Pamiętnik odchudzania użytkownika:
agamrozz

kobieta, 46 lat, Lubin

165 cm, 89.90 kg więcej o mnie

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 sierpnia 2016 , Komentarze (1)

Rano "śniadanie" z tabletek ;)

Później śniadanie - owsianka na wodzie, zapomniałam zmierzyć sobie poziomu cukru :|

Byłam w szpitalu na zdjęciu szwów, wszystko się ładnie goi :DWidziałam się przez chwilę z lekarzem - pochwalił mnie za spadek masy ciała ;), no może pochwalił to za duże słowo ale był zadowolony :)

Chwilę poplotkowałam z pielęgniarkami, które się mną opiekowały i wróciłam do domu :|

A w domu nie mogę sobie miejsca znaleźć (mysli)

28 sierpnia 2016 , Komentarze (6)

Operacja mnie nie wykończyła, to "jedzenie" mnie też nie dało rady wykończyć... za to pogoda to zrobi...:<

Mam już dość tych upałów, na dodatek jeszcze mam miesiączkę i jem jak małe dziecko (szloch)

Spacer mam już dziś zaliczony, ale ledwie doszłam do domu :|

Czuję się słaba jak nigdy w życiu, nawet jak ważyłam więcej to nie odczuwałam takiego braku energii.

Pierwszy raz od wyjścia ze szpitala spałam w dzień. Na lunch wypiłam odrobinę proteinowego drinka - może on doda mi trochę energii (ninja)

27 sierpnia 2016 , Komentarze (1)

Po raz  pierwszy odkąd wróciłam ze szpitala spałam tak długo... bo aż do 8.30, a i tak wstałam zakręcona :D

pomiar cukru na czczo: 97 mg/dL

Na śniadanie zjadłam dziś nowość ;)kleik z kaszy jęczmiennej - ale był dobry i szybciej się nim nasyciłam

pomiar cukru 2 godziny po śniadaniu - 89 mg/dL

Brzuch mnie swędzi od plastrów i od gojących się ran, dziś też poczułam jak jestem słaba. Chciałam trochę ogarnąć mieszkanie i po paru minutach sprzątania zaczęło kręcić mi się w głowie... aby dokończyć porządki musiałam spowolnić tempo i robić sobie przerwy.

Na lunch zjadłam pół jogurtu naturalnego 0%, czyli 85g 

W międzyczasie popijam wodę niegazowaną.

Już nie mogę się doczekać czwartku, bo od czwartku będę mogła jeść jajka i rozgotowane mięsko drobiowe i rybę. W końcu jakaś mała odmiana. Papki i tak będę musiała jeszcze jeść :|przez kolejny tydzień, później pomału będę mogła zamieniać je na inne "potrawy" ;)

Staram się skupiać na dniu dzisiejszym tak jak każdego dnia.

Wczorajszy wieczorny spacer z mężem pokazał mi, że chodzenie nie sprawia mi już takich trudności jak wcześniej, szło mi się lekko i nawet staw biodrowy ani razu mnie nie zabolał :D(impreza)

Miłej soboty i żadnego podjadania :D

26 sierpnia 2016 , Komentarze (3)

Rano stanęłam jeszcze raz na wagę, a ona pokazała 149,2kg :D:D:D

Humor mi dopisuje, nocami śpię znakomicie. Rano wstaję radosna i pełna energii. 

Szykowałam się do wyjścia na spacer, ale wyszłam jeszcze na balkon aby powiesić pranie... i o mało nie doznałam szoku termicznego, gorączka jakiej już dawno nie było.

Zrezygnowałam ze spaceru na świeżym powietrzu o tej porze (12.00), przejdę się wieczorem. A teraz słuchając muzyki krzątam się po mieszkaniu aby nie siedzieć w miejscu. 

Ugotowałam już sobie  bulion z piersi kurczaka na dziś, który zabielę trochę kaszą manną:D, na śniadanie była owsianka i jogurt naturalny 0%.

Dobra, idę dalej coś porobić :D

Podsumowanie:

liczba kroków: 2999

kolacja: jogurt naturalny 0% - 85ml

pomiary cukru:

8.00 - 87 mg/dL

13.00 - 87 mg/dL

znowu później zapomniałam :|

26 sierpnia 2016 , Komentarze (5)

Przed pierwszym posiłkiem oczywiście zestaw tableteczek ;)

Śniadanie: owsianka na wodzie (rozwodniona) - 150ml

Lunch: jogurt naturalny 0% + proteinowy drink - 85ml

obiad: owsianka na wodzie (rozwodniona) - 80ml

podwieczorek: jogurt naturalny 0% - 85ml

w między czasie piłam wodę - 800ml

w sumie 1200ml płynów i jedzenia

Pomiary cukru:

7.30 - 88 mg/dL

17.00 - 85 mg/dL

niestety zapominało mi się o niektórych porach mierzenia cukru ;)

Przez cały dzień nie brałam tabletek na cukrzycę.

Wciągu dnia zrobiłam 3039 kroków wiem, że to niewiele ale dla mnie to i tak duża na razie :)                                

Na wieczór mój mąż postanowił się zważyć i namówił i mnie na wejście na wagę i co się okazało?, że ważę 150,2kg byłam w ogromnym szoku aby uwierzyć kilka razy schodziłam i wchodziłam hehehe (smiech) ale wynik się nie zmieniał :D

25 sierpnia 2016 , Komentarze (3)

:D

Oto kilka moich uwag i odczuć po resekcji:

  • Te parę dni od przyjęcia do szpitala (ścisła dieta) już odczuwam niewielki spadek masy ciała - niestety nie wiem ile zleciało bo mam wagę, która pokazuje wagę max do 150kg.
  • Widzę poprawę wyglądu skóry twarzy - brak wyprysków spowodowanych złą dietą.
  • Mimo osłabionego organizmu lżej mi się chodzi, za to strasznie marznę ;), a przebywanie na słońcu sprawia mi przyjemność (wcześniej nie przepadałam za wystawianiem się na słońce, nawet w ubraniu ;))
  • Mimo, iż spędzam w domu dużo czasu to nie odczuwam już potrzeby podjadania za to popijam wodę ;), przestałam wciąż myśleć o jedzeniu słodyczy i ogólnie o jedzeniu. Chociaż nie powiem jak mój mąż wczoraj jadł pizzę to jej zapach sprawił mi przyjemność i zarazem przykrość - mimo, że wcale nie chciałam jej zjeść. Szybko zwalczyłam te uczucie, a  jeszcze bardziej pomogło jak powiedział, że ona lepiej pachniała niż smakowała (smiech)
  • Po zabiegu od razu podają leki przeciw wymiotne, a i teraz po wyjściu ze szpitala lekarz wypisał mi taki lek więc biorę aby nie odczuwać tzw. "jeżdżenia po brzuchu" czyli mdłości :) - wierzcie są dość nieprzyjemne.
  • Jeśli  chodzi o moją psychikę to czuję się dobrze, jestem spokojna i zrelaksowana. Moje przygotowania psychiczne i fizyczne do zabiegu rozpoczęłam dość wcześnie bo zaraz po ustaleniu terminu zabiegu, więc miałam sporo czasu do "wbicia" sobie do głowy zmian jakie mnie czekają.
    Bardzo ważne jest aby nauczyć się jeść powoli (przy tym długie przeżuwanie) co automatycznie skutkuje zjedzeniem mniejszego posiłku, bo szybciej odczuwa się sytość.
    Mi pomogło jeszcze ciągłe myślenie o tym, że to nie jedzenie jest ważne w życiu tylko JA, ZDROWIE i MOJE SZCZĘŚCIE - a jedzenie, zdrowe jedzenie ma mi tylko tym pomóc.
    A jeśli chodzi jeszcze o stronę fizyczną to ranki po laparoskopie goją się dobrze - już swędzą, mam trochę ograniczoną ruchowość przez nie, ale jest to do zniesienia
     :D

Pozdrawiam :D

25 sierpnia 2016 , Komentarze (9)

Śniadanie: rozwodniona kaszka manna - 150 ml

Lunch: 1/4 Proteinowego drinka (jak dla mnie trochę za słodki i za gęsty, następnym razem rozpuszczę trochę w wodzie) - 30 ml

Obiad: odcedzony bulion z piersi kurczaka i warzyw z łyżeczką kaszki manny - 150ml

pomiędzy tzw. posiłkami piłam wodę w sumie ok. 500 ml co w całości daje 830ml płynów w ciągu dnia.

Nawet mniej niż zalecane ;)

Tabletki na niedoczynność tarczycy rano przez pierwszym posiłkiem + na nadciśnienie, nie brałam ani razu tabletek na cukrzycę, a oto pomiary cukru z całego dnia:

7.00 - 98 mg/dL

11.00 - 80 mg/dL

17.00 - 80 mg/dL

21.00 - 86 mg/dL

Poza tym byłam dwa razy na spacerze, raz sama drugi z mężem i ogółem zrobiłam 2816 kroków :D

No i tak minął mi kolejny dzień :D

24 sierpnia 2016 , Komentarze (3)

Dzień drugi w domu i w końcu przespana noc. Spałam jak niemowlę :D 

Rano zmierzyłam sobie cukier na czczo 98 mg/dl, przed śniadaniem mała tableteczka na niedoczynność tarczycy i na śniadanie kaszka manna na wodzie - dokładnie 6 łyżek

Nie zjadłam całości bo poczułam już wcześniej sytość. Teoretycznie powinnam do śniadania wziąć tabletkę na cukrzycę, ale nie wezmę jej bo chcę sprawdzić jaki będę miała cukier dwie godziny po śniadaniu. Lekarz mi powiedział, że cukrzyca może się wycofać po zabiegu :)

Mam 38 lat, rok temu wyszłam za mąż. Z wagą zawsze miałam problem ale nie taki jak obecnie.

Już jako małe dziecko miałam skłonności do nadwagi, a ponieważ byłam chorowitym dzieckiem moi rodzice za na mową lekarzy podali mi sterydy, które miały mi podnieść odporność. No tak, przestałam chorować ale za to zaczęłam mieć większy apetyt. Na początku to nawet nie było tak źle bo jako dziecko zawsze miałam ruch więc waga nie rosła bardzo szybko, byłam krąglejsza od swoich koleżanek ale nie byłam "gruba".

Pierwsze problemy zaczęły się po mojej pierwszej diecie w wieku 17 lat, ważyłam wtedy 75 kilo przy wzroście 165cm. Schudłam do 64 kilogramów, wagę utrzymałam niecały rok i z każdym miesiącem przybywało mi parę gramów. Do wagi 75 kg dobiłam w wieku 19 lat i tak już poleciało - efekt jo-jo. 

Co tu dużo mówić i tak już było po każdej diecie. W starych wpisach w moim pamiętniku można przeczytać moją ostatnią walkę z wagą, a obecnie można zobaczyć ile znowu przytyłam. Kolejna porażka. 

Dwa lata temu dowiedziałam się, że u mnie w mieście wykonują zabiegi zmniejszenia żołądka, ale niestety odpłatnie. Powzięłam decyzję - nazbieram kasę i pójdę na taki zabieg.

Rok dojrzewałam aby umówić się na wizytę w poradni leczenia otyłości, a wcześniej dowiedziałam się, że zabiegi są już wykonywanie na fundusz :D

Po spotkaniu z lekarzem okazało się, że muszę wykonać sporo badań i przejść przez kilka konsultacji medycznych.

Moja Pani doktor pierwszego kontaktu poparła moją decyzję dot. zabiegu i powypisywała mi skierowania na badania i konsultacje... i tak zaczęła się moja droga prowadząca do zabiegu. 

Po drodze okazało się, że mam cukrzycę typu 2, insulino oporność, niedoczynność tarczycy, przerost błony endometrium i jeszcze po przejściu niecałego kilometra zaczynał mnie boleć staw biodrowy ;(

Od zakończenia wszystkich konsultacji i zakwalifikowaniu do zabiegu rękawowej resekcji żołądka, na operację czekałam 4 miesiące.

W dniu przyjęcia do szpitala ciśnienie miałam 197/105 - to chyba z nerwów, ale unormowało mi się po podaniu leków i o 8 rano 18 sierpnia po naciągnięciu na nogi pończoch uciskowych zabrano mnie na blok operacyjny. Zabieg jak zabieg dla mnie minął szybko bo sobie smacznie spałam (trwał ok. 2,5 godziny) za to po przebudzeniu przeżyłam małą traumę, było mi niedobrze i wszystko mnie bolało :( Jeszcze pół przytomną przewieźli mnie na salę pooperacyjną po drodze słyszałam jak mój kochany mąż pytał lekarza czy wszystko jest w porządku a doktor odpowiedział, że "wszystko dobrze" i znowu odpłynęłam. 

Budziłam się kilka razy ale nie na dłużej niż kilka minut i znowu zasypiałam. I w pewnym momencie poczułam na czole dotyk, otworzyłam oczka i zobaczyłam twarz mojego męża, który delikatnie się uśmiechał - cudowny widok :D

Mimo leków przeciwbólowych i tak czułam się obolała i zmęczona. Bolał mnie lewy bark, ale od pielęgniarki dowiedziałam się, że po zabiegach laparoskopowych u wielu osób może dojść do porażenia nerwu (np. barku) i u mnie właśnie takie coś nastąpiło. Niestety leki przeciw bólowe na to nie działały więc bolało jak cholera ;) ale to jeszcze nie wszystko, pierwsza doba po zabiegu to męczarnia, od leżenia bolą plecy, pośladki i nogi swędzą od pończoch uciskowych... 

W drugiej dobie po zabiegu kazano mi już wstawać, fizjoterapeutka pomogła mi wstać i przejść parę metrów. 

W trzeciej dobie moim zadaniem domowym - jak to ujął mój lekarz - jest spacerowanie po oddziale ;) no i pozwolono mi w końcu zdjąć pończochy.

Zaznaczę tylko, że przez cały okres aż do piątej doby od zabiegu byłam na ścisłej diecie, mogłam tylko delikatnie moczyć usta wodą. No i właśnie w piątej dobie od zabiegu ok. godz. 12 miałam test/badanie szczelności nowego żołądka.

Wyglądało to mniej więcej tak: stałam przed aparatem rtg i musiałam wypić 1,5 centymetra (kubka plastikowego) gęstego i słodkiego napoju o smaku anyżu i w tym czasie robiono mi "fotkę" i tak dwa razy (muszę powiedzieć, że nie lubię smaku anyżu i słodycz tej cieczy była paskudna - miałam po tym mdłości - na szczęście na tym się tylko skończyło). Badanie wykazało, że wszystko jest w porządku i doktor pozwolił mi wypić małymi łyczkami 500ml wody do końca dnia :D

Dzień po badaniu z zaleceniami pielęgniarskimi i lekarskimi wypisano mnie do domu (6 doba od zabiegu) :D(balon)

No i dziś szczęśliwa i pełna "energii" siedzę sobie w domku

Pozdrawiam :)

23 sierpnia 2016 , Komentarze (14)

Witam,

Jestem Agnieszka i kilka dni temu przeszłam operację na żołądku, tzn. rękawową resekcję żołądka. Wczoraj przeszłam pomyślnie test szczelności mojego nowego malutkiego żołądka i dziś wróciłam do domu :D

Wczoraj po teście mogłam do końca dnia wypić 500ml wody niegazowanej. Dziś w szpitalu na śniadanie dostałam pół szklanki wodnistego kleiku z kaszy manny - nigdy nie lubiłam tego, a dziś mi smakowało jak nigdy dotąd. Teraz popijam wodę i gotuję sobie bulion z kawałka piersi kurczaka i warzyw (marchewka, pietruszka, seler) - będę mogła wypić do końca dnia 600ml bulionu. :)

Każdego dnia mogę wprowadzać dodatkowe kleiki na wodzie z ryżu, kaszy jęczmiennej, płatków owsianych lub odtłuszczone: mleko, jogurt naturalny, za mlekiem nie przepadam więc pewnie zdecyduję się na jogurt ;)

Ogólnie w ciągu dnia do 14 dnia po zabiegu mogę przyjąć max 1200ml płynów.

Do diety muszę wprowadzić spacery (zawsze muszę mieć przy sobie małą butelkę wody) kilka razy dziennie najlepiej z osobą towarzyszącą bo z niedożywienia można zasłabnąć.

Kilka dni po zdjęciu szwów planuje zapisać się na basen.

A tak, na początku mój stan można nazwać niedożywieniem ponieważ mój organizm będzie miał ograniczone potrzeby na przyjmowane pokarmy, a tym samym nie będę mogła mu dostarczyć wystarczającej liczby kalorii i minerałów. Od czasu do czasu będzie wymagana suplementacja witamin w tabletkach lub płynie.

Bardzo ważnym jest aby każdego dnia dostarczyć organizmowi odpowiednią dawkę białka np. bulion z chudego drobiu lub poprzez nutridrink protein - max 2 na dobę.

Czuję się jakbym zaczynała naukę smaków od początku jak małe dziecko :) i mam nadzieję, że przetrwam te dwa miesiące wprowadzające do stałych posiłków :D

Pozdrawiam

9 grudnia 2014 , Komentarze (4)

do jakiegoś czasu znowu ćwiczę, choć dopiero od wczoraj chodzę do Fitness Clubu, po raz kolejny zaczynam walkę z kilogramami tłuszczu, który obrósł moje ciało... (szloch) 

i za każdym razem twierdzę, że to już ostatni raz, że teraz będę się pilnować i nie przytyję ponownie... :< co za bzdury... ja kocham jeść... i to niezdrowo... (szloch)

ale moje zdrowie wymaga ode mnie poświęcenia dlatego po raz kolejny podejmuję wyzwanie... przeciwko samej sobie (ninja) - niech moc będzie ze mną ;)