Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Piegotka

kobieta, 42 lat, Otwock

177 cm, 69.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 kwietnia 2017 , Komentarze (4)

Święta minęły szybciutko i rodzinnie... Nie za bardzo była okazja do spacerów, bo pogoda kiepska to raz a dwa chłopaki zakatarzone więc bezpieczniej było zostać w domowych pieleszach... 

Wiadomo w takich warunkach ciut więcej się zjadło ale nie było tragedii...

Ciasto porozwoziłam po rodzinie.... zresztą jakoś sama nie wiem na co miałabym ochotę do jedzenia.... Po dwóch dniach jedzenia świątecznego.... tzn. jedzonka takiego które nie gości codziennie w moim menu mam ochotę... ogromną wręcz na coś lekkiego.....

Waga..... hmmm.... nie wiem nie ważyłam się, ale zrobię to jutro.

Ćwiczenia..... kręgopsłup już tak nie boli i mam ochotę wrócić do treningów.... Wiem czego nie mogę robić i chyba zaraz sobie obmyślę co kiedy ćwiczę....

Jedyne co zauważyłam to jak ćwiczyłam przed atakiem rwy kulszowej moja waga szła w górę.... a jak przestałam ćwiczyć to spadła w dół. Obwody również.... czy to normalne?

Ja nie chcę widzieć na wadze wzrostu tylko spadki....

Ech zobaczymy co będzie jak wrócę do stałych ćwiczeń...

15 kwietnia 2017 , Komentarze (6)

Zdrowych, rodzinnych i radosnych Świąt Wielkanocnych oraz mokrego Śmingusa dyngusa ☺

6 marca 2017 , Komentarze (7)

Miało być sobotnie ważenie ale będzie poniedziałkowe.

Tak się prezentuje moja walka z kg. :

11.02.2017 - waga 67,5

18.02.2017 - waga 66,9

25.02.2017 - waga 66,5

06.03.2017 - waga 66,7

Jest tyci wzrost, ale z czystym sumieniem stwierdzam że zdrowe odżywianie jest cały czas. Nie ma objadania, nie ma słodyczy, za to w związku z moimi problemami z kręgosłupem jest ograniczony ruch.

Mam wykonywać ćwiczenia rozluźniające mięśnie gruszkowe i kilka ćwiczeń, które wzmocnią mięśnie brzucha. Jak ból zniknie całkowicie to mam się pojawić i dostanę zestaw bezpiecznych dla mnie ćwiczeń na brzuch i pośladki :)

Póki co ból całkowicie nie zniknął.... ale jestem dobrej myśli i trzymam się zdrowych nawyków i myślę że powoli waga będzie spadać.

 Miłego poniedziałku:)

27 lutego 2017 , Komentarze (3)

 Podsumowanie lutego:

Tak prezentowała się moja waga w lutym (musiałam dokonać małej poprawki bo mi się wcześniej daty pomiechrały - no cóż zakochani czasu nie liczą;))

11.02.2017 - waga 67,5

18.02.2017 - waga 66,9

25.02.2017 - waga 66,5


Spada bardzo wolno, ale lepiej że w tą stronę.... Zresztą nigdzie mi się nie spieszy.

Jutro mam kolejną wizytę u fizjoterapeuty.... a żeby było śmieszniej dopadła mnie @.... Tak więc tego mam nadzieję że mnie Mistrz wymasuje, poskleja plastrami i nie każe nogami machać żeby mięśnie ponaciągać.....

Ciekawe co powie w sprawie ćwiczeń bo na razie mam zakaz machać kończynami... No ale nie byłabym sobą gdybym się nie roześmiała, tak pół żartem a pół serio czy mam zapomnieć o kaloryferze na brzuchu? Odpowiedział trochę zdziwiony... że nie, że pokaże mi kiedy indziej kilka ćwiczeń wzmacniających mięśnie brzucha....

No więc może to będzie jutro???? Oj jak ja bym chciała już coś robić w kierunku tego mojego brzuszka.... poproszę też o bezpieczne ćwiczenia na pośladki....


Wpadła mi myśl kilka dni temu, by na okres postu przejść na dietę dr. Dąbrowskiej

Nie wiem czy dam radę??? Ale chyba spróbuję bo zawsze przecież mogę przerwać....

Zaopatrzyłam się już w materiały i zaraz idę czytać co i jak....

Może to byłby taki prawdziwy prezent dla mojego organizmu, pozwoliłabym mu się oczyszczać i niech się leczy sam....

Ciekawi mnie tylko ile owoców i warzyw trzeba zjadać dziennie? Czy to jest podane w kg albo coś????


Poczytam może się dowiem.

Miłego początku tygodnia

25 lutego 2017 , Komentarze (6)

Dziś waga pokazała 66.5 kg.

Pomału ale do przodu .....  zresztą co się dziwić. W poniedziałek dopadła mnie Rwa kulszowa. 

We wtorek chodziłam już na czworaka i wyłania z bólu. Mąż zapisał mnie do fizjoterapeuty... ponaciągali mnie, pomasowali i posklejali specjalnymi plastrami. Kazano mi się oszczędzać i nic nie dźwigać i robić jedno ćw rozluźniające mięśnie. Ćwiczyć nie mogę aż do odwołania.  We wtorek kolejna wizyta. Ważne że  jest poprawa i mi już biodro nie ucieka. Tak więc na razie dieta zostaje.

Ale codziennie się balsamuję a dziś nawet domowe spa zrobiłam... a co kobieco czuć się chcę nawet z rwą...

Przyjemnego weekendu ☺

20 lutego 2017 , Komentarze (11)

Tak jak sobie postanowiłam ważenie odbywa się w sobotę...

18.02.2017 - waga 67,5

25.02.2017 - waga 66,9

Szału spadkowego nie ma, ale dobrze że waga spada a nie stoi lub co gorsze rośnie bo wiadomo różne scenariusze się mogą zdarzyć(mysli)

Nie mam konkretnego celu, że tego a tego dnia waga ma pokazać tyle - 63 kg. Nie mam presji, a jedynie chęć bycia fit, poczucie że daję sobie to wszystko co najlepsze a nawet jak mi się przydarzy zjedzenie czegoś słodkiego to jest to tylko kawałek.... Kawałek zjadam z przyjemnością, delektując się i czując zadowolenie i zero wyrzutów sumienia... Bo wszystko jest dla ludzi byle z umiarem. Tak sobie powtarzam:)


Sama sobie tłumaczę, staram się w sobie znaleźć pozytywy i dobre strony... Ot np. od jakiegoś czasu lubię swoje nogi8)


Miłego poniedziałku:*

11 lutego 2017 , Skomentuj

Waga na dziś 67.5 kg 

Postanowienia na dziś to grzreczny weekend ☺  

Udanego weekendu 

9 lutego 2017 , Komentarze (9)

Trzymam się(pa), choć wcale nie jest łatwo i każdy dzień to prawdziwa walka ze swoimi słabościami, swoim słomianym zapałem, swoją destrukcyjną miłością do słodyczy....

Że też nie mogłam się zakochać na zabój w treningach, zdrowym odżywianiu, itd...(kujon)

Ale wiem, że się nie poddam, nawet gdy zdarzy mi się upaść....

Zdaję sobie sprawę że wiek też ma duże znaczenie przy odchudzaniu... Mając 3 z przodu, bagaż doświadczeń i eksperymentów nie jest już tak łatwo mojemu organizmowi pozbywać się nagromadzonego tłuszczyku... Tym bardziej że człowiek ma taką dziwną naturę że efekty chciałby widzieć od razu, już i teraz. Po kilka dniach uczciwego odchudzania chciałoby się zobaczyć upragnione cyferki na wadze a w lustrze nowe i w dodatku wystrzałowe ciało.... A tu niestety waga czasem pokazuje środkowy palec, a lusterko zapomina zmienić nasze odbicie.... I co???? W takich sytuacjach człowiekowi mija cała ochota na odchudzanie, myśli sobie że nie ma co się tak męczyć, starać i walczyć bo i po co skoro efektów nie widać.... Najchętniej zaszyłby się pod ciepłym kocem z książką i czekoladą  w zasięgu ręki..... A gdy o zgrozo już tak zrobi, to potem jest tylko gorzej.... Wyrzuty sumienia, że znowu zawalił, a potem kolejna czekoladka na pocieszenie, potem kolejne wyrzuty sumienia że nie ma silnej woli, że nic w ten sposób nie osiągnie, że znowu zawiódł siebie..... No ale skoro zawiódł to przecież już teraz może się najeść do bólu... wszystkiego co tylko chce.... czekolady, pączków, chipsów i znowu czekolady..... Potem przychodzi myśl, że jednak nie! Nie da się!!!! Dziś to było tylko takie chwilowe! Od jutra znowu przechodzi na jasną stronę mocy! Będzie czysta micha i ruch!!!! No ale skoro od jutra to dziś jeszcze może sobie pozwolić na wszystko to co jutro będzie zakazane,  więc je bez opamiętania no bo przecież jutro dieta, więc dziś trzeba się najeść na zapas. I zasypia z myślą że od jutra bierze ster w swoje ręce.

Budzi się i nawet pamięta że dziś ma być lepiej... ale coś tam nie idzie tak jak trzeba, nie ma pomysłu na śniadanie, zakupy nie zrobione, więc co mu szkodzi skusić się na gryza słodkiej bułki lub kanapkę z białym chlebem i żółtym serem... A i jeszcze jakiś niedokończony cukierek, a w szafce batonik leży... Trzeba zjeść bo wiadomo jak dieta to nie może być słodyczy w domu, ani tego wszystkiego co może kusić.....

No i znowu wyrzuty sumienia, że miało być dziś ładnie i czysto a tu godzina 9 a my już po solidnej dawce cukru.... I znowu wszystko do dupy!!!! Ale od jutra to już naprawdę będzie super grzecznie... Ale skoro od jutra, to dziś jeszcze mogę sobie pozwolić......

Czy komuś wydaje się to znajome????

Ja niestety miałam tak dość często w swojej przeszłości.... Oczywiście były takie momenty że wreszcie nastawało to upragnione jutro i dieta była przez dłuższy czas....

Od dłuższego czasu staram się nie traktować diety jako diety... Zdrowe odżywianie to sposób na życie! Moje życie! Ja nic nie muszę, ja po prostu chcę zmienić swoją wagę, swoje myślenie, swoje ciało....

I mimo, że upadam to zawsze staram się szybko podnieść! Poprawiam swoją koronę i dalej działam, bo wiem że nikt za mnie tego nie zrobi....

Codziennie szukam na siebie nowego sposobu, bo niestety jestem kobietą zmienną i to co działało i motywowało mnie wczoraj - dziś na mnie już nie działa:PP

Tak więc poznaję się codziennie i staram się codziennie być lepszą wersją siebie we wszystkim.

Tak więc balsamowanie jest codziennie, wody wlewam w siebie duuuużo, mimo ogromnej niechęci, pilnuję papusiania i ćwiczeń... Staram się nie zniechęcać i nigdy już nie chcę wrócić do błędnego schematu....

Dzisiejsze menu;

Śniadanie:

2 kromki chleba razowego, parówka + warzywka

herbata czerwona

Śniadanie II;

jogurt Tola naturalny + 2 krople aromatu migdałowego + łyżka erytolu

kawa

mandziarka

Obiad;

Pomidorowa z dużą ilością warzyw i kawałkami piersi z kurczaka + garść makaronu

Podwieczorek:

sałatka owocowa ( bo zrobię dla chłopaków)

Kolacja

Nie mam pomysłu.......

No to miłego dzionka :D(pa)

6 lutego 2017 , Komentarze (6)

Ten wpis to trochę taki mój sposób na ułożenie sobie tego co mi po głowie hula....

Wiadomo waga jest jaka jest. Dziś rano pokazała 68,3 kg. Jak nic z tym nie zrobię to sama nie spadnie. Ale nie spinam się że muszę, ja po prostu wiem że chcę mieć mniej na wadze....

Moje plany są takie:

1. Oficjalne ważenie w każdą sobotę rano - wynik zapisuję tutaj.(kujon)

Będę miała obraz tego jak zmienia się moja waga i czy w dobrą stronę i na jakie spadki mogę realnie liczyć przy założeniu że zdrowo jem, ruszam się i nie szaleję w weekendy.

2. Piję dużo - wody, zielonej i czerwonej herbaty!!!! Co u mnie jest karkołomnym wyczynem, ale się nie poddam.(fala)

W tym celu wyciągnęłam kubeczek o pojemności 350 ml i będę pić z niego często i małymi łykami. Wodę sobie lekko podgrzeję bo nie jestem w stanie wlać w siebie zimnej.:PP

3. Codziennie rano na czczo wypijam lekko ciepłą wodę - tak na rozruszanie jelit.(senny)(mleko)

A wieczorkiem kleik z siemienia lnianego.<3

4. Posiłki.... No właśnie !!!! (balon)(mysli)

Muszę wziąść uważnie pod lupę to co zjadam i w jakich ilościach (będę liczyć kcal)(strach). Ma być zdrowo, kolorowo, smacznie i lekkostrawnie...(owoce)(salatka)(losos)(stek)(zupa)

Oprócz tego papusiam co 3 godziny(zegar) i nie podjadam pomiędzy:x jedynie mogę sobie popijać(mleko)

5. Ruch....(pot)

Będzie 3 razy w tygodniu na pewno!!! tak jak do tej pory.... A jak się da więcej to jeszcze lepiej...

Nie poddam się i nie zrezygnuję z ruchu, bo w najgorszym wypadku urosną mi mięśnie a nie tłuszcz. Pewnie dobrze byłoby się pomierzyć centymetrem...

No to tyle na razie....

DZISIEJSZE MENU;

Śniadanie; ryż na mleku z cynamonem. herbata zielona

ŚNIADANIE II; kawa z mlekiem -50 kcal, plus wafel ryżowy posmarowany łyżeczką masła orzechowego. herbata czerwona.

OBIAD; w planach ryż  uprażonym jabłkiem, herbata zielona

PODWIECZOREK;- owoc, pewnie pomarańcza,

KOLACJA; - nie mam pojęcia... może zrobię sobie sałatkę z warzyw i zjem z kromką chleba?

W międzyczasie będę siorpać wodę, wodę i jeszcze raz wodę...

I tak chcę się trzymać do soboty a wtedy zobaczymy czy moje są jakieś efekty, czy trzeba coś ulepszyć....

Miłego dzionka(pa)

3 lutego 2017 , Komentarze (2)

Jakoś ciężko mi się zmobilizować do dodawania systematycznych wpisów....

Zawsze ale to zawsze jest coś pilniejszego do zrobienia albo najzwyczajniej w świecie nie po drodze mi do gabinetu i laptopa. Łatwiej zerknąć w telefonie co tam na świecie słychać;) a z telefonu wolę dodawać krótkie komentarze niż wpisy w swoim pamiętniku. No to się usprawiedliwiłam....

A tak poza tym, u mnie bez zmian.... Ćwiczę 3 razy w tygodniu, staram się michy pilnować i co???? I moja cudowna waga zamiast pokazywać mniej dziś pokazała mi 68,5 kg. Dlaczego?????????????? Się k..... pytam dlaczego???? Jak nie ćwiczyłam i jadłam tak jak teraz stała w miejscu a nawet spadki były, a jak ćwiczę, balsamuję się to mam takie efekty... ech..........(szloch):<:<:<

Tak mnie to dziś zdołowało, zniechęciło i w ogóle wnerwiło że zjadłam sobie trochę słodkości. A co wolno mi skoro i tak zamiast w dół idę w górę.... No takiej demotywacji dostałam że najchętniej bym się poryczała....

No ale nie mogę bo co mi to da?

Tak więc obmyślam plan naprawczy.... Może bardziej przypilnuję michę? A co z ćwiczeniami - przestać (no raczej nie), zmienić na jakieś inne? (ale jakie ja robiłam kardio i na pośladki, brzuch, uda)

Balsamuję się codziennie.... to taki plus....

Może wody za mało piję????

Normalnie idę się z tego tytułu nawodnić, bo użalanie się nad sobą nic mi nie da!!!!!!!!

Biorę się za siebie bo do końca lutego zamierzam mieć na wadze 65 kg.

Choćbym miała na rzęsach stać... Trudno... I jak tu siebie lubić?