znowu się zawiodłam
na sobie;(
wracałam z manu,czekam na tramwaj, patrze idzie jakiś przystojny facet w garniaku z laską, w ogóle moj ulubiony typ sylwetki itd., zaczęłam zazdrościc przez moment tej lasce, ale za chwilkę zaczęłam skupiać się na tym facecie, na jego posturę, sylwetkę, jak się porusza i..... zorientowałam się że to mój były......
.....znowu serce zabolało,poczułam się jak nikt, totalnie bez wartości, samotna, biedna, skrzywdzona,
mam już tego wszystkiego dość,dość siebie, dlaczego moje poczucie własnej wartości nie istnieje, dlaczego się boję, dlaczego nie mogę być szczęśliwa mając u boku wspaniałego faceta, który będzie mnie naprawde kochał????
minęło już 7 miesięcy, a ja wciąż go przeżywam, tęsknie...
dlaczego nie mogę zapomnieć, wyciągnąć wnioski i żyć dalej?
on jest szczęśliwy, dlaczego ja zawsze dostaje za swoje???
znowu nadzieja we mnie umiera...
mam ochotę się pobeczeć, bo i tak mnie nikt nie zrozumie....
ehhhh
łobuz
ojoj grzeczna to ja wczoraj byłam do 21;30 i potem tak mi się zachciało wcinać, że wpierniczyłam jogurt z otrębami i bułę, kurcze dobrze, że czekolady nie było i nie odważyłam się ciastek otworzyć;p nie mnniej jednak waga dziś była wyjątkowo miła i pokazała 0,5kg spadku;)
wieczorkiem idę do moich fajowych dziewczynków poświętować obronę ich magisterek, może wieczorem jeszcze tańcować pójdziemy;)
nadal uczę się etyki z siostrzyczką, która już czuje się lepiej;)
z ćwiczeniami to narazie na bakier, ale może wkrótce;p
śniadanko już wcięłam i dzisiaj przewiduję dietetyczny obiad czyli kalafior;)jeszcze żebym tego wieczoru wychlipała tylko pifffko i nie wcinała za dużo to bedzie total eleganc;)
i akceptuje siebie kolejny dzień;) może nawet pewności siebie mi odrobinkę przybyło....;)
kupię motywacje
kurczaki wiecie co po raz pierwszy w życiu zaczęłam akceptować siebie taką jaka jestem, jeśli chodzi o wygląd oczywiście, bo w psychice jest mnóstwo do poprawy;) tak patrze na siebie w lustrze, na swoją twarz i całe ciało i myśle sobie jestem ok, nawet jeśli waga dziś rano pokazała 67,4kg... odchudzać wcale mi się nie chce, chociaż chrapkę na te 63kg mam;) muszę się ogarnąć i nie ulegać pokusom, a dziś koniecznie nie wcinać po 18ej...
w sobotę byłam na imprezie w całkiem nowym towarzystwie i w całkiem nowych klubach, oczywiście pewności siebie mi brakuje i czasem prostej zwykłej olewki na wszystko...
odpowiedniego faceta dla siebie też nie widziałam, heh bawili się z nami tacy los pakeros z kawalerskiego, ale to nie mój typ absolutnie, tęsknie za uczuciem, za kimś bliskim, czasem nawet za moim byłym...nie jest to wszytsko łatwe, czasem nawet nadziei mi brakuje...
chciałabym też na wakacje poszukać sobie jakiejś pracy, chociaż ostatnio bardzo wątpie w siebie i w to, że mnie gdziekolwiek przyjmą, znowu boję się spróbować i to jest najgorsze...
poza tym ciągle pomagam siostrze uczyć się do egzaminu, czasami już naprawde mam tego dość, ale z drugiej strony jest mi jej bardzo szkoda, bo musi biedna i się uczyć i walczyć z porządnym przeziębieniem...
w środę powrót do domku...w czwartek imienny dziadka...dietowo może być nie łatwo...
ma ktoś chęć mnie solidnie zmotywować??? jeśli tak to bardzo proszę...;)
pozdrowionka;)
od wczoraj magister
jeszcze nie mogę w to uwierzyć, wczoraj się obroniłam i jestem magistrem farmacji;) cieszam się strasznie, jak nie wiem co;)))) dziękuję wszystkim, którzy o mnie pamiętali i mocno trzymali kciuki;*
przeziębiona kurcze...
w nocy nie mogłam spać, miałam takiego powera jak nigdy, ciekawe dlaczego??? hmmm...
z nosa zaczęło mi się lać jak nie wiem, teraz mam katar w całej okazałości i pocę się jak mysz...
nadal uczę się na moją obronę, która już za trzy dni;)
nastrój raz tak raz tak, dzisiaj up;)
od kilku dni regularnie ćwiczę, pościągałam sobie fajne sety z klubów, więc cała przyjemność po mojej stronie;)
waga 65.9 kg, ale tuż przed okresem czyli jest nieźle;)
przede mną jeszcze zakupy i nauka dalej;)
nad charakterem pracuję nadal, chociaż czasem już mam ochotę się poddam i żyć dalej tak jak żyłam tylko co to za życie, jak stać mnie na więcej...
i tym optymistycznym akcentem kończe;) jak będę miała wene to naskrobe coś jeszcze wieczorem;)
siemano
od rana było trochę biegania związanego z przygotowaniem do obrony, kwiaty zamówiłyśmy, zadania rozdzieliłyśmy, jest ok;)
jak byłam na uczelni to przed panią promotor ciągle czuję wewnętrzny strach i panikę, ale licze na to, że do wtorku mi przejdzie i się obronię bez problemów;)
wczoraj steper zaliczyłam, dziś też to zrobię, jeśli chodzi o wagę to szału nie ma nadal muszę gonić pasek, ale dam radę;)
gardło dziś boli zdecydowanie mniej i to jest duży plus;)
zaraz biorę się za naukę, czyli pyszna mocna kawa wysoce wskazana;)
akcja zajebistość trwa, nie jest łatwo przestawić myślenie , ale bardzo się staram;)
pozdrawiam wszystkich:)
środowo
byłoby pięknie gdyby nie fakt, że strasznie boli mnie gardło...no trochę to nie fajne mam nadzieję, że jutro będzie lepiej...
kupiłam sobie dzisiaj truskaweczki i śmietankę i deser był pyszny, nie wiem czy za to waga się na mnie nie pogniewa jutro, no ale...
teraz czekam na przyjazd rodziców, bo mają nas dzisiaj odwiedzić, wreszcie bo już się stęskniłam;)
wczoraj poćwiczyłam na steperze, dzisiaj też się postaram jak zdązę;)
no i to na razie na tyle;)
aha i już oczywiście nie pozwalam sobą pomiatać ani samej sobie ( bo często mi się to zdarzało), ani innym czyli akcja zajebistość w toku...
c.d.
bluzka kupiona nawet w fajnej cenie;) w drodze powrotnej złapała nas burza, do mieszkania weszłyśmy total mokre, zupełnie jakbyśmy się w ubraniach pod prysznic wpakowały, ale śmichowo było;)
ogarniam się i ja już więcej z siebie very sieroty robić nie będę, deptać po sobie nie pozwolę, ciągle ulegałam, głowe spuszczałam i przestraszona uciekałam, o nieeeee, dalej tak nie będzie, na moją obronę pójdę pewna siebie i z całą tą pewnością siebie obronię tytuł magistra, kurde po raz pierwszy na tych studiach zachowam się tak jak powinnam!!!!
przede mną jeszcze steperek, dietowo całkiem ok, zobaczymy jutro co na to waga;)
pozdrowionka;)
ehhh
akcja zajebistość trwa;) jak wytrzymam do wieczora będzie lux;)
byłam na uczelni, opitol może nie tak za mocny ale jednak zebrałam, nie wiem dlaczego na uczelniach medycznych tak jest, ale lubią robić z ludzi beznadziejnego debila, ze mnie to już szczególnie, na początku dostałam mocno po dupie teraz też dostaje, na szczęście mimo tego wszystkie papiery poskładałam jak należy, brakowało mi jednego wpisu, ale udało się go załatwić...
zaraz obiadzik a potem wypad po białą bluzeczkę do kostiumu;)
nastrój średni na jeża, bo zaczęłam czuć się tak jak ci ludzie mnie traktują, chciałabym być twarda i mieć to wszystko w nosie, jak trzeba to rolę grać i swoje osiągać, a nie ciągle się użalać i czuć się słabsza i słabsza i głupsza...
ehhh kiedy ja się w koncu tak w 100% ogarnę i będę tak zajebista jakbym chciała,nie bać się wyzwań, nie bać się porażki, po prostu żyć pełnią życia i swych możliwości....
akcja zajebistość rozpoczyna się jutro...
spinam dupcie i biorę się w garść, bo za bardzo się rozpuściłam i zaczęło mnie to mocno wkurzać...obiecuje sobie jedno a robię drugie, po czym użalam się nad sobą że nie wyszło po raz kolejny i to nie tylko o dietę mi chodzi ale o wiele innych spraw...
do obrony pozostało 8 dni, jutro idę dopełnić pozostałe formalności, mam nadzieję, że promotorka będzie miała dobry nastrój, bo ostatnio nawrzeszczała na mnie za nic, no nic taka jej uroda, a mnie to trochę zabolało...życie...
od jutra też ćwiczenia pełną parą i nie ma przebacz...
kurdę chcę być laską i nią będę i uda mi się to w tym roku, w te wakacje...
faceci uważajcie, bo niebawem pani mgr będzie ociekać zajebistością o taaak...
pozdrawiam wszystkich;)