Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Co mnie skłoniło do odchudzania? Chyba fakt, że moje obie siostry mają już rodziny, a ja wciąż jestem sama. Narodziny kolejnego siostrzeńca i zdjęcia z wakacji, na których wyglądam jak hipopotam były dla mnie zapalnikiem do wzięcia się w garść. Chciałabym założyć rodzinę, mieć męża i dzieci i wiem, że przy mojej wadze to będzie bardzo trudne. Chcę to zmienić. Chcę wreszcie patrzeć w lustro z zadowoleniem, chcę bez problemu kupować ubrania, robić sobie ładne zdjęcia nie tylko twarzy. Chciałabym, żeby ktoś zwrócił na mnie uwagę... Mam 22 lata. Moja siostra w tym wieku miała już dziecko i była prawie dwa lata po ślubie. Często, być może nieświadomie, zdarza jej się to mi wypominać. Po dwóch ciążach obie siostry wyglądają jakby nigdy nie rodziły - wciąż są szczupłe, piękne... Dobija mnie patrzenie w lustro. Mam dość życia.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 11371
Komentarzy: 261
Założony: 23 lipca 2014
Ostatni wpis: 14 sierpnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Agatkak92

kobieta, 32 lat, Kostrzyn

165 cm, 60.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 sierpnia 2014 , Komentarze (11)

Ważę się codziennie, choć na początku obiecywałam sobie ważenie raz w tygodniu. Z nadzieją oczekuję efektów... 
Udało mi się przetrwać kolejny zastój wagi, przezwyciężyć go i... oto jest! 

-10KG! 

Chociaż jeszcze daleka droga do wymarzonej wagi, jestem z siebie tak cholernie dumna, że nie da się tego wyrazić słowami! 

Ulubione spodnie już nie są niemiłosiernie ciasne, zjeżdżają z tyłeczka... Chętniej zakładam sukienki i spódnice, co porzuciłam kilka miesięcy temu. Czuję się lepiej, piękniej, pewniej siebie. 

I choć jeszcze niedawno nie wierzyłam, że kiedykolwiek i jakkolwiek uda mi się schudnąć, to teraz wiem, że to możliwe! 

Trzeba tylko chcieć! 

28 sierpnia 2014 , Skomentuj

Przez kilka ostatnich dni (a właściwie dłuższy czas) moja waga stoi! Trzymam się diety, piję mnóstwo wody, a waga stoi lub waha się 75-74,5.... Próbowałam już zwiększyć sobie kalorie (wczoraj zjadłam większą kolację, kilka dni temu także), ale to na nic! 
Przeżywam przez to małe załamanie i nie najmniejszego pomysłu jak to naprawić! To już tylko 0.5 kg do pierwszego dużego sukcesu, czyli calkowitego wyniku -10kg, na który tak czekam... 
Najgorsza w tym wszystkim jest bezsilność... 

17 sierpnia 2014 , Skomentuj

Jako, że chrzciny były wyprawiane w moim domu, wczoraj cały dzień poświęciłyśmy z mamą na przygotowania. Sprzątanie (wyręczyłam mamę w jej części, bo ją plecki bolały :<), przygotowanie zastawy, stołu, nakryć... Przynoszenie krzeseł z piwnicy, przestawianie... Dodatkowo kombinacje z kiecką, która była prana w sumie 3 razy i suszona na "szybko" - chciałam sprać mikroskopijną plamkę, którą zauważyła mama, spróbowałam miejscowo i okazało się, że po wodzie na materiale zostają zacieki... Wypranie całej sukni nie było problemem, pięknie suszyła się na wiaterku i słoneczku, a gdy już była prawie sucha - deszcz! Znów pranie, suszenie - znów deszcz! W końcu rozwiesiłam ją w garderobie i suszyłam wentylatorem....

Dzisiejszy dzień od rana był równie zwariowany - w końcu to my - babcia i matka chrzestna - musiałyśmy zrobić się na bóstwo! Makijaż, dodatki... ostatnie przygotowania w domu i byliśmy gotowi do wyjazdu, bym wreszcie mogła ubrać chrześniaka i byśmy wszyscy mogli iść do kościoła. 

Sporo nerwów, mnóstwo pracy, ale się opłaciło! Cały chrzest był przepiękny, a i impreza udana! Nasz ukochany catering spisał się świetnie i przygotował super jedzenie! 

Dziś miałam zaplanowany dzień przerwy od diety, bo mój metabolizm znów zwolnił... Od rana jedzonko wciąż w dietetycznej formie i wymiarach, a imprezowy poczęstunek zjedzony bez liczenia kalorii, chociaż nie uważam, żebym zjadła znów tak wiele! Mały talerz zupy grzybowej, pół ziemniaczka, de volaille, odrobina sosu i łyżeczka kapustki. Kawałek tortu (na bitej śmietanie, nie masie, więc chyba najlżejsza wersja oferowana na takie imprezy) i kawa, półtorej lampki wina. Specjalnie dla mnie na stole stał dzbanek wody, a do słodkich napoi nawet mnie nie ciągnęło. Kolacji brak - nawet nie znalazłabym na nią miejsca! 

W czasie imprezy zniknęłam na chwilkę w piwnicy i uległam pokusie, by się zważyć. Waga pokazała kg więcej! Na szczęście wiem, że zbliża mi się okres (oj, wyjątkowo to czuję!), a i jedzonka było więcej, więc mnie wzdęło. Jestem dobrej myśli, bo od jutra znów wracam do liczenia kalorii :) Poza tym sukienka pięknie leżała, czego tak bardzo pragnęłam! :) 

14 sierpnia 2014 , Skomentuj

3 tygodnie i jeden dzień - tyle już jestem na diecie. Ile w tym czasie straciłam? W sumie 7 kg. !
Czuję się najszczęśliwsza na świecie i jestem z siebie cholernie dumna! Mama wciąż jest zmuszona słuchać o mojej spadającej wadze, tata obraca wszystko w żart - czyli jest dumny :) Siostra wciąż odbiera ode mnie telefony, które brzmią mniej więcej: "ja wiem, że chwalenie się jest do mnie niepodobne, ale schudłam....." :D 

Mama wciąż marudzi, że za mało jem i nabawię się anemii, więc wczoraj postanowiłam, że po zakończeniu odchudzania udam się do mojej pani doktor i poproszę ją o skierowanie na badanie krwi. 

A już w niedzielę chrzest siostrzeńca (nie obyło się bez wojny z księdzem z mojej parafii i kontaktu z kurią, ale na szczęście wszystko się ułożyło i zostanę chrzestną!:) ). Zaraz wskakuję w sukienkę, żeby sprawdzić jak leży :)) 

Tymczasem wszystkim Wam życzę dobrego weekendu i sukcesów! :) 

12 sierpnia 2014 , Komentarze (1)

To już 5,5kg. Udało mi się pokonać dość długi zastój wagi, zwiększając na 2 dni ilość przyjmowanych kalorii. Profilaktycznie odstawiłam też chlorellę - będę ją stosować po osiągnięciu celu :) 

Jak sobie radzę? Zdaniem otaczających mnie ludzi i swoim własnym świetnie. Wchodzę w spodnie, które niemiłosiernie mnie cisnęły, bluzki są luźniejsze, samopoczucie lepsze. I cycki się nie zmniejszyły ;)

Jem to co zawsze, tylko mniej - w granicach 1000kcal. Nie jestem głodna. 

Piję dużo wody -około 1,5-2l dziennie. 

Zamiast jechać windą -wybieram schody. Chętniej spaceruję, sprzątam, wychodzę z domu. Wolę się przespacerować niż podjechać 1-2 przystanki autobusem.

To pierwsza moja tak skuteczna dieta, a już na peeno pierwsza na której tyle wytrzymałam. Jestem dumna ze swoich postępów ;)

5 sierpnia 2014 , Komentarze (11)

Ile radości może przynieść jedna cyferka :D Nareszcie na wadze ukazała mi się 7 z przodu - w dwa tygodnie udało mi się schudnąć 4,5 kg :) 

Chociaż ostatnio spadek wagi następuje wolniej, to cieszę się, że znów coś się ruszyło :) Już zaczęłam tracić wiarę! :) 

<3 

3 sierpnia 2014 , Skomentuj

W tym tygodniu większość czasu spędziłam u siostry, co nie oznacza, że pozwoliłam sobie zjadać więcej niż 1000 kcal - wręcz przeciwnie! Rzadko byłam głodna i nie zjadałam nawet 1000. 

Mimo to od czwartku waga stoi, przez co w tym tygodniu, podobnie jak w poprzednim, zmniejszyła się o 2kg. Niby dużo jak na tydzień, niby szybko spadło te 4 kg od początku diety, ale zastój mnie jakoś dołuje. Na szczęście nie ma powrotu wagi... 

Co więcej, jeszcze trochę i będzie 7 z przodu - to jest MOTYWUJĄCE! :) No i to, że szorty zrobiły mi się luźne w pasie ;) 
Coraz chętniej oglądam samą siebie w bieliźnie :D 

Od jutra zaczynam praktyki zawodowe. Pewnie nie ułatwi mi to zadania, ale chrzest siostrzeńca już za 2 tygodnie, więc muszę się wziąć do roboty i zrzucić jeszcze trochę ;) 

2 sierpnia 2014 , Komentarze (5)

Ważę się praktycznie do 2 dzień i dotychczas zawsze była zmiana po około 0.5kg-1kg. Ostatnie ważenie miałam w środę pod wieczór. Dziś - wciąż tyle samo.

Zaczynają się schody, mimo, że wciąż utrzymuję dietę na poziomie nawet mniej niż 1000 bo zwyczajnie nie chce mi się jeść. Dla wspomożenia detoksykacji zaczęłam łykać Chlorellę - biorę ją od poniedziałku. 

Dołujące i podcinające skrzydła - teraz, kiedy efekty zwolniły, będę potrzebowała więcej samozaparcia, żeby się nie poddać...

29 lipca 2014 , Komentarze (1)

Kolejny kilogram poleciał. Czuję się o wiele lepiej, zwłaszcza psychicznie :) 
Jeszcze zanim zaczęłam dietę, postanowiłam poddać swój organizm oczyszczaniu - nie tylko ze względu na nadprogramowe kilogramy. Mam małe marzenie, że po takim procesie poprawi się także stan mojej cery, paznokci... Że ogólnie poczuję się lepiej. 

Co do diety, od wczoraj nie czuję w ogóle głodu! Ubogie śniadanie zjadam na dwie raty, obiad idzie mi jeszcze gorzej... Ciężko mi dociągnąć nawet do tych 1000kcal. Może to od gorączki, jaka panuje na dworze, może żołądek zaczął mi się zmniejszać... Nie wiem. Zobaczymy jak to wyjdzie w praniu i czy przełoży się na kilogramy :) 

27 lipca 2014 , Komentarze (2)

Dziś znów odwiedziła mnie siostra. Półtora tygodnia temu urodziła synka. Już przed porodem spytała mnie, czy nie chciałabym zostać jego matką chrzestną a ja zgodziłam się od razu! Dziś oznajmiła, że chrzciny będą w przyszłym miesiącu (w połowie lub w przedostatnią niedzielę). 

Jakiś czas temu kupiłam na wyprzedaży sukienkę, w której się zakochałam! Asymetryczną, zwiewną, z przylegającą do ciała haleczką. Niestety w domu okazało się, że mimo iż sukienka jest mi dobra, to haleczka... podnosi się na tyłku gdy chodzę! Dlaczego? Bo tyłek za duży!

Miałam przerobić sukienkę, dać do krawcowej, żeby podszyła nieco dłuższą halkę. Dziś założyłam ciuszek ponownie i popędziłam do mamy by spytać, czy widać tyłek. Uznałam, że póki co NIE BĘDĘ JEJ PRZERABIAĆ! Do chrzcin jeszcze trochę czasu, a ja chciałabym założyć właśnie tą sukienkę! 

Tak więc mam kolejną motywację - muszę wciąż chudnąć, by założyć ciuszek na chrzciny małego Adasia :)