Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aluuzja

kobieta, 33 lat, Warszawa

166 cm, 83.50 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Nowy Rok przywitać z wagą 75 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 listopada 2020 , Skomentuj

89,9 szok! 

Na śniadanie galareta drobiowa z kromką chleba od teściowej 😇😇😇

Na obiad makaron pełnoziarnisty ze szpiniakiem, kurakiem, pomidorami suszonymi i fetą. 

A na kolację.... zjem LODY🙈 chodzą za mną już z tydzień. Jeśli na nic więcej się nie rzucę to nie będę miała wyrzutów sumienia. Do 2 je wydrepczę

Edit. 

PRAWIE się udało.. złapałam 2 gryzy pizzy 🙃

1910 kcal

50 brzuszków, 50 squatów, 30 s deski 😅

23 listopada 2020 , Komentarze (6)

mignęło 90 kg...

Dzisiaj na „proszonym” obiedzie u teściowej zjadłam: sztukę pieczonego mięsa, sporo ziemniaków, warzywa, kawałek sernika i na kolację połowę porcji galarety drobiowej plus dwie łyżki sałatki. 

Śmiejcie się, ale nigdy w życiu nie zjadłam tak mało na wychodnym, serio! Teraz dochodzi 2 w nocy a mi tak kiszki marsza grają, że hej!

Rano jogurcik. 

Jestem zadowolona. Nie jestem fanką diet i wymyślania Bóg wie jakich kombinacji. MŻ to najlepsza dieta pod słońcem. 

Fajnie, że udało się zmotywować Węża bo nie kusi smakołykami a i przypilnuje gdy pojawia się pokusa. 

Obym nie zapeszyła. Nigdy nie byłam szczupła i jestem bardzo ciekawa jakie to uczucie. Z racji wieku nie odczuwam swojej otyłości, zawsze byłam raczej z tych sprawnych...

20 listopada 2020 , Komentarze (4)

Dzisiaj na wadze 91 kg, czyli tyle co mały słoń, a ja się cieszę jak głupia. Dobre i dwa kilo przy moim trybie. Chociaż jak Wąż chodzi do pracy to i czasu na jedzenie jest mniej i nie ma komu wymyślać smakołyków. 

Dziś robiłam mu tosty do pracy więc i ja zjadłam niestety na śniadanie, ale lepsze to niż nawp... się na kolację. Mam motywację, żeby reszta dnia była poprawna. Trzeba nadrobić jakieś warzywka, ale trochę cienko z czasem bo lecimy popoludniu na szczepienie, a potem mam wykłady online. Zachciało się kuwa. A raczej nie zachciało kiedy był na to czas. Trzeba było słuchać rodziców 😂

17 listopada 2020 , Skomentuj

dzisiaj zjadłam: jajecznica na maśle z razowym pieczywem, grejpfrut, pierogi z serem handmade, sałatka z buraków, fety, słonecznika prażonego. 

Dzień mija leniwie. Baraszkujemy z młodym, ale muszę się jeszcze zmusić do ogarnięcia tu i tam. 

17 listopada 2020 , Komentarze (2)

uświadomiłam sobie, że do moich 30 urodzin zostały tylko 3 miesiące. Jestem z początku roku 😊 Pięknie by było zrzucić 10 kg. Sprawa nieco utrudniona bo karmię młodego. Nie mogę nie jeść. 

Narazie nie opycham się byle gównem i robimy z Wężem kilkanaście minut dziennie dywanówek. Ogrom pracy przed mną ale mam motywację lepszą niż nigdy - nie być najgrubszą mamą w żłobku 😂😂😂

14 listopada 2020 , Komentarze (2)

Jesteśmy już na swoich śmieciach. Skończyła się laba i Wonsz złapał etat. Pracuje od 6 listopada, dziś poleciał na drugą zmianę a my z młodym w domu. Jedyną rozrywką będzie wizyta teściowej przed którą oczywiście trzeba ogarnąć chałupę 😇😇😇

Dobrze, że przychodzi bo nie byłoby motywacji do częstszego sprzątania. Ot, takie z nas brudasy. Kupiłam kawałek ciasta i planuję spróbować tylko 1cmx1cm do kawy. 

Wczoraj zrobiłam trochę dywanówek, a Wonsz pozazdrościł i robił deskę 😂

On przytył od ślubu 30 kg a ja 10, z tym, że po drodze urodziłam dziecko😜

12 listopada 2020 , Komentarze (2)

święto świętem a robota lubi głupich. Ponieważ cienko u nas z kasa z uwagi na covida, a na pokładzie półroczne dziecko, dorabiam chałupnictwem. Robię tylko gdy jestem u rodziców bo zajmują się wtedy dzieckiem. Jestem narobiona jak dzika fretka. To 3 dzień z rzędu gdy mam tylko przerwy na jedzenie moje lub małego bo karmię piersią. Na szczęście skończyłam już partie i raczej to koniec w tym miesiącu. Niech skończy się ta pandemia w końcu bo firma leci na oparach a żal zamykać. Mąż włożył dużo serca i pieniedzy a pandemia wszystko zniszczyła. Nie mamy noża na gardle, ale ogólnie lubię pracować, szkoda, że on równie lubi wydawać 😏 

Rodzice sobie wciąż dogadują a ja robie się chora jak tego słucham. Dobrze, że jutro do domu. Choć na pewno szybko zatęsknie. 

19 sierpnia 2020 , Skomentuj

fajna jest ta Vitalia bo mogę prześledzić swoja wage kilka lat wstecz. Np dwa lata temu 21 sierpnia ważyłam tyle co dziś i tez się odchudzalam :D Jak widać nie skutecznie, ale w miedzy czasie urodziłam swojego kochanego Terrorystę i mogło być dużo gorzej. 

Z pilnowaniem paszczy mogłoby być lepiej. Trochę zajadam stresy, a trochę wpada spotkań rodzinnych, gdzie bezmyślnie sięgam po kawałek ciasta. 

Chciałabym zeby jedzenie było dla mnie swojego rodzaju paliwem, a nie przyjemnością. Wtedy wpadam w ciągi jak heroinista. 

Wąż przyniósł wczoraj chipsy, mimo że sam powinien trochę zrzucić. Miałam ochote wziąć ale tłumaczyłam sobie ze to gówno nie ma żadnych wartości. Ostatecznie wzięłam 5 sztuk żeby nie gderal. Sam wciagnal resztę... ale z mężczyznami jak z dziećmi. 

15 sierpnia 2020 , Skomentuj

Wracam do Was dziewczynki już setny raz. Taki mam słomiany zapał i nigdy więcej niż kilka kilo nie schudłam. Kocham jeść, mam to w genach. Jedząc obiad już myślę co będzie na kolację. 

Tym razem wracam jako Żona i Mama. Młody ma już prawie 3 miesiące. Ja z racji siedzenia w domu miałam dużo czasu żeby się obejrzeć w lustrze. Załamka. Wąż zrobił mi jeszcze zdjecia do porównania to tylko skoczyć z mostu. 30 wyglada zza winkla. Tak sobie myślę, że to idealny (Ostatni) czas żeby być jeszcze młodą sexy mamą (pa) 

Przed ciążą ważyłam 94 kg. Teraz już od 2 tygodni smacznie dopasowana ale tylko dla inspiracji bo i tak jem raczej po swojemu. Dodatkowo karmie piersia i nie moge przeginac paly. 

Oj Trzymajcie prosze kciuki, żeby tym razem żarcie nie wygrało

5 grudnia 2018 , Komentarze (3)

Wczoraj byłam drugi raz na zajęciach sexy pupa :D po ostatnich zakwasy utrzymywały się 3 dni. Byłam skonana... i myślałam czy aby nie jestem już wystarczająco sexy ;) Wczoraj - na drugich zajęciach - chyba trochę oszukiwałam bo mięśnie prawie w ogóle nie piekły a ze mnie nie leciały strużki potu. Prowadząca fajnie motywuje, nie wiem jak to określić...? trochę nachalnie?. Mam wrażenie, że to nie do końca jest bezinteresowne - pyta po kilka razy kto kiedy będzie, a dlaczego nie, kto zostaje na następne itp. Nie zagłębiając się bardziej - laska jest na tyle skuteczna, że zostałam na kolejne zajęcia UWAGA! aeroboxingu! coś, na co nigdy bym się nie wybrała z własnej woli okazało się strzałem w dziesiątkę. 8) Przede wszystkim nie ma miejsca na nudę bo jest bardzo intensywnie. Różne kombinacje ciosów bokserskich z hantelkami, kopnięć, brzuszków. Pracują ręce, plecy, brzuch - wszystko na co nie miałam pomysłu i najgorzej wygląda. 

W poniedziałek byłam znów na zumbie, tym razem z inną prowadzącą. To moje 3 podejście i chyba wystarczy. Bardzo lubię układy na stepie itp ale czysto fitnessowe, a tutaj jakieś kocie ruchy, ludzie w lewo, ja w prawo. No nie czuję tego klimatu i wynudziłam się ostatnio jak mops. 

A tak poza tym, że ostro ruszyłam dupę i nawet nie podjadam to waga stoi w miejscu, nawet delikatnie rośnie. Trudno. Widocznie nie wszystkich szybkie rezultaty są pisane. Nie jestem z tych, którzy potrafią cały dzień być na 1 jabłku.