Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Lubię podróżować, czytać książki, uprawiać sport. Uwielbiam słodycze i to jest moja zguba. Dużo ćwiczę i prawdopodobnie ten mój nadmiar kilogramów nie jest tak bardzo widoczny na pierwszy rzut oka, ale ja to wiem. Latka lecą co nie znaczy, że trzeba się poddać bez walki i na te lata wyglądać.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 541730
Komentarzy: 13391
Założony: 9 maja 2010
Ostatni wpis: 2 kwietnia 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Spychala1953

kobieta, 71 lat, Tarnowo Podgórne

160 cm, 70.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

10 lipca 2010 , Komentarze (8)

Hej, hej, waga spadła. Szanse na ubranie "Rudej" rosną. Podoba mi się ta moja tygodniowa dieta. Czuję ubytek wagi. Oczywiście pomagam jej jak mogę wkładając w to swój wysiłek fizyczny. Wczoraj 40 minut rowerek i 30 min. gimnastyki (więcej mi się nie chciało) Dzisiaj 45 minut x 2 nad jezioro i 500 m pływania. Wieczorem jeszcze zaliczę A6W właśnie sobie o tym przypomniałam.Jak się zaczęło trzeba kontynuować. Muszę być solidarna z Vitalijką, którą zachęciłam do rozpoczęcia. Nie ma jednak tego złego coby na dobre nie wyszło, prawda Będzie brzuszek jak kaloryfer?? Mooże Jutro nad jeziorko samochodem, żeby było szybciej bo zaprosiliśmy dzieciaki na pyzy ( Miecia nie będzie jednak jadła tych smakołyków )Zachciało jej się utyć to ma za swoje, a co. Będzie jednak jutro pływanie. Muszę z dumą przyznać, że spoko mogę chodzić w stroju 2 częściowym. 15 lat mojej gimnastyki procentuje. Nic za darmo.To 15 lat mojej pracy. Dziewczyny, kobiety, faceci ćwiczcie bo warto. Kalendarz czas odmierza, ale my dla siebie możemy coś zrobić. To tyle mądrości. Wklejam następny dzień diety, który mam już za sobą i wcale nie jestem głodna. Algi wypiłam. Były obrzydliwie zielone, ale co się nie robi dla urody. Chyba nie zamienię się w szuwarka, hi, hi.
Dzień 5:
Śniadanie: Dzień morskich specjałów
Sałatka z połówki jabłka, kiwi i pomarańczy, 2 łyżek kukurydzianych płatków i 3 łyżek jogurtu naturalnego. Szklanka naparu z 2 łyżeczek alg zalanych wrzątkiem (można je kupić w sklepach ze zdrową żywnością).
Obiad: 200 g duszonego dorsza z dowolną ilością zielonej sałaty doprawionej octem winnym, szklanka naparu z alg.
Kolacja: 200 g pieczonego w folii pstrąga ze szpinakiem i szklanka naparu z alg.

Na wieczór muszę się nabalsamować do oporu bo na słoneczku zjarałam się na heban. No to do usłyszenia bo właśnie zajarzyłam, że jeszcze muszę wyjść z moim pieskiem

Prawda, że śliczny. Lecę bo mnie pogania. No to do juterka

9 lipca 2010 , Komentarze (4)

Witaaam, ale się za Wami stęskniłam. Pamiętnik miał kłopoty. Poprzestawiały się ustawienia i stał się cycek niewidoczny. Wysłałam liścik do dz. technicznego i myślę, że już wszystko jest.ok.
Ufffff znowu z Wami. Buziaczki.:-))

9 lipca 2010 , Komentarze (2)

Witam upalnym porankiem. Jeszcze tydzień w pracy i na urlopik. Wczoraj miałam pracowity wieczór. Wygrzebałam z zakamarków sokowirówkę i robiłam sok z warzyw na dzisiejszą dietkę.Mam nadzieję, że nie umrę z głodu bo żarełko na dzisiaj jakoweś takie cienkie. Może dzięki temu jednak coś zostanie skubnięte z brzusznej oponki??? A swoją drogą kupuje sobie człowiek sokowirówkę i po co   się pytam jak potem ją zagrzebuje głęboko w szafce. A można byłoby robić sobie np. zdrowe soczki bez konserwantów. Może teraz jest ku temu okazja, żeby się nawrócić? Przecież uczymy się zdrowo odżywiać . No to wklejam moje dzisiejsze posiłki , jak dla mnie troszkę skąpe, ale jakoś przeżyję....chyba. Jak jutro napiszę tzn. dałam radę.

Dzień 4:
Śniadanie: Dzień ziemniaczany
Ugotowany duży ziemniak z łyżką szczypiorku, szklanka soku z dowolnych warzyw.
Obiad: 2 średnie, ugotowane ziemniaki zapieczone z 2 plasterkami żółtego sera light i łyżką natki pietruszki. Szklanka soku pomidorowego.
Kolacja: Pieczony średni ziemniak z łyżką szczypiorku, szklanka soku z świeżo wyciśniętych dowolnych warzyw.
No to do schudnięcia, dzisiejszy upał i te następne chyba już same w sobie wyciągną z nas kalorie. Do usłyszenia
Ps. Śniadanie mam  za sobą, a już mi w brzuch skwierczy.


8 lipca 2010 , Komentarze (1)

Kochane pomogłyście mi podjąć decyzję, a była trudna. Dzięki Wam ruda sukienka zostaje. Zrobiłam jej kilka ujęć. Nie muszę Was chyba przekonywać, że najkorzystniej będzie wyglądać na Mieci. Może te zdjęcia chociaż troszkę oddadzą jej urok


Ta biała nitka przy guziczku to jeszcze schowana metka tak na wszeeeelki wypadek.

Mam z "Rudą" coś wspólnego hi, hi. Obecnie moja grzywka jest w tym kolorze


Teraz pozostaje życzyć mi tylko powodzenia w dążeniu do wagi, która pozwoli mi się w nią ubrać coby ślubny nie musiał mnie z niej wydłubywać tak jak ostatnim razem. Ciacha dzisiaj nie grają żadnego meczu, ale teraz "Ruda'' będzie mnie motywowała do ćwiczeń.  No to do schudnięcia do rudej sukienki go, go, go :-)) Buziaczki



8 lipca 2010 , Komentarze (6)

Hejka wszystkim.  Niestety nie byłam asertywna i u córeczki zjadłam kawałek urodzinowego serniczka jogurtowego z owocami, lody z owocami i śmietaną i kawałek arbuza. Więcej grzechów nie pamiętam. Ale nie zjadłam planowanej  kolacji. Po powrocie poćwiczyłam przeszło 1 h. I jak poprzedniego dnia ciacha biegały po boisku, kopiąc piłkę, a Miecia kręciła hula hop (20 min) Mała korekta wpisu z poprzedniego dnia. Nasz Vitalijny rodzynek sprostował mnie , że na boisku razem z bramkarzami gra 22 facetów. No to wysyłamy 2 na ławkę rezerwowych i rachunek się zgadza. Ale to szczegół, fajnie się z nimi ćwiczyło.

Ale zafundowałam sobie niespodziankę. Kupiłam sukienkę w rozmiarze 40 w Internecie na następny etap w nagrodę iiiii nie wchodzę w nią. Jasna d--a. Pierwsza myśl odesłać, druga przecież się lalunia odchudzasz. Córka, nie wiedząc co postanowiłam, powiedziała to samo. Może powieszę ja na widocznym miejscu jako motywację ? Ja pitolę mam niezłą zagryskę. Wklejam dzisiejszy dzień mojej diety. Zaznaczam, że nie jestem jego autorką.

 

Dzień 3:
Śniadanie: Dzień brokułowy
100 g gotowanych brokułów, jajko na twardo, kilka plasterków pomidora z posiekaną cebulą, szklanka wody mineralnej z 3 łyżkami soku z cytryny.
Obiad: 200 g gotowanych brokułów, 4 łyżki ryżu, szklanka soku z kiszonej kapusty.
Kolacja: Sałatka ze 100 g ugotowanych brokułów i pół puszki czerwonej fasolki konserwowej, doprawiona łyżeczką oliwy z oliwek, solą i pieprzem. Szklanka wody mineralnej z 3 łyżkami soku z cytryny.

 

Dzisiaj postaram się żyć dietkowo mając przed oczami moją śliczną sukienkę w rudym kolorze. Nie dopinam francy w biuście. Jak się w nią  wbiłam to ślubny musiał mnie z niej wydłubać. Dobrze, że był po ręką hi, hi. Mam nowe hasło na pożegnanie. No to do schudnięcia do rudej sukienki, go, go, go.:-))) A swoja drogą, odesłać sukienkę czy zostawić?!?!?

7 lipca 2010 , Komentarze (3)

No to sobie wczoraj poćwiczyłam w domu z zespołem męskim. Z jakim zapytacie?  Ano na ekranie biegało 22 facetów + 2 bramkarzy i kopało piłkę, a Miecia ćwiczyła.( Było na czym oko zawiesić) No co pomarzyć nie można ??? Przecież to nic nie kosztuje, a ile radochy w sercu. Ćwiczyłam tak 1,5 godz. w tym 20 min. hula hop i 1 dzień A6W ( zmotywowałam 1 koleżankę Vitalijkę do rozpoczęcia więc wypadało do niej dołączyć ). W ilości siła co nie dziewczynki? Patrzyłam na tych przystojniaków biegających po boisku , kręciłam tyłeczkiem hula hop i nawet nie zauważyłam jak  minęło 20 min. Niezłą motywację Miecia miała. Ciekawe co, lub kto zmotywuje mnie dzisiaj? Cholercia trzeba coś wykombinować  coby dupsko chciało się ruszyć. Może jacyś chłopcy dzisiaj też jakowyś meczyk zagrają?? Wklejam 2 dzień z zestawu diety 7 dniowej na dzisiaj :

Dzień 2:
Śniadanie: Dzień ryżowy
Szklanka gotowanego ryżu, 150 g jogurtu owocowego, garść truskawek.
Obiad: Szklanka gotowanego ryżu, 150 g gotowanej piersi indyka bez skóry, 200 g gotowanych brokułów, strąk papryki.
Kolacja: Szklanka gotowanego ryżu, 4 łyżki waniliowego serka homogenizowanego, garść truskawek.

Musicie przyznać, że jedzonko smaczne.

Dzisiaj jedziemy do córeczki i zięcia na kawkę ( miała urodziny ) muszę być dzielna. Nie dam się, nie dam się, nie dam się. Chyba zakodowałam w głowie. Będę asertywna na łakocie. No to do ataku na habasy .....go, go, go. Wiadomość z ostatniej chwili. Koleżanka w pracy ma urodziny i przyniosła kawałek ciasta. Z wyglądu murzynek. I chyba go wciągnę. I gdzie tu podziała się moja asertywność, no gdzie ja się pytam? Pokręcę za dłużej hula hop czy cóś takiego. Coś za coś. No to do juterka.

6 lipca 2010 , Skomentuj

Wklejam wstęp do mojej 7 dniowej diety, której 1 dzień dzisiaj wkleiłam, żebyście wiedziały o co w niej chodzi.
Dieta pozwala schudnąć nawet 3 kg, w ciągu siedmiu. Jest oparta na produktach, starannie opracowanych programach biologicznej odnowy. Menu diety zostało tak opracowane, by dostarczać organizmowi jak najwięcej witamin i składników mineralnych, które przyspieszają przemianę materii, a tym samym pozwalają pozbyć się toksyn.

Menu każdego dnia opiera się na innym produkcie. Ilość posiłków jest uzależniona od tego, jak sycący jest ten produkt. Kolejność dni możesz wybrać sama.

1.Dzięki trypofanowi – substancji zawartej w mleku – mózg wydzieli poprawiającą humor serotominę. Pomoże to przetrwać ciężkie chwile podczas diety.
2.Ryż stabilizuje poziom cukru we krwi.
3.Witamina C i beta-karoten w brokułach walczą z wolnymi rodnikami.
4.Wbrew obiegowej opinii ziemniaki mają mało kalorii, ale są sycące, dzięki czemu łatwiej pokonać głód. To dobre źródło potasu, który pomaga usunąć nadmiar wody.
5.Duża dawka jodu, w który obfitują ryby oraz wyciągi z alg, korzystnie wpłynie na spalanie tłuszczu.
6. Warzywa to bogate źródło potasu, regulującego gospodarkę wodną organizmu. Nadmiar wody zostaje usunięty, ale skóra nie traci jędrności.
7.Pijąc soki i jedząc owocowe sałatki, dostarczasz organizmowi kolejnej porcji witaminy C, która sprzyja oczyszczaniu. Dieta jest rygorystyczna, ale można ją stosować bez obaw przez 7 dni. W tym czasie zrzucisz 3 kg. Przeciw wskazanie: ciąża.

Ryż na jutrzejszy dzień już sobie ugotowałam. Oblizuję się na myśl o jutrzejszym posiłku. No to do schudnięcia...go,go,go.

6 lipca 2010 , Komentarze (8)

Nowy dzień, nowe szczęście. Dzisiaj koleżanka w pracy będąca też na diecie pod okiem dietetyka,powiedziała mi, że po figurze widać, że schudłam. Czyli kg poszły w mięśnie?  Ten tydzień będę na diecie, którą znalazłam przez przypadek w internecie. Ja po prostu jakem skorpion stale muszę coś kombinować, a szczególnie jak coś sobie postanowię to.......? Rokuje ta dietka utratę 3 kg w 7 dni, a potem powtarza się na zmianę 1 dzień w tygodniu z tych 7 na zmianę, żeby nie było efektu jo jo.. Ja zadowolę się nawet 1 kg. Podzielę się z Wami tą dietą. Będę wklejać po 1 dniu tak jak będę się danego dnia odżywiać. Nie będę samolubna, a co.Wklejam poniżej 1 dzień :

Dzień 1:
Śniadanie: Dzień koktajli mlecznych
1,5 szklanki mleka 2 proc. zmiksowanego z bananem, 4 łyżki płatków kukurydzianych, 150 g waniliowego serka homogenizowanego.
Drugie Śniadanie:1,5 szklanki mleka 2 proc. zmiksowanego z bananem.
Obiad: 1,5 szklanki mleka 2 proc. zmiksowanego z bananem, 150 g pieczonego kurczaka, 4 liście sałaty z sosem z 2 łyżek jogurty naturalnego.
Kolacja:1,5 szklanki mleka 2 proc. zmiksowanego z bananem, 2 kromki chleba z dżemem
Musicie przyznać, że jedzonko smaczne, przynajmniej dla mnie. Tym bardziej, że niesie nową nadzieję. Oczywiście nie zapominamy o gimnastyce, itp. ruchu. Dopóki mamy w sobie nadzieję musi się udać. No to do schudnięcia...go, go, go, go :-))
Ps. Nareszcie trochę deszczyku i jest czym oddychać...

3 lipca 2010 , Komentarze (2)

Powiedziałam, że habasy ze mną zadarły więc dam im popalić. Wczoraj też ćwiczyłam 1 h. Dzisiaj 50 min w jedną stronę na rowerze ze ślubnym nad jezioro. Potem 4 x 50 m w jedną stronę i 50 m z powrotem Miecia pływała. Na to opalanko,żeby ciałko nabrało kolorów( wytapianie habasów) i ok. 50 min. z powrotem na rowerku do domu. Jutro będzie powtórka. Po powrocie do domu wlazłam z biciem serca na wagę bo dzisiaj był dzień ważenia i huuura 1 kg mniej czyli 67,5 nareszcie zostawiłam za sobą to cholerne 68 kg. Tylko i aż 1 kg odczepił mi się od dupska. Mój dzisiejszy jadłospis wyglądał tak: na śniadanie wypiłam wodę mineralną niegacowaną, hi, hi. W drodze powrotnej kubeczek jogurtu pitnego. Przed obiadem kilka czereśni z jogurtem naturalnym.Obiadek ziemniaczki 2 małe z sosem koperkowym mięskiem drobiowym i 1 cienka paróweczka. Potem serek waniliowy w kubeczku  Delfik z brzoskwiniami, mały Activia z i mały deser sojowy w kubeczku. I na tym koniec. Do jutra tylko mineralna i zielona herbata. Mooże jeszcze poćwiczę. Zostaliśmy wczoraj ze ślubnym zaproszenie na ślub córki przyjaciółki na 4 września. Ale teraz mam motywację. Przed oczami stanęła mi wizja zakupu sukienki. Mam przesrane.Nadwaga i tak mało czasu. Ale co tam biorę się ostro do roboty. Dziewczyny wy też ruszajcie ostro bo Miecia się rozpędza. No to do ....schudnięcia. Innej opcji dla nas dziewczynki nie widzę. Buziaczki

1 lipca 2010 , Komentarze (5)

Biorę się ostro za swoją dietkę. Dosyć przypadkowego bezmyślnego wrzucania żarełka na ruszt. Wczoraj byłam asertywna i nie pochłonęłam drugiego kawałka mięska po wypowiedzi ślubnego, zjedz te dwa kawałki  bo 1 zostanie. No i się ostał, ale czeka w lodówce a ja jestem o ten 1 kawałek lżejsza. Biorę przykład z Vitalijek, które wpisują co pochłaniają no i Miecia czytając to daje sobie po łapach i zabiera coraz mniej jedzenia do pracy, oczywiście w granicach zdrowego rozsądku. Bycie anorektyczką chyba mi nie grozi, chociaż granice nieraz są baaardzo cienkie. Po 18 zabrałam się ostro do ćwiczeń. Ćwiczyłam 1,5 godziny. Pot lał się po tyłku. Zobaczymy  kto będzie górą. Dzisiaj od rana 5.00- 5.30 zaserwowałam sobie następną porcje ostrej gimnastyki. Ćwiczenia z rana to dla mnie nie nowina, ale teraz będzie bardziej ostro ( nie mylić z pikatnie, hi, hi). Myślę, że dobrze rozpoczęłam nowy miesiąc? Habasy ze mną zadarły więc dam im popalić. Dzisiaj po pracy też planuję 1,5 h ćwiczeń i pojutrze itd. W Końcu żyje się raz, później się straszy.   No to do?.oczywiście, że do schudnięcia .Pa, pa


PS. Podziwiam i szczerze gratuluję wszystkim Vitalijkom, które miały do zrzucenia więcej kilosów ode mnie i dały radę. Tak trzymać.