Kolejny powrót
Ostatniego wpisu dokonałam 19 marca. Od tego dnia nic tu nie pisałam. Cieszyłam się tym co osiągnęłam, ale radość nie trwała długo, bo 2 kg bardzo szybko wróciły. I tak sobie z nimi walczyłam raz lepiej raz gorzej. Gdybym wiedziała, że tak trudno pozbyć się tej końcówki, to nigdy nie zrobiłabym przerwy po uzyskaniu 60 kg. Taki miał być mój cel, ale później wpadłam na pomysł, żeby stracić kolejne 2 kg. Teraz chcę zrzucić jeszcze trochę, bo w październiku idę na wesele. Miło mi jak słyszę, że ładnie wyglądam lub dużo schudłam, ale ja nadal źle się czuję ze swoją wagą. Mam dwie szwagierki, które mają podobną wagę a wyglądają o niebo lepiej. Ćwiczę dużo. Cały lipiec na zmianę ćwiczyłam Jillian i biegałam, w sierpniu więcej jeździłam na rowerze i biegam codziennie ok. 5 km. Myślę, że inne dziwczyny przy takiej diecie i ćwiczeniach uzyskałyby dużo lepsze efekty.
sukces osiągnięty
Oj, bardzo dawno nie uzupełniałam pamiętnika. Wchodzę tutaj każdego dnia, czytam Wasze wpisy, przeglądam i porównuję się z Wami. Ale jakoś nie chce mi się pisać. Może to przez ostatnie problemy z dziećmi lub nadmiar pracy. Nawet nie miałam ostatnio czasu, żeby ćwiczyć. I tym bardziej jestem zaskoczona, że waga spadła i to poniżej zakładanej granicy. Teraz się zastanawiam, czy nie przesunąć paska o kolejne 2 kg w dół. Już kiedyś tak zrobiłam, bo mój pierwszy próg wynosił 60 kg, a drugi 58 kg. Ostatnie sukcesy trochę mnie zachęciły i chcę być jeszcze szczuplejsza.
Bardzo się cieszę z tego co osiągnęłam, bo takiej wagi nie miałam chyba od podstawówki, a było to sporo czasu temu. W przyszłym tygodniu mam okrągłą (bardzo) rocznicę urodzin więc chyba to najlepszy prezent jaki mogłam sobie sprawić.
59
A niech to, zmieniam mój pasek, może bardziej mnie zmotywuje ( waga na nim jest prawdziwa, tylko boję się, żeby nie wzrosła).
...
Nie mam pojęcia co jest z moją wagą, spada jakby chciała a nie mogła. Nawet nie przesuwam paska, bo jutro może się okazać, że waga znowu wzrosła. Dużo ćwiczę, dietę też trzymam i nic z tego nie pojmuję. Tak chciałam na urodziny osiągnąć swoją wymarzoną wagę.
A dzisiaj poćwiczyłam sobie skalpela, 10 min na skakance i godzinę hula hop.
dużo pracy
Maszyna pracy ruszyła i znowu na nic nie mam czasu, a ten tydzień jeszcze ma pełno dodatkowych zobowiązań i obowiązków. To przynajmniej pozwala mi trzymać dietę. Mam trochę mnij czasu na ćwiczenia. Jednak bardzo ich pilnuję i muszę poćwiczyć każdego dnia z Ewą albo Jillian.
Jutro ważenie.
...
Nie było tak strasznie z tym powrotem do pracy, ale za to było mniej czasu po południu. Ćwiczenia zaliczone: 55 min z Jillian i 20 min hula hop. Dieta też utrzymana. Myślę, że zjadłam ok. 1200 kcal.
podobnie
Sobota całkiem podobna do piątku. Tylko zamiast Jillian był "Skalpel" Ewy Chodakowskiej, a poza tym skakanka i hula hop. Nie było też sprzątania tylko szykowanie się do pracy. Ciężko się wraca po dwóch tygodniach laby, a przyszły tydzień zapowiada się ciężko.
Zjadłam dzisiaj odrobinę więcej, bo 1166 kcal. Nie wiem na ile jest to dobrze policzone, bo przecież krupnik krupnikowi nie równy. Nie wiem ile spaliłam. Zastanawiam się ile można spalić w czasie "Skalpela", a możę ktoś wie?
powrót na właściwe tory
No, dzisiaj było bardzo dobrze. Jestem zadowolona. Dzień zaczęłam od ćwiczeń: 55 min ćwiczeń z Jillian (daje w kość), 30 min hula hop, 16 min skakanka. Potem było długie sprzątanie przed powrotem do pracy (2,5 godz). Mam nadzieję, że przy tym sprzątaniu też nieco spaliłam.
Z diety też jestem zadowolona, bo zjadłam 1024 kcal (według Ileważy,pl). Słodyczy nie tknęłam mimo iż w kuchni stoją dwie miski pączków i oponek upieczonych wczoraj przez moją córkę.
Zapisałam się wczoraj do grupy - bez słodyczy przez post. Należę jeszcze do grupy odchudzającej się do pierwszego dnia wiosny, do skaczących na skakance i kręcących hula hop.
powrót z wolnego
Prawdę mówiąc wróciłam już dwa dni temu, ale niestety ten krótki wyjazd wybił mnie z właściwych torów. Więcej jadłam no i nie ćwiczyłam. Dzisiaj też pozwoliłam sobie na pączka, ale od jutra wracam do moich solidnych ćwiczeń i przede wszystkim do diety. Zastanawiam się nawet nad tym, czy nie zrobić sobie jutro dnia głodówki, a może nie.
wyjazd
Piszę teraz, bo za chwilę wyjeżdżam na parę dni ferii. Coś przecież się należy od życia. Boję się trochę o moją dietę, bo na wyjeździe trudno trzymać się w ryzach. Do ćwiczeń też nie będzie warunków, ale może za to długi spacer.
Wstałam dzisiaj wcześniej by wykonać plan ćwiczeniowy. Trochę tego mniej z powodu pośpiechu: 30 min Jillian, 8 min nogi, 5 min skakanka.