Pamiętnik odchudzania użytkownika:
mamaPuszysta

kobieta, 47 lat, Za Górą

168 cm, 84.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 października 2013 , Skomentuj

Po prostu nie da.  Przytrafiła mi się kontuzja ręki. Całkiem niespodziewanie.
Pokrzyżowała mi plany.

Waga póki co w miarę w miarę, ale obstawiam, że to po prostu spada masa mięśniowa. Powrócił apetyt na słodycze.
Och oby mi nie odbiło i żebym przetrwała ten trudny okres bez efektu jojo.

20 października 2013 , Komentarze (1)

Od ostatniego wpisu minął bez mała tydzień. 

W ostatnim poście pisałam o tym, że muszę jeszcze ćwiczyć.

I w końcu nie poćwiczyłam, zmęczenie wzięło górę. Tak samo jak następnego dnia, następnego i  ... aż do dzisiaj. W międzyczasie 2 czy 3 dni z pójściem spać do łóżka o godz. 20-tej.

Nie miałam po prostu siły, musiałam zregenerować się,  ponadrabiać tyły w mieszkaniu, poprzytulać się  do złaknionych bliskości dzieci.

Jedzeniowo ok, z wyjątkiem wczoraj i dziś ale nie jakieś mega ilości niezdrowego żarcia.

Trafiła mi się jakaś kiełbasa przy ognisku, do tego biały chleb, kilka kostek mlecznej czekolady.

Na wadze - i to najbardziej dołujące - ponad kilogram więcej w przeciągu tygodnia.

I tu mam ochotę się załamać - kuźwa nie jestem jakimś cyborgiem a muszę muszę muszę spalać te pieprzone kalorie biegając, ćwicząc,  bo inaczej tyję w oczach. Aha i najlepiej nic nie jeść, żyć powietrzem.

Eee szkoda gadać.

Widzę, że konieczne jest przeorganizowanie się w moim życiu i te wszystkie ćwiczeniowo - biegowe historie robić rano. 

Czyli czeka mnie przestawienie się z nocnej sówki na rannego ptaszka.

Ćwiczenie/bieganie (w zależności od grafika) + potem szykowanie zdrowych, niskokalorycznych, przemyślanych posiłków do pracy w tym jednego zastępującego obiad +wyszykowanie i odprowadzenie dzieci do p-kola.

to wszystko przed pracą.

Ok tylko jak, powiedzcie jak wstawać codziennie rano o 5-tej?


14 października 2013 , Komentarze (2)

Chce mi się spać, najchętniej poszłabym już do ciepłego łóżeczka i otuliła kołderką.
Ale nie nie  nie - muszę jeszcze zrobić Skalpel ażeby grafikowi stało się zadość.

Och żeby nie moje ostatnie zdjęcia w zestawieniu sprzed tymi sprzed kilku miesięcy to nic nie ściągnęłoby mnie z łóżka.
Idę ćwiczyć bo za moment usnę na stojąco.
 

13 października 2013 , Komentarze (1)

Udało mi się - przebiegłam dzisiaj dystans 22 km, łącznie z rozgrzewką zajęło mi to 2,5 godz.

Cztery tygodnie temu  zabrakło mi do mety 4 km (pisząc meta mam na myśli naszą działkę pod miastem).
No i tak szczerze mówiąc wybiegając dzisiaj z domu tak nie do końca wierzyłam w swoje możliwości.
No ale super.

Teraz chwila odpoczynku, potem robię pizzę moim najbliższym.
Kto wie, może się skuszę na kawałeczek chociaż co do zasady nie jem  żółtego sera.

Nota bene, z tą pizzą nie powinnam szaleć bo pomimo zrzucenia ładnych kilkunastu kilogramów nadal jestem wieeeelką babą.

Dzisiaj pofoczę trochę w basenie i mam nadzieję, że tam spalę jeszcze kilka kalorii.
Tyle że pojedziemy autem, bo jak się udam z córą na piechotę, to mogę już nie mieć siły na powrót o własnych nogach.






13 października 2013 , Komentarze (1)

Właśnie zjadłam nieśmiertelną owsiankę na śniadanie i spijam kawkę.
I zastanawiam się jak tu zorganizować dzień, żeby się zmieścić ze wszystkim co zaplanowane na dziś.
Po pierwsze mam zaległe wybieganie z wczoraj (od rana byłam bardzo zajęta, wieczorem pożałowałam swoich stawów kolanowych i nie wybiegłam wieczorkiem bo wtedy tylko bieganie po betonowych chodnikach osiedla)
Powinnam to wybiegania robić w parku, po piaskowych utwardzonych alejkach,wtedy mniej masakryczne jest to dla moich stawów.
Jako rekompensatę za zmiany w grafiku walnęłam sobie wczoraj przed snem Skalpel i był to już 4-ty Skalpel (na 3 zaplanowane) w bieżącym tygodniu.
Co do dzisiejszych planów musimy szybciutko wyskoczyć na działkę za miasto - wczoraj zakupiliśmy sadzonki, trzeba je posadzić ale nie możemy tam zabawić za długo bo mąż musi wrócić na spotkanie.
A wieczorkiem jeszcze basen z córką, liczę że nie będzie wielkiego obłożenia i uda mi się zakupić bilet. Chętnie bym sobie popływała.
Powinnam pomyśleć nad karnetem na basen.
Hm no to wychodzi na to, że powinnam już się ubierać i zmierzać truchtem w kierunku parku, bo 2 godz biegania to nie pikuś i jakoś musi się zmieścić w napiętym grafiku.


Miłej niedzieli i do roboty!

P.S. Dzisiaj rano 73,7 kg na wyświetlaczu wagi

 

11 października 2013 , Komentarze (1)

Warto o siebie zadbać.

Opłaca się poskromić apetyt, przemóc się do ćwiczeń.

Wygląd, samopoczucie, wiara w siebie - wszystko to są plusy odklejenia tyłka od kanapy i odstawienia michy sprzed nosa.

Miło jest nakładać luźne spodnie na pupę, miło słyszeć komplementy w związku ze "skurczeniem" się o  2-3 rozmiary a już zupełnie bezcenne jest to poczucie spełnienia w kwestii samodyscypliny.

8 października 2013 , Skomentuj

Na wadze dzisiaj wieczorem 74,4 kg. Uznajmy, że wyjojczone.

Bieganie zaliczone, pracowałam dzisiaj nad przyspieszeniami, dołożyłam 5-te dodatkowe przyspieszenie w mojej stałej trasie biegania wtorkowo-czwartkowego. Dzisiejszy czas 45 min.

Poza tym rower do/z pracy 2x20 min.
Spacer na zajęcia z dzieckiem - 2x20 min.
Jedzeniowo ok, do pracy dotarłam z tysiącem pojemników.

Wieczorem zafundowałam sobie deser kawowy.








7 października 2013 , Komentarze (4)

Moja waga ma gdzieś moje dyiety i ćwiczenia. Bezczelnie, jak gdyby nic pokazuje z dnia na dzień coraz więcej. Dzisiaj wieczorkiem 75,7 kg. Chyba nawet nie dodam tego do paska postępu, bo wstyd.
Mam nadzieję, że to na okoliczność zbliżającej się @.

Ja nadal grzeczniutko - plan ćwiczeniowy/biegowy zaliczam sumiennie.
 Z jedzeniem się pilnuję. Muszę tylko postarać się przesuwać treściwszy posiłek w okolice południa a nie na godz 17-tą czyli mój powrót z pracy. Ale weź tu bądź mądra i baruj się o 6 rano z gotowaniem, pakowaniem w pojemniczki.

Czy pisałam już, że od kilku miesięcy sporadycznie używam windy i o ile to możliwe (czytaj: nie ma ze mną ogonów w postaci dzieci) wbiegam niczym sarenka na 5 piętro? A czy chwaliłam się nieskromnie tym, że do pracy jeżdżę rowerkiem (ok. 3,5 km w jedną stroną)?Kiedy miałam w ub tyg rower w naprawie robiłam ten dystans na piechotę zostawiając łaskawie autko pod blokiem?
Ha a wczoraj niby leniwy dizeń a 1godz.20 min spacerku zaliczyłam.
A ta waga małpa jedna wredna złośliwa pokazuje więcej i więcej

Dobra koniec tych pisarskich wypocin - dopiero skończyłam ogarnianie mieszkania (jest już po godz. 22-iej) a jeszcze Skalpel przede mną.

6 października 2013 , Komentarze (2)

Wczoraj minęła sobota, plan wykonany na 100%. Wieczorkiem biegałam 2 godzinki (5 standardowych kółek) - trening na wybieganie.
Stwierdzam, że po 3-cim treningu na wybieganie zdecydowanie lepiej się czuję po takim dystansie niż jeszcze chociażby tydzień temu. Trochę mnie tylko męczy ta monotonność podczas biegania, ale uznałam że ta sama trasa ma takie zalety, ze doskonale jestem w stanie monitować swoje postępy.
Krótkie treningi 2 kółka (wt i czwartek) - w tym tygodniu zauważyłam, że o ok 5-10 min poprawił mi się czas przy ich pokonywaniu.

Do tego zaliczyłam też dzisiaj przed południem 3 godz. spacer.
Jedzeniowo ok.
Wagowo bez rewelacji ale nie jest źle.
Dzisiaj rano 74,4 kg. Wczoraj wieczorkiem 74,9 kg.

Ciekawa jestem kiedy po raz pierwszy zejdę poniżej wagi 74.
Mam nadzieję, że do Nowego Roku uda mi się osiągnąć i utrzymać wagę 72 kg.




2 października 2013 , Skomentuj

No cóż, waga mnie najwyraźniej nie lubi. Dzisiaj znowu wskazówka poszła w górę.

Trudno,muszę ją odstawić na trochę w kąt - ważne żebym systematycznie wykonywała w ciągu tygodnia ćwiczenia wg mojej rozpiski. Efekty w postaci samopoczucia - bezcenne.
Muszę tylko wcześniej wstawać, żeby mieć ciut więcej czasu na przygotowanie zbilansowanych posiłków na cały dzień. Niestety ostatnio moje życie toczy się na wariata - wszędzie w biegu, codziennie muszę coś zrobić po pracy, muszę gdzieś zdążyć.
Nie ma wyjścia - wieczorem planować posiłki na dzień następny co do okruszka i wcześniej wstawać celem ich przygotowania.
No ale tym samym muszę wcześniej chodzić spać.

Jejka dlaczego doba jest taka krótka?

Dzisiaj zaliczyłam Skalpel, prysznic, Vitalię a więc ze spokojnym sumieniem mogę pójść spać.