dieta, dieta, dieta
A raczej dziś średnio dietetyczny dzień. Choć nie było najgorzej:
Śniadanie: dwie kromki chleba pełnoziarnistego z serkiem bazyliowym i pomidorem
II Śniadanie: dwie szklanki soku z marchwi, jabłek i grejpfruta
Obiad: makaron żytni (w którego składzie jest tylko mąka żytnia i woda, i może być spożywany przez wegan... i w tym momencie muszę z całą stanowczością zaznaczyć
)
z sosem pomidorowym (koncentrat pomidorowy, jogurt naturalny, jajko, sól, pieprz)
Podwieczorek: żelki z sheepworlda (oczywiście w kształcie owieczek), które przyniósł mi Mikołaj (czyli sam cukier i "witamina E")
Kolacja: serek wiejski light z pomidorem
Co daje nam w sumie jakieś 1500 kcal.
jak słodko:)
Właśnie rozmawiałam ze swoim przyjacielem. Fragment rozmowy wyglądał mniej więcej tak:
- Znowu nie idę na aerobic.
- Ale dlaczego w ogóle chcesz tam iść?! Przecież jest zimno na dworze!
- No jak to dlaczego?! Bo chcę być piękna i zgrabna.
- Przecież już jesteś.
Zrobiło mi się tak ciepło na sercu, że prawie się rozpłynęłam;)
dietkowanie idzie dobrze
Dziś zjadłam:
Śniadanie: dwa jajka (miały być na miękko, wyszły na półtwardo), kromka wasa z białym serem i pomidorem, pół szklanki soku z ogórków
II Śniadanie: dwie szklanki soku z jabłek, gruszki, cytryny i banana
Obiad: dwa pieczone ziemniaki, półtora szklanki kefiru
Kolacja: zmiksowany banan z jogurtem naturalnym
Nie wiem ile to kalorii. Jakoś nie mam mocy, żeby to liczyć, ale tak na oko chyba nieco za mało. Jutro się poprawię.
Z ćwiczeń była godzina zumby. Chciałam iść jeszcze potem na siłownię, ale jakoś nie poszłam;)
Grrrrr
Mam dzisiaj strasznego agresora! Nie wiem dlaczego, ale czuję, jak mnie roznosi! Myślałam, że to może z braku ruchu, ale po zumbie nic się nie zmieniło! Może to przez mój spóźniający się okres...
Tak czy siak muszę wyrzucić z siebie to, co mnie najbardziej wku**ia!
Nie będę pisać o swoim życiu prywatnym, bo tam wszystko jest w najlepszym porządku.
Za to z chęcią przedstawię moją krótką refleksję na temat tego portalu. Widzę tu trzy typy kobiet:
1. kobiety/dziewczynki chore:
a) anorektyczki i bulimiczki; często piszą otwarcie, że są chore; skoro wiesz jedna z drugą, że masz problem to idź do psychologa! a nie trujesz dupę, że nawpieprzałaś się jak świnia, a potem rzygałaś przez 3 godziny!
b) eksperymentujące z jakimiś preparatami, pigułami, lekami itp. Dzieci zastanówcie się, co wam po tym, że będziecie chude skoro za rok albo dwa siądzie wam wątroba?!
2. wieczne malkontentki - "jestem gruba i brzydka" albo "chciałabym schudnąć, ale to takie trudne, więc zjadłam dzisiaj znowu pięć pączków". Chciało się wpieprzać czekoladę to masz tego konsekwencje! A jeśli chcesz sobie poradzić z tymi konsekwencjami to zewrzyj poślady i do roboty!
3. kółeczka wzajemnej adoracji, czyli kobiety o IQ na poziomie szczotki do włosów, wielbiące swój "klan" i próbujące wyeliminować przeciwniczki... Są przynajmniej 2 takie kółeczka na tym portalu.
Amen!
Jeśli kogoś uraziłam to niech sobie idzie płakać w kąt. Bo ja mam to w dupie!
edit: oczywiście jest też kilka normalnych osób, które (tak jak ja) chcą zdrowo schudnąć; i dla nich gorące pozdrowienia :)
Waga drgnęła + piosenka na rozgrzanie atmosfery:)
Huraa!!!
W końcu! Po tygodniu zastoju -0,2kg. Wiem, że to nieduży spadek, ale i tak się cieszę.
A oto piosenka, której ostatnio non-stop słucham:
http://www.youtube.com/watch?v=lpdTjrqy9Ww enjoy!
Sok z ogórków
Sok ogórkowy jest najlepszym naturalnym środkiem moczopędnym. Na skutek dużej zawartości krzemu i siarki sok ogórkowy poprawia wzrost włosów. Sok z ogórków zawiera w sobie niezbędne dla życia pierwiastki – 40% potasu, 10% sodu, 7,5% wapnia, 20% fosforu i 7% chloru. Wysoka zawartość potasu czyni sok ogórkowy bardzo cennym dla chorych z wysokim ciśnieniem krwi. Nasze paznokcie i włosy szczególnie wymagają zawartości pierwiastków, które zawiera sok ogórkowy. Sok ogórkowy można pić po 1/2 szklanki dziennie.
Także już wiem, co będzie jutro na śniadanie :)
to nie był najlepszy dzień
Zacznijmy od tego, że zjadłam tylko 3 posiłki. Mój obiad był tak zapychający (a przy okazji wysokokaloryczny
), że do tej pory nie jestem głodna.
Śniadanie: 3 kromki wasa z białym serem i pomidorem
II Śniadanie: 2 szklanki soku z buraków, marchwi, jabłek i cytryny
Obiad: łosoś z sosie śmietanowym z żytnim makaronem
Gdyby nie ta śmietana w obiedzie to byłoby całkiem znośnie. A tak mamy jakieś 800 kcal na sam obiad. W sumie było 1400, więc ujdzie.
Poza tym w ogóle się dzisiaj nie ruszałam. Otworzyłam lewe oko rano, popatrzyłam, że na dworze ciągle zimno i nie poszłam na fitness, no i na saunę też nie przy okazji... W domu nie chciało mi się dzisiaj ćwiczyć. Cały dzień siedzę nad jakimiś głupotami, które muszę zrobić. Z ruchu tylko tyle, że poszłam do sklepu (a mieszkam na 3 piętrze w starym budownictwie, więc kilka schodów pokonałam
).
znowu nie mogę spać, więc poszłam na wycieczkę do
kuchni...
Na szczęście nic tam nie zjadłam. Przygotowałam sobie za to wodę. Przeczytałam ostatnio, że woda mineralna jest niezdrowa i należy pić wodę przegotowaną, ostudzoną, zamrożoną, a potem rozmrożoną. No więc w tej chwili mrożą mi się 2 litry w zamrażalce. Trochę mało, ale nie miałam w czym przygotować więcej (a poza tym brak miejsca w zamrażalce).
Współlokatorka się ze mnie śmieje, że ostatnio nie wychodzę z kuchni... Rzeczywiście w tym tygodniu przez cały czas albo robiłam swoje magiczne mikstury, albo jadłam sucharki, albo myłam sokowirówkę;).
Najgorsze w sumie to, że chcę rano iść na fitness... No i pewnie będzie tak jak tydzień temu - jakimś cudem uda mi się dotrzeć, ale jak wrócę po saunie do domu, będę tak zmęczona, że położę się o 13 "na godzinkę" i wstanę o 17 zupełnie bez mocy na cokolwiek.
kolejny dzień walki z kilogramami zakończony
sukcesem:)
Chyba pierwszy raz, od kiedy zaczęłam się odchudzać, jestem zadowolona ze swojego dziennego menu.
Zjadłam:
Śniadanie: szklanka kefiru
II Śniadanie: dwie szklanki soku z marchwi, jabłka, gruszki i cytryny
Obiad: Pieczona ryba, dwa pieczone ziemniaki, ogórek kiszony
Podwieczorek: dwie szklanki soku z buraków, jabłek i pomarańcza
Kolacja: pół szklanki kefiru, ogórek kiszony.
Było smacznie, zdrowo i niskokalorycznie
.
Poza tym ćwiczyłam sobie w domu. Zrobiłam dwie serie po 25 minut. W sumie podobne do tych wczorajszych. Staram się za każdym razem wykonywać trochę inne ćwiczenia, żeby mój trening był bardziej kompleksowy, ale zasadniczo skupiam się na udach, pośladkach i brzuchu. Dzisiaj dodałam też ćwiczenia na ręce i biust. Zastanawiam się, czy by nie zrobić sobie jeszcze jednej serii... Słyszałam co prawda, że ćwiczenie na noc nie ma za bardzo sensu, ale nie do końca jestem w stanie pojąć dlaczego.
Jutro o 10 idę na step, a potem sauna
.
oczyszczanie zakończona, waga stoi, a ja nie idę
na fitness
Zakończyłam trzydniowe oczyszczanie jelita grubego, ale czuję, że sam proces oczyszczania jeszcze się nie zakończył. W końcu jedzenie od momentu spożycia do wydalenia jest w organizmie około 24-36 godzin, a od rana czuję, że moje jelita są wciąż "pełne". Lekko zmodyfikowałam trzeci dzień oczyszczania, bo zamiast tylko gotowanych warzyw zrobiłam sobie na drugie śniadanie i kolację sok ze świeżych buraków i marchewki. Nie sądzę jednak, żeby to miało jakiekolwiek znaczeni:).
Waga na razie bez zmian. Myślę, że to całkiem dobrze, bo mój organizm na czas, żeby przyzwyczaić się do nowej masy.
Nie idę dzisiaj na fitness. Nie mam ochoty znowu przebijać się przez te zaspy. Poza tym wczoraj ćwiczyłam w domu i mogę to powtórzyć dzisiaj. Wczoraj zrobiłam sobie dwie serie ćwiczeń po 30-35minut. Za każdym razem krótka rozgrzewka, parę minut na twisterze, potem ćwiczenia na uda i pośladki, trochę ogólnorozwojówki, brzuszki, a na koniec parę minut rozciągania.