Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Źle się czuję w swoim ciele

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 26873
Komentarzy: 696
Założony: 4 kwietnia 2012
Ostatni wpis: 23 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Marlena1966

kobieta, 58 lat, Lidzbark

175 cm, 88.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 maja 2012 , Komentarze (3)

   Tak może3 wyglądać wizualizacja i afirmacja.

Kocham i akceptuję siebie.
Zasługuję na miłość i akceptację.
Jestem wartościowy i cenny.
Jestem wystarczająco dobry... doskonały, atrakcyjny...
Znam swoją wartość i doceniam siebie.
Mogę być zadowolony z siebie zawsze i wszędzie.
Potrafię być zadowolony z siebie.
Ja sam wiem czego chcę i realizuję to.
Jestem dzieckiem miłości i szczęścia.
Zasługuję na poprawę jakości swojego życia.
Zasługuję na to, co najlepsze w życiu.
Doceniam i szanuję siebie.
Potrafię z łatwością podejmować najkorzystniejsze decyzje.
Zawsze dokonuję najlepszych wyborów.
Jestem kompetentny w tym co robię.
Mam świadomość sensu i celu swojego życia.
Jestem szczęśliwa , szczupła i zdrowa!
Ludzie zaczynaja dostrzegać moje nowe, szczupłe ciało!
Uwielbiam swoja nową, zgrabna figurę!
Wszystko, co zjadam czyni moje ciało pięknym i szczupłym!

To przykłady kilku afirmacji, które możemy powtarzać sobie kilka razy w ciągu dnia. Przed zaśnięciem i zaraz po przebudzeniu.

Gdy poczujemy głód :
Właśnie teraz chudnę!
Dzisiaj wygladam i czuje się lżejsza!
Kocham jedzenie, które mnie odchudza!

Możemy usiąść w wygodnym i cichym kąciku i powtarzajac afirmacje wyobrażać sobie siebie takim , jak chcę wyglądać.
Opowiem jak ja to robię........
Najpierw sie relaksuje i ćwicze oddechy.pózniej wyobrazam sobie, ze staję pod wielkim wodospadem i spływa ze mnie zmęczenie, stres, złość, i ciekną po moim ciele stróżki tłuszczu wypłukiwanego z organizmu.Pózniej osusza mnie wiatr i napełniam się energią pozytywna.Wyobrażam sobie, że spotykam koleżankę i ona mnie chwali, że wspaniale wyglądam.ONA mówi o moich jędrnych pośladkach, zgrabnych udach, wąskiej talii, i cyckach sterczacych do nieba a ja to sobie po prostu wyobrażam i \" oglądam bardzo szczegółowo moje ciało\"

Może to głupie i naiwne, ale można sie zaprogramować na sukces. Nasze myśli mają bezpośredni wpływ na to jak sie zachowujemy i czujemy.Oglądanie siebie szczuplejszym programuje nasza podświadomośc tak, by dążyła do celu.Wyobrażamy sobie bardzo szczegółowo, jak będziemy się czuły i wyglądały w obcisłych ubraniach, maszerując dumnie przez plaże w bikini.


Można to modyfikować i dostosowywać do własnych potrzeb.Powyższy sposób sama sobie wypracowałam i może dotyczyć różnych dziedzin naszego życia, nie tylko odchudzania.
Mam nadzieję, że komuś się przyda.

7 maja 2012 , Komentarze (2)

   11 km w 62 min - zjarałam ok 400 kcal
Z konia zeszłam bez pomocy ale nie dzięki grawitacji lecz o własnych siłach
Tętno nie szalało
....czyli co ?
można
pewnie, jak się chce
Najlepszy jest moment po 30 min gdy zamykam oczy i wyobrażam sobie zbierającą się pod  konikiem kałużę tłuszczu.
A że wyobraźnia moja przewyższa gabaryty mojego ciała o jakieś 100000 %, więc było tego dużo.
Dobrze, że sprzątania tego świństwa sobie już nie wyobrażałam , bo sama myśl by mnie zmęczyła.
Tak w ogóle to nasze myśli, wyobraźnia to niesamowita broń.
Trochę się naczytałam na ten temat i przyznam szczerze wielu wskazówek używam  na co dzień.
W nagrodę za wyczyn  jadę dziś ze znajomymi " Poleczkami" na zakupy.A co tam......

Nie mam pomysłu na obiad ale mam ugotowane 2 jaja i trochę sałaty i selera w lodówce więc trochu inwencji i coś pokombinuję.

7 maja 2012 , Komentarze (1)

Naderwane ścięgna skazują mnie na bezsenność do 2 w nocy,chodzę więc jak neptyk i gdyby nie półlitrowy kubek kawy nie chodziłabym.
Jestem uzależniona od tego czarnego aromatycznego i zakropionego białą plamką płynu i mam gdzieś, że wypłukuję wapń - biorę tabletki , nic to że wypłukuję magnez - biorę tabletki, nic to  że potas - też uzupełniam Nie wyrzeknę się i tyle - nic to.
Poza tym standard
Zaraz orbitka 
Wczoraj lałam w siebie wodę ,jak w suchą studnię - 3 litry.Myślę,że to fajki tak suszą.
A dużo palę bo tęsknię już do domku.
Jedyny hamulec to cena - prawie 5 eu za paczkę.Szlag by to , polskie już poszły z dymem.
Teraz Lkarnityna i lecę na " konika "
Odezwę się jak wytopię trochę tłuszczu.

6 maja 2012 , Komentarze (1)

8,5 km zaliczone w ciągu 50 minutek.
Koszulka do prania , gatki zresztą też, polał się pot.
Jak na pierwszy raz po 4-dniowej przerwie to i tak nie jest źle.
Gdyby mi opa nie przerwał zaliczyłabym godzinkę , nic to , innym razem.

6 maja 2012 , Skomentuj

Pobudka jak zwykle 7.30 - nie ma że boli.
Na noc robię sobie zieloną do termosu i z rana mam jak znalazł na wyciągnięcie ręki.
To nie lenistwo, tylko nie chcę do dziadka schodzić zbyt wcześnie i "szwędać "się po kuchni.
 Na śniadanko 2 wasy z twarożkiem i szynką indyczą i łodyga selera.

Teraz , już u siebie na górze .......kawusia, fajeczka i dolce vita.

Za oknem mgławo i deszczowo, nawet szwarcwaldzkie góry wcięło.
W nocy znów jęczałam na ból w plecach - starość.
.....a ja to zwalam na kontuzję,
....a może dawne naderwane ścięgna buntują się po kilku latach.
Na siedząca i chodząco jest ok, ale jak pozwolę sobie na luksus poleżenia - BÓL!!!!
Nic to...
@ już pakuje walizki więc dziś dosiądę orbitkę i razem z potem pozbędę się złych emocji i ......smaku na sexik.Kurcze wstrzemięźliwość też boli
 Na obiad mam rybkę z folii , kartofelek i sałatę.
 Kupiłam ogromny seler rozmiarów mojej głowy i nie mam koncepcji co dalej.
Zapytam wujka google, on wie wszystko.


Zawzięcie podczytuje pamiętnik  "alam"
Jesteśmy krajankami z warm-maz.
W Olsztynie bywam praktycznie co tydzień , gdy jestem w Polsce.
Jeździmy z moim samcem alfa na dansingi .Niestety tylko we dwoje bo nasze towarzystwo się bardzo postarzało.Proponowaliśmy wielokrotnie darmowy transport i dobrą zabawę ale chętnych na tańce jakoś brakuje.
Od kilku już lat we dwoje chodzimy na imprezy ,dansingi ,bale sylwestrowe i tańczymy do......momentu aż nogi odmówią posłuszeństwa.
Słowo Olsztyn nieodłącznie kojarzy mi się więc z tańcem i ...........kursem prawa jazdy mojej cudownej córeczki.
Właśnie jest w trakcie i niebawem egzaminy.
Musi zdać, bo tu mam już dla niej pracę, ale musi mieć prawko.
Tak jak " alam" też urzeka mnie tango, coś pięknego.
Kilka razy mąż wypróbował na mnie  ten piruet z przegięciem do parteru..........mmmmmmmmmm piękny moment gdy zamiatam parkiet włosami.
Kiedyś na weselu w takim momencie pękły mu spodnie ale on zawsze na wszystko jest przygotowany.Zamienił na inne, schowane w samochodzie i zabawa toczyła się dalej.Wygraliśmy wtedy flaszkę weselnej wódeczki a ja pod koniec zabawy siedziałam w kibelku na koszu i moczyłam nogi w miniaturowym zlewie.

Piękne wspomnienia.Mój samiec alfa tańczył kiedyś w zespole WARMIACY i stąd jego zdolności.Ja często depczę mu po nogach ale nic to, mnie nie boli a on jak na alfa przystało znosi to dzielnie.
Ale mam wenę dzisiaj. Spauzuję na chwilę.

5 maja 2012 , Skomentuj

         Czuję się jak balonik, z którego do połowy zeszło powietrze.
W ciągu 5 tygodni 3 raz mam @..........katastrofa.
Na wagę nie wchodzę, bo nie chcę sobie psuć nastroju.Dieta wciąż utrzymana.
Niestety nie mogę ćwiczyć, odnowiła mi się stara kontuzja.
Kiedyś zbierałam narcyzy na holenderskich polach i naderwałam ścięgno, które teraz przy koszeniu tej cholernej działki się odezwało.
Boli do zes......
Pogoda też nie poprawia samopoczucia.
Do tego chce mi się już do domuuuuuuuuuuuuuuuuu
Pieprzona delegacja, mam powoli dość.
Dzisiejsze menu to
- musli
-kawka z mlekiem
-pół sznycla z folii bez panierki+6 frytek+kopiec surówki

Upiekłam dziadkowi piękny tort czekoladowy z truskawkami, na pewno dobry.
Nawet nie posmakuję - gdzie podziało się moje łakomstwo?
Czasem sama siebie nie poznaję.
Tęsknię już za treningiem, chce mi się wysiłku, wyżyłabym się i zgubiła przy okazji złe emocje a tak to du.....
O 16 przychodzi kilka osób w odwiedziny, przywitam, poleję, poczęstuję i mam z bani.
Zaczyna mnie już drażnić to niemieckie pieprzenie.
Jest jedno lekarstwo na moje " foszki" - sex, ale i to mi na razie nie dane.
Ja pierdzielę, jeszcze 3 tygodnie celibatu - oszaleć można.

1 maja 2012 , Skomentuj

  40 minut orbitki zaliczyłam i to w dość intensywnym jak dla mnie tempie.

Czuję się , jak balonik bez powietrza 
....czasem lepiej milczeć.

1 maja 2012 , Skomentuj

Centymetrów trochę ubyło z wagą szału nie ma - 1 kg.
No cóż życie ( walka o figurę ) toczy się dalej.
Mieszczę się w niektóre ciuszki na które mogłam jedynie popatrzeć.Właściwie nie zamierzam nic zmieniać w dotychczasowych działaniach.Mam jednak obawy że nie dobiję do 80kg przed powrotem do domu - szkoda, plan był ambitny.
Najgorsze jest to, że nie mam sobie nic do zarzucenia.
Ani jednej wpadki ze słodyczami, codziennie trening lub gimnastyka.Opornie to idzie, jak po grudzie.
Z kolei zmniejsza to efekt jojo , no i dobrze.
Nie chcę wracać do słoniowatych rozmiarów.
W nocy szalała burza i straszna ulewa ale od rana piękne słonko.
Trochę zaniedbałam zakupy i nie bardzo mam wybór.
 - śniadanie - musli
 -  kawkę zaliczyłam
 - na obiad ugotuję 2 jaja i jakąś sałatkę
 -  kolacja -  2 chrupkie chlebki , szyneczka drobiowa i seler
 - na przekąskę mam batonik z suszonych owoców, podzielę na 2 części.

Tak jakoś mi przykro, spodziewałam się większego ubytku.
No ale cóż, zbierałam to dobry rok, więc .....

30 kwietnia 2012 , Skomentuj

Wciąż jestem w Monachium.
Zaliczyłam właśnie rowerek - 30 min, zjarałam 100kcal i przejechałam ponad 9 km.
Dziś na obiab grillowane mięcho miam miam i mnóstwo sałaty.
Niedługo wyrosną mi długie uszy i extra siekacze.
Ważenie i mierzenie jutro.Nie nagrzeszyłam ale zawsze przed mam stresa.
Leżę teraz na leżaczku, od rana piękne słonko .Wystawiam swoje krągłości, może trochę tłuszczu się  wytopi.
Tu mam saunę na siłowni ale mam cholerną klaustrofobię i nie poradzę sobie ze strachem.
Gra nie warta świeczki.
Jedynym moim grzeszkiem jest to, że zapomniałam o wodzie.Musze nadrobić zaległości.
Zaraz skoczę po jakąś flaszeczkę bez gazu i zacznę nasiąkać.
Miłego lenistwa dla wszystkich .

29 kwietnia 2012 , Skomentuj

  Jestem w Monachium.
Wczorajsza droga trwała 5 godzin w upale 33* Całe szczęście cytrynka wyposażona w klimę nie pozwoliłą na przegrzanie organizmu.
Dylemat z jedzeniem rozwiązałam prostym sposobem, zabrałam zieleninę i całą resztę ze sobą.
Wczoraj nareszcie wystawiłam swoje walory na słoneczko i oczywiście przesadziłam.Wieczorem była trzęsiawka dreszczy.
Najprzyjemniej było jednak na bieżni.Zrobiłam 3km w zmiennym tempie ale za to " górkę " nastawiłam na 12 - przedostatni poziom.
Zmęczenie dało się odczuć po 15 min.
U mnie tak zawsze , albo się lenię albo przeginam w drugą stronę.
Dietka utrzymana, honor uratowany, pierwszą opaleniznę już widać a więc wszystko w porządku.
Dziś na śniadanko 3 chrupkie chlebki, trochę goudy i szyneczka.
Wszystko popite sporą ilością kawy i esspreso - uwielbiam je.
Obiadek właśnie się odbył w typowo bawarskiej knajpce.Trudno na początku zrozumieć menu ale na szczęście są strony dla laików.
Znalazłam więc zielony talerz i drób z grilla.
Teraz kawusia i słodkie , błogie lenistwo.
Świetna ta knajpka a największą radochę mieli panowie patrząc na uwijające się kelnerki w  regionalnych kieckach.Wiadomo o co chodzi - gorsety opinające talie, duże dekolty z których wylewają się apetyczne walory kobiecego, niekoniecznie szczupłego ciała.
Widziałam ślinotok w kącikach męskich ust.
Zaplanowałam jeszcze na dziś rowerek, bieżni na razie mam dość.
Pogoda o 10* chłodniejsza ale przyjemnie i rześko .
Teraz się pobyczę.....