Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Z każdym kilogramem nienawidzę się coraz bardziej,a gdy pałam do siebie coraz większą nienawiścią nabieram coraz więcej kilogramów.Błędne koło się kręci,a ja wpadam w wir,który pogrąża mnie z otchłaniach samotności,zamykam się w sobie,a przecież wkoło mnie jest tylu ludzi,którzy są za mną i nie ważne ile tych kilogramów jest...ale jednak...mój umysł powtarza mi"TY GRUBASIE NIKT CIĘ NIE KOCHA I NIKT CIĘ NIE CHCE,ZAMKNIJ SIĘ NAJLEPIEJ W DOMU I NIE POKAZUJ LUDZIOM NA OCZY BO WSTYD"Właśnie to wstyd,wstydzę się wyjść z domu,bo boję się jak ludzie na mnie patrzą,przecież nie ma już 15 lat i nie chodzę do szkoły,dzieci nie pokazują mnie palcami,a jednak...wstydzę się wyjść z domu i błędne koło trwa...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 26899
Komentarzy: 200
Założony: 27 czerwca 2010
Ostatni wpis: 28 grudnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
zwiedly.blawatek

kobieta, 39 lat, Kraków

158 cm, 66.60 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 lipca 2011 , Komentarze (1)

Hehehe cóż za czary,  czekałam dziś w samochodzie czekając na współwięźniarkę z pracy i o czym myślałam, o zgrozo, o tym co zrobię jak już będę ładna i szczupła heheh że tak bym się nie ubrała jak ta laska, bo choć ma figurę wygląda fatalnie w tych ciuchachMam nadzieję, że nie popadnę w jakąś psychozę z tym odchudzaniem.

Wczoraj znów wylałam siódme poty na steperze(30 min intensywnej walki z samą sobą), 2-gi dzień A6W(oo zgrozo mięśnie mi napierdzielają dziś cały dzień) i 10 minut skłonów na boczki. Hihi i wszystko to przed wyjście do baru, gdzie znów nie tknęłam ani grama alkoholu, no dobra to że pojechałam autem zaważyło na mej szóstkowej trzeźwości.
Zadzwoniłam też na fitness i basen, żeby zarezerwować miejsce, wyskoczyłam na chwilę z pracy i zakupiłam sobie dresik i dużą torbę na różne pierdoły,żebym miała w czym popinkalać na ćwiczenia,tak profesjonalnie hehe.Teraz mój los przesądzony,jutro pilates, piątek basen i módlmy się o przypadkowe oczy, które zobaczą mój wielki tyłek

12 lipca 2011 , Komentarze (1)

Heheh miałam wczoraj Wielki Plan siedzieć na dupsku i nie robić nic przynajmniej  wiążacego się jakąkolwiek aktywnością, a tu taki zonk Hehehe dostałam takiego nagłego powera, że wpierw stwierdziłam, że zacznę A6W, więc pierwszy dzień za mną, a potem wskoczyłam na 30 min stepera i to  z całą werwą hehe na jaką było mnie staćDzisiaj też się postaram co zdziałać, ale będzie trudno, bo idem witać kumpla z emigracji tymczasowej, oczywiście bez alkoholowo

Plan na ten tydzień dalej aktualny, ale jeszcze nie zarezerwowałam sobie miejsca, jak to zrobię to będzie musztarda po obiedzie

Miłego

11 lipca 2011 , Komentarze (2)

Wielkie porządki,nie tylko na mieszkaniu, ale w sercu, trza wyrzucić wszystkie wspomnienia, marzenia zaliczone do "nie-do-spełnienia" i złudne nadzieję. Żadnego użalania się nad sobą,broń P.B, jedynie realny rzut okiem na 26 lat posuchy

Co do diety, tu wielkie HALO, bo trzymam ją w 100% i nie sprawia mi to żadnych trudności, jestem zszokowana bo do tej pory nie udało mi się utrzymać żadnej diety, choć szczerze żadnej nie stosowałam, odżywiałam się zawsze zdrowo, omijając fast foody, smażone,tłuste,żarłam błonniki, warzywa i owoce,no jedynym problemem były słodycze i moja hipoglikemia i jej wilczy apetyt na podniesienie cukru we krwi Jestem z siebie dumna, tylko że nie dalej boje się wejść na wagę hahaha choć na pewno z niej spadnę hehe albo z kilogramami albo na ziemię widząc,że nic a nic nie zrzuciłam

Plan na ten tydzień jest taki: czw-fitness,pt-basen i of korze dieta dalej. Plan jest,ale czy zostanie wykonany nie wiadomo

A na weekend jadę chyba do rodziców(miał być wypad ze znajomymi w góry, ale po co ja im, ani nie piję, ani nie jem, daruję sobie tym razem, jeszcze za wcześnie) I jeszcze coś ważnego tak na koniec, taka głupota, ale bardzo jestem wdzięczna moim rodzicom, że są ze mną i nie pichcą żadnych pyszności jak jestem w domu. Niech Bóg im w dzieciach wynagrodzi,choć w połowie takich zajebistych jak JA

10 lipca 2011 , Skomentuj

Nie jest chyba tak źle, dziewiąty dzień a ja nadal jestem na diecie i się chyba nawet jej trzymam, no nie licząc tego, że jem jednak trochę mniej niż mi to wykalkulował dietetyk,ale chyba wielkim grzechem to nie jest na razie póki się jeszcze aktywnie nie ruszam
Dzisiejszy dzień hmm przespałam i przeleżałam, ogólnie gdyby nie telefon spałabym cały dzień, strasznie byłam zmęczona po tym tygodniu. Ale od przyszłego wielkie zmiany:po pierwsze kończy mi się okres i będę mogła już swobodnie iść na basen(trochę z tego powodu jeszcze nie poszłam, a trochę jednak ze strachu przed publicznym roznegliżowaniem się,ale walczę),po drugie zakupiłam dziś karnet na fitness na dwa miesiące hehe piniądzory są najlepszym motywatoremi od czwartku zaczynam się fitnesować, więc wielkie zmiany u wielkiego wieloryba


9 lipca 2011 , Komentarze (2)

I tak, jest piękna lipcowa sobota, a ja siedzę w robocie i to na własne życzenie, w sumie i tak nie miałabym co robić, lepsze siedzenie w pracy niż opierdzielanie się w domu, bo wiem, że tam nic bym nie zrobiła, a tu przynajmniej coś sobie porysuję.
Wczorajszy wypad do knajpy udał się w 100% jeśli chodzi nie tylko o towarzystwo,ale też o dietę, bilans:1litr wody niegazowanej z cytryna, ale jest ciężko, oo zgrozo i to jak, tak bez piwka, początek spoko, ale jak już każdy łapie fazę, to jednak na ile byłoby się duszą towarzystwa, trudno jest się dostosować:)) A zapomniałam, że dietowo jednak nie na same plusy, bo przez wczorajszą fasolę o nazwie"możesz mnie pokroić, ja za jasną cholerę się nie ugotuję"nie zdążyłam zjeść obiadu.

Co do ważenia.Chyba powinnam się zważyć.Ale boję się,nie chcę wiedzieć,że po tygodniu nic się nie zmieniło,chyba by mi to odebrało motywację,którą jeszcze mam. Z drugiej strony widzę,że coś się zmienia, nawet jeśli nie chodzi o wygląd to o samopoczucie, w końcu o moje zdrowie tu przede wszystkim chodzi i he o zdrowie mych nienarodzonych dzieciorów i jakbym stanęła na wadzę i zobaczyła 100KG!!! w dół ła ła łi ła hehe
Zresztą dopadł mnie okres, więc nie ma na razie póki co się bawić w odważnik

Pozdrawiam Was wszystkie lekkostrawnie

8 lipca 2011 , Skomentuj

7,5 godziny w pracy za mną a ja nie zrobiłam nic i to takie wielkie nic, jeden poprawiony opis technologiczny i tyle i w sumie przez te 30 minut nie mam najmniejszego zamiar silić się na jakąkolwiek aktywność umysłową hehe nawet mi wyraz więzną na palcach;P
Hehe udało się, nie dałam się dziś namówić na lody, oczywiście szefowa stwierdziła, że wczoraj od jej męża wzięłam a od niej już nie chciałam hehe co podsumowałam krótkim"wie Pani ja mężczyźnie nigdy nie odmawiam"ale lodów jak nie zjadłam,tak nie zjadłam hehe
Zaraz koniec"roboty",do domu,obiad(w planie makaron z fasolą czerwoną i jeszcze nie wiem czym),a potem do knajpy na...wodę

7 lipca 2011 , Komentarze (1)

Złamałam się,ale nie przesadzajmy hehe jakże mogłam odmówić mojemu szefowi:)hehe chłop uwielbia lody(każdemu mającemu niemoralne skojarzenia mówimy nie),przyniósł biedny nam wszystkim i tak długo się opierałam i opierałam,a lód był taki piękny i nie wytrzymałam. W sumie gdyby nie to ,że to szef i cały dzień z nami siedzi,to był tego loda wyrzuciła,aż tak mi na nim nie zależało,chyba jednak wolę walczyć o moje zdrowie,ale niefortunny zestaw zdarzeń zmusił mnie do tego.Ale nic,nie przejmuję się,podobno organizm potrzebuję więcej energii do spalenia lodów niż one same mu dostarczają,więc chyba nie jest jeszcze tak źle. No nic wracam do pracy, bo jeszcze 1,5 godziny, potem do domku i do lekarza, trzymajcie kciuki,żebym tym razem zakwalifikowała się do szpitala

6 lipca 2011 , Komentarze (4)

Anonimowość w sieci jest chyba najlepszym wynalazkiem XXI wieku, choć życie nauczyło  mnie, że nieraz początkowa anonimowość zmierza do chęci poznania, odkrywania tego co po drugiej stronie monitora i zazwyczaj(przynajmniej w moim wypadku)kończy się to,po konfrontacji, zakończeniem tak dobrze zapowiadającej się znajomości Nie wiem co mnie natchnęło na takie rozmyślania, może dawniej, wtedy kiedy takie zawody na ludziach były świeże i raniły,ale teraz.Teraz zrezygnowałam nawet z kontaktu w świecie interaktywnym. Choć się uśmiecham do ludzi, jestem miła i gadam do kogo popadnie, to nienawidzę tego, nienawidzę tego, że oszukuję samą siebie,że wszystko jest w porządku. Wiem, to głupie, wygląd się nie liczy, ale jak schudnę,wtedy na pewno inni będą"patrzeć" na mnie zupełnie inaczej, tylko że ja wiem, że wtedy oddale się od ludzi jeszcze bardziej, bo nie zauważali jaka byłam wartościowa, gdy byłam gruba i brzydka, a zauważyli mnie o 30 kilo mniejszą wersję mnie,tej samej mnie,nie innej. Pewne nie schudnę, więc nie ma co dywagować, pewnie za parę dni sobie odpuszczę, już mam na to ochotę(tutaj kwestia damsko-męska),ale czy nie byłoby miło gdyby ktoś pokochał mnie za to co mam w środku.Głupoty

5 lipca 2011 , Komentarze (1)

Przez tą dietę popadam chyba w jakąś paranoję, siedzę i wczytuję się w wszelakie nowinki w internecie:) Dzisiaj chociażby dowiedziałam się, że najlepiej nie ulegniemy pokusom, gdy sprawimy,że nam spowszednieją, staną się zwykłe, normalne i nie będą zachwycać. Tak w skrócie, siedzę i wpatruję się w przepisy, wypieki i programy o gotowaniu, i w sumie nawet to jakoś działa, nasycam oczy, chociaż oczy,mózg jest pełen,a brzuszek nadal pusty i co najważniejsze serducho bez żadnych wyrzutów


Kilka słów o diecie, już mnie zaczyna męczyć, może nie sam brak czegokolwiek zjadliwego, czy głód, który jednak mnie w pracy dopada, bo chcąc, nie chcąc, praca umysłowa też wymaga energii, ale samo to celebrowanie sporządzania posiłków, musiałam zmienić mój cały rozkład dnia, mój styl życia i obawiam się, że może to mnie zabić

4 lipca 2011 , Komentarze (2)

Dzień trzeci i za opieranie się pokusom powinnam dostać złoty medal:) Odwiedziłam mnie moja przyjaciółka, nie powiem, że nie nienawidzę jej za to, że jest szczupła, ładna i idealnie kobieco,jak dla mnie, zbudowana hehe a obżera się jak świnia w korycie pełnym resztek. Czego ona przy mnie dziś  nie zjadła:lody, batoniki, drożdżówki, rogaliki, chipsy...A gdzie solidarność?? Mogła sobie chociaż darować przy mnie i najeść się w domu, choć może powinnam częściej poddawać się takim próbą hehe będę wtedy siłaczem Kumpela polazła, a pokusy zostały, chipsy dalej leżą na blacie, a rogaliki lśnią złocistym skarmelizowanym cukrem, heheh może powinnam zacząć pisać ody do jedzenia:)

Przyszedł mi dziś strój kąpielowy, oczywiście zamówiony na allegro, bo gdzie ja w sklepie, w przymierzalni a feeee, szkoda że nie zdołałam go jeszcze oglądnąć i co najgorsze przymierzyć, w pracy wolałam go nie pokazywać, bo ani szefowa, ani koleżanki z pracy nie są przychylne, wręcz zawistne i patrzą, żeby mi się tylko potknęła noga, ale nic jutro go zgarnę do domu i chcąc nie chcąc przymierzę, obiecuję nie opublikuję zdjęć, dla dobra naszego

Acha co do zdjęć:/ Na razie już nie obiecuję, bo obiecanki macanki a głupiemu stoi