Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Całkiem zwykła kobieta - trochę zagubiona i odrobinę "nie z tej epoki".

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 39352
Komentarzy: 172
Założony: 19 maja 2006
Ostatni wpis: 24 czerwca 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
19685

kobieta, 56 lat, Bydgoszcz

169 cm, 112.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 maja 2012 , Komentarze (1)

Coś nie za dobrze ze mną. Zdrówko nie dopisuje. Wcześniej sygnalizowane zatoki zakończyły się brzydkim tomografem i jeszcze brzydszym terminem operacji FESS. Buuu i jeszcze muszę uzyskać zgodę na pełną narkozę od pulmologa. Ale dym. Do tego termin - przyszły rok. Nie mam kasy na łapówki więc będę pilnie czekać w tej kolejce.

Jedzeniowo kicha. Facecik przyniósł alpejskie mleczko, więc w 3 sztuki opanowałyśmy je przez pół godzinki. Do tego lody, ciastko francuskie z jabłkiem i wianuszek. Prawda jest taka, że się stresuję - efekt jem. No nie za dobrze.

Jutro dzień białkowy. Pojutrze ważenie. Obawiam się, że dobrze nie będzie. Widzę wyraźnie (nie tylko ja) że brzuch mam wielgachny. Widać to bardzo wyraźnie. Czyli wersja powrotu do wcześniejszego dukana bardzo prawdopodobna. Znalazłam w książce wersje dla osób rzucających palenie. Ale jest trochę straszna, bo zaczyna się od fazy II. Muszę to wszystko przeczytać jeszcze raz


21 maja 2012 , Skomentuj

Nowy tydzień czas zacząć. Najpierw postanowienie poprawy: w sobotę i niedzielę odstawiłam otręby - niedopuszczalne - nigdy więcej. Impreza w sobotę wyjątkowo udana. Pełen relaks. Wczoraj też oddech i uśmiech. Pracę rozpoczynami od dzisiaj, ale bez szału. Priorytet to wrzucić w glebę nasiona nasturcji, oraz ogórków. Niestety, moje sadzonki załatwił przymrozek. Może też posadzę sadzonki astrów i niskich słoneczników, ale tylko wtedy, gdy ogarnę kuchnię (sernik dukana dla mnie, obiad dla rodzinki na jutro). Postanowienie na ten tydzień - tylko jedno główne zadanie do wykonania w jednym dniu. To zdecydowanie ułatwi mi życie, a przedewszystkim odstresuje.  

.Jedzonko na dziś:

I- 2 kawałki kołodzieja + plaster sera żółtego + mały pomidor

II - mała pomarańcz + serek wiejski

III - klopsoplacek dukana + ogórek świeży   

IV - makaron z sosem pomidorowym (niedietetyczny z boczusiem wędzonym i śmietaną)

V - klopsoplacek dukana

I tym sposoben zaliczę otręby w całości. Dietetyczne zalecenie główne: żadnych słodyczy!!!!

Niestety, dzisiaj wizyta u laryngologa. Tomagraf wyszedł mi fatalny. Poczytałam troche w internecie i nie jest dobrze. Poczekam co też lekarka mi wymyśli. Szkoda czasu na stres. Co ma być to będzie.

PS. dzisiaj będzie już 6 dzień 6 "W" - daje radę!!!

 

18 maja 2012 , Komentarze (1)

Uf... waga 63,9 kg - czyli OK!

Przestałam tyć, jedząc co chcę, a właściwie co nałóg wymaga. A jak już pisałam - wymaga tłusto, dużo i słodko.  Jednak przestałam się tym dołować. W końcu stalilizowałam się  na 67,1 kg. Jako ciekawostkę dodam, że waga umiejscowoła mi się w uprzednio wymizerowanym biuście, już chciałam kupić mniejsze staniki, a tu niespodzianka - te stare pasują... Czyli też jakby sukces.

Brak fajek nie dukucza mi zupełnie - nie wiem czemu nie rzuciałam tego smrodu wcześniej.

Do tego córka namówila mnie na aerobową 6 "W" - jestem po dwóch dniach - całkiem łatwo - na razie wszystkim polecam.  

Jutro imprezka u mnie. Pierwszy raz robię to zupełnie na luzie. Nie posprzatane gruntownie - i  co z tego. Kupne ciasto - i co z tego. Na kolacje szczelę chyba jednak grill - a co tam  - dzięki temu będę miała mniej pracy - bo planowałam jednak tradycyjną jarzynową - a tak sałatka grecka i ...pełen luz. Jak się "oziębi" wpuszczę ludziska do domu i zamiast wystawnej kolacji podam resztki ciasta. Najważniejsza jest atmosfera - i od niedawna MOJE samopoczucie. Dość z perfekcyjną, zakompleksioną "Panią Domu". Niech żyje luz!!! 

Którego wam z całego serca życzę!

16 maja 2012 , Komentarze (1)

Czas przestac sie oceniać negatywnie. Muszę zacząć patrzeć na siebie inaczej, bo teraz nieustannie sie dołuję. Może moje życie i ja sama nie wyglądam tak jak bym chciała, ale czas zacząć się cieszym tym co tu i teraz.

Dzisiaj urodziny mojej drugiej połówki - już 46 ... A poznalam go gdy miał 24 lata. trochę szok. Prezent tzw. główny dokanany został już wcześniej - tradycyjnie wykupuje mu kartę wędkarska na początku sezonu. Ale muszę jeszcze coś dokupić.  Goście na nasze łączone urodziny (też jestem majówka) w najbliższą sobotę. A w domu brud, brud i jeszcze raz brud! Muszę to do soboty ogarnąć z grubsza. I oczywiście wymyślić jakies menu. Grilla nie robię - pogoda nie dopisze i będziemy marznąc jak w zeszłym roku.

Co do zmany nastawienia do siebie i innych oto plan dnia:

1. obiadek

2. zaladować pralkę

3. spacer z psiakiem

4. upiec placko/ klopsa na jutrzejszą dietę czwartkowo/białkową

5 zdjąć pranie i powiesić nowe

6. ogarnąć wizualnie kuchnię (typu szafki, podłogi, paratety, kafle - tak już trochę pod kątem soboty)

7 . relaksacyjna kapiel i lulu... 0 22 w łóżku! 

Oczywiście najważniesza pozycja to spędzić mile dzień ze ślubnym - czule itp.

O jedzeniu nie piszę. w końcu miałam się nie dołować. Powiem tylko, że leniwe w barze były boskie, ale przecież zdołam spalić te kalorie do wieczora.

11 maja 2012 , Komentarze (1)

waga - 63,8 kg... czyli 1,1 w tydzeń przybrałam.

Nic dodać, nic ująć.... Bez "dymka" jestem odmużdżona i żre ... Słodko, tłusto, dużo.

Zakaz łączenia mojego obłędu z fazą 4 dukana.

Oto moje menu dzisiejsze... Wstydzę się... Ale muszę... Może rozum wróci...
- 2 pączki,
- pęczek rzodkiewek,
- wielka porcja spaghetti z mięsem i serem żółtym w pracowniczy
  barze
- pączek, kawał czekoladowego ciasta, duża porcja makowca
  (koleżanka ogłosiła 7 tydzień ciąży - jest co uczcić bardzo się
  cieszę że będzie miała dzidzię, to pierwsze dziecko a laska ma
  już 35 lat)
-  big milk trio,
-  lód z Lidla cytrynowy z waflem,
- 2 zupki knorra: corbonara i ser w ziołach
- szklankę suchych płatków z biedronki - kukurydziane, strasznie
  słodkie, chyba z miodem i orzeszkami,
- danio

No nic. Łatwo się takich rzeczy nie pisze. Nawet nie wiecie, co czuję czytając ten "jadłospis". Przez 10 miesięcy byłam rozsądna, uważna, zapobiegliwa. Co się stało?! Dlaczego sama siebie krzywdzę...

5 maja 2012 , Komentarze (2)

Dla wtajemniczonych - moje tycie nie dotyczy protal IV, bo na nim też schudłam, aż do 59,9 kg. Tyję bo żrę z powodu rzucania palenia. Czyli zero silnej woli. Dukan poleca powrót do protal III, a nawet II gdy się rzuca fajki, ale ja jeszcze poczekam. Może sama się opanuję.
 
Wczoraj poległam dopiero wieczorem. Cały dzień jadłam jak człowiek, czyli:

I - 2 kawałki chleba z żółtym serem + pęczek rzodkiewek

II - jabłko

III - duża porcja ryby zapiekanej w pieczarkach z cebulą i śmietaną, ziemniaki tłuczone z masłem, sałata w śmietanie (wiecie tradycyjna - na słodko)
To jest w końcu protal IV - mam jeść normalnie

IV - mix z otrębów: 3 łyżki mleka odtłuszczonego granulowanego, 2 łyżki otrębów owsianych,2 łyżki słodziku, 1 łyżka kakao, jogurt naturalny.

Czyli wszystko OK!

Niestety, wieczorem od 20 się zaczęło:

- dojedzenie pozostałych ziemniaków z obiadu (porcja na 2 chłopa)

- zielony ogóras dla równowagi

- 2 kawałki chleba pełnoziarnistego przystrojonego jak tort majonezem i koncentratem pomidorowym

- dla równowagi pęczek rzodkiewek

- 2 duże plastry szynki odtłuszczonej

- 3 kawałki chleba pełnoziarnistego z górą majonezu i koncentratem pomidorowych

Jeść skończyłam po północy i poszłam zaraz spać.

To co zjadłam wieczorem to nic, w stosunku do tego co pochłaniałam w zeszłym tygodniu....Tony słodkiego...

Ale nie będę się dołować! Muszę nad tym zapanować, a jak się nie uda to ustalam datę 26.05.2012 - Dzień Matki - przejdę wtedy na protal III.


4 maja 2012 , Komentarze (1)

Waga 62,7 kg!

Przez tydzień przytyłam o 1,3 kg. Czarna rozpacz!. To obłęd jakiś.
Zadania na dziś - przestać narzekać i zacząć rozsądniej jeść. Jeszcze nie rezygnuję z protal IV, choć wiem, że przy rzucaniu palenia mogłabym przejść na fazę III na 3 lub 4 miesiące. Ale może wystarczy silna wola na co dzień, a nie gril, lody z bitą śmietaną itd.

29 kwietnia 2012 , Skomentuj

Dawno mnie tu nie było. Wiadomo, jak się broi to się tym nie chwali...
Zaległa waga:
61,0 kg - 20.04.2012
61,4 kg - 27.04.2012

No nie ma się czym człowiek pochwalić. Średnio na tydzień przybieram ok 0,5 kg.
Jedyny plus to to, że nie palę. Ale tyję, niestety. Wychodzi mi, że ok. 2 kg na miesiąc. Czyli w grudniu tego roku będę ważyła 16 kilo więcej...  Niedoczekanie!
Muszę być szczera. Objadam się słodyczami, jem często, dużo, nieregularnie i majonezowo...
Zdecydowanie za mało piję, a co najgorsze, w tygodniu otręby zjadłam raz . Jedynie zachowałam białkowy czwartek. Chyba tylko po to, aby w wagowy piątek waga była choć odrobinę łaskawsza. Uf. Jak ciężko jest przyznać się przed samą sobą do błędów.
Ale wstał nowy dzień, czyli nos do góry. Wypiłam już 2 szklanki napoju, więc początek dobry. Napiszę jedzonko na dziś - może choć trochę się uda:

8.20 - 2 kawałki chleba pełnoziarnistego z żółtym serem + pół świeżego ogórka

11.20 - jabłko

14.20 - kiełbaska (super chudziutka) podgrilowana, ziemniaki pure, surówka z kiszonej kapusty

17.20 - kawałek (duży ale 1 nie 10) placka z przepisu mojej córci zwie się to cudo  basbusa  (zaraz je upiekę)

20.20 - placki dukanowskie z otrębami na ostro z połową świeżego ogórka.

Jeżeli wieczorem, lub w ciągu dnia dopadnie mnie głód to jedynymi słodkimi przekąskami mogą być okraszone słodzikiem
I - marchew tarta
II - kogel mogel z kawą





15 kwietnia 2012 , Komentarze (3)

No - nareszcie dzisiaj z rana nie poczułam gwałtownej potrzeby zajarania. Uf. Ulga. Myślałam, że nie dam rady, ale jest całkiem nie źle. Wiecie co mnie troszkę dołuje, ani mąż, ani dzieci nie zauważyły że nie palę. OK! Dam radę, twardziel ze mnie. Nie jestem przecież w ich  życiu najważniejsza, ale... No może on mógłby zauważyć. Ale co tam. Robię to przecież dla siebie i tak trzymać.

Jedzonko na dziś - oczywiście to plan, w trakcie realizacji będę edytować.

I - 2 kawałki chleba pełnoziarnistego z 1 plastrem sera + 1/2 czerwonej papryki + 1 różyczka surowego kalafiora

II - grejpfrut

III - rosół domowej roboty + makaron z białej mąki (kupny niestety)

IV - placuszki dukana na ostro

V - jogurt naturalny ze słodzikiem

14 kwietnia 2012 , Komentarze (1)

Waga z 13 kwietnia 2012 - 60,5 kg

No całkiem nieźle, na to co się działo. W związku z tym, że całkowicie nie panuję nad tym co jem - muszę znowu zacząć wpisywać jedzonko. Czuję, że ta "promocja" poziomu wagi jest bardzo tymczasowa. Na Boga - ja nie chcę jojo! Tak więc wybaczcie mi zapisy niedietetyczne od teraz.
I - 3 kawałki chleba pełnoziarnistego z masłem, żółtym serem, pomidorem, rzodkiewką i rzeżuchą - a do tego z 10 cukierków w czekoladzie z alkoholem...

II - grejpfrut

III - 2 ziemniaki, 1/4 piersi z kurczaka, 1 łyżka soso/tłuszczu od kurczaka, 3 małe ogórki kiszone

to już wchłonęłam, planuję jeszcze:

IV - 3 łyżki sałatki jarzynowej (tradycyjnej)*

V - placuszki dukana na słodko (oczywiście chodzi o otręby)

VI - 4 plasterki polędwicy sopockiej, pół czerwonej papryki, z 4 łyżki płatków kukurydzianych*

12 kwietnia 2012r o godzinie 19 minut 20 rzuciłam palenie. I do teraz nie mam peta w ustach. Dojrzewałam do tego powoli, ale decyzje podjęłam szybko. Może to śmieszne, ale chodziło mi o datę.
11 lat temu 12 kwietnia około godz. 19 wychodząc od laryngologa rzuciłam palenie . Z sukcesem. Wtedy też był czwartek, a po nim 13 i piątek - oj wtedy to był sądny dzień. Później nie paliłam 9 lat. Bez sensu znowu zaczęłam palić dwa lata temu. I o zgrozo - znowu problemy z zatokami - walczę już 3 tydzień i żadnej poprawy.
Niestety - gdy 11 lat temu rzuciłam palenie przybrałam niebotycznie na wadze.... Ciekawe co teraz będzie. Trzymajcie za mnie kciuki.

* czerwone dopiski to "grzechy" mojego łakomstwa, które ujawniam dnia następnego... niech mnie zawstydzają