Wesoła, lecz zamknięta. Refleksyjna ale twardo stąpająca po ziemi. Twarda, ale bardzo wrażliwa. To ja pełna sprzeczności i trudna do poznania, nawet dla samej siebie:-) ale jestem żyję i jest super!!!! a będzie jeszcze lepiej:-)
pochlonięte - 1303 kcal orbi - 30 min plus dodatkowo "dywanówki", hantelki, kręcenia i brzuszki jestem zadowolona ograniczyłam w zeszłym tygodniu podaż kalorii i staram się mieścić w przedziale 1300-1400, wtedy ze mnie schodzi a chyba nie jest za mało - karmię już tylko 1 raz w nocy, ale też widzę, że jak jem za mało, to nie najlepiej się czuję, więc te 1350 średnio powinno być ok.
jeszcze uaktualnienie suwaczków i do łózia (już na szczęście jestem wykąpana mmmm )
waga trochę spadła... w sumie niewiele, ale w zeszłym tygodniu poszalałam 2 dni i był drastyczny wzrost. jestem zadowolona, bo po weekendzie waga bez zmian, a byłam na imprezie urodzinowej bratanicy, więc był obiad dwudaniowy (!!!) i ciasto, trochę się pilnowałam, ale też pozwoliłam sobie na słodkości. od wczoraj wprawdzie był powrót do liczenia kalorii, ale coś wieczorem poszalałam i bilans nie jest zadowalający (gdzieś pod 2000!!!), waga na szczęście bez zmian, od dziś już jestem grzeczna wracam do swoich 1300-1400 kcal. Dziś jestem sama z małą - małż w delegacji, młody u babci śpi, więc od 19 powinnam mieć wieczór dla siebie. A więc plan jest taki, że troszkę sobie odpocznę a potem w końcu poćwiczę. a jestem mega szczęśliwa, bo znalazłam w końcu w sieci ćwiczenia mojego kochanego Gilada, super aerobic, który uwielbiam i jest bardzo skuteczny (przynajmniej dla mnie). Stare kasety video z nagranymi zestawami już szwankują... a teraz będę miała aż 30 odcinków. niestety muszę ściągać na raty, bo jak się mieszka na wsi, to ma się internet z modemu komórkowego i są ograniczenia ilościowe, a tu jeszcze musi starczyć na telefon "stacjonarny" i alarm (przede wszystkim)...... w każdym bądź razie te ćwiczenia są rewelacyjne polecam każdemu!!!! no dobra, pora na drugie śniadanko, młoda właśnie usypia, więc zjem sobie w spokoju
wczoraj już nie miałam siły, wzięłam się jeszcze za prasowanie... z zaległości już prawie wyszłam, w końcu - bo z bieżącym byłam na bieżąco ale 50 min intensywnego spaceru z wózkiem przynajmniej zaliczone po nierównościach terenu, dość szybkim krokiem, nieraz pchając wózek pod dość stromą górkę, więc chociaż z tego jestem zadowolona, bo też już myślałam, że nigdzie nie pójdę, bo córcia spała 2,5 godz wczoraj!!! jakiś rekord, szok! dziś mnie jeszcze wkurzyły baby z GOPSu , bo kurczę nie znają się na prawie i robią jakieś swoje interpretacje, a ja przez ich nieuctwo nie mogę złożyć wniosku o becikowe!!! i mam dylemat czy iść na łatwiznę i po raz trzecie jechać do przychodni poprawić zaświadczenie, czy walczyć.... chętnie bym im utarła nosa, bo ja mam rację w całej tej sprawie, ale nie wiem, czy to ma sens, tzn. sens ma ale czy jest to warte zmarnowanego czasu i nerwów i ciężkiej pracy mojej mózgownicy.... na razie małż się zaoferował, że pojedzie do przychodni z moim zaświadczeniem, a potem zobaczymy...
dzisiaj też małż pojechał z młodym do szpitala, czeka biedaka kolejny zabieg... tym razem podcinanie migdałków i znów przecinanie błon bębenkowych i założenie jakichś tam drenów.... jestem zła, bo w zeszłym roku przy usuwaniu trzeciego migdałka rozważali usunięcie dwóch "zwykłych" ale tego nie zrobili, bo młody nie miał angin a miał je "tylko" powiększone, a teraz mamy powtórkę z rozrywki, bo są już tak duże, ze go zatykają. Boję się, że je teraz podetną, a one znów się powiększą i za rok znów będziemy jechać na ich usunięcie..... zobaczymy, na kiedy nas zapiszą na zabieg, bo dziś dopiero badanie i zapisanie.... mam nadzieję, ze ten zabieg ostatecznie rozwiąże nasze problemy z gardłem i uszami i synuś będzie mógł chodzić wreszcie na basen...
i tyle, trochę się wyżaliłam ze spraw codziennych..... pogoda też pod psem to poziom wkurzenia też u mnie rośnie... miłego dnia i więcej słoneczka, choć w innych rejonach kraju chyba jest łądna pogoda, tylko jak zwykle nad morzem paskudnie....
wczoraj pochłonęłam ok. 1366 kcal - więc bardzo ładnie. Wieczorkiem pojechałam w końcu na zakupy, potrzebowałam kurteczki wiosennej. I kupiłam sobie trenczyk w Cubusie, są akurat w promocji, rozmiar 38 kolor camel, do tego świetną chustę w C&A. teraz mam motywację, żeby trochę zrzucić, bo trenczyk troszkę "ciągnie" się w ramionach więc nie mogę za bardzo rąk wyciągać do przodu, ale jak troszkę ze mnie zejdzie to będzie idealny, to taki dodatkowy motywator poza tym ustaliliśmy w końcu datę chrzcin: 8 maja - Młoda będzie miała wtedy już pół roku. I mam dodatkową motywację do schudnięcia. Widziałam wczoraj jeszcze w Reserved prostą sukienkę czarno białą i do tego czerwony żakiecik... nawet nie przymierzałam (bo nie było sensu), mam nadzieję, że za miesiąc jeszcze będą. mam nadzieję więc, że wreszcie się ogarnęłam.
dziś w planie wychodzi mi podobn ilość kcal co wczoraj, dodatkowo planuję ćwiczenia. wieczorem chata wolna, bo małż z synem jadą do logopedy i wrócą ok. 21, więc położę małą spać i na orbiego
Jak Młoda się obudzi to jeszcze pójdziemy na spacerek, bo pogoda piękna!!!! Miłego dnia Kobietki!!!
tak tak wczoraj się wreszcie zebrałam w sobie i pojeździłam 50 min na rowerku, oglądając "Przepis na życie", bo sobie nagrałam. nie wiem, czy oglądacie, bo ja przeważnie seriali nie oglądam, ale tu Maja Ostaszewska to strzał w 10, jest w tej roli świetna uzupełniam swoje suwaczki więc:-)
.... po prostu na bardziej realny, bo bez sensu mieć za cel wymarzoną wagę, której mogę nie osiągnąć, a przez to się frustrować? Waga 58 jest bardziej realna, to była taka "moja normalna" waga, więc mam nadzieję, że ją osiągną. tylko muszę się zebrać w sobie, bo coś się ostatnio pogubiłam muszę sobie na nowo wszystko poukładać w głowie, więc trzymajcie za mnie kciuki. ciuchów praktycznie za bardzo nie mam, bo od jakiegoś czasu nie kupowałąm nic - jak się odchudzałąm z sukcesami, to czekałam, aż jeszcze schudnę, a potem ciąża, to po co.... teraz też nie chce sobie nic kupować, bo muszę schudnąć, ale mi to nie idzie.... ale dam radę i w to wierzę!!!! przecież niedawno się udało, 8 kilo to niezły wynik, prawda! skoro wtedy dałam radę to teraz też dam, w końcu wakacje coraz bliżej!!!!
dieta w każdym bądź razie zawieszona do poniedziałku, bo jutro goście od rana. zaraz idę robić sernik...
wczoraj zjedzone ok - 1850 kcal jestem z siebie zadowolona, bo pomimo weekendu i mężowych pokus dietkę w miarę zachowałam i nie folgowałam sobie z jedzeniem dziś zapowiada się podobnie i oby tak się skończyło. Miłej słonecznej niedzieli, bo na Pomorzu pogoda w miarę wiosenna Lecę, bo córcia się obudziła, a chłopaki pojechali po rower dla Młodego, żeby tylko nie wybrzydzał, bo syn jest estetą pa pa!!!
zjedzone: 1826 kcal - dziś górowały naleśniki mniam, na szczęście robię je na małej patelni więc sztuka nie jest aż tak strasznie kaloryczna więc plan wykonany w granicach błędu "statystycznego" dziś wieczorek samotny,dzieciaki już śpią a mąż pojechał na pępkowe do kolegi, a ja przed kompem, ale zaraz będę wystawiać rzeczy po dzieciach na alllegro, więc wieczór znów pracowicie.... a Wam życzę już weekendowego wypoczynku
pochłonięte 1754 kcal i dziś już więcej nie jem, tylko jeszcze herbatka i wsjo muszę jeszcze PITa zrobić i mężem się zająć bo wrócił zrąbany z roboy, a ja też jakaś taka zmęczona, bo młody dał wieczorem popalić miłego wieczoerku
pilnowanie się daje skutki dziś na wadze 0,7 kg mniej niż wczoraj, zważę się jeszcze jutro i potem w poniedziałek - ten spadek to wiadomo bardziej z jelit zeszło obżarstwo poprzedniego dnia, ale to pokazuje, ze działa większą część kalorii zjadam na dwa pierwsze posiłki i potem już coraz mniej... muszę sobie wyznaczyć jakieś realne cele, a więc:
do moich urodzin zostało 3,5 tygodnia (do 10 kwietnia) do tego czasu chcę zrzucić ok. 2 kg - mniej więcej 0,5 kg na tydzień, czyli 10 kwietnia muszę ważyć 63,5 kg (w sumie to 2,5 kg - ale łącznie z obrzartuchową - jak to się pisze? - nadwyżką),
potem do Świat zostaną 2 tygodnie i kolejne 1,5 kg do tego czasu, czyli 24.04 waga powinna być 62 kg
nie ma zmiłuj, bo zaraz będę wyglądać jak po wyjściu ze szpitala!!!!! już dawno powinnam mieć wagę sprzed ciąży a nawet dużo dużo mniej!!!!!!
no dobra idę do dzieciaków, bo się mnie domagają miłego dnia!!!