60 :)
Tak sie zastanawiam - dlaczego ja zawsze musze mieszkac z kims kto musi przytyc;p Wczesniej z chlopakiem - ma w lydce tyle co ja tylko ponad 20 cm wiecej wzrostu:/ a moja obecna wspolokatorka waży troszke ponad 40 kg i robi wszystko by przytyc, przez co po mieszkaniu walaja sie tluste i smaczne przekaski:P I ja musze z tym zyc:D
Bylam dzis w galerii handlowej, chcialam sobie kupić spodnie. Niestety cel nieosiagniety...nienawidze swoich nóg... we wszystkich wygladalam jak obcisniety baleron jesli w ogole lydka przeszla przez nogawke...a wiekszych nie moglam brac bo wtedy mam taki luz w tyłku i biodrach, ze bym mogla tam 5kg ziemniakow wsadzic... Chcialabym sie kiedys wcisnac w rozmiar S w Bershce. Niestety narazie to nierealne:P Kuilam sobie bluzke w h&m...przeswitujaca:D ja nie wiem co mnie wzielo ostatnio ciagle takie rzeczy kupuje a potem nie bede sie miala w co ubrac jak bede miala brzyuch wydety:P Trudno, moz eto mnie zmobilizuje:P
Powiedzialam cioci ze przyjde jutro na silownie:P Takze juz nie ma odwrotu, bo jak nie przyjde to siara:P Jutro polece kupic jakies tanie adidaski. Chce zaznaczyc ze to bedzie moja pierwsza jakakolwiek aktywnosc fizyczna od poczatku diety:P nieladnie
Menu dzisiejsze:
ś: owsianka z orzechami i rodzynkami
II ś: 2 kromki żytniego chleba z pasztetem i pomidorem
o: znowu wielka micha spaghetti, no coz zrobic,, takie pyszne:D
k: pol pomidora (xdd czyli kara za wielki obiad plus oczyszczanie lodowki bo jade do domu haha)
buziaki:*
59 dzień :)
ale to szybko minęło! jak sobie obiecałam - tak piszę;)
ś: 2 kromki żytnie z pasztetem i plasterkiem pomidora
IIś: jabłko
obiad: pyyyszzznee spaghetti, chyba trochę za dużo no i zwykły makaron, dlatego planuję lekką kolację
p: -
k: będzie kiwi :)
4 dzien używam serum ujędrniającego haha a co 2 h prawie patrzę na tyłek w lustrze czy się coś zmienilo :D paranoja:P jedyne co mogę narazie napisać to to, ze bardzo mi się wygladziła skóra - jest super w dotyku, ale to nic dziwnego skoro nigdy nie używałam ŻADNYCH balsamów, a teraz nagle paćkam się 2 razy dziennie ;D
w weekend wracam do domu, hmmm może w koncu skuszę się na jakieś ćwiczenia tam... moja ciocia ma u nas w miescie silownie a ja mimo to nie korzystam - no jestem żalosna. Tylko kurde butow nie mam...wiem beznadziejna wymowka :P:P
brzuch zaraz mi pęknie z przeżarcia...[od obiadu mnie trzyma, wiec wyobrazce sobie jaka ta porcja byla:P]
om nom nom
ś: dwie kromki żytnie z pasztetem i pomidorem ooo bym zapomniała plus dwie takie malutkie parowki drobiowe
II ś: pizzerka (ehhh...:P) ktos wie ile to scierwo ma kcal?:D
o: makaron ze szpinakiem, duża porcja
p: garść migdałów
k: kromka żytnia z pasztetem i pomidorem, grapefruit
szału nie ma, ale od tego mam nadzieje nie przytyje;D choc brzuch mam nadęty niestety jak balon...boję się ze wrocilam do +50 kg ;/ a wazenie dopiero w piątek yhh
od dziś znow piszę codziennie bo jak nie pisze to sie opuszczam....
Nie poddaję się :P
Jestem z siebie dumna, że udało mi się spełnić moje sylwestrowe postanowienie - czyli spędzic je z wagą 49 kg :) Myslałam, że to sie nie uda:) Tak jak zapowiadałam w sylwka z dieta było cięzko...przez trzy dni piłam non stop wódkę, piwo i wino. Zjadłąm: poł pizzy, zupke w proszku, 4 tosty, pomarańczę trochę łazanek i ze dwie garści chipsow przez cały wyjazd. Mało i niezdrowo, zero wody. Przez odwodnienie po przyjezdzie wazyłam 46,5 kg:P:P Ale juz wszystko wrocilo do normy i na dzien dzisiejszy waga pokazala 47, 8 kg:)
Strasznie mi z tą dietą bez ćwiczen, ale nie moge sie zmusic.. Muszę sobie kupic jakies buty do biegania,moze to mnie zmobilizuje? Na razie kupilam serum na cellulit bo u mnie to jest masakra...tyłek i uda z tyłu całe w dziurach:( Od wczoraj smaruje:P
Buziaki:*
Aha...odkrylam swoja nowa słabość...zdrową, lecz tuczącą - mieszanka studencka wrrrr, przez nia dzis nieplanowane 300 kcal do przodu :P
Wybywam ;D
Mniej więcej trzymałałam się planu na dzis:P
sniadanie ok
II śniadania nie zjadlam bo nie bylo kiedy
obiad ok
podwieczorku nie zjadlam
kolacja - 2 kromki razowca z serkiem i ogorkiem konserwowym plus mala miseczka barszczu
A jutro już wyjezdzam na sylwestra w gory, wiec nie bedzie mnie kilka dni :) wytrwalosci w swiatecznym oczyszczaniu zycze;p u mnie bedzie ciezko...:P pewnie niezdrowo:P
żrę i żrę
W święta pojechałam po całości. Do tej pory opanować się nie mogę... Od teraz dość.
Plan na jutro:
Ś: 2 kromki razowego chleba z tuńczykiem i warzywami
II Ś: pomarańcza
O: schabowy z surówką z kwaszonej kapusty
P: garść orzechów laskowych i mandarynka
K: serek wiejski z kromka razowa
Trzymajcie kciuki!! Bo brzuch mam tak wzdęty, że dawno go takiego nie czułam...dokłądnie przed dieta, ale nie ważę się, bo się boję zobaczyć wyniku na wadze!!:(
Zmieniam pasek plus małe porównanie foto -4kg:)
Hej, dziś oficjalnie zmieniam pasek, bo moja waga się ustabilizowała:) także jest 4 kg w dół.
Dodaje fotki z waga 52kg i 48 kg, jak myslicie widac jakas roznice? ja osobiscie nic nie widze ale juz 2 osoby powiedzialy mi ze schudlam chyba:)))
Dzisiaj przyznam się, że trochę zgrzeszyłam - kawałek sernika zamiast kolacji, na obiad trochę rosołku i przegryzłam trochę swojskiej kiełbaski, ze dwa ciasteczka korzenne:P Ale może dzięki temu jutro nie rzucę się tak na pyszności:P Przez święta nie chcę chudnąc tylko utrzymać wagę:P kupilam sobie na jutro coca cole zero;d
HAHA specjalnie w tym samym stroju:D:D
52kg:
48kg:
52kg:
48:
P.S Teraz jak zobaczyłam te fotki, to jednak coś tam widzę:))
walka z ciążą spożywczą trwa
Śniadanie: 2 kromeczki chleba słonecznikowego z szynką i ogórkiem, banan
Obiad: tortilla z kurczakiem zrobiona przez mamę, z łyżeczką ketchupu i majonezu jako sos niestety :P
Podwieczorek: kilka owoców suszonej żurawiny, ok. 10 suszonych śliwek
1,5 l wody
Dostałam dziś @ i od razu mniej pyszności mnie kuci ;) Nie zrobiłam zdjęć porównawczych [4kg i nic nie widać, ale tak o], bo zapomniałam właśnie, że się zbliża i pewnie byłam spuchnięta.
Jest ok:)
Ehhh jutro miał być dzień ważenia:P Ale nie robiłam tego już 2 tyg, a czułam że moja motywacja spada...Wczoraj zjadłam nadprogramowo BATONIK W CZEKOLADZIE "niby fitness", który dostarczył mojemu sadłu 200kcal oraz ze dwie szklanki soku "marchwiowego" czyli więcej cukru niż marchewki - nie wiem ile kcal i nie chcę wiedzieć. Dlatego postanowiłam, że ważę się dzis. I tak oto.... kolejny 1 kg w dół:)
W prostym tłumaczeniu oznacza to, że ważę już 48,1 kg :))) A poprzedni pomiar nie był żartem chińczyków, którzy zrobili moja wage:D Teoretycznie...cel praiwie osiągnięty, jeszcze kilogram...ale widzę, że to jeszcze nie to. Schudłam 4kg w miesiąc:) Ale nic nie wdać....może jutro zrobię zdjęcie i porównam, ale raczej nie...jest jak było. Dlatego dalej będę trzymać dietę i zobaczymy co będzie dalej:)
Dobra lecę wszamać drugie śniadanko, a potem musze się ogarnąć, bo wstyd przyznać, ale dalej jestem w piżamie!! :) To właśnie z człowiekiem robią wolne piątki :P
Kolejnyyy dzień;))
Hejjj!!:)
Już mnie tylko gardło trochę boli, więc idę jutro na zajęcia!:D aż na 2 wykłady! xd ale zawsze cos:D bo juz tego siedzenia w domu bym nie zniosła dluzej...jezdze na gape bo mi sie nie opyla kupowac teraz miesiecznego;p a jednorazowe jeszcze gorzej ;D bez sensu ze tutaj nie mogę kupic np biletu na 2 tygodnie, u mnie w rodzinnym miescie moge sobie karte doladowac na tyle dni, ile chce i to jest dobre;d Jako ze ni chcę pasc ofiara kanarow to czesto wracam sobie na piechotke, to tylko 3 przystanki...ale jako ze gardlo jeszcze nie te to jutro sobie odpuszcze:(
Menu dzisiejsze:
IŚ: owsianka z płatkami migdałów, owocami zurawiny plus siemie lniane
IIŚ: banan
O: piers z kuraka grillowana plus surówka [mniammmmm]
K: kromka pelnoziarnista z twarozkiem 8% z pomidorem i pietruszką
No i to tyle, w miedzyczasie Cholinex i halls ;// jak je jem to przezywam wyrzuty sumienia, bo to jakbym cukierki jadła:P
ELOSZKA!