Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Przede wszystkim muszę się nauczyć zdrowo odżywiać. To aby schudnąć też jest dla mnie ważne, ale nie jest moim priorytetem. Jak nauczę się zdrowego trybu życia, to odchudzanie pójdzie łatwiej ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 9782
Komentarzy: 251
Założony: 25 kwietnia 2013
Ostatni wpis: 23 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Rufna

kobieta, 33 lat, Piotrków Trybunalski

166 cm, 81.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 lutego 2014 , Komentarze (8)

  Jednak o bałaganie napiszę innym razem. Teraz trochę inaczej:
  Nie macie pojęcia jaką miałam wymówkę, żeby nie ćwiczyć. Nie chciało mi się przebierać pod wieczór. Ale jak pomyślałam o tych wszystkich wyrzeczeniach, którym i ja i wszyscy na tej stronie dawali radę, to się roześmiałam. Rozebrałam się i ćwiczyłam w samej bieliźnie. A co tam! W końcu jestem sama w domu i firanki wiszą Może ćwiczenia nie były specjalnie intensywne, ale lepsze coś niż nic. Jutro będzie lepiej. Chociaż nie. Lepiej będzie na weekend. To znaczy nie zamierzam przestać ćwiczyć, po prostu najintensywniej będę to robić piątek-niedziela. Tylko wtedy mam czas, przynajmniej w tym tygodniu. Bo niestety jutro mam sprawdzian i pytanko(u naszego megaprzystojnego pana od biologii). We wtorek rosyjski i polski, w środę chemia, w czwartek sprawdzian u świetnego nauczyciela historii, a w piątek fizyka. Nie wiem jak dam radę, ale jakoś muszę. Cały weekend się opierniczałam, to teraz muszę za to płacić. Ale nie ma zamiaru poddać się jak w zeszłym roku i po prostu opuszczać niewygodne lekcje. Jak mogę się odchudzać, to mogę się nauczyć!              
  Jednak trzymajcie za mnie kciuki bo bez tego nie wyrobię.

15 lutego 2014 , Komentarze (7)

Wczoraj wieczorem byłam na zumbie po raz pierwszy. Było cudownie! W życiu jeszcze się tak nie zmęczyłam i tego nie zauważyłam. Po za tym był jeszcze jeden dodatkowy plus tego wysiłku. Nasz instruktor jest bardzo przystojny
Przez noc sobie przemyślałam sprawę i stwierdziłam, że będę chodzić na zumbę. Chociaż raz w piątek. Bo poza piątkiem mam do wyboru jeszcze tylko sobotę o 12, a to nie za bardzo mi pasuje. Tylko brakuje mi kompana. moja przyjaciółka wyszła z zajęć chyba w ich połowie, a nikogo innego raczej znaleźć nie mogę. Chyba że mamę wyciągnę. W końcu jej też się przyda trochę ruchu i zabawy. A nawet jak nie na zumbę to mam tam stos innych zajęć i sprzętów.
Choć przyznam szczerze, że na zumbę się już nastawiłam

13 lutego 2014 , Komentarze (3)

Dzisiejszy dzień był świetny. Jeżeli tak miałabym mieć w szkole każdego dnia, chyba zaczęłabym chodzić do niej regularnie. Chodzi mi tu głównie o to, że mam w czwartki dwóch super nauczycieli, którzy zachowują się w stosunku do nas zupełnie w porządku(jest jeszcze jeden profesor w poniedziałek i gdyby nie jeden przedmiot, także oznaczyłabym ten dzień jako ulubiony).
Dietkowo...słabo. I to przez to, że zjadłam za mało. Tak mi się wydaje przynajmniej. Ale pochłonęły mnie książki.
~mandarynka
~kanapka z polędwicą
~bułka maślana
~gołąbek z 1,5ziemniaka
~grejpfrut
Dodatkowo wypiłam ledwo jakieś 750ml wody. Za mało, ale brakło mi czasu na wszystko. Zresztą nie tylko dzisiaj. Wczoraj zjadłam
~5 mandarynek(były o różnych porach ale już je tu zgrupowałam)
~wafel ryżowy
~4 małe placki ziemniaczane
~placek po węgiersku(ze względu na wielkość zjadłam tylko pół)
Wczoraj ćwiczenia były bardzo wysiłkowe jak na mnie, za to dzisiaj sobie niestety odpuściłam. Ale jutro wybieram się z koleżankami na zumbę(z okazji walentynek jest wszystko gratis dla singli i wybrałyśmy właśnie to). Słyszałam wiele dobrego o niej, ale jeszcze nie próbowałam. No cóż. Już jutro będę wiedzieć.

11 lutego 2014 , Komentarze (5)

Dzisiaj zaliczyłam małą wpadkę(3 tafelki białej czekolady i pierniczek), ale dalej sobie nie popuszczę. Do końca tygodnia moja dieta będzie idealna i o ćwiczenia też zadbam. Taki jest mój plan i jego będę się trzymać. Chociaż jak ktoś mi doda otuchy to się nie obrażę
Poza tym postanowiłam wyznaczać sobie mniejsze drogi do celu upragnionego. Na razie do końca lutego chcę mieć 8 z przodu. Ten cel jest bezwarunkowy. Jeszcze nigdy tyle nie ważyłam i nie mam zamiaru długo być w takim stanie. Ćwiczenia wdrażam powoli, bo jeszcze się przyzwyczajam, ale podejrzewam, że najpóźniej do marca będę spokojnie mogła ćwiczyć ponad godzinę i wciąż będę napełniona energią.
Tymczasem wciąż nie mogę sobie wybaczyć tego, że odpuściłam dietę w maju. Gdybym się trzymała, mój cel byłby już dawno osiągnięty. Ale żyje się dalej.
PS.:Czy któraś z was wie może coś o skuteczności motylków? Chodzi mi i o takie do ćwiczeń i o masażery

10 lutego 2014 , Skomentuj

Dzisiejszy dzień był dobry. Nawet miło spędziłam czas w szkole i trzymałam się diety. Przede mną już tylko kolacja. Pół godziny ćwiczeń wykonałam, co jak na moją znacznie osłabioną kondycję jest świetnym wynikiem. Jeszcze tylko pouczyć się na jutro(co ostatnio mi nie wychodziło) i można powiedzieć, że mam fajrant. Jednak nie mogę się doczekać momentu, kiedy znów będę biegać i cała mokra, zmęczona ale szczęśliwa z postępów będę wracać do domu. Lubię biegać, może nie nadaję się jeszcze na duże dystanse jak w zeszłym roku, ale stopniowo wszystko nadrobię. Najpierw muszę wprowadzić orbitreka, który jeszcze w tym roku nie był używany.
W ramach motywacji oglądałam dziś przy ćwiczeniach te oto panie:






9 lutego 2014 , Komentarze (2)

Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek było ze mną aż tak źle. Ważę zdecydowanie za dużo i brak mi motywacji do czegokolwiek. Ale może jakoś się ruszę skoro już tu napisałam ;) Jakoś zawsze po nowym wpisie nabieram energii, może i tym razem się uda?
Waga poszybowała, bo nie poszła, ona wręcz zapie***liła w górę. Ważę dokładnie tyle ile ważyłam gdy zaczęłam się odchudzać. 90kg. Potrzebuję cholernej dawki motywacyjnej i jakichś wspomagaczy, bo moje zdrowie znów zaczyna szwankować. Mam nadciśnienie!!! I to mnie załamało. Znów jestem w punkcie wyjścia. W zeszłym roku jakoś jeszcze dawałam radę, ale zdecydowałam się w końcu pójść do szkoły i mam taki zapierdziel, że jak wracam to tylko siadam do książek z talerzem pod nosem. Nie patrzę co jem, a o ćwiczeniach to już nie ma co mówić.
Pomocy.

11 października 2013 , Komentarze (4)

  Nie dość, że przez tyle czasu nie uważałam na dietę(przez co cholernie przytyłam), to jeszcze zaniechałam ćwiczenia. W sumie nawet miałam na nie ochotę i to dużą. Aby na przykład wybrać się na basen czy rowery. Z tym że ja to wolę robić z kimś. A ostatnio brak mi towarzystwa.
  Marna wymówka, co nie? Ale potrzebuję jakiegoś kopa w tyłek. Niestety mój widok w lustrze do mnie nie przemawia jeszcze tak jak w zeszłym roku..

15 lipca 2013 , Komentarze (1)

  Dawno nic nie pisałam. Ale początek lipca to dla mnie mnóstwo wyjazdów. No i niestety do tych wyjazdów dołączony został bonus w postaci dodatkowych kilogramów. A teraz nawet nie umiem się zmotywować, żeby poćwiczyć. Bo udało mi się jak na razie przestać obżerać. Macie może jakieś motywacje jak wam brak ochoty na ćwiczenia? Bardzo by mi się teraz przydały, więc jak macie jakieś rady to piszcie do mnie.

15 czerwca 2013 , Komentarze (3)

Dokonałam dzisiaj 3 odkryć. Mianowicie:
~potrafię zjeść 1kg truskawek i tego nie zauważyć;
~ciasteczka Hafer Cookie z Rossmanna są przepyszne;
~sam zapach własnoręcznie zrobionego ciasta rekompensuje mi fakt, że go nie zjem;

 Właściwie to zawsze lubiłam owoce i nie mam pojęcia czemu zniknęły z mojego jadłospisu na rzecz słodyczy. Dopiero odkąd jestem na diecie ponownie odkrywam ich walory. Sama nie wiem jakim cudem sama pochłonęłam cały 1kg truskawek. Część sobie zmiksowałam, ale pozostałość została zjedzona, bo za każdym razem jak obok nich przechodziłam, sięgałam po jedną.
 Co do ciasteczek, to skusiłam się na nie, bo chciałam zjeść coś słodkiego w mieście, ale co nie będzie miało opłakanych skutków dla mojej figury. Dla mnie okazały się strzałem w dziesiątkę, bo są smaczne i niezbyt kaloryczne (jedno 109 kcal), a już tym jednym jestem nasycona na przynajmniej 2 godziny.
  Teraz zmykam, bo muszę jeszcze się zmobilizować do ćwiczeń, a czasu mam mało.

11 czerwca 2013 , Komentarze (3)

 Jak wróciłam z wycieczki przytyłam 2 kg. Ostatnio miałam się zważyć w zeszłym tygodniu w czwartek, ale nie chciałam. Jakoś brakowało mi motywacji do odchudzania i nie chciałam całkowicie stracić zapału widząc, że nie schudłam. Ale dzisiaj nie mogłam się powstrzymać i wlazłam na wagę.
Wynik:78,8!
Czyli nie tylko zrzuciłam to co przybrałam na wycieczce, ale i jeszcze bardziej schudłam.
Jestem teraz taka happy, że mam ochotę poćwiczyć