Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Moją pasją jest ogród... poświęcam mu każdą wolną chwilę jeśli akurat nie skupiam się na odchudzaniu,bo ono spędza mi sen z powiek!!!! Szybko się poddaję ,nie umiem wytrwać dłużej na diecie jak tydzień..,dwa. Odchudzam się od zawsze i nigdy, bo zawsze jest jakieś "ale" ,zawsze znajdę powód ,żeby złamać zasady. Może tym razem mi się uda.... Trochę ćwiczę. Odpuszczam sobie weekendy . Kocham zwierzaki, pożegnałam mojego kochanego 15 letniego psiaczka i od pół roku mam młodziutką sunię, też pudelek, też czarna.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 128772
Komentarzy: 1083
Założony: 28 lipca 2006
Ostatni wpis: 6 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
grazynkach

kobieta, 61 lat, Skawina

168 cm, 69.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Utrzymam wymarzona wagę do końca roku 2012.

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 stycznia 2011 , Komentarze (1)

Piękny mroźny, ale słoneczny dzień. Właśnie wróciłam ze spaceru, właściwie, to poszłam do sklepu po pieczywo na nogach i wróciłam też pieszo. Zajęło mi to 1h, bo najbliższy sklep jest dość daleko. Nad Wisłą właśnie wschodziło słońce, mgła się podnosiła, drzewa w szadzi wygładały pięknie. Teraz gorąca herbata, w między czasie gotuje się obiad a ja odrabiam lekcje z francuskiego. Po obiedzie trzeba koniecznie wyciągnąć z domu męża i Bellę, zrobimy długi spacer. A wieczorem wyjazd na koncert. Już się nie mogę doczekać. 
Małżonek zachwycał się wczorajszą obiadokolacją, że taka udziwniona i z deserem  a ja ugotowałam jemu to samo, co sobie, no prawie. Bo małżonek dostał jeszcze zupę pomidorową. Ale na drugie mieliśmy kurczaka pieczonego z pomarańczą a na deser kisiel z mrożonych owoców. Pychotka. Tak to ja mogę się odchudzać całe życie. 

28 stycznia 2011 , Komentarze (4)

Hura!  kolejne 1,5kg mniej, a myślałam, że nie będzie, że tym razem to będzie rozczarowanie. To pewnie ten wczorajszy basen tak zaniżył wynik wagi  , ważne, że wynik mnie zadowala. Pobożne życzenie, żeby co tydzień przy ważeniu, było tak cudownie. 
Dzisiaj zapowiada się słoneczny dzień i jak co piątek sprzątam chatę, zawsze to trochę ruchu więcej. O 9.00. marsz 2h, a później to się zobaczy. Przede mną weekend, więc znów trudniej, ale myślę, że dzisiejszy wynim na wadze mnie zmotywuje, żeby nie łamać zasad diety. 
Jutro jedziemy do Katowic na koncert zespołu The Australian Pink Floyd Shown, już się nie mogę doczekać, bo podobno koncert super. Odbył się już we Wrocławiu, byli znajomi, więc wiem, że warto pojechać.
Życzę Wam miłego i udanego weekendu. 

27 stycznia 2011 , Komentarze (2)

Pięknie świeci słońce, nie ma wiatru, spacer zaliczony. Wczoraj wieczorem jeździłam jeszcze na rowerku stacjonarnym, w 70min 20km .
Dzisiaj wieczorem aerobik wodny na basenie. Cieszę się na te ćwiczenia w wodzie. Wczoraj bolały mnie mięśnie po poniedziałkowych ćwiczeniach. Zjadłam już drugie śniadanie a już jestem głodna, a obiad dopiero o 15.00. wytrzymam? To jeszcze 2h. Może zrobię sobie gorącą herbatę i wejdę pod koc na godzinę. A później zajmę się przygotowywaniem obiadu dla małżonka i dla siebie, to mi szybciej czas zleci. Nadrabiam zaległe zadania domowe z francuskiego, ale nie mogę się skupić. Odłożę to na później. Miłego dnia życzę. 

26 stycznia 2011 , Skomentuj

Zapomniałam wspomnieć, że dwa ostatnie dni były drażniące  bo zepsuł się nam ekspres do kawy i nie mogłam zaczynać dnia od pysznej capucino. Ale wczoraj kupiliśmy nowy ekspres i dzisiaj rano wypiłam ciepłą, smaczną i pachnącą kawę. To rozumiem, tak właśnie ma być i już. Wyrzuciliśmy z domu Krupsa, kupiliśmy Saeco. Z Krupsa od początku nie byliśmy zadowoleni, to była porażka, automat, który parzył lurę za ciężkie pieniądze. Pierwszy raz zepsuł się już po pół roku. Zobaczymy, czy z Saeco będziemy zadowoleni. 
Śniadanie już zaliczone, teraz piję ziółka, mieszankę ( 3 różnych herbat).  O 9.00. marsz, po obiedzie rowerek a czas między tymi ćwiczeniami wypełnię nauką francuskiego. Nie mamy zajęć przez najbliższe 3 tygodnie i pani prof. tyle nam nazadawała, że ho ho... żebyśmy się nie nudziły, tak powiedziała. Przede mną  jeszcze pranie, sprzątanie i gotowanie, ale to już takie codzienne drobne prace. Miłego dnia życzę.

25 stycznia 2011 , Komentarze (4)

Wczoraj na basenie było sporo kobiet. Aerobik zaliczyłam, przyznaję, że momentami ledwo dawałam radę. Spałam za to smacznie do 7 rano, co jak na mnie, to bardzo długo. W czwartek też pojadę. 
Dzisiaj termometr pokazał -8 stopni. Wraca zima. Pięknie wschodzi słońce, przyjemnie będzie się maszerować. Życzę sobie i Wam miłego dnia. 

Dzięki Filipinko, że zauważyłaś... a skąd mi się wzięła " środa"  . Chyba chcę, żeby już był piątek i żeby waga pokazała trochę mniej 

24 stycznia 2011 , Skomentuj

17 dzień. Do południa nie było prądu, trochę pokrzyżowało mi to plany, ale trudno, dałam radę. Marsz zaliczyłam, później wyjazd do miasta, pozałatwiać trochę spraw. Wróciłam do domu, był już prąd, teraz pierze się pranie, gotuję obiad dla siebie i małżonka. Przyznam, że jego obiad jest dzisiaj dużo smaczniejszy... placki ziemniaczane takie b. chrupiące, surówka, krupnik. A ja mam dorsza zapiekanego z warzywami i surówkę z buraczka. 
Wieczorem jadę na aerobik wodny, bo zaraz mi karnet przepadnie i byłoby żal. Nie wiem, czy zmieszczę się w strój kąpielowy, okaże się wieczorem. 

23 stycznia 2011 , Komentarze (1)

Na spacerku się nie skończyło. Zaliczyłam też rowerek  70min. 20km  i na dzisiaj to byłoby tyle. A ta piękna dama na zdjęciu w moim profilu, bo czarna pudelka Bella. Już bardzo zarosła i muszę ją zawieźć do fryzjera, ale skoro wróciła zima, to jeszcze poczekam. 

23 stycznia 2011 , Komentarze (1)

16 dzień.Właśnie wróciłam ze spaceru. Zimno, wieje i sypie śnieg. Smaga lodem po twarzy, nie był to przyjemny spacer. Chyba najbardziej to się Belli podobał, choć mniej podobało jej się moczenie łapek w misce po powrocie do domu, bo trzeba było kulki śniegowe odtajać, a poprzyklejało ich się całe mnóstwo do łapek. 
Dietkowo, może być, choć właśnie do kawy piję lampkę wytrawnego wina, tak na rozgrzewkę. I nie zamierzam się nad tym rozczulać i żalić. O 16.00. siadam na rowerek stacjonarny i wyjeżdżę tę lampkę. Na obiad miałam pyszne kotleciki drobiowe z żółtym serem pieczone w halogenowym piekarniku, więc bez tłuszczu. Małżonek też je jadł i nawet zachwalał. 

22 stycznia 2011 , Komentarze (3)

15 dzień. Spacery i rowerek zaliczam na zmianę. Dieta mi odpowiada. Jutro muszę zrobić zakupy na kolejny tydzień. Na razie jestem z siebie zadowolona. Oby za tydzień znów było mnie troszkę mniej. 

21 stycznia 2011 , Komentarze (3)

14 dzień. Muszę to zapisać... . Zaczynałam dwa tygodnie temu z wagą 83,3kg  po pierwszym tygodniu było  81,0 kg czyli mniej mnie było o 2,30kg . Dzisiaj mija drugi tydzień i waga pokazała 79,8kg czyli znów spadek o kolejne 1,20kg . Razem mnie już ubyło 3,5kg hura  . Nie umiem tego uaktualnić na pasku i stąd ciągle mam tam zły zapis  
Bardzo się cieszę, że waga spada. Bywałą chwile gorsze i lepsze w dietkowaniu, choć tak naprawdę nie łamię zasad. Raczej czegoś nie dojem niż przekroczę dzienny limit. Ale np. wczoraj gotowałam małżonkowi zupę kalafiorową, tak pięknie pachniała, a ja miałam inny obiad, ale też dałam radę. Wczoraj na francuskim pani wprowadziła dużo nowej gramatyki i nazadawała całe mnósto ćwiczeń, bo nie będzie teraz zajęć przez trzy tygonie, (ferie i wyjazd do sanatorium), żebyśmy się nie nudziły, nazadawała, że ho ho...  Przed nami weekend, znów będzie ciężko, bo małżonek będzie kuksił smakołykami, ale nie poddam się. 
Dobra, teraz śniadanie i wymarsz o 9.00. polubiłam te marsze z samego rana. Nie sposób się nie obudzić i za to dzień taki dłuższy się wydaje i mam jakoś tak więcje siły na resztę dnia. Życzę udanego weekendu.