Pamiętnik odchudzania użytkownika:
magnolia90

kobieta, 60 lat, Gdańsk

177 cm, 80.40 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Schudnąć ....

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 lutego 2014 , Komentarze (4)

19.30 - zjadłam 200g jogurtu naturalnego z ziarnami (w sumie ok. 2 łyżek) + 180g startej marchwi + 4 cieniutkie wafle ryżowe (=76 kalorii) z odrobiną serka śmietankowego (tak samo kaloryczny, jak "Almette")

      Postanowiłam skrzętnie notować, co zjadłam przez weekend (w ukryciu przed rodzinką - oczywiście chodzi o pisanie w ukryciu, a nie o jedzenie w ukryciu)- może to mnie zmobilizuje do przestrzegania reguł racjonalnego żywienia (żeby nie wyszło tragicznie - bo wstyd przed samą sobą i przed innymi ...).

"Podczas zapisywania tego, co jemy - zauważamy, jaka przepaść dzieli nas między tym, co jemy, a tym, co myślimy, że jemy."  (Jak się nie odchudzać)

 

7 lutego 2014 , Komentarze (2)

14.00 - 200g łososia gotowanego w warzywach + 1/2 torebki kaszy gryczanej + 100g sałatki z warzyw
17.00 - zrezygnowałam z posiłku, bo nadal byłam najedzona
19.00-19.30 - planuję zjeść jakiś jogurt + może coś jeszcze dietetycznego, np. jakieś warzywa  (zależy, czy będę głodna)

Zaparzyłam sobie dzban zielonej herbaty, bardzo ja lubię.

Dzisiaj nawet poćwiczyłam 15 minut: aerobik domowy - niby lekki, a jednak daje w kość.Nie przejęłam się jednak, by go wykonać sumienne, robiłam tylko to, co naprawdę było lekkie i odpoczywałam więcej, niż zalecała instruktorka - ale i tak fajnie. Ten aerobik bardzo przypominał mi ćwiczenia w sanatorium dla osób mających problemy z kręgosłupem, dużo było tych samych ćwiczeń, które mają za zadanie rozciągnąć mięśnie. To też bardzo mi się przyda, oprócz faktu, że to też mimo wszystko ruch - jakieś kalorie przy tym się gubi, chcąc nie chcąc.

Jutro wyjeżdżamy na gościnę do mojej mamy, na jej urodziny. Pułapka dla mojej diety - nie wiem, jak sobie z tym poradzę. Będzie trudno, bo przecież nie zabiorę ze sobą swojego jedzenia. Coś tam będę musiała znaleźć dietetycznego, tylko co może być dietetycznego na urodzinach mojej mamy? Na słodkie nie mam w ogóle ochoty, ale żeby mamie nie było przykro zjem malutki kawałek tortu urodzinowego - nie ma wyjścia.

Nie będę się jutro ważyć, zrobię to za tydzień albo nawet i dwa - tak postanowiłam. Ważenie w tym zastoju to tylko będzie na dobicie, a jutro chcę mieć dobry humor.
Poćwiczę trochę w przyszłym tygodniu, chociaż te 15-30 minut dziennie tych lekkich ćwiczeń (tak, jak dzisiaj - spokojnie i bez zbytnich ambicji), może do tego chociaż 10 minut rowerka, tak wolniutko, na luźnych obrotach - by nie przegiąć (wciąż mam nakaz od lekarza, by nie wysilać się, wysiłek nie jest dla mnie wskazany).
Będę też jadła ryby, co najmniej co drugi dzień. Dalej będę kontynuowała racjonalne  żywienie (obliczyłam, że powinnam zjadać około 2.100 kalorii, żeby chudnąć 0,5 kg tygodniowo: 1.600 kalorii - chyba nie jem więcej?). 
Może to wszystko przyspieszy zakończenie okresu zastoju???

7 lutego 2014 , Komentarze (2)

siemieniem lnianym: 1 łyżeczkę siemienia zalałam wrzątkiem i wpiłam jeszcze ciepłe (trzeba pamiętać o mieszaniu co jakiś czas, by nie zrobiła się obrzydliwa galareta) - w sumie wypiłam trzy szklanki od wczoraj i jest OK. Stary, dobry sposób - kiedyś piłam to przez dwa lata, by wyleczyć skutecznie wrzody żołądka.

Wczoraj na kolację zjadłam 2 k. grahama z serkiem "Almette" + 1 k. z serkiem topionym
(te kawałki były bardzo cieńkie i jakieś nadmuchane) + trochę surówki (kapusta, rzodkiewka, pomidor, ogórek, ser feta, oliwki) + jogurt naturalny (200g).

Mój jadłospis:
7.00 -  (200g) jogurt naturalny z 1 łyżką musli
10.00 - planuję omlet z warzywami (2 jajka), + 2 k. chleba grahama + kiwi

Muszę wygramolić się z łóżka, by to zrealizować - mam kolejny dzień byczenia się, chociaż wczoraj trochę popracowałam w domku. Długi spacer do odległego sklepu też mi się przydał (specjalnie wybrałam ten sklep, chociaż po drodze było wiele innych) - z zakupami wróciłam samochodem.


6 lutego 2014 , Komentarze (2)

O 16.40 zjadłam całą torebkę ryżu brunatnego (stevia, cynamon, trochę śmietanki 12%) + 2 szt. placków ziemniaczanych (trochę cukru i kropelka śmietanki).

Zakupiłam ryby - jutro je ugotuję. Planuję dużą porcję (200-300g) + kasza gryczana + dużo warzyw (około 300-400g). Zupełnie zapomniałam, że 2x w tygodniu mam jeść ryby. Muszę to poprawić. Za mało jem warzyw - muszę o nich pamiętać. Nie wiem, czy będę jadła je surowe na kolację, bo ssanie w żołądku przerodziło się w ból żołądka. Po co piłam tę wodę z cytryną? Ależ podrażniła mi żołądek!


6 lutego 2014 , Komentarze (1)

Wstałam o 9.30 - trochę lepiej się czuję. Wstawiłam pranie, ogarnęłam mieszkanie - trochę przesadziłam, bo brzucho dało o sobie znać. Teraz dwie godzinki wolnego, potem zakupy z mężem (nie mogę dźwigać - tylko do 1-2 kilogramów), jakiś szybki obiad dla nich (kotlety - zjedzą z bułkami, do tego jakaś surówka) - i znowu będę odpoczywać.

Mój jadłospis:
9.45 - owsianka z otrębów owsianych (3 łyżki) na mleku 0,5% + bułka żytnia z dżemem
11.00 - 4 łyżki jogurtu naturalnego + mandarynka
13.00 - 200g serka homo z 3 łyżkami musli + 2 łyżkami ziaren (len, słonecznik, dynia) + 1/2 granatu + "piętka" bułki fittnes (kilkudniowej)
16.00-16.30 - planuję: 1/2 - 3/4 torebki brązowego ryżu, zapiekany z jabłkiem (stevia + cynamon + cukier waniliowy) + papryka czerwona
19.00-19.30 - planuję: pozostałą część bułki fittnes + surówkę (ogórek, kapusta pekińska, papryka czerwona, pomidor, rzodkiewka

Myślę, że nie dla mnie jest picie wody z cytryną. Wczoraj zrobiłam sobie cały dzbanek wody z cytryną (1,5 litra wody niegazowanej + 1 cytryna) - piłam małymi dawkami przez cały dzień. Dzisiaj mam jakieś dziwne ssanie w żołądku, które zresztą obudziło mnie i zmusiło do zjedzenia śniadania - po którym na dłuższą chwilę zniknęło, ale pojawiło się tuż przed kolejnym posiłkiem (przyspieszonym - jak widać wyżej), po jakimś czasie znowu to samo (i znowu musiałam zjeść, by minęło). Będę piła sama wodę mineralną, bez cytryny.

Dzisiaj z ciekawości zważyłam się z samego rana, na czczo Waga na moment pokazała 86,5kg, potem 87,2kg, a potem 88kg - i na tym zostało. 0,3kg do przodu - taka jest prawda.

MÓJ MOTYWATOR
"Redukcja tkanki tłuszczowej zaczyna się dopiero po tygodniu lub dwóch od rozpoczęcia diety. Po tym czasie następuje efekt stagnacji, masa ciała zatrzymuje się. Organizm nie chce dopuścić do dalszej utraty zapasów. Przeczekanie tego okresu jest bardzo ważne. Poddanie się na tym etapie kuracji odchudzającej zaprzepaści wszystko, co dotychczas osiągnęliśmy. Przerwanie diety w tym newralgicznym momencie powoduje rozregulowanie metabolizmu i przyczyną niepowodzenia każdej następnej diety. Na tym etapie nie należy również bardziej ograniczać ilości spożywania kalorii. Aby przyspieszyć trwający 4 do 6 tygodni okres stabilizacji, należy zwiększyć  aktywność fizyczną, a posiłki wzbogacić w białko pochodzące z ryb i chudego mięsa (uwaga własna - o tym ostatnim nie wiedziałam, koniecznie wprowadzić w życie). Prawdziwa utrata tkanki tłuszczowej zaczyna się dopiero po dłuższym zastoju spadku masy ciała." (I. Cichecka, Jak się nie odchudzać, Wyd. Dragon, Bielsko-Biała 2010, s. 70.).
 

5 lutego 2014 , Komentarze (4)

Marzyłam o tym i jest mi dobrze, pomimo że boli mnie brzucho. Teraz trochę mniej, bo tabletki zaczęły działać. Cały czas siedzę przy kompie. Kiedy ostatni raz tak byczyłam się? Nie pamiętam, ale chyba rok temu, tylko wtedy byłam bardzo chora i nie było to takie fajne.

O 13.30 zjadłam 2 duże pierogi z mąki razowej i twarogiem (miałam wcześniej zrobione i zamrożone) + 100g serka homo ze stevią + 1/2 grejpfruta + 2 połówki orzecha włoskiego + 2 morele suszone.
Powoli wraca mi apetyt.
W międzyczasie ugotowałam zupę grzybową z mrożonki - wrzuciłam zawartość paczki do wrzącej wody, potem dorzuciłam tylko trochę razowego makaronu (malutkie kokardki) - poszło szybko i bez problemu, a będzie obiad dla wszystkich (o 16.30).
Rodzinka wróci do domu po 16-ej.
Po zabiegu mam stosować dietę bogato resztkową - pasuje do mojej diety, a więc na kolację (o 19.30) zaplanuję dużo warzyw: może sałatę lodową z jogurtem + świeży ogórek (???).

5 lutego 2014 , Komentarze (1)

Wczoraj przymusowo przez połowę dnia byłam na przymusowej głodówce, zjadłam dopiero o 15.30 - bułkę grahamkę z serkiem i sałatą + 150g jogurtu wiśniowego, a o 19.30 - 2 k. razowego pieczywa z serkiem i sałatą. Więcej nie dałam rady zjeść.
Dzisiaj obudziłam się o 10.00, a o 10.15 zjadłam dwa kawałki chleba razowego z pastą rybną + jabłko. Jestem sama w domu i brakuje mi sił na robienie czegokolwiek, nawet jedzenia dla siebie.
Jestem już po zabiegu, za jakiś czas chyba czeka mnie kolejny.

2 lutego 2014 , Komentarze (1)

Moje dzisiejsze menu:
9.30 - jajecznica beztłuszczowa z 3 jajek + bułka żytnia + 50g twarogu 1,5% + 5 rzodkiewek
12.30 - 150g serka homo z 1 mandarynką + kiwi + 1/2 granatu + 2 łyżki ziarna (słonecznik, siemie lniane, dynia) + połówka orzecha włoskiego (całość osłodzona stevią)
15.30 - 1/2 woreczka kaszy jęczmiennej perłowej + 300g warzyw (starta marchew, buraczki ćwikłowe, fasolka szparagowa z wody) + 1 łyżka sosu z gulaszu + miseczka budyniu śmietankowego  (mleko 0,5%, stevia) z 2 łyżkami słodkiego (100%) soku z czarnej porzeczki
18.30 - planuję: 150g jogurtu naturalnego, ogórek świeży (cały, długi) + coś jeszcze, na co będę miała ochotę