jak wyglądam. Przecież z wagą 80 kg też można być szczęśliwym. Dużo osób mówi mi, że dobrze wyglądam pomimo otyłości. Ciekawe ile dają mi kg :p Natomiast mama chyba zauważyła, że coś jest nie tak, ponieważ ostatnio często mi mówi, że jestem ładna. Powiecie: jak każda matka, która kocha swoje dziecko. Ja jednak zauważam zmianę, bo zawsze mnie krytykowała. Że jestem gruba, że źle się ubieram i ogólnie 'mam słaby styl'

Bardzo kocham mamę,  raczej mamy dobry kontakt. Mama ważyła przed ciążą 45 kg a i teraz tez trzyma się bardzo dobrze, dobrze się ubiera, maluje, dba o siebie. Po prostu jest niezłą sztuką:) Ma dominujący charakter, więc to ona jest u nas w rodzinie 'gwiazdą'. Nie jestem do niej ani trochę podobna :) nad czym zawsze ubolewam i mam trochę kompleksów, że ja jej nigdy nie dorównam. Jest zdecydowanie człowiekiem wrzechstronnym. Nie ma dziedziny, w której sobie nie radzi. To duża poprzeczka dla dziecka, które jest wycofane i nie lubi być na świeczniku. Jestem takim trochę nieudacznikiem. Bardzo chętnie wyszłabym za mąż, miała dzieci i była kurą domową. Dom wydaję mi się takim bezpiecznym miejscem. O ojcu będzie kiedy indziej, jak mnie wnerwi, a jest to na porządku dziennym, bo mamy charaktery, które na siebie 'działają'. Pisząc takie rzeczy mam małe wyrzuty sumienia, bo ogólnie to fajna z nas rodzinka ;)

Bardzo dużo do pewności siebie dałby mi lepszy wygląd, więc może tym razem się uda? Dawno nie miałam tak dużo silnej woli. Buziaki!

24 czerwca 2012 , Skomentuj

No nie mogę jeść! O to się modliłam, ale babeczki, bez przesady. Ciężko mi wcisnąć w siebie cokolwiek. Może patrząc na jadłospis tego nie widać, ale ja mogę porównać swój wilczy apetyt nieustannie od 20 lat. To straszne ile mogę w siebie wpakować. Kojarzę wątek vitaliowy na którym dziewczyny wpisywały ile najwięcej zjadły. Dobrze, że nie jestem sama, choć życzę Wam jak najlepiej 

9.00 bułka z paprykarzem i pomidor
14.00 będzie gołąbek (mniam!)

po obiedzie o kolacji zapominam. To trwa tydzień. 

Nie ukrywam, że wpisywanie tutaj takich porcji jest przyjemniejsze niż "nazarłam się jak świnia" to satysfakcja miesza się jednak z malutkim strachem, że coś nie tak ze zdrowiem. 

Nikt nie wie, o tym, ze mam zaburzenia odzywiania. Dlatego ważne dla mnie jest napisanie tego tutaj. Wygadałam się kiedys po pijaku jeszcze w liceum swoim ówczesnym przyjaciółkom, ale kazdy ma swoje zycie i w miare szybko o tym zapomniały. Jednak bardzo mądra dziewczyna uświadomiła mi, że mam poważny problem i powinnam pogadać z psychologiem. Do tej pory sie nie odważyłam. Głównie z tego powodu, że w miare nad sobą panuje. Nie wiem czy moge to juz nazwac bulimią. Najczęściej zdarzą mi się to co kilka miesięcy przez ok tydzien, kiedy wymiotuje co najmniej raz dziennie. Wiem jakie są konsekwencje dlatego szybko powracam do równowagi. Narazie tyle. Przeczytałam ostatni akapit i jestem w szoku. Słowa napisane brzmią o wiele gorzej od myśli. 



23 czerwca 2012 , Skomentuj

Paradoksalnie, żeby schudnąć trzeba jeść. Taką prawdą faszerują nas wszystkie media od pewnego czasu. Szczerze powiem, że jest mi to na rękę  ale podchodzę dość sceptycznie do tych wszystkich zasad. Np nieśmiertelne 'nie jedz kolacji/po 18/3 godziny przed snem". Ostatnio czytałam artykuł, w którym przedstawiono wyniki badań naukowców dot. jedzenia w nocy. Podobno nie tuczy. I komu wierzyć? W co? Pij mleko. Za chwilę - mleko nie zdrowe, nie pij, tylko dla dzieci. Jesteśmy bombardowani taką dawką informacji, że ciężko się nie pogubić.


2 jajka, 2 kromki, pomidor, odrobina majonezu
melon
4 placki ziemniaczane, kompot
2 placki plus kapuśniak

Wiem, że te placki nie bardzo, ale nie będę wymyślać. Ostatnio jakoś jedzenie mi nie idzie. Wciskam na siłę, jest mi niedobrze - zupełnie jak nie ja. Niby powinnam się cieszyć ale już się boję, że za chwile apetyt wróci ze zdwojoną mocą ;)

Wczoraj wypiłam dwa drinki (nic jak na mnie) a dzisiaj wstałam z objawami kaca! Podobna sytuacja miała miejsce ostatnio kilka razy, ale nie chciało mi się wierzyć, że to ten cholerny kac! Oj coś niedobrze. Jak po dzisiejszej imprezie tez będę sie źle czuć to koniec. Mam dziwne wrażenie, że im mniej wypije tym gorzej następnego dnia :P

Coldplay - Paradise. Posłuchaj, jeśli masz chwilę ;)

22 czerwca 2012 , Komentarze (2)

13.00   paluch z krakowską i pomidorem
14.00   1/3 melona
16.00   mała miseczka makaronu z kurczakiem curry i jogurtem.
19.00   mini kolacja - warzywa plus coś :) moze kapusniak.

Mój jadłospis wygląda jak wygląda, ponieważ wstaję ok 13. O wiele lepiej funkcjonuję w nocy, więc kładę się, kiedy normalni ludzi wstają do pracy. Jem 3 - 4 posiłki w ciągu 6 godzin a potem juz nic 

Zęby zjadłam na dietach i zdrowym odżywianiu ale żeby to miało coś wspólnego z normalnym życiem? Pewnie włożę kij w mrowisko ale ja nie wyobrażam sobie, żeby jeść tylko rzeczy powszechnie uważane za dietetyczne (pełnoziarnisty makaron, pieczywo, warzywa na parze, cukier? brązowy, nie smażyć ...itd). Dieta ma być w końcu na całe życie, więc ja postaram się schudnąc na produktach, które u mnie w domu jedzą wszyscy. Nie wyobrażam sobie gotowania specjalnych obiadków ani jedzenia 'trawy', bo jedzenie to dla mnie przyjemność. Racjonalne wydaje mi się zmniejszenie porcji, a powiększenie ilości posiłków, unikanie tych najbardziej tuczących produktów. No i sport nieszczęsny.... którego nie cierpię. Mam nadzieję, że do niego też da się przywyknąć a może nawet polubić.

Od tygodnia biegamy z mamitką późnym wieczorem. Dystanse są to śmieszne - ale dobre i to. Przede wszystkim nie poddałyśmy się po pierwszym dniu. Choćby miał to być głupi spacer to lepsze niż siedzenie na tyłku 

Akt samokrytyki: nie potrafię odmówić sobie alkoholu. Piję jak facet, najlepiej wódkę. Czasem mi wstyd, ale bardzo to lubię. Czy odmawianie sobie ma sens? Nie mam charakteru, który łatwo się uzależnia. Kiedy się bawić jak nie teraz?  [Jeżeli ktoś dobrze bawi się bez alkoholu - proszę bardzo, nie namawiam. Ale też jak płachta na byka działają na mnie komentarze, że kobieta nie powinna. Natomiast zgodzę się z tym, że powinna trzymać fason zawsze, ale czy facet tez nie powinien?]
 

Nobody said it was easy
No one ever said it would be this hard