Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Witajcie!!! Wracam do dietkowania, pora zrzucić to co udało mi się wyhodować przed ciążą, bo wagę sprzed ciąży już uzyskałam.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 29043
Komentarzy: 157
Założony: 14 kwietnia 2009
Ostatni wpis: 2 stycznia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
truskaweczkaaa

kobieta, 44 lat, Miechowice Małe

165 cm, 73.20 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

30 stycznia 2013 , Skomentuj

dzień zaliczony na +. 2 godziny fitnesu zaliczone, w tym tygodniu już 6. Jutro idę na 2 i tym sposobem zakończę tydzień na 8. Wszystko fajnie ale materiał czytaj moje ciało się zmęczył. Dobrze by było przytoczyć przysłowie co za dużo to niezdrowo. Czuję się wypompowana i wszystko mnie boli. Także od przyszłego tygodnia zapisałam się tylko na 6 h heheheh. Dziś po pierwszych zajęciach wyszłam tak mokra, że koszulka nie miała ani kawałka suchego placu. Mokry też miałam stanik, majtki i spodenki. A czzekała mnie jeszcze jedna godzina. Ponieważ nie wziełam drugiej koszulki, jak na złość bo zawsze tak robię, musiałam ubrać koszulkę z długim rękawem w której przyszłam, dobrze, że w miarę sportowa była. Z włosów mi kapało, tak jakbym się wykąpała. Także fajnie było intensywnie, tak jak lubię.

Dietetycznie też ok.

Ciekawe co moja szkolana pokaże w poniedziałek. A i mój specyfik na odwodnienie chyba na serio działa, mniemam po tym, jak często chodzę do kibelka (a od 2 dni chodzę siku co najmniej 5 razy na dzień, wcześniej 2 razy).

 

Pozdrawiam

29 stycznia 2013 , Komentarze (2)

i weszłam dziś na wagę i tadam 1,5 kg mniej niż wczoraj, tzn że albo tyle schudłam po 3 h ćwiczeń (żart oczywiście) albo działa specyfik na odwodnienie. Może i jedno i drugie, ale coś w tym suplemencie jednak jest bo częściej siusiam.

Zmęczona jakaś jestem, dziś cały dzień w pracy, dopiero co wróciłam. Ale na fitnes idę, dobrze, że się zapisałam wczoraj, bo tak może bym sobie podarowała. Rano wyyśliłam, że przed fitnesem pójdę na basen, ale nie mam tyle sił. Basen zostawiam na piątek i niedzielę.

Dobra uciekam poodpoczywać jeszcze chwilę i idę poćwiczyć, dziś jakiś nowy rodzaj zajęć zobaczymy czy fajne.

Pozdrawiam

28 stycznia 2013 , Skomentuj

na wagę (patrz wpis z rana), postanowiłam się zemścić. Stwierdziłam, że małe, szklane coś nie będzie szefem w moim własnym domu. Jeszcze jej pokażę na co mnie stać, zakupiłam suplementy na odwodnienie no i zadzwoniłam do mojego klubu fitnes i zapisałam się na dziś na dodatkową lekcję i teraz najlepsze właśnie piszę do Was po 3 h fitnesu. Nieźle poszalałam, sama nie wierzyłam że dam radę, ale jak mi brakowało sił to sobie przypominałam widok szklanej z rana. Realizując plan zemsty zapisałam się też na ekstra  godziny w tym tygodniu tzn jutro na godzinkę i w środę na 2. Jak wszystko pójdzie dobrze to w tym tygodniu zrobie 8 h fitnesu i 2 h basenu. No i żebyś pękła moja wago jak pokażesz więcej niż 80 w najbliższy poniedziałek.

28 stycznia 2013 , Komentarze (3)

weszłam dziś na wagę a tam tadam 82,5, wyszłoby na to, że w tydzień wzrosło o 3 kg, czy jest tutaj jeszcze ktoś tak zdolny jak ja, że trzymając dietę, ćwicząc i pływając jest w stanie tak iść do góry. Ja już mam tego dość, dziś idę do lekarza, między innymi poskarżyć się, że tak się dzieje, liczę na to, że podejdzie do tematu profesjonalnie i da mi skierownia na jakieś badania, w końcu skąd ta woda, dużo piję a wcale nie sikam, ostatnio nawet doszłam do tego, że sikam z 2 razy na dzień, rano i wieczorem, a przyjmuję w płynach ok 3 litry. Normalne to nie jest, stwierdziłam, że nie wyjdę dziś z gabinetu jak czegoś mi nie da, albo gdzieś nie pokieruję. Ogólnie odechciewa się wszystkiego.

Kończę nie mam dziś ochoty pisać dalej i chwalić się jaki super miałąm weekend, jak grzecznie jadłam jak poćwiczyłam, eh.

25 stycznia 2013 , Komentarze (1)

z Warszawy, nawet o czasie a myślałam, że ranny strajk spowoduje jakieś przesunięcia. Boli mnie głowa, masakra jakaś. Było fajnie nawet, hotel fajny, dość komfortowy za śmieszcze pieniądze, na serio fajnie bokować z tej stronki (booking.com), trochę się bałam, że coś nie tak będzie, bo pierwszy raz ale w sumie niepotrzebnie.

Co do stroju, to postawiłam jednak na wygodę i ubrałam traperki. Dobrze zrobiłam bo niektóre chodniki w Wawie wołają o pomstę do nieba, zero odśnieżenia i śniegu po pachy.

Byłam w muzeum Powstania Warszawskiego i cóż powiem tak, byłam, widziałam i starczy, na pewno tam nie wrócę. Ogólnie muzeum fajne, jak ktoś lubi takie tematy będzie bardzo zadowolony, ja niestety historią nie bardzo się interesuję. W sumie nie tylko ja tam byłam tak, żeby być, pełno wycieczek szkolnych no i co tu dużo mówić większość młodzieży chyba marzyła by wrócić do hotelu i się zabawić;).

Ok uciekam jestem zmęczona, a i dietetycznie było w miarę ok, dużo piłam, jadłam niespecjalnie dużo, ale wpadły 2 ciasteczka małe.

Pozdrawiam

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

23 stycznia 2013 , Komentarze (2)

ale dziś miałam dzień, z moim planów nic nie wyszło. Spotkanie w pracy, które miało trwać 1 h trwało 4,5 i wypompowało mnie ze wszystkich sił. A  przed spotkaniem miałam zjeść śniadanie, no miałam bo nie zdążyłam. Potem na szybko trzeba było zabukować (jak to się pisze???) hotel w Warszawie i pojechać na dworzec po bilety, no to wyszło, że na obiad nie zdążyłam też..  W domu byłam po 17 co oznaczało że z mojego fitnesu też nici i przyznaję się bez bicia, zjadłam 3/4 pizzy guseppe (też nie wiem jak sie pisze, a nie chce mi się szukać;)). Wyszło mi, że to ok 750 kcal (pizza), czyli i dobrze i źle, a właściwie to źle tylko, bo nie dość, że jeden posiłek, puste kalorie, to w sumie ich za mało. Ale cóż i takie dni się zdażają. Mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone.

 

Teraz muszę się spakować. Ciężko myślę jakie ubrania zabrać do tej Warszawy. Mam zasadniczo tylko jeden problem. Ubieram się raczej tak skromnie elegancko, i nie wiem co mam zrobić z butami, na tą pogodę wolałabym ubrać traperki, mam takie fajne, cieplutkie, tylko chyba średnio pasujące do moim ubrań, ubrałabym moje skórkowe buty, ale są na obcasie dość dużym i boję się, że mogę w nich nigdzie nie dojechać. Co zobić, doradźcie coś.

 

Także uciekam spakować się, swoją drogą szkoda, że miałam tak mało czasu na rezerwację tego hotelu, bo bym poszukała jakiegoś z basenem i poćwiczyła chociaż tyle, a tak to może się przejdę jutro do Muzeum Powstania Warszawskiego, była któraś z Was, fajnie tam, warto iść??

Ok uciekam powolutku, odezwę się w piątek jak wrócę i będę miała jeszcze siły.

Pozdrawiam

22 stycznia 2013 , Komentarze (6)

dziś basen hehe. Dziś było 45 długości czyli o 5 więcej niż ostatnio, nie jest źle, nawet posiedziałam też trochę w bąbelkach. Jewdynie co mnie wkurza na tym basenie to to, że jest mały, są tylko 3 tory do pływania i masa ludzi. I nie byłoby problemu gdyby wszyscy pływali, na to patent jest jak sie pomieścić, ale wkurza mnie jak ludzie wchodzą do basenu przepłyną z 2 długości a potem okupują murek i gadają. Kurde nic do nich nie mam ale mają fajny basen z bąbelkami i ciepłą wodą a tak tylko miejsce zajmują.

Jutro mam w planach iść na 2 h na fitnes, muszę się sprężać w tym tygodniu, bo nie wyrobię normy, tym bardziej, że w czwartek i piątek mnie nie ma bo jadę w delegację.

Jedzeniowo ok. Serek 0%, pół bułki razowej z szynką i pomidorem, kotlet z indyka z burakami a teraz budyń w kubku. Właściwie to chyba za mało nawet ale nie miałąm dzisiaj czasu i chęci też.

Ok idę jeszcze posprzątać, małego położyć i pooglądam jakieś filmy. Pozdrawiam.

21 stycznia 2013 , Komentarze (2)

no tak średnio bo wiadomo, że bym chciała więcej, ale nie ma co narzekać.

Otóż jakieś 14 dni temu migneła mi waga 84, było to popołudniu, nie na mojej wadze i w ubraniu, mimo wszystko się przeraziłam, od tego czasu zaczełam dietę, taką swoją MŻ. Dziś pierwsze oficjalne ważenie na nowej wadze - wyszło 79,8 kg, także coś tam ubyło, na pewno nie 4 ale może z 2 poszło w cholerę. Także z tą wagę dzisiaj zaczynam po raz drugi.

Dzisiaj śniadanie skromne tylko serek 0%, bo jedziemy za chwilę do mojej mamy, także zjem niedietetyczny obiad w mniejszych ilościach oczywiście i pewnie coś jeszcze.

Dzisiaj też nie pójdę na fitnes, nie znajdę czasu ale jutro nadrabiam.

Wieczorem jak znajdę czas może coś dopiszę.

20 stycznia 2013 , Komentarze (1)

mam na myśli plan ćwiczeniowy, w tym tygodniu udało mi się wyćwiczyć 3 h w klubie fitnes, 2 h na basenie ale za to poćwiczyłam trochę w domu, w końcu mój orbi przestał być wieszakiem:).

Na basenie dzisiaj najadłam się wstydu trochę, pomyliły mi się szatnie, poszłam do drugiej na końcu basenu, wlazłam pod prysznic, umyłam włosy itd, i poszłam poszukać szafki no i okazało się że to nie tu, to znowu wędrówkę ludu przez cały basen do swojej szatni, ratownicy mieli ubaw, bo widzieli jak szłam do tej szatni i już pewnie wtedy się się śmiali (są inne kolory zegarków na rękę do tych szatni). Teraz sobie siedzę i zajebiście mnie bolą nogi, nie pamietam kiedy mnie tak bolały po pływaniu, super kocham to uczucie, dziś przepłynełam 40 długości basenu (40*25m=1000 m) ale dopiero się rozkręcam, za dobrych czasów było min. 60.

Dziś jedzeniowo nie bardzo mi wyszło, choć nie najgorzej kalorycznie: zjadłam 2 serki 0%, porcję bigosu dietetycznego (kapusta, kiełbasa drobiowa przesmażona bez tłuszczu i pieczarki smażone w ten sam sposób no i oczywiście pomidory z słoika), a potem trochę popłynełam bo byliśmy u teściowej (świętowaliśmy już dzień Babci i Dziadka) i wypiłam trochę wina (4 kieliszki), zjadłam 2 kotleciki z piersi z (małe) z ananasem i serem, no i żeby zagłuszyć trochę głód (po alkoholu mnie zawsze ssie) zjadłam paprykę konserwową, ogórki kiszone i pieczarki konserwowe.

 

Jutro dzień prawdy, moja dieta trwa 14 dni, 14 dni nie jadłam słodkiego, ziemniaków, białego pieczywa, nie smażyłam (dziś wyjątkowo zjadłam smażone) itd. Zobaczymy co jutro pokaże moja nowa szklana(dziś kupiona, stara odmówiła posłuszeństwa), także trzymajcie kciuki.

Pozdrawiam

19 stycznia 2013 , Komentarze (3)

Cześć, postanowiłam, że ostatni raz biorę się za odchudzanie, jak teraz mi się nie uda to chyba oleję to jaką mam wagę. Wszyscy mówią, że dobrze  miarę wyglądam, nie na swoją wagę, ale co z tego jak kg jest za dużo i tak w kółko, mam chudsze lata i powroty do tłustych, mam sukces i z radości, że schudłam przemieniam go w porażkę. W wakacje 2011 było ok.72 dziś 80 ubrania te same wprawdzie ale co z tego jak za chwilę siądzie mi kręgosłup i pewnie inne sprawy. Jestem sprawna fizycznie dużo ćwiczę min. 4 h w tygodniu ćwiczę w klubie fitnes i 2 h na basenie. Moja sprawność czasem szokuje ludzi, którzy jak widzą co potrafię dziwią się, bo myśleli że jedyną moją formą ruchu jest podnoszenie ciasta do buzi.

Kurde koniec z tym właśnie dziś ,mam taki dzień przemyśleń i sobie przypominam jak już w liceum sobie obiecywałam, że schudnę i co i nic.

 

Obecnie 11 dzień jestem na diecie, wiem jak ją komponować, wstyd się przyznać ale dietetyka nie jest dla mnie nauką obcą, wiem o zasadach i wszyskim innym, ale co z tego jak brak mi wytrwałości i cierpliwości. Jakieś 11 dni temu weszłam na wagę i zobaczyłam magiczną liczbę 84 i się załamałam, dziś jest ok 80 (ważyłam się u teściowej)  ale nie wiem dokładnie ile bo zepsuła mi się waga, może i lepiej nie będę wchodziła na nią codziennie i się załamywała.

 

Bardzo chciałabym pisać reguralnie w pamiętniku i nawiązać znajomości z dziewczynami takimi jak ja, jeśli są tą jakieś zagubione duszyczki poszukujące swojej drogi, chętnie nawiązałabym znajomości, bo wierzę, że by mi to pomogło w mojej ostatniej walce o wymarzoną sylwetkę.

Chciałam skasowac moje wcześniejsze wpisy ale zwyczajnie w świecie nie wiem jak wię je zostawiam. Kończę moje wypociny i lecę czytać co u innych, bo od V. jestem uzależniona.

Pozdrawiam wszystkie Vitalijki.