Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Piegotka

kobieta, 42 lat, Otwock

177 cm, 69.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 lipca 2015 , Komentarze (4)

Dziś piękny dzień., z tych pracowitych Ale i z tych co najbardziej lubię... dom wysprzątałam., meble i podłogi lsnią. Pranie zrobione i obiadyniec ugrzmocony☺ Ogarnęła się dziś pięknie i szybko. Nawet książkę przeczytałam bo strasznie wciągająca. To jedna z czarnej serii Camili Lackberg ta najnowsza... Zawsze mnie wciągają i nie mogę doczekać się rozwiązania... Dietowo nie jest idealnie ale najgorzej też nie... zobaczymy ile jutro moja waga pokaże... ile by nie było przyjmę na klatę i nie zniechęce się. Kiedyś osiągnevto co chcę... Może jak chłopaki trochę będą starsi będę mieć więcej czasu dla siebie? Ale wtedy pewnie będzie praca i inne problemy. A może dla chcącego nic trudnego? Może tylko ja mnożę problemy bo mi się nie chcę... może wybieram znaną mi drogę zamiast rzucić się na głębokie wody... Teraz żyje sobie w spokojnym świecie gdzie wszystko jest w miarę poukładane i przewidywalne... A ja nie lubię jak coś jest nie po mojej myśli.... Muszę wziąć pod lupę to moje życie i się przeorganizować... Koleżanka moja ma tyko còrkę i mieszka w bloku w stolicy. Wróciła do pracy i ma czas dla siebie. Chodzi sobie na imprezy., plotki i kawki. A ja nie mam takich wyjść a jak już muszę coś załatwić to mam wyrzuty sumienia że muszę kogoś do dzieci absorbować i nie potrafię się cieszyć że wreszcie się wyrwalam z domu.... Do bani jestem... kończę bo ilość snu też jest ważna . Spokojnej nocki

8 lipca 2015 , Komentarze (1)

Ostatnio nie piszę za często bo mam sporo problemów takich życiowych. Dalej bujam się z załatwianiem pozwolenia na budowę garażu Ale okazuje się że co chwilę wyrastają trudności nieco pokonania. Zwątpilam czy uda mi się tego dokonać a jeżeli nawet to nie wiem jak długi to potrwa i ile nerw mnie będzie kosztować...Pani w starostwie niby miła Ale straszna biurokratka. Czasem wydaje nic się ze aż za bardzo. Do tego stopnia że w opisie nie było słowa wskaźnik choć było wszystko jak trzeba wszystkie informacje i wyliczenia to sobie zażyczyła tego słowa że brakuje i projekt niekompletny(szloch)

normalnie luzie z tamtąd z płaczem wychodzili... Ja po dniu dzisiejszym zwątpiłam i się podłamałam... Do tego w drodze powrotnej przydażyła nam się niemiła przygoda. Jechaliśmy sobie z mężem nagle z bocznej drogi wyjechał nam smartem o nr rejestracyjnych WOT LU13 koleś przd sam nos. Mąż go strąbił bo wypadek by spowodował a ten jeszcze po hamulcach co bysmy w niego wjechali. Mąż się zdenerwował a ten zaczął uciekać tak że łamał przepisy. Potem się skitral na parkingu a pech chciał ze my też tam zajechaliśmy. Mąż mu zwraca uwagę a on skacze i bić się chcę... Głupi i deblu to za mało....Jego wina i jeszcze zamiast przeprosić to skscze. Dobrze ze mężus wykazał się rozsądkiem bo jakby mu przyłożył to raczej nie wiele by z niego zostało. .. To jednak nie zmienia faktu że ten chłopak nie ma ani samokrytyki Ani nie potrafi przewidzieć rezultatów swojego głupiego postępowania... Żal mi go Ale mam nadzieję że kiedyś się doigra. Dietowo dziś słabo bo choć posiłki zdrowe to tylko 2 były z racji upału i braku czasu... Ale jutro będzie lepiej. Dziś byłam też w bidronce na zakupach kupiłam warzywka i brzoskwinie.... zrobiłam dziś kurczaka więc jutro dietą warzywna. I w tą niedzielę mam wychodne na płoty.... cieszę się ogromne Miłego wieczoru

5 lipca 2015 , Komentarze (5)

Weekend zleciał szybko.;)

Stanowczo za szybko! W piątek było sprzątanie i zakupy.' W sobotę pranie., robienie na szybko sałatki i sernika na zimno i francuskich ciasteczek z bitą śmietaną i truskawkami bo goście mieli wpaść. Wpadli i było bardzo miło. A dziś rano Kościół potem opieka nad synkami bo mąż dalej swoją pracę pisał. Obiad zrobił A potem znowu pisał. Upał na dworze okropny więc wyszliśmy dopiero ok 18... kocham ciepło ale dziś było za duszno i wiadomo z synkami nie mogę chodzić po dworze w skwar co by się im nic nie stało.

Z dietą nie było cudownie bo skusiłam się na sernik na zimno wczoraj i dziś... dodatkowo dziś w taki upał o zgrozo zajadałam się cukierkami mordoklejkami toffi bo nie mogłam się od nich odkleic... Wogóle posiłki marne i słodkie wpadlo nie jestem z siebie dumna. Jedynie nabalsamowałam się siuwaksem antycellulitowy i pomachałam nogami w ramach walki o zgrabne nogi.

Ale od jutra będzie inaczej. Kolejny powrót na dobrą Ale ciężka drogę. Dietetycznie smacznie zdrowo na talerzu kolorowo i o dobrej porze. Słodkie porozdawane

nie będzie kusić. Jutro plany ambitne bo pranie poweekendowe ogarnianie hacjendy i podlanie ogrodu i użycie okien w kuchni i rozpoczęcie nauki hiszpańskiego i czytanie knig iii Dam radę bom zuszek. W końcu od czego są poniedziałki???

2 lipca 2015 , Komentarze (4)

I niewyspana... wczoraj siedziałam do północy przy synku bo mu gorączka wcale spaść nie chciała, okłady zimne Robiłam i modliłam się by mu spadła ta temperatura. A dziś o 6 rano znów 38 stopni. 

Pojechałam do apteki i kupiłam antybiotyk, lekarka powiedziała że jak mu  temperatura będzie się  utrzymywać to mam mu dać, no i dam bo mówi że gardełko go boli. A teraz usnął . Mały też drzemkę ucina.... zaraz zrobię serię brzuszków i ćwiczenia na nogi... bo mam wrażenie ze są takie galaretowate. Nie wiem czy trzeba mięśnie w nich wyćwiczyć czy jak???

1 lipca 2015 , Komentarze (3)

Waga na dziś 64.9kg jest ok, zawsze może być lepiej... póki co walczę o jędrne ciało i brak cellulitu a nie cyferki na wadze... ale miło widzieć takie piękne liczby... plany na dziś: poskładać pranie, wywietrzyć pościel, zrobić kolejne pranie, ogarnąć dom, na 13.30 wizyta w ośrodku z gorączkującym starszym synkiem - pewnie gardło, bo mówi że boli, potem szybkie zakupy i obiad a potem się zobaczy co jeszcze wymyślę... Ostatnio przyszło mi do głowy żeby wziąć bardziej pod kontrolę wydatki domowe, bo niestety właśnie od tego miesiąca jestem na wychowawczym i będziemy żyć tylko z pensji mężulka mego... więc będzie ciężej... do ej pory nie martwił am się za bardzo jak chciałam kupić coś ekstra, ale teraz koniec z szaleństwami. Ostatnio zauważyłam że na same kolorowe gazetki potrafiłam wydać ok. 60 zł... niby nic a jednak!  Jak mi starczy zapału to zrobię tabelkę w Excelu.  Ķoncze bo smyki się budzą. 

Ten tablet mnie wykończy coś mi szwankuje i byki robię:<

Już po wizycie u pani doktor, jedyne do czego mogła się przyczepić to zaczerwienione gardło. Kazała psiukać tatumverde i dawać nurofen , a jak do jutra nie przejdzie temperatura to wtedy wykupic antybiotyk.... no a temperatura jest, właśnie ma 39 podałam nurofen i robie chłodne okłady na głowę. No bo przecież o 12 mu dałam a za 4.5 godz znowu duża temperatura... martwię się strasznie, ale mam nadzieję że to szybko przejdzie i młodszy się nie zarazi... Jak nie urok to sraczka! (szloch)

Z tych nerw nic mi się nie chce, ale jakoś dam radę

30 czerwca 2015 , Komentarze (2)

Niedziela mineła bardzo fajnie, byliśmy nad Świdrem i zrobiliśmy sobie mały piknik. Ponieważ podróż odbyliśmy pieszo można nawet zaliczyć spacer jako wysiłek fizyczny, tym bardziej że albo pchaliśmy spacerówkę z młodszym, albo starszego na rowerku ;-)

Starszy synuś nawet zanurzył nogi w wodzie i chwilę pochodził... miał ogromną frajdę

Poniedziałek minął dość spokojnie, pogoda byle jaka była więc większość czasu spędziłam z synkami w domu. Powycierałam kurze, pozmywałam podłogi, zrobiłam pranie ale niestety pod wieczór starszy synuś dostał gorączki i znów się martwię...

Dziś od rana marudny, mówi że go główka boli, temperatury niby nie miał.... żadnych innych objawów typu kaszel, katar też nie... Zjadł troszkę bułeczki z masełkiem, popił herbatką, dałam mu nurofen i usnął. Teraz sprawdzam czy gorączki nie ma, może wypocznie i będzie się czuł lepiej?

Nie mam pojęcia z czego gorączka? Czy będzie się coś rozwijać? Czy to coś od żołądka? Bo zjadł kilka czereśni....

Dzwoniłam do przychodni żeby go zapisać do lekarza, ale dziś pediatra nie przyjmuje a na juro już wszystkie numerki do zapisów wyczerpane muszę dzwonić jutro od 7.30 żeby zapisać... Mam nadzieję że nic się jednak nie będzie działo i spokojnie doczekamy do jutra....

Teraz starszy synuś śpi, młodszy się bawi a ja mam chwilę na wpis.

Z tego stresu zjadłam właśnie snikersa, ale opamiętuję się już i do końca dnia zdrowo i lekko, chociaż wcale nie mam pomysłu ani ochoty tworzyć coś w kuchni....

Potem też poćwiczę jak młodszy uśnie, o ile nic mi w tym nie przeszkodzi...

Zamówiłam sobie też książki na wakacje... Dzienniczek św. Siostry Faustyny i o ojcu Pio.

Najwidoczniej potrzebuję takiego wsparcia by dobrze przeżywać każdy dzień.

Miłego wtorku 8)

27 czerwca 2015 , Komentarze (3)

Właśnie wróciłam z mężem z pogrzebu, odebrałam dzieci od siostry mojej mamy, która to troskliwie opiekowała się nimi pod moją nieobecność. Nastawilam pranie i mam chwilę dla siebie. Zaraz zrobię  brzuszki i dziś dzień mniej stresowy ....

Pięknej soboty życzę:)

26 czerwca 2015 , Komentarze (2)

Tak jak w tytule. Cały tydzień pracowity i w rozjazdach. .. Albo stałam w kolejce w ośrodku zdrowia, albo zawoziłam mocz małego albo wydreptywałam ścieżki w starostwie... Dziś nie inaczej najpierw posprzątałam dom, a potem z dzieciakami i mamą pojechałam do kwiaciarni po wiązankę na pogrzeb. Jutro chowają tatę mojej kochanej bratowej.  Strasznie mi jej szkoda, bo cierpi najbardziej z całej piątki rodzeństwa. Jako jedyna opiekowała się tatą, a potem odwiedzała w szpitalu... jeszcze tylko jedna siostra się interesowała ojcem, cala reszta miała go w nosie... przykre, bardzo przykre.

Ja dziś też w nie najlepszym nastroju. Kończy mi się cierpliwość do polskiego prawa.

Chcieliśmy z mężem do budować sobie do istniejącego budynku gospodarczego pomieszczenia tak żeby wyszedł nam garaż na samochód i pomieszczenie na graty i takie przydasie. Wszystko załatwione, decyzja w gminie, projekt garażu, złożyłam wnioski w starostwie i zaczęły się problemy.... A to brakuje czegoś w projekcie, a to opinia geotechnixzna potrzebna, a to dodatkowe 1500 zł, a teraz się okazało ze musze wystąpić do ministra  o pozwolenie na budowę! !!!!!! Bo stary budynek w granicy stoi i nie ważne że nowy dobudowany będzie do starego w stronę podwórka anie granicy....sił nie mam...

Głowa mnie rozbolała i pożarłam 5 ciastek, jak mi to pójdzie w boczki to ich wszystkich pozwe o szkody moralne....

24 czerwca 2015 , Komentarze (3)

:)Tak wreszcie i ja dostałam w swoje łapki ten nowy magazyn i nawet go przejżałam. Jak dla mnie jest bardzo motywujące. Pozaznaczałam w nim niektóre artykuły co mogą się przydać w drodze do fit sylwetki na plażę. Mam miesiąc by coś wreszcie zrobić w tym kierunku i nie beczeć potem że czas przeleciał a ja w tym samym punkcie albo gorzej..... Po przeczytaniu artykułu Jaka w sporcie taka w życiu? Za dałam sobie pytanie co chcę osiągnąć? Dlaczego tego nie realizuje?  I o ile odp na pierwsze pytanie była prosta o tyle na drugie już nie. Same wymówki bo dzieci,bo brak czasu, itd. Postanowiłam być szczera i wyszło mi że ja o prostu się boje zmian. Wszystko mam zaplanowane co do minuty i nie  potrafię być elastyczna. A tu trzeba przeorganizować dzień żeby mieć chwilę na sport. Właśnie zmieniam kolejność dnia:) robię nowy ulepszony rozkład dnia, bo chcę być z siebie dumna. Może  w miesiąc  nie będę mieć figury Ewci , ale dam radę. Ćwiczenia nie będą karą ale czymś ulubionym i na zawsze. I przestawiam swój mózg na to że nie muszę być perfekcyjną i ćwiczyć po godzinie. Dobre i 20 minut oby codziennie. ..... Wybiorę sobie treningi  na brzuchu i uda, dodam tabatę  i będę codziennie  pisać czy realizuje to postanowienie.

Do tego dieta  1500 kcal  - tak z tej gazetki:D

Będę wreszcie w czymś dobra i to ja będę dla innych przykładem 8)

Z innej beczki... Młodszy syn miał ostatnio gorączkę, więc jeżdżę do przychodni... Nie wiadomo czy to przez zęby czy to odczyn poszczepienny. Pani doktor, super babeczka dokładna,  zbadała i wyszło że jest ok. Dla pewności dała skierowanie na mocz. Kazała przewieźć do 9.30... no i wczoraj zawiozłam ale byłam o 9.15 bo syn akurat sikac nie chciał. No a panie pielęgniarki mówią że za późno bo tylko do 9. Ja im na to że pani doktor powiedziała ze do 9.30 mogę przywieźć. Przyjęli. ..ale dostało mi się za wszystko. ..  nawet za to że mocz na cito . .. oj chyba ta pogoda taka wczoraj była. A dziś byłam na konsultacji wyników  bo wczoraj  po południu był lekarz internista i powiedział że się nie zna na dzieciach. Trzeba mocz powtórzyć a jak wyjdzie znów ze leukocytow powyżej 10 to  mały dostanie bactrim. Już się cieszę bo pani doktor powiedziała że mam się nie przejmować i dowieźć do 9.30. .. kuszące ;)

Tak więc nie nudzę się w tym swoim życiu, plus jeszcze inne problemy ale co nas nie zabiję to nas wzmocni, ponoć..

Miłego dzionka (pa)

20 czerwca 2015 , Komentarze (2)

Za mną pracowity dzionek. Wszystko co sobie zaplanowałam zrobiłam, nawet więcej..:D

Dywan uprany, sernik zrobiony, nawet blok zrobiłam, pranie też zrobione nawet 4, poukładane w szafkach, altanka wysprzątana czeka na gości, taras zamieciony, obiadyniec ugrzmocony, kompot ugotowany, dom ogarnięty , nawet paznokcie pomalowane (smiech)

Ale to zasługa męża bo chłopakami się zajmował, a ja mogłam spokojnie działać....

Kocham takie dni, choć jestem zmęczona to jednak mam satysfakcję że dużo zrobione.

Niestety wyszło tak że mąż nie dokończył swojej pracy pisać, jutro też pewnie nie wiele zrobi bo goście... jak nie uda mu się zrobić tego do końca tygodnia to pewnie będzie chciał pisać w następny weekend. Widzę że męczy go to strasznie... Tak więc mój wypad na wolność stoi w pod znakiem zapytania:PP trudno musimy sobie pomagać i się wspierać.....

Dietowo bardzo ok, posiłki o stałych porach nie za dużo, z piciem trochę gorzej ale się poprawić postaram. Ruch był taki ogólny...

Kończę bo sen też potrzebny8)

Miłego wieczoru(pa)