film ( kryminał, s-f, dramat, komedia, obyczajowy ); muzyka; książka ( patrz film );
udało mi sie w miesiącach letnich schudnąć 3 kilo, a zawsze wtedy tyję; postanowiłam iść za ciosem ;)
witam was kochane dietkę trzymam i prawdę mówiąc wogóle nie czuję się głodna i gdyby nie alarm w komórce na poszczególne posiłki to swobodnie mogłabym pominąc któryś posiłek, zresztą tak mi się wczoraj zdarzyło, byłam na szkoleniu i wyciszyłam komórkę i tak nie zjadłam pierwszej przekąski, jak wyszłam tez nie było jak bo od razu wsiadłam w auto, po drodze jeszcze szybkie zakupy i po powrocie do domu zjadłam dopiero obiad, ale planowo, więc ominietą przekąske włączyłam w resztę jedzenia wczoraj dostałam @, od razu mi wyrzuciło na twarzy 3 duże syfy, jeden na policzku pod okiem, drugi u nasady nosa a trzeci na skrzydełku nosa, wszystkie duże i czerwone, ale na policzku koszmarny, obrzmiały, w zasadzie nie da się go zatuszować bo musiałabym to robić co godzinkę a już miałam nadzieję że krwawnik pomógł ale zauważyłam że zmiany skórne pojawiają się nie co @ ale raczej co 2 miesiąc, więc pewnie to kwestia jajników no nic, wczoraj wieczorem wysmarowałam syfki antybiotykiem i pastą cynkową, dzisiaj rano było lepiej ale przed chwila byłam w toalecie i ten na policzku znowu rośnie i puchnie, staram się nie dotykac twarzy, ale już widz że zostanie mi w tym miejscu znowu krater to dziwne ale potrafię w jednej godzinie nie miec noic a za 2 godzinki już kilka dorodnych syfków no ale dosyć smędzenia , musze przez to znowu przejść i tyle wczoraj cały dzień właściwie poza domem, więc z ruchu jedynie rowerek 25 minut a dzisiaj to pewnie wogóle nic bo cały dzień w pracy jestem dni bez słodyczy :112/204 niestety z poniedziałek miałam fazę na słodkie ( pewnie przed @ ) bo mimo iż nie byłam głodna zjadłam sporo cukierków i duży kawał piernika dojrzewajacego, no ale z piernika nic nie zostało a ja znowu czuję że mogę żyć bez słodkiego z tym że w niedzielę urodziny taty więc pewnie znowu coś wpadnie słodkiego, w towarzystwie jakoś dużo gorzej mi idzie ze słodyczami, nawet jak nie jestem głodna ale widzę to musze zjeść waga pokazuje od dwóch dni ( pomimo @ ) poniżej 73 kilo, znaczy 72,8, znaczy to że jest nieźle i warto dalej trwać w diecie trochę deprymuje mnie to że na jutro jestem umówiona na kolnrole do dietetyczki, dobrze chociaż że na 10.30 to chociaż nie pójdę na wagę z żaciem całodniowym w brzuchu efekty w porównaniu do pierwszych pomiarów pewnie będą marniutkie, ale ważne jest to że zaczęłam stosowac dietę 27.11 z wagą wyjściową 74 kilo, a jak byłam u dietetyczki to wieczorem ( o 19 ) było na jej wadze 73,7 a rano tego dnia miałam na swojej wadze 73,2 kg, czyli faktycznie wystartowałam z wagą jakiś kilogram wyższą niż w chwili konsultacji póki co jestem naprawde dobrej myśli i sądzę że wreszcie przełamię kilkumiesięczny zastój wagowy ponieważ rozpiska dietetyka jest tylko wagowa a nie kaloryczna, pokusiłam się i obliczyłam kalorycznośc dwóch dni, wyszło na jeden dzień 1370 kalorii a na drugi 1325 kalorii, czyli generalnie tyle ile i tak zjadałam, a jednak mam wrażenie że teraz chudnę a przedtem stałam w miejscu, no ale widzę że mam w menu dużo owoców i warzyw, dużo nabiału ( głownie maślanki i kefiru ), sporo ryb ( średnio co 2 dni obiad ryba na obiad ), mało węglowodanów ( rzadko i mało pieczywa, kasz, makaronów itp ), ale chyba najmniej mam tłuszczu, ewidentnie prawie wszystkie obiady sa do przygotowania w piekarniku, ale ja duszę na patelni, w wygody i lenistwa, sporo mam natomiast suszonych owoców, orzechów i nasion
witam was i przepraszam,obiecałam że do was w piątek pozaglądam, ale jakoś źle się czułam ( ciśnienie u nas koszmarnie niskie więc ból głowy i ogólnie dupiate samopoczucie ) dzisiejsze ważenie wykazało 73,1 kg więc spadek wagi to 0,6 kg ( od wtorku ) ale rzeczywiście więcej bo we wtorek rano było ponad 74 kilo na obecnej diecie więcej chadzam do wc, na posiedzenia i szybkie wizyty to efekt dużej ilości błonnika, poza tym co w diecie dietetyk uznała za wskazane dodatkowe przyjmowanie błonnika w dawce 5-10 g dziennie; póki co włączyłam dziennie 3 g i chyba przy tym zostanę, chyba że uda mi się znaleźć błonnik bardziej skoncentrowany ( teraz biorę 2*2 tabletki po 750 mg, ale większej dawki błonnika w 1 tabletce w aptece nie było A oto mój przykładowy jadłospis ( za dzisiaj ) śniadanie: ser twarogowy chudy 100g + chleb żytni razowy 50g + rzodkiewki 100g + sałata lodowa 30g przekąska: pomarańcza 100g + rodzynki suszone 30g + bułka grahamka 25g + ser żółty 15g + szynka drobiowa 50g II przekąska: ananas 100g + żurawina suszona 15g + jogurt owocowy activia 1,5% tłuszczu obiad: mięso z piersi indyka bez skóry 100g + jabłko 150g + ryż suchy 20g + ananas 150g + słonecznik 10g kolacja: kefir 250g + otręby 15g
co do zup w mojej diecie to czasami się pojawiają, ale naprawdę rzadko ( i mogą być zabielane ), a to dlatego że wywar mięsny ma za dużo puryn które zakwaszają organizm a zakwaszony organizm znacznie wolniej chudnie i ma zachwiany metabolizm ( słowa dietetyczki ), poza tym moja dieta to dieta redukcyjno-oczyszczająca więc poza spadkiem wagi ma doprowadzić do poprawy metabolizmu i wieku organicznego a do tego konieczne jest odkwaszenie organizmu i przywrócenie równowagi zasadowej póki co zalecenia i tłumaczenia dietetyczki biorę za dobrą monetę i mam zamiar się do nich stosować, bo mam zamiar w końcu przekroczyć te cholerne 73 kilo
w ostatnim numerze Super Linii znalazłam kilka ciekawych informacji które wam przekazuję, do mnie przemawiają i można je łatwo zastosować na co dzień wśród 10 hitów odchudzania znalazły się min. : chudy jogurt ( ma sporo wapnia który przyspiesza wydalanie tłuszczu z organizmu ) ryby morskie ( mają kwasy tłuszczowe omega 3 które ograniczają gromadzenie się tkanki tłuszczowej i zwiększają jej spalanie ) jaja kurze ( białko w nich zawarte wspomagają odchudzanie, poza tym zjedzenie jajek na śniadanie powoduje nie tylko szybsze spalanie tłuszczu ale i zmniejsza chęć na podjadanie między posiłkami ) jabłka ( mają pektyny czyli rozpuszczalny błonnik, usprawniają proces trawienia i hamują apetyt ) zielona herbata z uwaga ! uwaga ! dodatkiem cynamonu ( to połączenie przyspiesza chudnięcie, poza tym zmniejsza magazynowanie tkanki tłuszczowej i ułatwia jej spalanie ), ale warto ją pić przynajmniej 3-4 razy dziennie ryż basmati ( ma korzystne proporcje wielocukrów dzięki czemu powoli podnosi poziom cukru we krwi ) kapusta kiszona ( przyspiesza metabolizm, reguluje również przemianę tłuszczową i obniża zły cholesterol ) pierś kurczaka ( wiadomo źródło białka które podkręca metabolizm ) płatki lub otręby owsiane ( wiadomo, błonnik ) grejpfrut ( przyspiesza spalanie tłuszczu i wpływa na wiele parametrów metabolicznych )
od kilku dni pijam zieloną tylko z kawałkiem kory cynamonu i zwiększyłam jej ilość z 2 do 3 szklanek dziennie, poza tym doceniłam kapustę kiszoną, chyba będzie częściej w moim jadłospisie ale do grejpfruta się nie przekonam, nie znoszę gorzkich rzeczy wczoraj pilates 1h dzisiaj rowerek stacjonarny 1h dni bez słodyczy: 109/200
witam was kochane małż wyjechał w poniedziałek wieczorem, bilans jego pobyty to wzrost wagi o 0,7 kg, czyli w normie jak na mnie we wtorek jeszcze dojadałam zapasy lodówkowe ale od wczoraj już nowa dieta, póki co się przystosowuję nie jest lekko bo człowiek jednak swoje wieloletnie nawyki ma i na śniadanie sałatka to dla mnie jednak coś niezwykłego, ale postanowiłam póki co trzymać się ściśle rozpiski dietetyka, umówię się na wizytę kontrolna za 2 tygodnie to wtedy może poprosze o zmiany na typy i rodzaje posiłków do których jestem przyzwyczajona, o ile to będzie możliwe bo już wiem że zup które lubię nie powinnam jeść zbyt dużo bo zawierają za dużo puryn które dodatkowo zakwaszają organizm przez co jego oczyszczanie i poprawa metabolizmu jest trudniejsza może się więc okazać że musze jeść dalej tak "dziwacznie" skomponowane niektóre posiłki żeby dieta zadziałała w końcu przyzwyczaić się można do prawie wszystkiego w okresie od ostatniego czwartku udało mi się porowerkować 2*1h ( piątek i niedziela ) w sobotę zaliczyłam kilkugodzinne tańce ( więc też był ruch ) wczoraj byłam na pilatesie a dzisiaj planuję rowerek godzinny, nie jest więc źle dni bez słodyczy: 107/197 ( w sobotę na imprezie był tort a w niedzielę z okazji odwiedzin znajomych było ciasto ) nie wiem czy dam radę jeszcze dzisiaj ale jutro mam wolne i na bank do was pozaglądam i po nadrabiam zaległości buziaki kochane
witam was kobietki waga b/z co jest bardzo dobrym stanem, nie robie sobie innych posuiłków, nie jem tylko słodkiego i ograniczam to niezdrowe ( we wtorek była na kolację pizza ale zjadłam tylko 2 kawałki ), generalnie raczej się pilnuję choć nie ortodoksyjnie za to udaje mi się nie tykac żelków i czekolady, a wczoraj będąc z wizytą u taty odmówiłam ciasta, a mąż który dzisiaj kończy urodzinowy sernik stwierdził że chyba mi nie smakuje skoro go nie jem, odpowiedziałam mu że staram się nie jeść słodkiego wogóle bo jak zjem małe co nieco to na wielkim wp....niu się kończy tak więc dni bez słodyczy: 103/190 co do sposobu spalania kalorii który sugerujecie żeby teraz chudnąć to chyba musiałbym się zamienić w królika i nie wychodzić z łóżka, a nie oszukujmy się, w tym wieku libido rzadko kiedy jest na wysokim poziomie liczy się sama bliskość ruchowo też jakoś nie specjalnie chociaż nie tragicznie, we wtorek i wczoraj zaliczyłam rowerek po godzince, jutro też planuję rowerek godzinkę a w sobotę może się uda i pojadę na pilates, tak czy inaczej zaliczę tańce na imprezie sobotniej woda z octem jabłkowym i miodem smakuje nawet nieźle, tak raczej kwaśno-słodko, ale da się pić bez ceregieli i odruchu zwrotnego w poniedziałek mąż wyjeżdża więc od wtorku dieta rozpisana przez dietetyczkę będzie w użyciu i fitnes w klubie też wróci do tygodniowego planu zastanawiam się na odtruciem organizmu, ale raczej ziołami, zrobiłam wykaz tych wartych zastosowania, ale musze poszukać jakichś gotowych mieszanek albo wyciągów wieloskładnikowych w tabletkach, w końcu nie da rady pić 5 ziół 3* dziennie po szklance bo pewnie siedziałabym tylko w wc i siusiała jeśli macie jakieś doświadczenia w tym względzie to podzielcie się swoją opinią
witam was kochane waga niestety w górę, ale wiem dlaczego, mąż przyjechał więc i trochę więcej zwyczajnego jedzenia zamiast diety, poza tym w niedzielę były jego urodziny była rodzinka więc tez zjadłam więcej niż zwykle, zresztą co ja mówię, zawsze jak Rysiek przyjeżdża to mam po tygodniu kilo więcej, a jak się nie pilnuję to nawet więcej i nie mam na to sposobu w piątek dostałam rozpisaną na 3 tygodnie dietę, ale od razu stwierdziłam że w tym tygodniu nie dam rady jej wdrożyć, więc zacznę od przyszłego poniedziałku posiłki wygladają na duże, tylko kolacja jest mała i w zasadzie taka sama cały czas, jogurt 2% i otręby owsiane dostałam tez kilka wskazówek co do celulitu, i doszłam do wniosku że moge pić zalecaną wodę przed snem, jest to szklanka wody przegotowanej i wystudzonej + 2 łyżeczki octu jabłkowego + 1 łyżeczka miodu, pić codziennie wieczorem,przed snem - pozwoli to uniknąć odkładania się tkanki tłuszczowej w nie właściwych miejscach, nic mnie to nie kosztuje więc czemu nie spróbować ponieważ była impreza i upiekłam ciasto moje dni bez słodyczy już nie wyglądają tak kolorowo stan na dzisiaj : 101/188 wracając do analizy składu ciała, jak sobie przeliczyłam to okazało się że te 29 kilo tłuszczu to 38% wagi ciała czyli tyle ile podaje moja waga domowa, a 43% wody w tkankach to równiez tyle ile podaje moja waga ( ja sądziłam że to woda w całym organiźmie ), znaczy że te w tych dwóch pomiarach moja waga domowa nie przekłamuje tylko podaje dokładnie tyle ile jest, a sądziłam że te jej pomiary nie sa wiarygodne bo jakoś tam przybliżone i uśrednione znaczy nie wszystkie wagi kłamią poza tym zastanawiałam się ciągle jak to możliwe że pijąc tyle mam za mało wody w tkankach, i znalazłam w necie taką oto informację: Na poziom wody w organizmie wpływa w dużym stopniu zawartość tkanki tłuszczowej, im jest jej więcej tym mniej wody (zawartość wody w tkanki tłuszczowej to ok 1%). Znaczy to że wszystkie osoby otyłe będą za mało nawodnione bo tkanka tłuszczowa poprostu nie magazynuje wody poza tym mam podbite oko ale nikt mnie nie pobił, poprostu wchodząc w nocy do łożka nadziałm się na półkę mąż musi mieć w sypialni całkiem ciemno więc na noc zaciąga rolety dokładnie na całe okno wtąd tez w sypialni ciemno jak w d....ie a oczko wczoraj zapuchniete i pięny fioletowy kolorek dostało, dzisiaj trochę podkładem zatuszowałam ale calkiem się nie da, mam więc nadzieję że do soboty wszystko wróci do normalności bo na imprezkę idę
edit i jeszcze zapomniałąm wam napisać że przy ostatniej @ jakoś zdecydowanie mniej mnie obsypało na twarzy i ciele, i tak sobie myślę że może to już efekt picia tego krwawnika, piję już ponad 3 tygodnie, najpierw 1 a teraz 2* dziennie po pół szklanki , podczas @ wyskoczył mi tylko 1 ale konkretny syf centralnie na czole, poza tym wogóle jakoś mam wrażenie że dużo rzadziej i mniej mnie obsyfia, a w diecie raczej nie ma radykalnych zmian więc to pewnie to cudowne ziółko oczywiście jestem bardzo zadowolona i obserwuję dalej, czy to jednak nie chwilowa poprawa stanu skóry
trochę się ogarniam Lucka mnie przywróciła do pionu, więc wczoraj ruch już był, rowerek godzinka, dzisiaj też rowerek, tylko albo az 30 minut ( strasznie dzisiaj zajęta byłam ), dieta mniej więcej trzymana, nie stosuję sie ściśle do rozpiski ale pilnuję kalorii i nie podjadam byle czego, słodyczy ciągle nie jem, to już 99/183 dni bez słodyczy dzisiaj policzyłam w skarbonce jest prawie 250 złotych a 72 złote już z niej wydałam, więc byłoby ponad 3 stówki narazie nie ruszam pieniędzy, zobaczymy ile ich się uzbiera do końca roku, dołożę też kaskę z gwiazdki i mam zamiar zdecydowac się na jakiś zabieg "odmładzający" mam bardzo opadnięte kąciki ust ( podobno fachowcy nazywają to zmarszczkami marionetki ) i nadaje mi to smutny wyraz twarzy, chcę cos z tym zrobić, z tego co się orientowałam i na co mnie stać to chyba wypełnianie zmarszczek kwasem hialuronowym wchodzi w grę, ale póki co jeszcze nie zdecydowałam byłam we wtorek na konsultacji dietetycznej i pomiarze ciała, jak się okazało na moje ciało składa się 29 kilo tłuszczu ( o 9-10 kilo za dużo ), 39 kilo mięśni ( w normie ), ponad 4 kilo kości ( w normie ), rzeczywiście mam zastoje wody w organiźmie przy równoczesnym za słabym nawilżeniu tkanek i organów, to dlatego że tłuszcz w organach wypiera wodę miałam 43% wody w tkankach podczas gdy powinno jej być nieco ponad 60%, mam też spowolniony metabolizm ( czym byłam zaskoczona ponieważ sadziłam że ćwicząc regularnie od kilku miesięcy powinnam go już nieco podkrecić ), nawyki żywieniowe mam generalnie dobre, zostałam pochwalona za menu i ilość wypijanych płynów, Pani dietetyk zaproponowała dietę niskokaloryczną z równoczesnym oczyszczeniem organizmu ( żeby pozbyć się wody i tłuszczu ) , przekonywała mnie że nie chudnę tyle ile powinnam pomimo jedzenia zdrowych produktów i ruchu, ponieważ mam źle zbilansowane proporcje węgli do białka i tłuszczów, zapewniała mnie że jesli będę się trzymała jej jadłospisu to będę chudła, co najmniej 1 kilo a nawet możliwe jest chudniecie w tempie 1,5 kilograma tygodniowo, a ponieważ on ponad miesiąca jestem w czarnej d.....e z chudnięciem ( znaczy krecę się w kółko ) zdecydowałam się wykupić abonament na kwartał, cena 240 zeta ( na Vitalii 150 zeta za kwartał ) a dietetyczka ma przygotowywać menu pode mnie, uwzględniając moje upodobania żywieniowe, w cenie są spotkania kontrolne co 2 tygodnie, pomiary i korekta jadłospisu, mam nadzieję że tutaj naprawdę dobiorą mi indywidualnie program a nie z komputera jak na Vitalii z tego co mówiła to nawet i raz na jakiś czas mogą być np. pierogi czy naleśniki, poza tym zachęciło mnie tez to że nie proponują żadnych drogich specyfików czy suplementów ( jak np, w Natur Haus ) jeśli ten nowy plan nie pomoże to nie wiem co zrobię, pomysły mi się wyczerpały
kochane przepraszam ale szybciutko bo czasu brak a komp siadł :( dietowo nawet spoko, ruchu malutko bo sporo pracowałam a i 2 dni spedziłąm z @ w łóźku, w sobotę waga nie spadła bo 10 dkg to mieści sie w błędzie statystycznym ;) ale przecież @ a wtedy to bym jadła nieustannie więc i tak nieźle, mam nadzieję że w najbliższą sobotę będzie bardziej optymistycznie z tym alkoholizmem to wiadomo żartowałam bo jak mawia mój mąż, przy mnie to polmos by zbankrutował co do zupy z soczewicy to ugotowałam na wyczucie, na szyjce z indyka, z dodatkiem pokrojonej włoszczyzny ugotowałam do miękkości soczewicę czerwoną, doprawiłam jak grochówkę i pycha wyszła a gotuje się szybko i bez zaangażowania cieszą natomiast dni bez słodyczy bo to już 97/181 ( tylko w piątek zjadłam 3 krówki ), sama siebie nie poznaję pod tym względem, ale w sobote przyjeżdża mąż i pewnie znowu nawiezie czekoladek, żelków itp i to będzie dla mnie próba straszna bo mnie idzie "tak dobrze" dlatego że w domu nie trzymam niczego słodkiego poza miodem i dżemem niskosłodzonym, może dlatego idzie mi dobrze że prawie codziennie zjadam trochę suszonych owoców a to wiadomo zawsze słodkie
waga w górę niestety, nie wiem ile w tym winy zbliżającej się @ a ile wczoraj zjedzonej zupy z soczewicy i wypitego Sheridana wczoraj wykończyłam butelkę, mam nadzieję że nie zostanę alkoholiczką pijąc sama wieczorkiem raz na 2 tygodnie a zupa wyszła mi zwyczajnie pyszna, więc zjadłam wczoraj aż 3 miski, a zupa gęsta że łyżka staje więc kalorii pewnie ma sporo dzisiaj już grzecznie tylko czy 2 dni grzeczności wystarczy żeby w sobotę móc przesunąć pasek we właściwym kierunku coś mnie okropnie wzięło na czytanie, pewnie dlatego że fajne książki udało się wypożyczyć ostatnio łyknęłam wczoraj i przedwczoraj 2 części Camilli Lackberg czyli "Kaznodzieję" i Pratchetta "W północ się odzieję", mam jeszcze drugą książkę Pratchetta i trylogię Czarnego maga Trudi Canavan, tzn. mam 1 i 3 część trylogii bo 2-giej nie było akurat, więc pewnie najpierw spróbyję upolowac tą dwójkę bo ja strasznie nie lubię3 czytać na raty jakichś cyklicznych powieści skutkiem czego zajęć we wtorek i wczoraj nie było, nie było też rowerka, dzisiaj cały dzień w pracy więc ruchu też niet, w sobotę cały dzień w pracy więc pilatesa ze stretchingiem tez nie będzie, coś mnie się przejadło ale przecież wiem że bez ruchu waga będzie stała, może sobotni pomiar mnie otrzeźwi jedynie bez słodyczy obchodzę się coraz łatwiej, może pomagają mi w tym trochę owoce suszone w musli i na przegryzkę ale zdarza mi się nawet że przez kilka godzin nie pomyślę o ciachu a przechodząc obok stoiska cukierniczego nie poleci mi nawet ślinka krótko mówiąc dni bez słodyczy: 93/176
wczoraj objawiła mi się "2" co prawda dzisiaj już zniknęła, ale wiem że wczoraj zjadłam dużo za dużo jak siedzę w domu to tak mam, ciągle bym coś podjadała, a z drugiej strony jakoś tak sądzę że w związkuz tym że mój tydzień dietowy to sobota-piatek, jedyne dni kiedy mogę sobie pozwolić na coś więcej to sobota i niedziela, zawsze zostaje dosyć czasu żeby do kolejnej soboty "zadziałać" w sobotę wieczorem pozwoliłam sobie na drinka, jeden duży wystarczył żebym usnęła przed tv generalnie mało który alkohol mi smakuje, wódek mocnych wogóle nie pijam, ale bratowa poleciła mi kiedyś drinka z wódki sobieskiej karmelowej ze spritem, proporcje każdy sobie ustala sam, ja daję bardzo mało wódki a sporo sprita, więc w alkoholizm raczej nie wpadnę, robiąc sobie czasowo ( nawet jeśli do telewizora ) drinka a wczoraj z jedzeniem mnie trochę poniosło, o ile jak zawsze do popołudnia sie trzymałam, o tyle potem zjadłam potrójny deser ( ale "zdrowy" bo z kaszy jaglanej i jabłek ), a wieczorem zamiast przyzwoitych 2 kromek chleba z wedliną, zjadłam ich 5 a potem jeszcze popchnęłam serkiem mascarpone, tak że dzisiejsze 73,2 uważam za baaaardzo przyzwoite dzisiaj umówiłam kolejną wizytę u dentysty, na koniec miesiąca, jak mi Przemek zrobi 4-rkę to sobie zdejmę kamień i polakieruję zęby coś tam niby jeszcze Przemuś znalazł w drugiej "4", ale to raczej sugestia że chyba cos się zacznie dziać, to poczekam z tym do przyszłego roku dni bez słodyczy: 90/173 całkiem całkiem te cyferki wyglądają wczoraj zrobiłam sobie dzień spa, zrobiłam mani i pediciure, pomalowałam paznokcie u stóp ( musze kupić nowy lakier bo stary zrobił się bardzo gęsty znak to że się przeterminował ), wydepilowałam nogi i pachy, zrobiłam sobie kolejno 3 maseczki najpierw oczyszczająca, potem nawilżająca ( okazało się że mam bardzo wysuszoną skórę od smarowania jej lekiem, bo nałożyłam grubą warstwę a wsiąkła cała i nie miałam co wycierać ), a zakończyłam odżywczą, a potem jeszcze sobie zaserwowałam masaż szyi i nałożyłam normalny krem na dzień wczoraj tak mi się nie chciało że ledwo ukręciłam na rowerku 40 minut plan miałam żeby dzisiaj sprawy na mieście pozałatwiać z szybkiego marszu, ale niestety pogoda nie dopisała i deszcz zrobił mi kuku a rowerkowac mi się nie chciało, może jak z pracy wrócę to do tv cos pokręcę
dieta jajeczna absolutnie nie dla mnie 6 jajów i 3 pomidory to dla mnie głodówka, a głodować nie mam zamiaru w czwartek i wczoraj były jaja ale w większej ilości i sok pomidorowy też w większej ilości, skutkiem czego powalających rezultatów brak waga dzisiaj 73,1 ( nawet w porywach 73 ) ale to raczej nie zasługa jajów, już w czwartek miałam rano 73,5 a od tego czasu spadł mi poziom wody w organizmie do "normalnego" u mnie 42,3% strasznie mało czasu miałam dla siebie w tym tygodniu, skutkiem czego mało ćwiczyłam ( w każdym bądź razie mniej niż zakładałam ) ale z drugiej strony cieszę się z wyników w armii ćwiczących, nie chwaląc się w grupie ćwiczeń modelujących mam drugi miesiąc z rzędu 2 miejsce znaczy bakcyl fitnesowy połknięty i oby tak dalej ale też muszę więcej ćwiczyć spalających, bo może i mięśnie mi się kształtują i modelują, ale póki co przykrywa je gruuuuba warstwa tłuszczu mam nadzieję że wdrożony program "nie ma oglądania tv bez rowerka codziennie" przyniesie efekty poszłabym gdzieś na profesjonalny pomiar tkanki tłuszczowej i mięśni i wody w organiźmie, muszę poszukac w okolicy miejsca gdzie toto robią, bo pomiar wagi osobistej wiadomo że jest przybliżony, może nawet mocno przybliżony a z drugiej strony trochę strach dowiedzieć się ile we mnie tłuszczu i że może mięśni jest mniej niż sądzę i mam nadzieję mam cichą nadzieję że może w końcu moim oczom ukaże się jeszcze w tym tygodniu "2" na wadze dni bez słodyczy: 88/171
ps znalazłam ofertę na taki pomiar i konsultację, w Katowicach, więc mam zamiar skorzystać