Pamiętnik odchudzania użytkownika:
aluuzja

kobieta, 33 lat, Warszawa

166 cm, 83.50 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Nowy Rok przywitać z wagą 75 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 grudnia 2018 , Komentarze (1)

Oto przepisy, które często ratują mi życie. No może nie życie, ale wpadają zamiast hotdoga z żabki :D Dla fanek fety (tak jak ja!)

standard:

2 jajka, kilka różyczek ugotowanych brokułów, duży pomidor, pół łagodnej cebuli, dwa plastry fety, dwie łyżki jogurtu z ząbkiem czosnku, pieprz, sól do smaku.

moje udziwnienie:

2 jajka, kilka różyczek ugotowanych brokułów, ugotowany burak, pół łagodnej cebuli, dwa plastry fety, łyżka uprażonego na suchej patelni słonecznika, dwie łyżki jogurtu, łyżeczka majonezu. Ewentualnie dla podbicia kalorii garść makaronu razowego.

Mi smakuje bardzo! Ugotowane buraki (w całości) można kupić w biedronce i się nie pierniczyć w domu :x

Zazwyczaj nie chce mi się wrzucać całego jadłospisu, ale postaram się dla siebie i dla Was tworzyć bazę sprawdzonych przepisów. To co ludzie wrzucają w przepisach Vitalii woła o pomstę do nieba. Albo ja trafiam na takie badziewia w stylu tosty z serem.

28 listopada 2018 , Komentarze (5)

Wkurwia mnie to wszystko i tyle. Waga stoi jak zaklęta. Diety, baseny, fitnessy i w lustrze nadal to samo grube babsko co było. Marzę, żeby znowu coś spadło - nic tak nie motywuje do dalszej pracy ;-)

Wczoraj miałam taki wycisk na uda i pośladki, że dziś chodzę jak cyborg. Nawet z siadaniem mam kłopot. Ale zawsze jest ta świadomość, że włożyłam w to serce. Nie lubię ćwiczyć sama. Najchętniej chodzę na fitness, gdzie ćwiczy się w grupie. Na siłownię lub basen też lubię mieć towarzystwo. Chciałam napisać, że samotny ze mnie człowiek, ale to chyba nie fair skoro mam rodzinę, faceta i przyjaciół? 

W tym roku powolutku schudłam ok. 10 kg. Niestety ja tego jeszcze nie zauważam, otoczenie również nie. No poza Mamą - ale mamy się nie liczą :) ! 

Czy też tak macie, że porównujecie się np do osób w autobusie? I tak sobie wtedy myślę, że chyba do Polski nie dotarła jeszcze plaga otyłości :) ZAWSZE mam wrażenie, że jestem najgrubsza! Śmieję się jak to czytam... Czy jestem jedynym grubasem, który pokazuje się publicznie? :)

16 listopada 2018 , Komentarze (5)

Od ostatniego wpisu się trzymam. Lepiej gorzej, ale się trzymam. Zważyłam się dopiero z tydzień temu - 88,0 - i tak przez kilka dni się utrzymywało. Dziś rano skoczyło na 86,6, ale nie zmieniam paska. Mam ostatnio problemy z zaparciami... 

Coraz częściej udaje mi się zapanować nad obżarstwem. Najczęściej takie napady zdarzają się, gdy wracam do domu i jestem sama. M ma drugą zmianę, ja po całym dniu dietkowania w pracy... chce sobie sprawić przyjemność.. Dla mnie ogromną przyjemnością jest jedzenie i spanie. Czuje się trochę samotna. Chciałabym znaleźć w sobie więcej siły i energii do życia, żeby nie marnować codziennie czasu. W tym tygodniu tylko raz pocieszyłam się swoim ulubionym daniem - tłusty makaron ala carbonara (spaghetti) , ale wliczony w bilans. Wczoraj znów miałam ochotę zajeść smutki, ale ostatkiem silnej woli kupiłam mrożoną fasolkę i wędzoną rybę. Byłam z siebie zadowolona. Potem wyszłam na basen i jedno piwo z przyjaciółką, więc wieczór upłynął błogo. 

30 października 2018 , Komentarze (1)

Dopiero po datach w pamiętniku widać ile człowiek czasu stracił. Od września wpadło mnóstwo fast foodów i tego najbardziej żałuję. Nie ważyłam się. Wolę nie doznać szoku :-) Głównym powodem przerwy była jakaś niezidentyfikowana niechęć do gotowania. Na szczęście chęci w porę wróciły i wczoraj zabrałam się za gary. Od 1 listopada mam wykupioną kartę sportową i zamierzam skupić się bardziej na aktywności, a mniej na problemach. Stres w ostatnim czasie mnie zjadł i wypluł. 

17 września 2018 , Komentarze (1)

dopadła mnie 3 dniówka i nic nie jadłam przez 3 dni. Waga pokazała nawet 86 z kawałkiem - tak się odwodniłam. Teraz nadrabiam, ale postaram się wykorzystać ściśnięty żołądek ;)

śn - kanapka z szynką, słoik sałatki jarzynowej od mamy

2 śn - grejpfrut

obiad - łosoś i pomidor

kolacja - połówka cukinii faszerowanej twarogiem i warzywami - PYCHA

12 września 2018 , Komentarze (3)

Powiem brzydko - wkurwiłam się już na to całe odchudzanie. Z mojej wagi powinno samo lecieć jak szalone. A tu nic, ciągle bujam się w granicach błędu pomiaru. Przechodzę na sałatę :) Widocznie 1900 kcal to za dużo... Macie pomysły na ruszenie organizmu?

10 września 2018 , Skomentuj

A ja jestem cały czas z Wami, ale nie chce mi się pisać. Trwam tak sobie. Bez większych wyrzeczeń... Chyba jem tak jak powinno się jeść ogółem w życiu - wszystkiego po trochu. Tylko to do schudnięcia nie przybliża. Cały czas bujam się wokoło '90'. Ostatni spadek spowodowany był mega stresem i zaciśniętym żołądkiem. Trzymam te ósemki z całych sił i nie puszczam ;) Jak najdalej od tej wstrętnej setki. Muszę się bardziej postarać. 

A tak poza tym to czuje się jak ostatni leń. Nigdy nie uważałam, że kobieta pracująca zawodowo powinna być po pracy sprzątaczką i kucharką, ale ja to już przeginam w drugą stronę. Owszem gotuję często, prasuje, pralka pierze, ale większość czasu to leżenie.... Trafił mi się facet, który sprząta i większość obowiązków wykonuje sam. Tylko jak to facet nie wszystko zrobi dokładnie, albo tak jak być powinno. Muszę się w końcu wziąć w garść i dopilnować paru spraw. Niedługo obudzimy się w niedomytej graciarni. Co kobieca ręka to kobieca.

Ślub już za kilka miesięcy. Szybko to zleciało. Po ślubie planujemy postarać się o powiększenie rodziny - bardzo bym chciała, ale też bardzo się boję. Mając 20 lat chciałam mieć dużą rodzinę z co najmniej trójką dzieci. Teraz widzę jak duże jest to wyzwanie. Głównie materialne. Im więcej mamy tym mniej potrafimy cieszyć się z małych rzeczy. Przerażające jest też to jak dużo teraz dzieci rodzi się chorych. Nie wielu mam znajomych, których ominął temat choroby, wcześniaka czy nawet poronienia. Dorosłość jest do bani!

21 sierpnia 2018 , Komentarze (1)

Wracam z przerwy wakacyjnej! Było fajnie, pogoda nas cały czas rozpieszcza. Przytyłam delikatnie 2 kg, a mimo to jestem w świetnym humorze, bo to chyba pierwszy raz, kiedy wracam po dłuższej przerwie bez jojo. Ten czas potraktuję jako stabilizację - też ważne!

Na urlopie było sporo ruchu, pyszne jedzenie, ale bez przeginki, prawie bez alko. Wracam z nowymi chęciami. Ćwiczenia już wystartowały - na razie robię interwały z youtuba, jeździmy na rowerze, spacerujemy. Nadal mi szkoda kasy na karnet na siłownię. Basen pod domem też jeszcze zamknięty. 

Problem - nie problem mam z jedzonkiem... Za nic na świecie nie mam ochoty na mięso. Wędliny nie jadłam już miesiąc. Mam smaka na wszelkiego rodzaju warzywa, sery białe, zupy na maśle. Przez ostatni tydzień 3 razy robiłam cukinię faszerowaną serem. Pyszna.

No i niby wszystko spoko, ale kcal jest z tego malutko i makro słabe. Na razie się jednak nie przymuszę, może na jesień? 

16 lipca 2018 , Skomentuj

Czas na samobiczowanie. Nie będę opisywać co jadłam, żeby nie robić Wam ochoty, ale normalnie jestem taka głupia, że szok! Taki piękny wynik zanotowałam i co? Dałam się namówić na fast foody (nie jeden raz...). Oficjalnie składam akt samokrytyki i obiecuję poprawę. Obiecuję też, że na wypadzie weekendowym nie będę traktowała swojego żołądka jak śmietnik. Frytki nie są nikomu potrzebne do szczęścia. Cola też nie. No OK. piwo jest potrzebne, ale nie trzeba wypijać 10 dziennie (cwaniak)

Żeby nie być takim surowym to powiem Wam tylko, że ostatni raz kiedy udało mi się zbić 7 kilo był jeszcze w liceum. Doszłam wtedy do wagi 73 kg i wyglądałam super (czyli normalnie), ale nie widziałam tego w lustrze.

14 lipca 2018 , Skomentuj

Ostatnio obejzalam sie w ostrym swietle w przymierzalni i widok mnie tak zdolowal, ze pomimo odchudzania poczulam sie jak tucznik 150 kg. Z tej okazji nie wchodzilam w ogole na wage co by nie zlapac jakiejs depresji. Odwazylam sie dopiero dzisiaj i taka mila niespodzianka (zakochany) mozna powiedziec, ze to taki krok milowy.